Capitolo 33.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba! 💋









-Cicho! - pisnęłam, gdy wokalista znów zaczął śpiewać pod nosem. Szatyn ciasno obejmował mnie w talii i oboje ledwo trzymaliśmy się na nogach po wypiciu zbyt dużej, jak na moje normy, ilości wina. - Damiano, ręka wyżej! - syknęłam, gdy dłoń mojego towarzysza zjechała na mój tyłek.

-Sztywniara. - zakpił, ciągnąc mnie w stronę swojego pokoju hotelowego - Masz ochotę na noc w moim towarzystwie? - przesunął językiem po wargach i uniósł brew, jakby chciał rzucić mi pewnego rodzaju wyzwanie.

-Jeśli obiecasz, że będziesz grzeczny i ręce będziesz trzymał przy sobie to przemyślę twoją ofertę. - zaśmiałam się kokieteryjnie.

Starałam się nie wyjść na łatwą, ale z drugiej strony marzyłam tylko o tym, żeby spędzić z nim tyle czasu, ile to tylko możliwe. Zwłaszcza, że zostało nam już tylko siedem dni. Nie wiedziałam, czy uda nam się utrzymać kontakt. Czy jeszcze kiedyś zobaczę jego lub resztę zespołu, a chciałam tego.

-Jeśli nie wolno mi cię dotknąć to wspólna noc nie ma sensu. - parsknął. Omal nie wybuchłam śmiechem na jego beztroski ton. Był uroczy i cholernie seksowny jednocześnie. Wyjątkowo niebezpieczna mieszanka, nie potrafiłam mu się oprzeć i z każdą chwilą było mi coraz trudniej.

-Jesteś zbyt pewny siebie, panie David. - posłałam w jego stronę jeden z najpiękniejszych uśmiechów na jaki było mnie stać.

Weszliśmy do hotelowej windy i wybrałam odpowiednie piętro. Oparłam głowę o bark szatyna i lekko się w niego wtuliłam.

-Damiano. - przerwałam ciszę, która panowała wokół nas. Spojrzał na mnie lekko przymglonymi oczami, które wyraźnie wskazały na upojenie alkoholowe. Mimo to, wiedziałam, że był na tyle trzeźwy, że wszystko zrozumie i zapamięta. - Dziękuję Ci za dzisiaj. Jeśli mam być szczera to nigdy się tak dobrze nie bawiłam, to był najcudowniejszy dzień w całym moim życiu. - uśmiechnął się na moje słowa - To zdecydownie najlepsza randka na jakiej kiedykolwiek byłam. - dodałam, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech na jego twarzy i pełną dumę.

-Nie musisz dziękować. - mruknął, obejmując mnie ramieniem - Też świetnie się dziś z tobą bawiłem. - puścił mi oczko - I jeśli mam być szczery, dla mnie również była to najlepsza randka, ale nie ze względu na miejsce czy czas. Była najlepsza, bo Ty tam byłaś. - mocno zacisnęłam wargi, aby nie zobaczył, jak wielką przyjemność sprawiły mi jego słowa. Pochylił się lekko w moją stronę, jednocześnie dociskając moje plecy do zimnej ściany windy.

Przymknęłam oczy, gdy poczułam, jak jego oddech owija moją twarz. Na moją twarz od razu wpłynął uśmiech i tym razem nie zamierzałam tego ukrywać. Poczułam, jak przyciska swoje ciało do mojego. Jedną dłoń umieścić tuż przy mojej twarzy, a drugą ciasno trzymał mnie w talii.

-Jeśli mi na to pozwolisz, nie wiem, czy będę w stanie się powstrzymać. - wyszeptał tuż przy moich wargach - Dlatego, jeśli nie chcesz, aby dziś do czegoś doszło, powinnaś... - Nie zamierzałam pozwolić mu dokończyć tego zdania. Nie czułam takiej potrzeby, gdyż wiedziałam, czego pragnę.

Bez słowa wyjaśnienia, stanęłam na palcach i wpiłam się w jego wargi. Wiedziałam, że nie powinnam była tego robić. To było wyjątkowo głupie i nieodpowiedzialne... Ale chciałam tego, więc zamierzałam to zrobić. Konsekwencjami zamierzałam się martwić następnego dnia.

Usłyszałam charakterystyczny dźwięk, zwiastujący, że winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze. Włoch oderwał się od moich ust, jednak zrobił to bardzo niechętnie. Przez kilka sekund po prostu patrzył mi w oczy.

-Prowadź. - uśmiechnęłam się, dając mu do zrozumienia, że chętnie zostanę na noc w jego pokoju.

-Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać, bella. - zaśmiał się, zarzucając mi ramię na barki - Wiem tylko, że z dnia na dzień lubię cię coraz bardziej i coraz bardziej mi imponujesz. Kręci mnie to. - parsknęłam na jego słowa.

-Ile niewinnych lasek poleciało na ten tekst? - zakpiłam.

-Nie mam gotowych tekstów na podryw. Mówię zawsze prosto z serca... - widząc jego teatralną minę, ledwo się powstrzymałam przed wybuchnięciem śmiechem. Gdy skupiłam się na jego oczach, wiedziałam, że on również walczył, aby nie parsknąć śmiechem. - Jestem romantykiem. - puścił mi oczko, otwierając drzwi prowadzące do jego pokoju.

-Lubię cię, David. Postaraj się tego nie spieprzyć. - zażartowałam, wchodząc do jego pokoju - Boże, jestem padnięta. - westchnęłam, rzucając się na jego łóżko - Przeszliśmy dziś chyba z dziesięć kilometrów. - jęknęłam, zsuwając buty ze stóp - Chyba umieram. - spojrzałam na niego z bólem w oczach. Byłam wykończona, ale cholernie szczęśliwa.

-Jesteś niewiarygodna. - westchnął pod nosem i zrzucił z siebie marynarkę prosto na krzesło.

-Co zrobiłam tym razem? - wyszeptałam, czując jak moje powieki stawały coraz cięższe z każdą chwilą. Nie chciałam zasnąć... Nie teraz.

-Zmęczona? - poczułam, jak materac z mojej prawej strony ugina się pod ciężarem ciała Damiano. W odpowiedzi pokiwałam głową.

-To był cudowny dzień... - otworzyłam oczy i odwróciłam głowę w jego stronę - Cieszę się, że mnie namówiłeś na tę randkę. - wyszczerzył się w odpowiedzi i pochylił głowę w moją stronę. Lekko musnął moje wargi swoimi, przyciągając mnie bliżej siebie. Gdy jego dłonie zacisnęły się na moich biodrach, nie byłam w stanie pohamować jęku. Damiano tylko na to czekał, jego język wtargnął do moich ust, roszcząc sobie prawo do dominacji.

I tak, jak za każdym razem... Pozwoliłam mu. Byłam zbyt uległa w jego towarzystwie...








******

A jeśli ktoś jeszcze nie widział, to na moim profilu pojawiło się 30 dni idola challenge! Serdecznie zapraszam! 🖤

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro