Rozdział 7 - Willy
•Bill
Wszyscy staliśmy jak sparaliżowani. Po drugiej stronie drzwi po napastnik pozostał jedynie kłąb czarnego dymu.
- Vic! Cholera jasna!
Obok mnie przebiegł młody, około 16 letni chłopak, o bladej cerze i ciemnych rudych włosach. Miał na sobie podarte czarne dżinsy i czarny skórzany płaszcz do kolan. Podbiegł do Victora i próbował zatamować krwawienie. Dopiero teraz szok opadł na tyle, że mogłem się ruszyć. Dołączyłem do niego. W tym czasie Will pobiegł po służbę. Do sali wbiegła ta sama pokojówka, z którą wcześniej rozmawiał dziadek.
- Victor! Willy, trzeba go przenieść. Pomoże nam Pan?- Zwróciła się do mnie.- Zabierzmy go do sypialni.
Z świeczników i obrusu zrobiła prowizoryczne noszę, na które położyliśmy Victora. Był zimny i blady, ale nadal żył. Stracił jedynie przytomność. Niosąc go w ślad za pokojówką usłyszałem że ten Willy coś mamrocze.
- Proszę... Vic, nie umieraj... Wszystko tylko nie to...
Gdy dotarliśmy na miejsce dziewczyna wyjęła z szafki narzędzia medyczne a nas wyprosiła z pomieszczenia. Po chwili podszedł do mnie Will.
- Słuchaj Bill, zabiorę Mabel z powrotem do Reverse Falls. Nie powinna sie teraz denerwować.
- Pewnie. Powiadomie cię jak się coś stanie.
Kiedy Will miał już odejść złapałem go jeszcze za ramię.
- Czekaj, mógłbyś zabrać Mabel i dziewczynki że sobą?
Kiwnął mi tylko głową. I odszedł. Nadal był w sporym szoku. Najgorzej jednak trzymał się ten chłopak. Zrobił się jeszcze bladszy, z oczu płynęły mu rzęsiste łzy. Usiadłem obok niego i czekałem. W międzyczasie służba przyniosła więcej krzeseł z sali balowej. Po niecałej godzinie pod sypialnią Victora siedzieli również Veys, Łukasz i Daria. Wysłano wiadomości do pozostałych zaproszonych, że przyjęcie zostało odwołane. Niespodziewanie drzwi otworzyły się. Ujrzeliśmy pokojówke w zakrwawionym uniformie. Obraz jak z słabego horroru. Szybko wstałem i podszedłem do niej. Jednak Willy mnie uprzedził.
- Co z nim?
- Wszystko w porządku. Dał się zaskoczyć, ale szybko rozpoczął regenerację. Za kilka godzin będzie się śmiał jak dawniej. Teraz jest jeszcze nieprzytomny.
- Dzięki Nora.
- Nie masz za co. Ja musiałam tylko dopilnować, żeby się przez ten czas nie wykrwawił.
- Mogę?
Wskazał palcem na pokój.
- Pewnie. Na pewno się ucieszy jak się obudzi.
Chłopak wyminął ją i wszedł do środka.
- Mogę się o coś spytać?
Dziewczyna obruciłam się do mnie. Miała niezwykłe, nawet jak na demona różowe tęczówki.
- Cipher...
- Słucham?
- Przepraszam, przyzwyczajenie. O co chciał się Pan spytać?
- Kim jest ten chłopak?
- Willy? To podopieczny Pana Victora. Staruszek zajmuje się nim odkąd ten był jeszcze dzieckiem. Niektórzy mówią, że jest synem Victora.
- Jego synem?
- Prawda jest inna. Raz zauważyłam w notatniku Victora, że akurat tego dnia Willy miał urodziny. Złożyłam mu życzenia, i to był mój błąd. On się potem schlał w kuchni, i powiedział mi czemu nie przepada za urodzinami. Matka krótko po narodzinach go porzuciła w sierocińcu. Ojciec nawet nie wie, że się urodził. Victor go przygarnął, i teraz się nim opiekuje. Wybacz, ale najlepiej będzie dać mu odpocząć. Przepraszam, proszę wszystkich o przejście do "Białej Sali".
Wszyscy ruszyli za nią. Z lekkim wahaniem, ale posłusznie. Nie wypowiadała się jak zwykła pokojówka. I o co chodziło z tym "przyzwyczajeniem"? W dodatku coś mi nie pasuje w tej historii. Victor nie jest potworem, ale troszczy się tylko o rodzinę. Może to któryś z naszych wujów jest jego ojcem? Mniejsza o to. Muszę się dowiedzieć kto tak go urządził.
***************************
Krótko bo powinienem się uczyć. W weekendy będę mieć trochę czasu, wiec...
Oto jestem!
Niestety groźba egzaminu nadal nade mną wisi. Powinienem przestać się żalić.
Autorem postaci Willy'ego jest Natalie_Cyferka. Zapraszam na jej kanał.
Miłego dnia, lub nocy★
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro