Capitolo 36.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba! 🖤










Nie przerwałam mu, gdy jego język zgrabnie przesunął się po mojej dolnej wardze, domagając się więcej. Nie przerwałam mu też, gdy jego dłonie znalazły się pod materiałem mojej koszulki (czyli mojej piżamy) i przesuwały się w górę i w dół.

Wplątałam dłonie w jego włosy, starając się znaleźć w sobie siłę i się od niego odsunąć. Konsekwencje były przytłaczające dla mnie, dla niego, dla całego zespołu, dla dalszej kariery zawodowej mojej ciotki...

Cholera jasna! Nie mogłam postawić na szali tak wiele, tylko dlatego, że nie umiałam się przy nim opanować i pozwalam się ponieść emocjom. To było złe i wyjątkowo nieodpowiednie...

A mimo to wciąż zachłannie go całowałam. Nie odsunęłam się od niego, starałam się zlikwidować jakikolwiek dystans między nimi. Zaczynałam się obawiać, że cierpiałam na chorobę dwubiegunową...

-Damiano... - jęknęłam, gdy w końcu udało mi się znaleźć w sobie pokłady silnej woli i odsunąć od Włocha.

-Podoba mi się, jak jęczysz moje imię. - wyszczerzył się, aby sekundę później przesunąć językiem po zębach.

Nie rób tak facet. Nie wolno ci tak robić. Nie zdajesz sobie sprawy, jak to na mnie działa...

-Nie możemy, to po prostu...

-Bella, nie interesują mnie konsekwencje. - parsknął - O tym, co jest między nami wiemy ty, ja, Vic, Ethan i Thomas. Kto miałby się wygadać? W jaki sposób ktokolwiek miałby się dowiedzieć, że coś jest między nami? - patrzył mi prosto w oczy. Miał tak hipnotyzujące tęczówki, że nie mogłam od nich oderwać wzroku. Nie potrafiłam też odpowiedzieć na jego pytanie, gdyż najzwyczajniej w świecie miał rację. Z logicznego puntu widzenia nie było opcji, aby ktoś się o nas dowiedział...

-Damiano, gdyby to było takie proste to... - Nie zdążyłam dokończyć, gdyż przerwał mi szczęk zamka. Zmarszczyłam brwi, ale niestety nie zdążyłam zepchnąć z siebie mężczyzny, gdy w drzwiach do mojego pokoju stanęła moja ciotka.

-Rebaco, czy mogłabyś... - uniosła wzork znad papierów trzymanych w dłoniach i wytrzeszczyła oczy. No tak, z pewnością nie spodziewała się, że zoabczy mnie w takiej sytuacji z jednym z reprezentantów Włoch. Przełknęłam gulę w gardle, gdy Damiano sprawnie odsunął się ode i usiadł obok. - Nie wiedziałam, że masz gościa. - zmarszczyła brwi. Nie zaczęła krzyczeć, czym mnie zdziwiła. Byłam pewna, że wybuchnie niczym bomba, takich rewelacji z pewnością się nie spodziewała. - Gdybyś mi powiedziała, nie wtargnęłabym tutaj niczym do biedronki na wielkie promocje. - prychnęła.

-Ciociu, ja mogę wyjaśnić... - wyjąkałam poprawiając koszulkę, która przez ręce szatyna była w nieładzie. Zresztą i tak nie wiele udałoby mi się zakryć przy pomocy za dużego o kilka rozmiarów T-shirt'u.

-Błagam nie! - pisnęła, jednocześnie machając dłońmi - Może jestem stara, ale jeszcze wiem na czym polega seks. - zaśmiała się, a ja poczułam, że zrobiłam się na twarzy czerwona niczym pomidor. Boże, jaki wstyd...

Przerażona spojrzałam na Damiano, ale ten najwyraźniej się świetnie bawił i ze wszystkich sił starał zapanować nad wybuchem śmiechu.

-Ale my wcale nie... - próbowałam ratować sytuację.

-Rebeco, mówię poważnie. Twoje życie seksualne to nie moja sprawa. Postarajcie się tylko, aby sprawa nie nabrała rozgłosu, bo byłby z tego niezły pasztet. Wolę zachować posadę... - westchnęła - O! - ożywiła się, szukając czegoś w kieszeniach marynarki, gdy w niej nic nie znalazła przesunęła dłonie na spodnie i z tylnej kieszeni jeansów wyciągnęła pasek foliowych opakowań. Początkowo nie dostrzegłam, co to było dopiero po chwili do mnie dotarło. - Pamiętajcie, żeby się zabezpieczyć! - rzuciła szeregiem prezerwatyw w Damiano. Rozchyliłam usta, czując ogromne upokorzenie.

Nim zdążyłam się odezwać, usłyszłam wybuch śmiechu Włocha.

-Jestem Damiano. - odezwał się niewzruszony - Pomyślałem, że chciałaby Pani wiedzieć. - uśmiechnął się i wstał z łóżka z wyciągniętą dłonią, aby się przywitać. Moja ciotka początkowo milczała wpatrując się w niego.

-Moge spokojnie uścisnąć twoją dłoń? Nie robiliście niczego, czego bym...

-Matko boska! - pisnęłam, zakrywając twarz dłońmi - Ciociu! - w pokoju ponownie rozległ się śmiech Damiano.

-Nie musi się pani obawiać. Nic takiego nie miało miejsca. - zaśmiał się. Nie miałam odwagi, aby na nich spojrzeć.

-W takim razie, miło mi cię poznać, Damiano. Wiedz jednak, że wiem kim jesteś, jak się nazywasz, gdzie mieszkasz i ile masz lat. Właściwie to wiem dużo więcej niż myślisz. Nie wyobrażasz sobie chyba, że pozwoliłabym swojej siostrzenicy uprawiać seks z mężczyzną o którym nic nie wiem? - prychnęła - Jestem odpowiedzialna. - dodała. Kolejnym, co usłyszłam był dźwięk otwierając drzwi. - Tak, jak mówiłam. Bawcie się dobrze, ale pamiętajcie o prezerwatywach. Lepiej, żebyś wrócił z Eurowizji z nagrodą za pierwsze miejsce a nie dzieckiem. - prychnęła i wyszła, trzaskając drzwiami.

Nie odezwałam się. Wciąż ukrywałam twarz w dłoniach, gdyż nie miałam odwagi, aby spojrzeć na Davida. Czułam się cholernie zażenowana przez scenę, którą przed chwilą urządziła moja ciotka.

-Możesz przestać  - jęknęłam, gdy śmiech szatyna rozniósł się po sypialni - Damiano, to nie jest śmieszne... - skomlałam niczym pies. Nie wiedziałam, jak powinnam się zachować.

-Daj spokój. - usłyszłam jego kroki i zrozumiałam, że zaczął się zbliżać w stronę łóżka. Po chwili poczułam, jak materac po prawej stronie ugina się pod ciężarem jego ciała. - Nic takiego się nie stało. Jestem jej wręcz wdzięczny, bo teraz przynajmniej wiesz, że nawet twojej ciotce nie będzie przeszkadzać, jeśli do czegoś między nami dojdzie. - owinął ramię wokół mojej talii i przyciągnął mnie do swojego torsu.

Niechętnie odsunęłam dłonie, ukazując mu moją, wciąż czerwoną przez rumieńce, twarz.

-Nigdy nie odpuszczasz, co? - zagryzłam lekko wargę, wpatrując się w te jego cudowne oczy.

-Nie, kiedy mi na czymś zależy. I widzisz... Tak sie złożyło, że teraz zależy mi na tobie. - uśmiechnął się zawadiacko, puszczając mi oczko.

Wzięłam głęboki wdech, nie mogąc oderwać od niego oczu.

-Mówię ci, że będziemy mieć przez to problemy...

-Podejmę ryzyko... - pochylił się w moją stronę i ponownie wpił się w moje wargi. Niemal od razu odwzajemniłam pocałunek, nie potrzebowałam nawet chwili namysłu.

Straciłam zdrowy rozsądek i pozwoliłam się ponieść chwili.










Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro