Atak paniki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lea

Następnego dnia uparłam się aby pójść do szkoły, minus tego taki że będę szła jako jedyna z rodzeństwa, bliźniaki i Patricia byli załamani i noc spędzili razem. A ja? Nie spałam w ogóle, byłam u siebie i przepłakałam noc. Wyjechałam z posesji rezydencji, miałam lekkie wory pod oczami ale nie czułam zmęczenia, wjechałam na parking szkoły i wysiadłam z auta, podeszłam do szafki i wzięłam potrzebne rzeczy. Pierwsze trzy godziny lekcji to była męczarnia, za grosz nie umiałam się skupić na tym co mówi nauczycielka, naszczęście była na tyle wyrozumiała że mnie nie pytała i widziała że coś jest na rzeczy bo wyglądam źle i ciągle patrzę w jeden punkt. Szłam z Kathri na stołówkę ale ja nie zbyt chętna do rozmowy i w ogóle jakiego kolwiek interakcji między innymi ludźmi powiedziałam że chce pobyć całą przerwę sama, więc poszłam do biblioteki. Nie przychodzi do niej praktycznie nikt dlatego byłam sama, ale tak czy siak poszłam do mojego kącika w którym się zaszyłam, nie czytałam, nie oglądałam, nie płakałam, nie robiłam nic ciągle patrzyłam się w jeden punkt, nawet nie zauważyłam że wbijałam sobie paznokcie w delikatną skórę dłoni i że ktoś do mnie podszedł
~Lea! Co ty robisz! - krzyknął Noah, wziął moje ręce i mocno je trzymał. Zaczęłam kręcić głową a nie chciane łzy pojawiły się odrazu
~Hej, co się dzieje? - zaczęłam ciężej oddychać, shit. Atak paniki.
-Lea, uspokój się, nie jesteś sama, jestem tu, spokojnie - mówił spokojnym głosem trochę nie wiedział co robić, zaczął zataczać jakieś szlaczki na moim udzie ale odrazu całą się spiełam a oddech jeszcze bardziej przyspieszył chłopak zauważając wstał i dźwignął mnie tak że teraz też stałam, zaczął zataczać szlaczki tym razem na ramieniu. Oddech się uformował ale łzy dalej leciały
~Lea, co się stało? Skąd ten atak? - spytał, staliśmy jakiś trzydzieści centymetrów od siebie, trzymałam się jego ramion bo nogi miałam jak z cholernej waty, a on mnie podtrzymywał, nie wierzę że miałam akurat chwilę słabości przy nim, przy Noah!
~P-przez - zaczęłam, odchrząknęlam i powiedziałam - Przez ojca
~Dlaczego? Co zrobił? - zamknęłam oczy, przełknęłam ślinę, znów je otworzyłam i zaczęłam tłumaczyć - W-wczoraj gdy wróciłam z szkoły usłyszłam że rodzice się kłócą więc się skryłam - przerwałam na chwilę, - ojciec powiedział że nienawidzi mamy,mnie i resztę mojego rodzeństwa - znów zaczęłam płakać,Noah przyciągnął mnie do siebie tak że odbiłam się od jego klatki piersiowej, objął mnie ramieniem. On mnie właśnie przytulił. Przytulił mnie cholerny Noah Smith! Zaczął lekko masować moje plecy, co zaczęło mnie uspokajać.
~Twój ojciec nie wie jakie cudo zmajstrował - zaśmiał się a ja mu zawtórowałam, podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego, odchrząknęłam i się odsunęłam
~Dziekuję - powiedziałam uśmiechając się lekko, złożyłam ręce przed siebie
~Proszę, Lea'io Monet - uśmiechnął się. Pożegnałam się z nim i wyszłam biorąc torbę do ręki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo was przepraszam ale dzisiaj nie będzie rozdziału z "Hailie Monet" bo nie zdążyłam napisać ale zamiast tego będziecie mieli dwa rozdziały z RM nowe pokolenie:)
~Miłego dzionka<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro