Rozdział 6 - Powrót

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


•???

Wyszedł z portalu tuż przed bramą swojej rezydencji. Wyglądał gorzej niż zwykle. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Za to jego ochroniarz tak. Jego ślepia wpatrywały się we mnie z cienia drzew. Widać spędzanie czasu z sługą mego mistrza sprawia mu coraz więcej trudności. Hahaha...

•Victor

Patrzyłem mu prosto w oczy, mówiąc, że nie wiem gdzie jest Nora... Choć minęły lata nadal uważam go za mojego podopiecznego. Jego stan sprawia mi niemal fizyczny ból...

Te myśli towarzyszyły mi w drodze przez korytarze. Na nikogo nie wpadłem. Nie ma się co dziwić. Wszyscy nauczyli się żeby nie wchodzić mi w drogę kiedy wracam że spotkań.

Zatrzymałem się przed drzwiami gabinetu. Jeden krok dzieli mnie od spotkania z nią. Znów będę musiał przywołać na twarz fałszywy uśmiech i okłamywać ją, że wszystko w porządku.

- Wdech... Wydech... Okej!

Otworzyłem drzwi i rzuciłem dziewczynie szeroki uśmiech.

- Co tam Nora?

Przywitał mnie pełen radości śmiech zza okładki przeglądanego przez nią albumu.

- Nic się nie zmieniłeś.

- Od rana? Ciężko by było.

- Od naszego pierwszego spotkania. Zobacz.

Obruciła album. Na zdjęciu stałem obok wysokiego, siwowłosego demona, jego świeżo upieczonej małżonki i dwójki dzieci.

- To był pierwszy i zarazem ostatni raz, kiedy widziałem twoją matkę. Pamiętam co wtedy myślałem. "Co on sobie myśli. Ona mogłaby być jego córką!".

- Hahaha. Ich różnica wieku naprawdę była taka duża?

- Tak, ale to jeszcze nic. Twoja babcia, ze strony matki, poślubiła mężczyznę starszego o 420 tysięcy lat.

- A ty ile masz lat?

- Hahaha. Jestem dla ciebie za stary. Czas nie ma dla mnie znaczenia. Żyje poza nim.

- Jedno wyklucza drugie. Skoro żyjesz poza nim, nie możesz być "za stary".

- Nie przepadam cię, prawda?

- Nie.

Zarzuciła mi ręce na ramiona.

- Może odpoczniesz trochę? Nie wyglądasz najlepiej.

Spojrzałem za okno. Robiło się już ciemno.

- Muszę jeszcze coś napisać. Idź do siebie.

- Nie ma mowy! Poczekam.

Usiadła na krawędzi łóżka. Od jej różowych oczu biło takie ciepło i dobro, że źle się poczułem siedząc tu i udając szczęśliwego.

Gdybym wtedy zauważył że z Kilem jest coś nie tak, że zło przejmuje nad nim kontrolę... nie musiałaby przechodzić tego wszystkiego. Nie musiałaby uciekać z domu...

- Nie martw się i bierz się do roboty. Zimno tu...

- Ty... Już.

Mogłem się zorientować, że ona wie. Zawsze czytała że mnie jak z otwartej księgi.

*Godzinę później*

- Uff. Wreszcie koniec. Teraz idź do sieb...

Podniosłem wzrok znad właśnie wypełnionych dokumentów. Nora leżała płasko na plecach. Nogi wystawały jej zza krawędzi łóżka.

- Pewnie znowu udajesz, i pożałuje, jeżeli znowu położę się na kanapie?

Nie odpowiedziała... Chrzanić to. Jej zemsta byłaby gorsza od wszystkiego innego co może się stać.

Przelewitowałem ją na poduszkę i sam położyłem się na drugiej. Tak bardzo chciałabym znów zobaczyć ich takich jak na zdjęciu...

***************************

Tak więc ten... Przepraszam za brak rozdziałów, ale dostałem lenia. Np. Mógłbym skończyć w tym miejscu...

Ale was szanuje i nie jestem Polsatem. Więc dostaniecie jeszcze kawałek rozdziału.

***************************

*Kilka miesięcy później*

•Will

Zerwałem się z fotela jak rażony piorunem, zrzucając książkę którą miałem na kolanach. Rozejrzałem się po salonie. Mabel spała na kanapie z rękami na brzuchu. Było już wyraźnie widać że jest w ciąży. Nigdy nie sądziłem, że coś tak małego może dać tyle szczęścia. Kilka dni temu wpadła na pomysł żeby czytać dziecku. Mi to pasuje. Lubię czytać, kiedyś zawsze czytałem... Nie pamiętam komu. Zbyt wiele lat minęło. To był chyba jakiś kuzyn.

Ważniejsze jest to czemu się obudziłem. Wszędzie wokół panowała cisza. Może tylko mi się wydaw...

Nagła zmiana w polu bariery. Obecność znajoma, ale w negatywny sposób. Drzwi wejściowe otworzyły się z łoskotem.

- Gdzie on jest!?

Odgłos kroków zbliżał się szybko do drzwi salonu.

- Will? Co się dzieje?

Mabel podniósła się z poduszki i spojrzała na mnie zaspanymi oczami.

W tym samym momencie drzwi salonu uderzyły o ścianę. Zadrżałem na widok przepełnionych furią złotych oczu...

***************************

A jednak. Jestem Polsatem. XD

*Trollface*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro