Capitolo 40.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba! 🖤









-Damiano, uspokój się. - poprosiłam, przesuwając kolejną kartkę w książce.

Postanowiłam wykorzystać wolne popołudnie na nadrobienie lektur, gdyż przez ostatnie tygodnie strasznie się zapuściłam przez Eurowizję.

Przez ostatnie dni nie byłam w domu, gdyż ciągle miałam ręce pełne roboty. Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy miałam w hotelowym pokoju. Ponadto nie miałam powodów, aby zaglądać do mieszkania, gdyż moja ciotka była tam codziennie po pracy i miałam pewność, że wszystko w porządku.

Oczywiście porozmawiałam z ciotką o jej romansie z Philipem. Początkowo kobieta była załamana, że się o tym dowiedziałam, jednak po chwili rozmowy dotarło do niej, że nie miałam żalu ani nie byłam o nic zła. Przecież nie miałam ku temu powodów. Ona była dorosła. Ja również. Nie miałam prawa jej oceniać.

Przewróciłam kolejną stronę i spojrzałam na Damiano, który głośno wciągnął powietrze.

-Jak mam się uspokoić? - prychnął, wplątując dłonie we włosy - Eurowizja za trzy dni! Rozumiesz to? Wiesz jak to mało czasu? Nie licząc dzisiaj, mamy zaledwie dwa dni... - przerażony schował twarz w dłoniach i wziął kila głębokich wdechów, aby się uspokoić - Kurwa... Jest już piętnasta... Przecież... - przewróciłam oczami i wstałam z łóżka, uprzednio odkładając książkę na szafkę nocną.

-Damiano. - westchnęłam, stając naprzeciwko młodego mężczyzny - Słuchaj mnie teraz uważnie, bo nie lubię się powtarzać. - położyłam mu dłonie na ramionach, aby skupić jego uwagę na mojej osobie - Jesteś najbardziej utalentowanym człowiekiem, jakiego poznałam przez całe moje życie. - zaczęłam, patrząc mu prosto w oczy - Jesteś uroczy, charyzmatyczny, przystojny, utalentowany i po prostu... - wzruszyłam ramionami - Po prostu genialny, okej? Trema zdarza się każdemu, a ty nie powinieneś się tego wstydzić i ukrywać przed przyjaciółmi. - mruknęłam, krzyżując ręce na piersi.

-Nie mogę im powiedzieć, bella. - westchnął - Ja jestem tym, który ich uspokaja. To ja im tłumaczę, że wszystko będzie dobrze, że wypadniemy rewelacyjnie jak zawsze. Oni mi ufają i wierzą, w to co mówię. Nie mogę ich zawieść. - stwierdził.

-Nakładasz na siebie niepotrzebną presję. - oznajmiłam twardo - Vic, Thomas ani Ethan nigdy w życiu nie byliby na ciebie źli, bo dopadła cię presją. Przecież to niedorzeczne. Jesteście jak rodzina. - lekko potrząsnęłam nim za ramiona - Ogarnij się, człowieku! Więcej wiary w siebie! - parsknęłam.

Przymknął oczy i pokiwał głową. Wziął głęboki wdech, a następnie wydech. Powtórzył tę czynność kilkukrotnie, aż w końcu otworzył oczy i spojrzał prosto na mnie. Zauważyłam, jak w kącikach jego ust zaczyna sie formować uśmiech.

-Co ja bym bez ciebie zrobił, hm bella? - parsknęłam śmiechem, gdy nie czekając na odpowiedź ułożył swoje dłonie na mojej talii i przyciągnął mnie bliżej siebie. Uśmiechnęłam się i objęłam go wokół karku, zaciągając się jego zapachem.

Wciąż nie mogłam uwierzyć, że ten facet nie używał żadnych perfum... Jak to w ogóle było możliwe?

-Możesz nie mówić nikomu o moich napadach tremy? - usłyszałam szept przy uchu. Przewróciłam oczami na to, jakże absurdalne pytanie. Lekko się od niego odsunęłam, układając dłonie na jego policzkach.

-Jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że byłabym w stanie powiedzieć o tym komukolwiek? Przecież doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że możesz mi ufać, David. - uśmiechnął się pod nosem na moje słowa.

-Wiem, bella. - westchnął - Po prostu nie chcę, żeby zespół przeze mnie zaczął wątpić w nasze szansę na zwycięstwo. Musimy to wygrać.

-Wygracie. - odparłam. Prychnął pod nosem, kręcąc głową.

-Skąd ta pewność? - zaskoczona uniosła brew, nie wierząc w to, że naprawdę zadał tak idiotyczne pytanie.

-Biorę udział w próbach od samego początku i widzę, kto, jaki poziom sobą reprezentuje. Francuzka jest niezła, Szwajcaria też ma fajnego reprezentanta, może Ukraina ma podobny styl do was i jest jakimś wyzwaniem, ewentualnie Islandia. - wzruszyłam ramionami - Ale reszta? Nie dorównują wam do pięt. W ogóle nie masz się czym przejmować. - miałam nadzieję, że naprawdę udało mi się go przekonać.

Powinien wierzyć w siebie i swoje możliwości i zazwyczaj tak właśnie było, ale teraz? Po raz drugi widzę go w takim stanie i zaczęło mnie to martwić. Musiał umieć nad tym zapanować, aby w pełni skupić się na występie na Eurowizji. Musiałam zapanować nad tremą.

-A jeśli dopadnie cię trema. - zrobiłam krok w tył, jednocześnie zrywając jakikolwiek kontakt między naszymi ciałami - To pamiętaj, że ja w ciebie wierzę. I w tym całym tłumie, który będzie cię obserwował, ja też będę. - uśmiechnęłam się wesoło - I niezależnie od tego, czy popełnisz jakiś błąd czy nie, ja wciąż będę waszą fanką numer jeden i wciąż będę z ciebie bardzo dumna. - oznajmiłam pewnie. Nie mogłam mu zagwarantować wygranej, ale mogłam obiecać, że niezależnie od wyników konkursu, wciąż przy nim będę. Przy nim i przy reszcie zespołu. Nie zostawiłabym ich z powodu przegranej.

-Jesteś najlepsza. - oznajmił ciasno obejmując mnie w talii - Nie wiem, co bym zrobił, gdyby cię tu nie było. - parsknął - Co powiesz na kieliszek whisky? - zmarszczyłam brwi.

-Uważasz, że to odpowiedni czas na upijanie się? - zakpiłam.

-Wypijemy po szklaneczce na rozluźnienie. Nie mówię, że musimy od razu opróżnić hotelowy barek. - odparł wesoło - Proponuję toast za udany występ i nic więcej. - wyjaśnił. Nie musiałam się długo zastanawiać. Wzruszyłam ramionami i skinęłam głową.

-W sumie... czemu nie? Szklanka whisky chyba nikomu nie zaszkodziła. - stwierdziłam.

Nie wiedziałam wtedy, w co się wpakuję...










Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro