Capitolo 3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Żeby umilić wam poniedziałek, wrzucam rozdział i życzę miłego tygodnia! 💋










-Ymmm, hej? - mruknął lekko przerażony moją postawą. Przewróciłam oczami.

-Wybacz. - odchrząknęłam - Nie jestem wariatką ani jedną z waszych psychofanek. Po prostu jestem waszą... asystentką? - zmarszczyłam brwi - Sama nie wiem, jak to nazwać. W każdym razie dali mi dzisięć minut, żeby was znaleźć, a ja nie miałam pojęcia, gdzie szukać. - starałam się wyjaśnić mój wybuch. Naprawdę mogłam wyglądać na wariatkę...

-Jasne. - jasnowłosy odetchnął z ulgą - Jestem Thomas. - wyciągnął dłoń w moją stronę. Szybko ją uścisnęłam, uśmiechając się do niego z wdzięcznością.

-Rebeca. - odparłam - Miło cię poznać. - zaśmiałam się - Wiesz może, gdzie się podziewają twoi przyjaciele? - spojrzałam na zegarek - Mam jeszcze tylko pięć minut, żeby was znaleźć i zaprowadzić na salę główną. - doprecyzowałam.

-To twój szczęśliwy dzień. Reszta już tam czeka, poszedłem tylko po wodę. - wskazał na butelkę w dłoni - Zamierzałem też się trochę rozejrzeć po budynku, ale skoro tak stawiasz sprawę to lepiej wracajmy. - skinęłam z wdzięcznością.

-Zdecydowanie. - zaśmiałam się. Razem ruszyliśmy na parter budynku, w kierunku sali - Swoją drogą, dobrze mówisz po angielsku. - pochwaliłam chłopaka.

-Dzięki. - uśmiechnął się pod nosem - Choć zdaję sobie sprawę z tego, że kaleczę ten język. - oboje się zaśmialiśmy - Skąd jesteś? Bo nie mogę rozpoznać akcentu. - wyjaśnił swoje pytanie.

-Urodziłam się we Francji, ale mieszkałam tam tylko do pierwszych urodzin. Nie potrafię powiedzieć nawet jednego słowa po francusku. - wyznałam lekko zażenowana - Przez całe życie mieszkałam w Irlandii. - dodałam - Ale dwa lata temu wraz z ciocią przeprowadziłam się tutaj. - uśmiechnęłam się do niego - Ciężko powiedzieć skąd jestem. - zażartowałam.

-Rozumiem. - przytaknął. Starałam się przestać uśmiechać, ale nie byłam w stanie. Jego akcent był naprawdę uroczy. Miałam nadzieję, że każdy włoch tak mówił. Byłabym w niebie.

-Wybacz, ale twój akcent jest serio bardzo uroczy. - zaśmiałam się, widząc jak na mnie patrzył. Przytaknął roześmiany.

-Jasne. Victoria mówi płynnie po angielsku, więc z nią dogadasz się bez problemu. Mnie... ten język sprawia wiele trudności. Staram się, ale wciąż dużo nauki przede mną. - wzruszył ramionami - Dużo rozumiem, ale czasem martwi mnie czy odpowiednio wypowiadam słowa. Ja zdecydownie mam największe problemy z porozumieniem się w tym języku. Dlatego wybacz, jeśli coś, co powiem będzie niezrozumiałe. Ethan... mówi prawie płynnie. Większość rozumie i jest w stanie odpowiedzieć na pytania. Czasem się waha. Wydaję mi się, że niepewność bierze nad nim górę. Jednak on sam ogarnia więcej niż myśli i serio bez problemu można się z nim dogadać. - wyjaśnił - A jeśli chodzi o Damiano... On mógłby mówić mniej. - zmarszczyłam brwi.

-W sensie... Po angielsku? Czy po włosku? - spytałam nie rozumiejąc.

-Ogólnie. - parsknął - On za dużo gada. - zaśmiałam się na słowa chłopaka.

Przepuścił mnie w wejściu na salę, na której był już duży tłum. Dziś próbę miała mieć największa grupa. Chcieli mieć pewność, że ze wszystkim się wyrobią, więc pierwsze dni miały bardzo sztywny grafik. Westchnęłam, rozglądając się wokół, aby namierzyć kogoś z zespołu.

-Mam ich. - mruknął Thomas, chwytając rękaw mojej koszuli. Nim zrozumiałam, co się działo, zostałam pociągnięta w jego stronę. Ludzi wokół mnie było zbyt wielu i nie byłam w stanie rozpoznać żadnej twarzy.

Mocniej zacisnęłam lewą dłoń na teczce i przycisnąłem ją do piersi, aby przypadkiem nie pogubić kartek. Miałam tam zbyt wiele ważnych i poufnych informacji, jeśli bym coś zgubiła to kary nie spłaciłabym do końca życia...

Skupiona w pełni na teczce, nie zauważyłam, że Thomas się zatrzymał i wpadłam centralnie na jego plecy.

-Wybacz. - mruknęłam zażenowana. Stanęłam obok chłopaka, naprzeciwko pozostałej trójki zespołu.

Matko boska. Oni też byli dużo bardziej atrakcyjni na żywo niż na zdjęciach. A już na zdjęciach nie dało się odwrócić od nich oczu.

-Ludzie, to Rebeca. - Thomas wskazał na mnie - Przez interwencję Damiano zmienili tamtą babę na Rebecę. - uśmiechnął się do przyjaciół i spojrzał na mnie - Rebeco, to Victoria. - wskazał na blondynkę, która była mniej więcej mojego wzrostu.

Z uśmiechem na ustach pomachałam dłonią w jej stronę, co szybko odwzajemniła.

-To Ethan. - wskazał na długowłosego. Jakiej odżywki używał ten chłopak... Ja wydawałam fortunę na szampony, odżywki, maski i olejki, a moje włosy nie były nawet w połowie tak dobrej kondycji, jak jego.

-Hej. - uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka. Szatyn pomachał do mnie, uroczo się uśmiechając.

-A to Damiano. - wskazał na chłopaka po prawej stronie. Szatyn ubrany był w czarny garnitur, ale miał na sobie jedynie spodnie i marynarkę. Zero koszuli czy jakiejkolwiek koszulki. Interesujące.

-Cześć. - ponownie pomachałam, wciąż się uśmiechając.

Naprawdę chciałam zrobić dobre wrażenie... Tyle, że ciężko było mi odwrócić wzrok od Damiano.

Był cholernie seksowny, a w spodnie w jaki na mnie patrzył było coś niezwykłego. Nie potrafiłam tego opisać. Po prostu nogi się pode mną uginały i to tylko przez patrzenie mu w oczy.

Nagle zrozumiałam, dlaczego moja poprzedniczka nie potrafiła zachować sie profesjonalnie. Chłopak był warty grzechu...

-Miło mi was poznać. - odchrząknęłam w końcu, starając się zamaskować zażenowanie. Zdecydownie zbyt długo wpatrywałam się w Damiano. - Słuchajcie, po raz pierwszy zostałam zaangażowana w tak ważne wydarzenie i jeśli mam być szczera, to wiele nauki przed mną. Dlatego z góry powinnam was przeprosić, jeśli czegoś nie dopilnuję lub najzwyczajniej w świecie...

-Dziewczyno, daj spokój. - zaśmiała się Victoria - Czy my Ci wyglądamy na ludzi z takiego świata? - rozejrzała się wokół - Dla nas to też kompletnie nowe, więc fajnie, że jest z nami ktoś taki jak ty. - puściła mi oczko - Razem będzie nam łatwiej. Postaramy się nie sprawiać Ci zbyt wielu problemów, prawda Damiano? - zaśmiała się, odsuwając kilka złośliwych kosmyków włosów z twarzy.

-Ale dlaczego patrzysz na mnie? - zdziwił się i spojrzał na chłopaków z zespołu. Po raz pierwszy mogłam usłyszeć jego głosu. I chyba się zakochałam w tym akcenie. Jejku, gdybym wiedziała, że Włosi są tak zabójczo przystojni i mają tak uroczy akcent już dawno bym się przeprowadziła do Włoch. - Dlaczego wszyscy patrzycie na mnie? - jęknął z wyrzutem - Ja nigdy nie robię problemów. - oburzył się, wywołując śmiech zespołu 

-Wcale. - prychnął Thomas - Jeśli gdzieś jest jakaś afera to oczywistym jest, że Ty jesteś w to zamieszany.

-To fakt. - poparł go Ethan.

-Taki już twój urok, skarbie. - zaśmiała się blondynka - Ale nie martw się, za to cię kochamy. - posłała my całusa w powietrzu. Przewrócił oczami i spojrzał na mnie.

-W ogóle ich nie słuchaj. - poprosił, patrząc mi prosto w oczy - Naprawdę nie jestem taki zły. - prawy kącik jego ust uniósł się lekko. Przesunął językiem po dolnej wardze przez co mój wzork od razu padł na jego usta.

Oj facet, zły to może nie byłeś. Ale wart grzechu to na sto procent...











Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro