28. Pożegnanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Dzisiaj w nocy wracaliśmy do Pensylwani. Nie za bardzo się cieszyłam z tego powodu. Ojciec mi obiecał że nie długo się spotkamy. Mam nadzieję, że mówi prawdę, bo się do niego przywiązałam.

Dzisiaj spędzimy sobie dzień trochę w domku, a trochę na basenie. (Mamy jeden na tarasie).

Odświeżona i gotową na kolejny dzień, zeszłam na dół do kuchni. Okazało się że już wszyscy powstawali. Akurat gosposia kończyła przygotowywać nam śniadanie.

-Cześć, królewno.

-Hejka, tato.

-Siemka Hailie, idziemy na basen zaraz po śniadaniu, idziesz z nami?

-Pewnie, a tato, co będziesz robić?

-Ah ja to pewnie sobie posiedzę na dworze.

-Oki.
                              ***
Byliśmy już wszyscy po śniadaniu. Ja poszłam się przebrać w strój, a reszta chyba też. Wybrałam mój ulubiony strój kąpielowy. Był czerwony w różowe kwiatki. Przebrałam się i zaplotłam sobie dwa warkoczyki.

Byłam już wtedy gotowa dlatego zeszłam znowu na dół. Tym razem od razu skierowałam się na zewnątrz.

Wszyscy już tam byli. Ojciec palił cygaro, bliźniacy byli już w basenie a Dylan z kimś pisał.

Podeszłam do brzegu basenu, usiadłam żeby pomoczyć sobie nogi. Dylan odłożył już swój telefon i podszedł do mnie. Chyba już wiedziałam co chciał zrobić.

-Dylan! Ani ci się waż!

Było już za późno. Dylan podniósł mnie i wrzucił do basenu. Stało się to już po raz kolejny.

-Jesteś okropny!

-Dziewczynko, nie ładnie tak mówić do swojego starszego braciszka. Nu nu nu.

-Nie jesteś od pouczania mnie!

Emocje we mnie buzowały, starałam się uspokoić, ale z Dylanem zawsze jest ciężko.

-Oj no nie obrażaj się.

-Jak mam się nie obrażać skoro mój kochany brat wrzucił mnie do wody?
Prychnęłam

Bliźniacy cały czas się śmieli z tej sytuacji. No cóż.

-Dobra już się to nie powtórzy.

-Mhm, nie wierzę ci, ale już niech Ci będzie.

                              ***
Jest już wieczór, wybrałam się jeszcze na jeden spacer z tatą.

-Szkoda, że na tak krótko przyjechaliśmy.

-Królewno, zobaczysz że dwa miesiące zlecą tak szybko, że nawet nie zauważysz.

-Tylko tak gadasz, a tak naprawdę jest to bardzo długo.

Ojciec podrapał się po brodzie i westchnął.

-Jakoś będziemy musieli wytrzymać. Gdzie będziesz chciała się spotkać następnie? Masz jakiś wymarzony kraj do zwiedzenia.

-Hmm, tak naprawdę to chyba Los Angeles. Nigdy za bardzo się nie zastanawiałam nad takim pytaniem.

-Postaram się, abyśmy się tam spotkali następnym razem.

Resztę spaceru spędziliśmy na rozmawianiu o luźnych tematach.

                                 ***
Przyszedł czas na pożegnanie. Nienawidziłam pożegnań. Zawsze były dla mnie ciężkie.

Przytuliłam się do ojca.

-Będę za tobą tęsknić królewno.

-Ja również tato.

Odeszłam już od taty i dałam chłopakom się pożegnać. Weszłam już do helikopteru, żeby nie patrzeć na to wszystko.

Rozpłakałam się na dobre.

Cześć kochani!
Nie jest to jakiś najciekawszy rozdział ale nie mam teraz weny. Nie wiem jak będzie z rozdziałami. Raczej pojawi się dopiero po wigilii. Papatki💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro