Capitolo 6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cóż mogę rzec? Miłego czytania, kochani! 🖤

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 💋










Siedziałam wraz z zespołem i jadłam śniadanie. Choć było to niewyobrażalnie trudne, gdyż ta czwórka nie potrafiła zachować powagi nawet przez kilka minut. Ciągle gadali jakieś głupoty, gdy kończyły im się tematy, zaczynali śpiewać, a gdy kończyła się wena na śpiewanie, rzucali się jedzeniem. Byli gorsi niż pięcioletnie dzieci.

-Dość. - wyjąkałam, starając się opanować. Jeszcze chwila i popuściłabym ze śmiechu.

-Nie rozumiesz. Wyobraź sobie miny tych ludzi. Chłopak, którego widzieli pół godziny temu na scenie, ubranego w czarne skórzane spodnie, koszulkę z rockowym zespołem i mocnym makijażem, teraz minął ich... - Thomas znów zaczął się śmiać, nie będąc w stanie dokończyć historii. Wziął głęboki wdech i otarł łzy z policzków. - Minął ich w różowych, krótkich spodenkach, tego samego koloru marynarce, bez koszulki i z wielkim balonem w kształcie królika na sznurku... - tym razem nie wytrzymałam, odsunęłam się od stołu i wyplułam sok na podłogę. Z oczu pociekły mi łzy, których nie byłam w stanie już kontrolować. Nie wiedziałam, czy płakałam przez zakrztuszenie czy ze śmiechu.

Po prostu nie potrafiłam sobie wyobrazić Damiano, który ciągle ubrany był na czarno, w różowym stroju. W dodatku ten balon z królikiem. Musiał wyglądać cholernie uroczo. I zapewne w ogóle nie przypominał tej wersji, którą mnie było dane poznać.

-Żyjesz, Beca? - usłyszałam zaniepokojony głos Ethana. Pokiwałam głową i odchrząknęłam, aby być w stanie odpowiedzieć.

-Tak... - udało mi się wydusić miedzy napadami kaszlu.

Poczułam ruch za plecami, a później czyjaś dłoń kilkukrotnie uderzyła mnie w plecy. Odkaszlnęłam jeszcze w dwa razy i w końcu byłam w stanie normalnie oddychać. Wzięłam głęboki wdech i z wdzięcznością odwróciłam się w drugą stronę, aby podziękować mojemu wybawcy.

-Dzięki. - mruknęłam w stronę Damiano, który wciąż przyglądał mi się zaniepokojony.

-Wszystko w porządku, bella? - pokiwałam głową.

-Tak. Teraz już tak.

-Wybacz. - zerknęłam na Thomasa, który był na siebie wyraźnie zły - Mogłem nie opowiadać tej historii podczas jedzenia. - wzruszył ramionami. Machnęłam dłonią.

-Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłam się do jasnowłosego. Po chwili odwróciłam głowę w drugą stronę. - Masz jakieś zdjęcia z tym królikiem? - spojrzałam na Damiano, przygryzając lekko dolną wargę - Nie potrafię sobie wyobrazić ciebie w takim stroju, a serio chciałabym to zobaczyć. - wyznałam, nie mogąc pohamować uśmiechu.

-Mam... Mam nawet filmik! - ożywił się nagle, sięgając po telefon z tylnej kieszeni spodni - Ale filmiku ci nie pokażę, bo jest na nim uwieczniona prawdziwa tragedia. Przykry temat. Ogólnie istna masakra. Brak mi słów, żeby...

-Sznurek od balonu wysunął mu się z dłoni i balon mu odleciał. - przerwała Victoria, a ja parsknęłam śmiechem, za co zostałam spiorunowała wzrokiem przez Damiano.

-Nie masz serca, kobieto. - prychnął - Nigdy więcej nie zobaczyłem tegi balona na oczy! Wiesz jaka to tragedia? Kto wie, gdzie on teraz jest? - mruknął oburzony.

-Obstawiam śmietnik. - Ethan wzruszył ramionami. Zacisnęłam wargi, aby ponownie nie wybuchnąć śmiechem. Mina Damiano wyrażała więcej niż tysiąc słów. Wyglądał na naprawdę oburzonego słowami przyjaciela. Jakby ta teoria złamała mu serce. To było jednocześnie zabawne i rozczulające. Potrafił odegrać uczucia. Nadałaby się na aktora. - Wybacz, stary. - uniósł ręce w gęściej poddania.

-Jak śmiesz? - poczułam jak ramię Damiano owija się wokół mojej szyi. Odruchowo chciałam się odsunąć, ale gdy jego klatka piersiowa przylgnęła do moich pleców, poczułam przyjemne ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. Skłamałabym mówiąc, że mnie nie kręcił. Był cholernie seksowny. Przystojny. Nie potrafiłam od niego oderwać wzroku. Jednak z tyłu głowy wciąż miałam jego akta, w których wyraźnie było napisane, że był w związku. Nie wolno się wpieprzać między dwie, kochające się osoby. To cios poniżej pasa. - Bella, powiedz mu, że Ty wierzysz, że mój balon wciąż lata po niebie. Powiedz, że ten piękny, różowy królik wciąż lata! - pochyliłam głowę, aby ukryć cisnący się na usta uśmiech.

-Oczywiście, Damiano. - parsknęłam - Twój balon wciąż lata po niebie i z pewnością skupia na sobie uwagę wielu ludzi. - zakpiłam, przewracając oczami.

-Widzicie? Przynajmniej ona jedna mnie rozumie. - zaśmiał się przy moim uchu. Przysunął się jeszcze bliżej mnie i objął drugim ramieniem, mocno do siebie przytulając. - Uwielbiam cię. - cmoknął mnie w czubek głowy.

Panie i panowie, oto gwiazda rocka. Ten uroczy chłopak ma dwa oblicza. Jedno, to które widzimy na scenie. Chłopak ubrany w czarne, obcisłe skórzane ciuchy. Mocny makijaż i ten szaleńczy błysk w oku.

I drugie. To ten uroczy chłopak, który opowiada mi o balonowym króliku i przytula mnie, jakbym była jego bliską przyjaciółką.

Mimowolnie odchyliłam głowę w tył, opierając ją o klatkę piersiową brązowowłosego. Rzadko mi się to zdarzało, ale bardzo go polubiłam. Miał w sobie coś, co mnie kręciło. Chciałam go lepiej poznać. Nawet jeśli miałby być tylko moim przyjacielem.

-Dobra, moi drodzy. - westchnęłam, zerkając na zegarek na dłoni - Miło się z wami spędza czas, ale za dzisięć minut macie wywiad. Jeśli się spóźnicie to zostanę zwolniona, a wolałabym zachować posadę. - zaśmiałam się - Więc... Gdybyście mogli zebrać tyłki i ruszyć na salę konferencyjną to byłabym wdzięczna. - uśmiechnęłam się, ukazując zęby.

-Pełen profesjonalizm. - parsknął Ethan - Zbierajcie tyłki. - wytknęłam język i pokazałam mu środkowy palec.

-Czepiasz się szczegółów. - puściłam mu oczko - A teraz na wywiad. - klasnęłam w dłonie i wskazałam na drzwi. Bez słowa sprzeciwu spełnili mój rozkaz.












Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro