Capitolo 46.
Miłego czytania, kochani! 🖤
Dokładnie wyszorowałam zęby i wróciłam do pokoju. Przez chwilę zamierzałam wziąć szybki prysznic i przebrać się w piżamę. Jednak doszłam do wniosku, że koszulka za duża o kilka rozmiarów nie jest odpowiednim ubiorem na taką okazję. Miałam z Damiano POROZMAWIAĆ. Nic więcej. Lepiej było nie kusić losu nieodpowiednio dobraną odzieżą.
Westchnęłam i zmęczona położyłam się na łóżku. Po całym dniu byłam padnięta. Wszystko było już gotowe, a dziejsze występy wypadły naprawdę wspaniale. Miałam nadzieję, że jutrzejsze wystąpienie Måneskin wypadnie jeszcze lepiej niż jakikolwiek reprezentant kiedykolwiek. Szczerze wierzyłam w ich zwycięstwo.
Okryłam się kocem, który leżał na łóżku, służąc za narzutę i przymknęłam oczy. Nie miałam siły na nic...
-Już jestem! - gwałtowne otworzenie drzwi wybudziło mnie z letargu i na nowo się rozbudziłam - Bella, skarbie przecież nie szedłem tu aż tak długo. - Zaśmiał się. - Ja myślałem, że wyczekujesz mojej osoby, że czekasz na mnie tuż przy drzwiach, a ty tymczasem zasypiasz? - parsknął, siadając na łóżku tuż obok mnie. Leżałam wpatrując się w niego z uśmiechem. Cieszyłam się z jego obecności. Wsunął dłoń między moje włosy i zaczął się nimi bawić. - Ten dzień dał Ci w kość, co? - mruknął, a jego dłoń ponownie przesunęła się od głowy aż po końcówki moich włosów.
-A tobie nie? Ja miałam masę papierków, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Kilka spotkań z prezesami i resztą asystentów, ale nie tylko. - westchnęłam - Miałam okazję poznać reprezentanta Polski i szczerze? Zdążyłam go z nienawidzić w kilku krótkich minut... - burknęłam, przypominając sobie moją rozmowę z tym człowiekiem - Dodatkowo ta rozmowa z ciocią...
-Jaka rozmowa z ciocią? - uniosłam lekko głowę, aby spojrzeć na Damiano, który wpatrywał się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. Wypuściłam powietrze z płuc, zastanawiając się nad tym, czy powinnam mu powiedzieć prawdę. Chyba nie powinnam była nikomu mówić o prywatnym życiu mojej ciotki i decyzjach, które podejmowała.
-To długa historia, ale nie powinnam ci tego mówić, bo ta sprawa mnie nie dotyczy. - westchnęłam. Pokiwał głową na znak rozumienia. - W każdym razie, sprawa jest dość poważna i moja ciocia obawiała się mojej opinii. A ja jestem szczerze zaskoczona, że ona myślała, że byłabym na nią zła za decyzje dotyczące jej życia. Ta kobieta mnie praktycznie wychowała. Pomagała w każdym problemie. Zawsze przy mnie była... I gdy przyszedł czas, że to ja będę wspierać ją ona we mnie zwątpiła. - mruknęłam z bólem - Trochę mnie to zabolało. Z drugiej strony, chyba jestem przewrażliwiona. Ona po prostu ma za dużo na głowie i jak każdy człowiek ma wątpliwości.
-Ty też masz dużo na głowie, bella. Widać, że zmęczenie bierze nad tobą górę. Powinnaś iść wziąć prysznic i grzecznie położyć się spać. - wyszczerzył zęby w lubieżnym uśmieszku.
-I mówi to facet, który jutro wystąpi na Eurowizji i powinien w tym momencie wypoczywać i się relaksować, aby być jutro w pełni formy. Powiedz mi, gwiazdo rocka, dlaczego tu przylazłeś zamiast grzecznie wyszorować zęby, obejrzeć dobranockę i iść lulu? - parsknął na moje słowa.
-Nie wyobrażam sobie nikogo innego na twoim miejscu. - wyznał całkowicie ignorując moją wcześniejszą zaczepkę - Nie wyobrażam sobie... Jakby to było gdybym cię nie poznał, wiesz? - zagaił, unosząc lekko prawą brew. Uśmiechnęłam się mimowolnie na jego słowa. - Jesteś pewna, że nie chcesz trochę odpocząć? Możemy porozmawiać jutro po moim występie. Nie chcę żebyś...
-Jeśli ty nie jesteś zmęczony, to będę wdzięczna, jeśli zechesz spędzić ze mną wieczór przed najważniejszym koncertem w swoim życiu. - wpatrując się we powoli przesunął językiem po górnym szeregu zębów i posłał w moją stronę jeden z jego typowych uśmieszków. Tych uśmiechów, przez który od razu miało się niegrzeczne myśli...
-W takim razie zostaje. - wzruszył ramionami, wygodniej rozkładając się na moim łóżku. Przesunęłam się bliżej niego i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Obawiam się, że to wszystko to jedynie głupi, ale piękny sen. - westchnęłam po chwili namysłu. Nie mogłam dłużej trzymać wszystkiego w sobie. Potrzebowałam się wygadać. Powiedzieć wszystko, co czułam.
-Co masz na myśli? - zainteresował się, wciąż bawiąc się moimi włosami.
-Martwię się, że wraz z Eurowizją skończy się to wszystko... Że...
-Urwie nam się kontakt? - spytał. Pokiwałam głową.
-Tak. Boję się, że to wszystko... To tylko przygoda na kilka dni, a ja naprawdę polubiłam ciebie i Vic, Ethana oraz Thomasa i nie chcę, aby to się skończyło. Nie chcę...
-Nie skończy się. - przerwał mi ostro - Nie wiem, ile razy będę musiał cię przekonywać, że nie jesteś dla mnie przygodą na jedną noc. Ani... jakimś romansem na tydzień. - podniósł się i zmusił, abym usiadła na przeciwko niego. Dłonią uniósł mój podbródek, abym patrzyła mu prosto w oczy. - Słuchaj uważnie, bella, bo nie zamierzam się powtarzać. Szaleję za tobą. Powiedziałem to Vic. Powiedziałem Ethanowi i Thomasowi, a teraz mówię to tobie. Nie wyobrażam sobie, że nagle mogłoby cię zabraknąć w moim życiu. W ogólnie nie biorę takiej opcji pod uwagę. Taka sytuacja nie może mieć miejsca. - zagryzłam dolną wargę, gdy poczułam jej drżenie. Obawiałam się, że jedynie chwilą dzieliła mnie od wybuchnięcia płaczem ze wzruszenia. - Eurowizja kończy się jutro, ale niezależnie od wyników, nasza relacja się nie kończy. To dopiero początek. Zresztą, nigdy nie byłaś, we Włoszech, więc koniecznie musisz nas odwiedzić. - zaśmiałam się nerwowo.
-Wierzę ci. - mruknęłam - Bardzo cię lubię i chciałabym, aby coś z tego wyszło. - przysunął się bliżej, ujmując moją twarz w dłonie.
-To jest nas dwoje. - mruknął, aby sekundę później połączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. Uśmiechnęłam się w jego usta. A skoro juz sobie rozmawiamy na poważnie... Chciałabyś oficjalnie zostać moją dziewczyną? - uniosłam lewą brew w zaskoczeniu.
-Oficjalnie? - zaśmiałam się, krzyżując ręce na piersi. Przewrócił oczami jednocześnie pokazując mi język.
-Doskonale wiesz, co mam na myśli. Jutro Eurowizja, zatem nic nie będzie stało nam na przeszkodzie, aby się spotkać. Nie musielibyśmy się ukrywać.
-Dzielą nas setki kilometrów, a ty jakby nigdy nic proponujesz mi związek i...
-Rebeco Johansson, do kurwy nędzy, czy uczynisz mi ten zaszczyt i nie czepiając się słówek, zostaniesz moją dziewczyną? - wybuchłam śmiechem, gdy dotarło do mnie, że on był śmiertelnie poważny.
-Jesteś chory. - parsknęłam - Ale zgadzam się. Z przyjemnością zostanę twoją dziewczyną. - mruknęłam łącząc nasze usta w krótkim, ale namiętnym pocałunku.
- A odnośnie tego prysznica, o którym była mowa wcześniej... - oderwał się ode mnie. Szybko zauważyłam, jak błyszczały jego oczy i zrozumiałam, o czym myślał. - Nie potrzebujesz może pomocy? - parsknęłam śmiechem na te słowa.
-Może potrzebuje. - wzruszyłam ramionami niewinnie się uśmiechając. Zadowolony ponownie przysunął się bliżej, aby raz jeszcze wpic się w moje usta.
Czekał mnie wieczór lepszy niż tego oczekiwałam...
Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro