38. Placki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Zdalne lekcje zaczynałam za dwa tygodnie. W tym czasie miałam dojść do siebie. Stwierdziłam, że narazie nie będę się przejmować przyszłością, a zajmę się teraźniejszym czasem.

Czułam się już całkiem dobrze, chodziłam swobodnie po domu, a co najważniejsze nie leżałam całymi dniami w łóżku.

Zeszłam na śniadanie tak jak zawsze. Na dole był Shane, który nie dawno co się tutaj pojawił, bo dopiero zaczynał jeść. Eugenia przygotowała dzisiaj dla wszystkich placki, więc wzięłam sobie jednego u zaczęłam jeść.

Już miałam odchodzić od stołu, kiedy mój braciszek postanowił walnąć coś takiego:

-Siadaj do stołu, zjadłaś tylko jednego małego placka.

-Nie chcę więcej jeść! Mam dość tego cholernego cyrku! Ciągle tylko "więcej zjedz".

Wybiegłam z kuchni zdziwiona, że krzyknęłam na swojego brata. To było do mnie nie podobne.

Zamknęłam się w swoim pokoju i położyłam się na łóżku. Zaczęłam płakać. Jestem okropna. On chciał żebym jeszcze trochę zjadła, a ja? Nakrzyczałam na niego.

Usłyszałam pukanie.

-Młoda to ja, Shane. Chcesz porozmawiać?

-T-tak.

Shane wszedł do mojego pokoju I przytuliłam mnie.

-Coś się stało dziewczynko?

-Jestem na siebie zła. Czuję się okropnie za to, że na Ciebie nakrzyczałam.

Łzy napłynęły mi do oczu.

-Już, spokojnie Hailie. Shhh.

Przytulał mnie. Otarłam łzy i go przeprosiłam. Zeszłam jeszcze na dół, żeby zjeść tego placka, a Shane gdzieś pojechał.

***

    Kiedy wróciłam do pokoju, wiedziałam dlaczego byłam taka zła. Dostałam okres. Najgorsze było to, że miałam tylko kilka podpasek.

W domu nie było nikogo oprócz Vinca. (Pomyślicie sobie że przecież jest gosposia. Ona wyparowała na ten dzień~autorka) Musiałam go poprosić by pojechać do sklepu. Nie było innej opcji.

Wyszłam z pokoju i poszłam do jego gabinetu. Zapukałam I weszłam.

-Cześć Vince.

-Witam Hailie? Jestem zajęty, potrzebujesz czegoś?

-Właściwie to tak, potrzebowałabym pojechać do sklepu.

-Nie teraz, zapytaj chłopaków.

-Chłopaków nie ma w domu, a to pilną sprawa.

-Hailie, nie będę jeździć po sklepach, po twoje zachcianki. Załatwi się to później.

No jaki dziad.

-Mam okres i potrzebuję podpasek, więc rusz dupę i jedziemy do sklepu.

-Daj pięć minut.

-Będę czekać na dole.

Uśmiechnęłam się i poszłam na dół. Nim się ubrałam, Vince już przyszedł. Wsiedliśmy do samochodu I pojechaliśmy do sklepu.

Kiedy byliśmy na miejscu, poszłam na alejkę z  produktami higienicznymi. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i ruszyłam do alejki ze słodyczami. Wzięłam dobie moje ulubione żelki i czekoladę.

Vince czekał na mnie przy kasie. Zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu. On prawdopodobnie poszedł do swojego gabinetu, a ja do swojego pokoju. Włączyłam sobie film i zaczęłam zajadać się pysznościami.

***

Siema kochani, jednak mi się nudziło, więc napisałam ten rozdział. Nie jest on jakiś najdłuższy, ale starałam się. Miłego dzionka życzę. Papa💗💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro