Wyznanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pomarańczowe odcienie z różowymi smugami przeświecały przez lśniące, przezroczyste zasłony okien sypialni, oświetlając ściany i odbijając się od umięśnionego tułowia leżącego bokiem na łóżku, do połowy przykrytego głęboką, złotą satynową pościelą. Biorąc głęboki wdech, Magnus odwrócił się w swoją prawą stronę, lewą ręką szukając obok siebie Aleca.

"Alexander?" Magnus zamrugał i otworzył zaczerwienione oczy, jego ramię wylądowało na pustej przestrzeni, gdzie jego chłopak zwykle spał obok niego. Podniósł się do pozycji siedzącej, z głową lekko zamroczoną od alkoholu, który wypił poprzedniej nocy. Z diabelskim uśmieszkiem zastanawiał się, jak Luke radzi sobie z własnym kacem. A raczej, jak sobie z tym radziła Maia i reszta stada.

Magnus złapał swoje bokserki z miejsca, w którym rzucił je na dywan obok jego boku łóżka. Z wdziękiem machając palcami po czole, wygnał kaca bez żadnych trwałych skutków. Jego oczy błyszczały z nieskrywanej dumy, gdy przypomniał sobie radosny wielki finał poprzedniej nocy, w normalnie wyczerpującej emocjonalnie kolejce górskiej.

Alec opowiedział Magnusowi o ich poprzednim spotkaniu z Forsakensem, o tym, jak jeden z nich siłą przeciągnął go przez ścianę, powodując, że upadł wraz z nią, nawet gdy chwycił jedną ze swoich strzał i dźgnął ją w głowę, aż do jej upadku. Poczuł głębokie, wściekłe ukłucie w brzuchu, ale przypisał to przypadkowemu przewróceniu się, skacząc prosto na równe nogi w pośpiechu, by zlokalizować Isabelle i Clary.

Niedługo po tym, jak aktywnie walczył o życie na tej plaży w Croton Point, z dala od ogromnego, makabrycznego upiora, który go ścigał. Isabelle doszła do wniosku, że wewnętrzne ściany brzucha Aleca stały się bardziej kruche i podatne na rozerwanie, ponieważ płód znajdujący się w jego worku ochronnym i pępowina dziecka przyczepiona do jego brzucha, wszystkie miały znaczny ciężar. Cały ten wysiłek fizyczny Aleca najprawdopodobniej wywołał jego przerażający epizod krwawienia.

Isabelle wstrzyknęła domięśniowo lek bezpieczny do stosowania w ciąży, aby znacznie zagęścić i wzmocnić wnętrze Aleca. Magnus musiał czule trzymać głowę Aleca w zgięciu jego szyi, gdy oboje rodzice odwracali wzrok od długiej, ostrej igły wbijającej się w bok miękkiego brzucha Aleca, w bezpiecznej odległości od dziecka, a jednocześnie wydawało się, że jest tak blisko ich ukochanego dziecka.

Wtedy wszyscy zdali sobie sprawę, że runa Aleca Parabatai wydaje się powoli pojawiać. Alec błagał Magnusa o przeniesienie ich do Idrisu, gdzie znaki zmartwychwstania Anioła Razjela rozświetliły rozgwieżdżone nocne niebo. Pomimo prośby Aleca, aby Magnus zostawił ich dla własnego bezpieczeństwa, Magnus nalegał na kontynuowanie ich poszukiwań Jace'a i Clary.

Żadne słowa nie byłyby w stanie opisać ogromu emocji, które czuł, gdy patrzył, jak Alec unosi koszulę, by odsłonić wskrzeszoną runę Parabatai, świeżo odważną, jakby świeżo nałożoną tuszem, ale pozornie nieco zmienioną. Gdy Parabatais uścisnęli się bardzo potrzebnie, Magnus równie chętnie otworzył ramiona przed Isabelle, która sama walczyła ze łzami wdzięczności.

Wdzięczność - emocja, którą Magnus uważał za nieuchwytną przez wszystkie ulotne stulecia na tej ziemi - aż do teraz. Kiedy powoli zbliżał się do swojego chłopaka, który stał na balkonie, w zamyśleniu wpatrując się w zarys mostu na Manhattanie, jego wysoką, smukłą sylwetkę oświetloną złotymi strumieniami wschodzącego słońca, obie ręce kładł niemal z czcią na dolnym brzuchu, pozornie nieświadomy swojego czynu.

To tutaj, teraz, naprawdę obejmowało samą esencję wdzięczności Magnusa. Poprzysiągł wtedy, że będzie walczył aż do krańców samego Edomu, aby chronić swoją ukochaną i cudownego maleństwa, które stworzyli swoją pobożną miłością. Rodzina - jedyna rzecz, którą Magnus naprawdę kochał bezgranicznie, a jego kochany Aleksander dał mu jedną, własne biologiczne dziecko. Biada każdemu, kto próbował odebrać mu małą rodzinę Magnusa.

,,Alexander?" Magnus zawołał do niego, wychodząc, by otoczyć go ramionami od tyłu, jego własne ręce spoczywały na Aleca. Wydawało się, że obie ręce układały się w kształt serca na brzuchu Aleca, gdzie leżało ich dziecko. Magnus poczuł nagłe łzy napływające mu do oczu. Ile czasu minęło, odkąd jego zamarznięte serce było tak łatwo poruszane?

- Dzień dobry - wyszeptał Alec, jego usta drżały w najczulszym uśmiechu, gdy spojrzał w dół na ich dłonie, które teraz gładziły, powolnymi, delikatnymi ruchami. Jego głos był głęboki i chrapliwy, jak zawsze rano tuż po przebudzeniu.

- Jeden z najlepszych, jakie miałem w moim długim, długim życiu, mój najdroższy Aleksandrze, zwłaszcza że jest po Absolutnej Najlepszej nocy w życiu - odpowiedział Magnus tak szczerze, jak zawsze. Odbiorca jego pochwały zarumienił się rozkosznie, nawet gdy obracał swoje ciało elastycznie, by złożyć słodki, długotrwały pocałunek na ustach Magnusa.

Orzechowe oczy Aleca rozszerzyły się z mglistej przyjemności, gdy patrzył czule na ojca swojego dziecka, którego ręce teraz czule masowały jego dolną część pleców. - Mogłoby być jeszcze lepiej, gdybyś się nie powstrzymał - szepnął uwodzicielsko Alec do lewego ucha Magnusa, wywołując gęsią skórkę na szyi Magnusa.

Kiedy Magnus już miał przyciągnąć go jeszcze bliżej, by ukraść kolejny pożądliwy pocałunek, Alec zachichotał i szybko odsunął się od jego uścisku. - Jestem głodny - oświadczył, a oczy błyszczały figlarnie. „Jako karę za trzymanie się mnie zeszłej nocy możesz wyczarować mi jakieś słodkie śniadanie- zażądał raczej rozdrażniony.

Magnus uniósł obie brwi ze zdziwieniem, gdy nagle zobaczył, że jego ramiona są nagle pozbawione swojego Aleksandra. Odrzucił głowę do tyłu w radosnym chichocie, słysząc swoją dumną deklarację, która odpowiedziała mu.

„Bardzo dobrze, kochanie, nie mogę ci niczego odmówić, zwłaszcza teraz, kiedy jesteś z dzieckiem. Moim dzieckiem,” szepnął, a jego oczy błyszczały głębokim wzruszeniem.

Alec przeszedł do najbliższej kanapy, gdzie położył się na poduszkach. - Już powstrzymuję się od alkoholu - westchnął, odnosząc się do bezalkoholowego szampana, który Magnus zamówił dla niego na przyjęciu poprzedniej nocy. Maia rzuciła im oboje dziwne spojrzenia, na które oboje po prostu uśmiechnęli się zwycięsko do niej, a ona podała Alecowi napój, wzruszając ramionami i przyjaznym uśmieszkiem.

Potem oboje śmiali się prawie do bólu, patrząc, jak Luke drażni się z Jace'em, ściska Clary i potyka się o nowe początki. Jak Magnus i Alec uśmiechali się do siebie szeroko, a ich pełne miłości spojrzenia błyszczały znacząco, gdy Magnus uniósł kieliszek wina w stronę Aleca, który w zamian brzęknął swoim, obaj mieli zaklęte uśmiechy na ustach, gdy pili za zdrowie cudownego dziecka i dobre samopoczucie.

Po ich serdecznych przemówieniach do siebie nawzajem, w których raz na zawsze zadeklarowali swoje absolutne oddanie sobie nawzajem, Magnus zabrał swoją ukochaną, obaj decydując się na spokojny spacer do domu na poddasze.

Dom - gdzie Alec naprawdę się czuł, bez śladów swojego imienia ani tytułu, aby go trzymać i trzymać w niewoli, by nie żył tak, jak tego pragnęło jego serce. Dom był wszędzie tam, gdzie był Magnus; domem rzeczywiście był sam Magnus.

Z kanapy Alec spojrzał tęsknie na Magnusa, patrząc, jak Magnus usiadł obok niego. - Też muszę zrezygnować z kawy, prawda? No cóż, zawsze jest bezkofeinowa - wzruszył ramionami, powodując uśmiech Magnusa, potrząsając czule głową.

Magnus wyczarował dużą porcję najlepszych gofrów, jakie kiedykolwiek jadł, a Alec szczęśliwie zjadł trzy z rzędu, zanim złożył Magnusowi długi, pocałunek.

Potem przebrał się w swój zwykły mundur i marynarkę jako przywódca Instytutu, obiecując Magnusowi ostrożność w swoich ruchach, uśmiechając się nieśmiało, gdy Magnus gładził go po brzuchu, podczas gdy cicho mówił inkantację, by chronić ich dziecko przed demoniczną krzywdą. Magnus następnie wprowadził Aleca bezpośrednio do swojego biura, machając do niego z kochającym uśmiechem.

Kilka minut po tym, jak usadowił się na kanapie w swoim biurze, Alec włączył kominek, walcząc z chłodem, który przedostał się przez uchylone drzwi. Isabelle ostrzegała go, żeby zawsze się rozgrzewał, ponieważ jego krążenie krwi zostało nieco upośledzone przez ciążę. Wysłał SMS-a do Jace'a, aby przyszedł do jego biura, mając zamiar zapytać o jego samopoczucie, jednocześnie stopniowo ułatwiając ujawnienie wiadomości o swojej ciąży.

Teraz uśmiechnął się czule do swojej komórki, czytając tekst Magnusa - „Proszę, nie wahaj się ani na chwilę, żeby do mnie zadzwonić, jeśli będziesz mnie do czegoś potrzebować, Alexander." wysłane z mrugnięciem znaku towarowego i emoji w kształcie serca. Alec potrząsnął głową, czule przewracając oczami. Magnus był dramatyczny nawet podczas pisania SMS-ów. Jak Alec kochał go za wszystko i za wszystko, co reprezentował.

Jace stał w pobliżu wejścia do biura, cicho obserwując swojego Parabatai, podobnie jak poprzedniej nocy. Dynamika między Alecem i Magnusem wydawała się w jakiś sposób inna. Więcej wzajemnego zrozumienia z kilkoma cichymi, obciążonymi emocjonalnie spojrzeniami. Mniej gwałtownych zmarszczek i grymasów, które poplamiły ich ostatnio napięty związek.

Coś się między nimi zmieniło lub im się przydarzyło. Jace czuł głęboko zakorzenioną radość i zadowolenie Aleca. Wszystkie wspaniałe dary, które Magnus przyniósł wraz z jego istnieniem w życiu Aleca.

Niezupełnie jak to, co Jace wielokrotnie rzucał w swojego Parabatai przez ostatnie kilka tygodni. Przewrotny wir oszałamiających katastrof, jedna po drugiej, zakończony jego nieoczekiwanym, szokującym morderstwem dokonanym przez Valentine'a, a następnie jego zejście do ...

- Jace? Jak długo tam stoisz?- Alec zastanawiał się głośno, jego oczy zwęziły się sceptycznie, gdy przyjrzał się wyrazowi twarzy swojego Parabatai. - Wejdź, rozgrzej się, ta pogoda szybko się zmienia, hę - Alec pomachał Jace'owi i poklepał przestrzeń obok siebie na kanapie.

Jace zmusił się, by przełknąć gulę tworzącą się w jego gardle. Alec chciał z nim poważnie porozmawiać, więc musiało być to coś ważnego. Zauważył, że Alec wygładza swoją koszulę na jego brzuchu z delikatnym uśmiechem. Alec wyglądał świetnie; wyglądał na naprawdę szczęśliwego, i to było wszystko, na co zasługiwał, wszystko, czego Jace kiedykolwiek chciał.

Z cichym odchrząknięciem Alec zapytał: - Jak spałeś zeszłej nocy? Dobrze czy może zabawiałeś się z Clary?- Alec drażnił się z szerokim i bezczelnym uśmiechem.

Oczy Jace'a rozszerzyły się niemal komicznie, zanim się powstrzymał i żałośnie pokręcił głową. - Nie, Clary była wyczerpana pozbyciem się swojego ojca z naszego świata, więc powiedziałem jej, żeby trochę się przespała.

Alec wpatrywał się uważnie w Jace'a, zauważając jego przekrwione oczy i cienie  pod jego dolnymi rzęsami. Jace wyglądał na nieszczęśliwego i niespokojnego, a Alec był kompletnie zdezorientowany co do powodu. Czy Jace nadal nie doszedł do siebie po walce poprzedniej nocy z Valentinem? Czy nie aktywował swojej runy Iratze?

Jace patrzył spod rzęs, jak Alec przygląda mu się z bliska. Wiedział, że Alec podejrzewał, że coś jest nie tak. Zastanawiał się, co powiedzieć, żeby Alec nie dowiedział się o jego ...

- Co się stało ostatniej nocy, Jace? - zapytał Alec wprost, przez co Jace prawie się zakrztusił własnym na wpół zaciągniętym oddechem. „Czułem, że umierasz! Nagle nasza runa Parabatai zaczęła wracać, cała lśniąca, jak na początku- wykrzyknął zdumiony Alec.

Teraz Jace spróbował uśmiechnąć się do Aleca figlarnie. - Może cała ta „zabawa” z Magnusem sprawiła, że poczułeś dziwne emocje? Wpływając nawet na naszą więź z Parabatai?  Co mogło być nie tak?"- wzruszył ramionami, jego serce ścisnęło się boleśnie, gdy okłamywał swojego Parabatai.

Alec prychnął z uśmieszkiem i swoim charakterystycznym spojrzeniem z ukosa. Wziął głęboki oddech, jakby zbierał swoją odwagę, jednocześnie zwracając swoje ciało w stronę Jace'a.

- Jestem w ciąży, Jace. Dowiedzieliśmy się zeszłej nocy, kiedy straciłem przytomność - wypalił Alec w urywanym pośpiechu, patrząc Jace'owi prosto w oczy. - Magnus i ja słyszeliśmy serce naszego dziecka.- Alec skończył ze szczęśliwymi łzami spływającymi po jego dolnych rzęsach.

Jace patrzył prosto w jego oczy. Wydawało się, że brakuje mu słów, jego usta rozchyliły się, jakby chciał coś powiedzieć, a potem znów się zetknęły, jakby stracił głos. Czy dobrze go usłyszał? Czy jego umysł już go oszukiwał? Alec nie mógł być -

Alec przesunął się niespokojnie na swoim miejscu na kanapie. Jego ręce były splecione razem tuż pod pępkiem, a oba kciuki pieściły podświadomie jego własny brzuch. Piwne oczy spotkały się z jego Parabatai, a brwi ściągnął niepewnie.

- Słyszałeś, co powiedziałem, Jace? - zapytał Alec, unosząc podbródek prawie, jakby na przekór. - Jestem w ciąży z dzieckiem Magnusa. I jestem gotów zrobić wszystko, aby chronić nasze dziecko. Z twoim wsparciem lub bez niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro