Baby Malec

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostrzegam, że początek rozdziału jest 18+.😅

Alec trzymał się krawędzi wezgłowia, jego palce były białe od ich mocnego uścisku. Jego oddechy były gwałtowne, z jękami i  okrzykami wydobywającymi się z jego gardła, jego opuchnięte usta wyglądały soczyście, jak gdyby były przygryzione, różowe, dumne dzieło Magnusa.

Był prawdziwym obrazem rozpusty, jego ciężarna sylwetka rozciągnięta na poduszkach, z opuchniętym brzuchem wspartym na ergonomicznej poduszce, gdy klęczał na pokrytym satyną prześcieradłem łóżku, a całe jego ciało kołysały rytmiczne, mocne pchnięcia Magnusa. Każde głębokie, pyszne zanurzenie idealnie trafiało w słodkie miejsce Aleca, sprawiając, że płakał z powodu przytłaczających wrażeń głęboko w nim.

-" Aagghh! Uunnhh!"- Głos Aleca był ochrypły od całego jego zawodzenia. Oczy miał zaciśnięte, twarz zarumieniona płonącym pożądaniem. - ,,Więcej, Magnus, głębiej! "- zażądał, wcierając swoje pluszowe pośladki w krocze swojego chłopaka, rozkoszując się dotykiem grubego, w pełni nabrzmiałego, twardego jak skała kutasa Magnusa, który tak głęboko w nim tkwił, aż po jego rękojeść.

-„ Ohhh! Ohhh tak " Alec krzyczał jeszcze głośniej, jego wewnętrzne mięśnie ściskały się i przylegały do penisa Magnusa, przy każdym bolesnym wycofaniu się, a następnie opadały, unosząc biodra w górę przy każdym zanurzeniu w dół. Zatracili się na kilka minut, zamknięci tak mocno w swoim kochaniu się, a ich płacz i jęki wypełniały magicznie wyciszoną sypialnię.

- ,,Kochanie - mmmhh - nasz, nasz syn "-  sapnął Magnus, jedną ręką odrywając się od Aleca na wezgłowiu, głaszcząc bok ukochanej osoby, zatrzymując się przy spuchniętym kopcu Aleca, delikatnie wciskając się w sam środek, podtrzymując ich miejsce odpoczynku chłopca, nawet gdy kontynuował swoje głębokie, mocne, satysfakcjonujące pchnięcia.

- ,,Jest  - och, właśnie tam! - wszystko w porządku "- wydyszał Alec, łącząc jedną z jego dłoni z okrągłym brzuchem Magnusa, oboje czule obejmując go.  Silny kopniak z wnętrza uderzył w ich połączone dłonie, sprawiając, że oboje śmiali się z zachwytu. Rosnąca siła ich syna zaskoczyła ich teraz codziennie.

- ,,Widzisz? Cieszy go kołysanie do snu"- zażartował Alec, po czym krzyknął, gdy Magnus po raz kolejny mocno dźgnął w jego słodkie miejsce, z zadziwiająco rozkosznej pozycji, w którą się zaplątali.

Magnus sapnął, gdy wewnętrzne mięśnie Aleca zdawały się puchnąć i napinać jeszcze bardziej, jeśli to było możliwe, gdy Alec jęczał i trzymał się jak najdłużej.

Sapnął, a jego oczy zaszkliły się, gdy jego ciało chwyciło, i trysnął grubą strużką na całej swojej ergonomicznej poduszce, jego ciężarna postać drżała, a wewnętrzne mięśnie falowały wokół nabrzmiałego penisa jego chłopaka szaleńczo.

Z zduszonym jękiem, Magnus wydawał się puchnąć jeszcze bardziej wewnątrz Aleca, sprawiając, że zawodził z wrażliwości, zanim wylał gorące plamy głęboko w jego ukochanego.

Magnus pstryknął palcami, aby wyczyścić ergonomiczną poduszkę i poplamiony brzuch jego wyczerpanej ukochanej, po czym powoli wyciągnął swojego  penisa z wewnątrz Aleca, oboje jęcząc z intymnego uczucia rozłąki ich ciał. Magnus z dumnym uśmiechem patrzył na jego spermę, spływającą powoli po wewnętrznej stronie ud Aleca. Na widok jego bezwładnego penisa mężnie drgnął.

Pod nim Alec westchnął sennie, ostrożnie manewrując swoim ciałem, aby położyć się na plecach. Z policzkami wciąż zarumienionymi od ich wyczerpujących czynności, sięgnął do ramion Magnusa i pociągnął go w dół, by rozkoszować się słodkim przytuleniem. Magnus mógł poczuć, jak ich syn rusza się w brzuchu Aleca, a jego ruchy powodowały, że jego tatuś, nosiciel, chichotał głośno i czule pocierał każde uderzenie lub kopnięcie.

- ,,Hej, jesteś tam"- upomniał Alec, uśmiechając się z zachwytem - ,,próbujesz zmiażdżyć moje wnętrzności, chłopczyku?"

Magnus parsknął śmiechem, po czym przesunął się lekko w dół, by móc przycisnąć ucho do miejsca, w którym ich dziecko wiło się w środku, trzymając ramiona czule na Aleca.

- ,,Hullo Papa's little sweet pea" - Magnus gruchnął czule. - ,,Co powiesz na to, że teraz się uspokoisz i pójdziesz spać, hmm? Obyś miał najsłodszy ze snów, anakku sayang"- powiedział ściszonym tonem Magnus, gdy ruchy ich dziecka wydawały się zwolnić, a potem całkowicie się zatrzymały.

Magnus jeszcze kilka minut miał policzek przyciśnięty do dziecięcego guza ukochanego, używając swojej magii, by sięgnąć do środka, do miejsca, w którym jego syn leżał w swoim ochronnym worku, a oczy mrugały sennie. Miał kciuk w ustach i wydawał się powoli go ssać.

Wszystkie jego rysy twarzy i kończyny były w pełni ukształtowane, z wygiętym kręgosłupem, gdy w loki wciągał ręce i nogi do okrągłego ciała. Magnus mógł wyczuć uczucie szczęścia, spokoju i pocieszenia emanujące z już czującego umysłu jego małego synka. To było naprawdę cudownie satysfakcjonujące uczucie.

-"Alexander!"- Magnus wypuścił powietrze, jego kocie oczy rozszerzyły się i błyszczały złotem ze zdumienia. - ,,Widziałem go!  Wyczułem  go, kochanie, nasz syn!" - zawołał cicho, siadając podekscytowany.

Alec uniósł brew, nawet gdy jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Obie ręce poleciały do miejsca, w którym znajdował się Magnus, po obu stronach jego rozciągniętego brzucha. W środku było cicho, gdy Alec skupił się na sobie. Nagle Alec poczuł nagle - czuł lekkie drżenie w głębi siebie, trochę jak drżenie.

- ,,On - czy on  chrapie?"-Alec zastanawiał się na głos, jego ręce przyciśnięte do dłoni Magnusa, jego błyszczące orzechowe oczy wpatrywały się w złote oczy Magnusa. Oboje rodzice patrzyli na siebie cudownie.

Magnus skupił się uważnie, po czym na jego ustach pojawił się promienny uśmiech czułej radości.

- ,,Tak, z kciukiem do połowy wetkniętym w usta" - zaśmiał się dobrodusznie. Powoli pokręcił głową ze zdumienia. -,, Rano porozmawiam o tym z Catariną. Chcę dokładnie zbadać, jak działa nasza więź z synem."

Alec z zapałem skinął głową, pozwalając Magnusowi ustawić go w wygodniejszej pozycji do spania, która pozwoliła Magnusowi przytulić go od tyłu - z ochronną ręką również rozciągniętą na przestrzeni ich syna.

- ,,Magnus?" - powiedział cicho Alec, zamykając zmęczone oczy.

-"Tak skarbie?" -Magnus odpowiedział sennie, a jego oczy zamknęły się w chwili wytchnienia.

- ,,Jak go wcześniej nazwałeś?" - zapytał Alec śpiewnym tonem.

Magnus uśmiechnął się z zamkniętymi oczami, składając pełen miłości pocałunek na szyi ukochanej. Alec westchnął radośnie, gdy zaczął stopniowo odpływać.

- ,,Moje ukochane dziecko" - odpowiedział szeptem Magnus, jego dłoń na brzuchu Aleca gładziła kolistym ruchem, uspokajając ich wszystkich w głęboki, zdrowy sen.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następnego późnego ranka znalazł Magnusa w trybie głośnomówiącym przez jego telefon komórkowy do Catariny, kiedy siedział naprzeciw Aleca przy stole jadalnym, biorąc udział w spokojnym niedzielnym brunchu.

- ,,Alec, masz teraz cztery miesiące, prawda? "- zapytała Catarina, jej głos był spokojny i opanowany. -„Czy to w porządku, że przyjdę teraz na kolejny odczyt? I może jutro Isabelle będzie mogła wykonać kolejne badanie ultrasonograficzne? Rozsądne będzie dokładniejsze monitorowanie wzrostu i mocy twojego małego chłopca, dopóki on się nie urodzi.

Podczas przemówienia Catariny para przytaknęła i uśmiechnęła się, zadowolona z jej fachowych sugestii. Byli naprawdę pod najlepszą opieką, a Catarina i Isabelle przeprowadzały bardzo potrzebne kontrole Aleca i ich dziecka, aby monitorować ich samopoczucie.

- ,,Jasne, pójdziemy zgodnie ze wszystkim, co zaplanowałaś dla Alexandra i naszego chłopca"- zgodził się Magnus, patrząc na Aleca, który skinął głową z radością.

Pożegnała się z nimi, obiecując, że będzie tam w ciągu pół godziny. Potrzebowała czasu, aby poczytać o wojowniku Czarnoksiężnik-Nephilim Nocny Łowca i starożytnych zapisach dotyczących ciąży jego nosiciela.

Trudno byłoby nie być dobrze przygotowaną, kiedy powierzono jej opiekę nad jej najdroższym, najstarszym przyjacielem, ciężarnym chłopakiem, który nosił w sobie przyszłego wojownika zarówno Nocnych Łowców, jak i Podziemnych - wspaniały symbol miłości.

Zanim obiecane pół godziny minęło, pośrodku salonu tuż nad pluszowym perskim dywanem, migotał portal. Wyszła Catarina, ubrana w wesołą żółtą sukienkę, z jasnoniebieską bandaną podtrzymującą jej gęste włosy, niosąca gruby dziennik Czarnoksiężnika.

Alec już się usadowił, leżąc na jednej z kanap, ze swoją ulubioną ergonomiczną poduszką wciśniętą za jego plecy, ramionami, szyją i głową mocno osadzonymi na poduszce z pamięcią, kolejnym prezentem od Magnusa. Catarina przyjrzała się uważnie Alecowi, obaj wymienili ze sobą czule uśmiechy.

Alec miał na sobie luźną, zwiewną koszulkę, której zielony wzór w małe kropki pięknie podkreślał orzechowy w jego wspaniałych oczach. Nogi miał owinięte w ciemnoszare spodnie dresowe z prostymi nogawkami, a na stopach miał wełniane granatowe skarpetki, prezent od matki przed wyjazdem do Idrisu. Jak dotąd bardzo dobrze stosował się do rad wszystkich dotyczących utrzymania przytulności i ciepła podczas dotychczasowej ciąży.

- ,,Przejdźmy od razu do tego, dobrze?" - zasugerowała Catarina.

Magnus usadowił się w swoim fotelu, który przesunął tak, by móc trzymać rękę swojego ciężarnego chłopaka. Wyczarował luksusową skórzaną otomanę, wystarczająco wysoką, by mogła wygodnie usiąść, a jednocześnie wystarczająco nisko, by mogła łatwo dostać się do dziecięcego brzuszka Aleca.

- ,,W porządku" - zaczęła Catarina, jak zwykle rozgrzewając ręce, a następnie delikatnie kładąc je na odsłoniętym okrągłym brzuchu Aleca. -„Chłopczyk urósł ładnie"-, zauważyła z satysfakcją. -,, Wygląda na to, że ma duże oczy i ostry nos swojego taty, a także silną szczękę taty i kształt ust."

- ,,Och, Magnusie"- wydyszał Alec - ,,będzie taki piękny "- wyszeptał, jego głos drżał z głębokiego szczęścia.

Magnus uniósł dłoń Aleca, by spotkać jego usta, kiedy pochylił się i złożył pocałunek-,, On jest, kochanie, tak samo piękny jak ty" - oznajmił, a duma i miłość błyszczały w jego złotych kocich oczach.

Catarina wypuściła podekscytowany oddech, a jej własny promieniał zdziwieniem. - ,,Twój syn ma kocie oczy Czarnoksiężnika, Magnusie" - oznajmiła z cichą radością w jej głosie. -,, Och, naprawdę jest potężny! Szturcha mnie swoim umysłem, zaciekawiony moją obecnością."

Przestrzenie między nimi wypełniły radośnie pociąganie nosa Aleca. Magnus uciszył go uspokajająco, ocierając łzy ukochanej delikatnymi dotknięciami palców.

- ,,Kochanie, proszę, nie płacz"- błagał Magnus, walcząc o kontrolowanie własnych radosnych emocji. Jego syn miał kocie oczy! Tak jak jego tatuś, na co tak gorąco liczył.

- ,,On jest - jest taki jak ty, Magnus!"- Alec krzyknął, przyciskając dłoń Magnusa do swojego serca. -"Nasz chłopak jest taki jak ty."

- ,,Jaki ojciec, taki syn" - zgodziła się Catarina, słysząc dobroduszny chichot Magnusa i promienny szeroki uśmiech Aleca.

- ,,Och, ma długie ręce i nogi, a także palce u rąk i nóg są rzeczywiście dość długie" - kontynuowała Catarina, a na jej ustach tańczył znaczący uśmiech.

- ,,Aha, będzie więc olbrzymem jak jego tatuś"- przepowiedział z zachwytem Magnus, mrugając do swojego zarumienionego chłopaka.

- ,,Jego serce też jest bardzo mocne, dobre tempo i pulsujące bicie. Podsumowując - inteligentny i silny, zdrowy mały chłopiec. Ma bardzo inteligentny i dociekliwy umysł, podobnie jak u Nefilimów. W połączeniu z jego czarnoksiężnymi zdolnościami wyczuwania umysłów i wykorzystując siłę, jest siłą, z którą trzeba się liczyć."- Catarina zakończyła badanie, płynnie ściągając koszulę Aleca z powrotem w dół.

Magnus pomógł mu usiąść, dołączył do niego na kanapie, obejmując go ramieniem. Alec położył głowę na ramieniu Magnusa, przytłoczony ulgą i wdzięcznością. Ich syn miał znak Czarnoksiężnika Magnusa! To było wszystko, czego pragnął dla swojego chłopaka, żeby ich syn miał trwałe podobieństwo do swojego ojca-czarnoksiężnika, coś wyjątkowego, wspólnego tylko dla nich obojga.

Ręka Magnusa głaskała i poklepywała brzuszek ukochanego, nie mogąc powstrzymać się przed promieniowaniem dumy i radości. Jego ukochany Aleksander niósł przystojnego, małego czarnoksiężnika Nephilim z kocimi oczami, zupełnie jak on! Magnus zastanawiał się, co dobrego zrobił w ciągu ostatnich czterystu lat, zasługując na tak niesamowitą fortunę.

-„Jest coś bardzo interesującego, na co natknąłem się w tym dzienniku” - stwierdziła teraz Catarina, z czcią położyła dłoń na okładce. - ,,To należało do ojca Czarnoksiężnika zabitego Nocnego Łowcy Czarnoksiężnika-Nephilim"- ujawniła. „Pisał o tym, jak ich dziecko musiało zostać usunięte z jamy brzusznej nosiciela Nephilim, przez rozcięcie go. Pomimo obaw, że grozi mu pewna śmierć, ojciec Nephilim przeżył - i żył setki lat, umierając z przyczyn naturalnych. choroba zaledwie kilka lat przed jego kumplem-Czarnoksiężnikiem. "

Oczekująca para spojrzała na nią ze wschodzącą świadomością. Noszący Nephilim żył przez długi czas? To oznaczało, że Alec -

-„Matko - nasz syn -” Alec zaczął jąkając się, oczy duże i okrągłe z prądem - „nasz syn jest nieśmiertelny, nie jest on A on? - Zrobił  minie prawie nieśmiertelnym ?!” - wykrzyknął, obejmując ramiona wokół miejsca, w którym dziecko szurało, odpowiadając na podekscytowany głos taty, który go nosił.

Magnus i Catarina wymienili spojrzenia; Rozdzierająca serce nadzieja Magnusa, Catarina jest niesamowicie zachwycona.

- ,,Tak, Alec" - oświadczyła, stukając w dziennik Czarnoksiężnika. - ,,Tak jest napisane w tym dzienniku. Najprawdopodobniej twój syn jest nieśmiertelny, tak jak Magnus, i po tym, jak go bezpiecznie urodziłeś, oczywiście przez cesarskie cięcie, będziecie też żyć przez setki lat. Wszyscy trzej, nieśmiertelna rodzina. "

Catarina wyglądała na niebezpiecznie bliską łez. Twarz Magnusa rozpadła się na jej ostatnie zdanie, jego dłonie zacisnęły się na Aleca, a łzy spływały po jego policzkach. Czuł się niesamowicie.

Alec owinął ramiona wokół swojego drżącego chłopaka, biedny Czarnoksiężnik został zredukowany do wzdychającego z ogromną ulgą szlochu. Alec wiedział, jak zmartwiony i przerażony Magnus był o zdrowie Aleca i możliwe konsekwencje noszenia i rodzenia ich cudownego dziecka. Nie wspominając o tym, że był torturowany myślami o zbliżającej się śmierci Aleca w ciągu zaledwie dziesięcioleci, pozostawiając nieśmiertelnego ojca i syna, by opłakiwać jego stratę. Teraz wszystkie obawy Magnusa w końcu zostały uspokojone.

- ,,Chwała aniołom" - szeptał Alec w kółko, nawet gdy Magnus schował głowę w zgięciu szyi Aleca, płacząc niepocieszonymi łzami. Alec wyciągnął drżącą rękę i położył ją na dłoni Catariny. Kilka łez spadło na jej wyrzeźbione policzki, które delikatnie otarł.

- ,,Catarina"- wyszeptał Alec - ,,proszę, czy będziesz matką chrzestną naszego chłopca? W każdym razie jedna z nich, ale będziesz jedyną nieśmiertelną. "

Magnus wyciągnął rękę i ścisnął dłonie Aleca i Catariny. Podniósł głowę i spojrzał na swojego najstarszego, najbliższego, najmądrzejszego przyjaciela, który promieniał szeroko do obojga przyszłych rodziców, trzymając się za ręce.

- ,,Proszę, moja najdroższa Catarino, powiedz tak" - westchnął Magnus błagalnie.

Catarina z błyszczącymi oczami spojrzała najpierw na Aleca, potem na Magnusa - i skinęła radośnie głową. - ,,Tak! Tak!"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następny poranek był jasny i złoty, cudowny zwiastun dobrej nowiny, która nadejdzie. O ósmej rano Magnus przekierował Aleca i siebie do biura, aby Alec mógł przeczytać i podpisać zgodę na niektóre raporty swoich podwładnych, na ciągły nadzór i monitorowanie wszystkich placówek Podziemnych w Nowym Jorku. Magnus zapewnił swoją bardzo potrzebną pomoc i opinie na temat różnych różnic administracyjnych w każdej konkretnej grupie Podziemnych.

Teraz, gdy wieści o cudownym potomstwie Aleca i Magnusa dotarły daleko i szeroko, każdy Nocny Łowca i Podziemny wiedział, że współpraca i praca zespołowa są niezbędne, aby stworzyć wielką sieć wspólnej wiedzy, aby chronić przyszłość obu głównych frakcji. Zapewniłyby one niewątpliwie bogactwo bezcennych zasobów dla ich jeszcze nienarodzonego, przyszłego przywódcy hybrydowego.

Alec poprosił już Isabelle o spotkanie z nimi w ambulatorium o jedenastej rano. To dałoby im wystarczająco dużo czasu na nowe wydruki ich małego chłopca, a także na wykonanie rutynowych kontroli Aleca przez lekarzy szpitalnych i zapisanie postępów rozwoju dziecka na jego własnej dokumentacji medycznej, zanim nadejdzie pora obiadowa.

Żadne szczegóły nie były zbyt małe, jeśli chodzi o opiekę medyczną dyrektora Instytutu i syna Czarnoksiężnika-Nephilim, którego nosił, zwłaszcza że ojcem dziecka był sam Wysoki Czarownik Brooklynu, najpotężniejszy w Nowym Jorku.

Dziesiąta czterdzieści pięć nad ranem przetoczyła się dookoła, a Alec ostrożnie wstał z westchnieniem ulgi, kładąc obie ręce na krzyżu i wyciągając się do tyłu, powodując, że jego już wystający brzuch zaczął się kołysać w górę i do przodu. Uśmiechnął się nieśmiało pod czujnym okiem Magnusa, wymachując obiema rękami w tę i inną stronę, w końcu zatrzymując się, gdy jego plecy wydały satysfakcjonujące skrzypnięcie.

- ,,Ostrożnie, kochanie" - mruknął Magnus, czule potrząsając głową. - ,,Nie chcemy, żebyś skręcił sobie plecy, prawda?"

Alec uniósł obie brwi, po czym zaczął poruszać lewą, z wręcz bezczelnym wyrazem twarzy, sprawiając, że Magnus odrzucił głowę do tyłu z głośnym śmiechem, zdając sobie sprawę z tego, co sugerują jego słowa.

- ,,Uch "- Alec gwałtownie potrząsnął głową, lubieżnie oblizując usta, jednocześnie mrugając bezczelnie do ojca swojego dziecka, którego ramiona trzęsły się z radości. -„Nie chcemy, aby w ogóle coś takiego się wydarzyło”.

Po raz ostatni poruszając brwią, Alec odsunął się od Magnusa i wyszedł z biura. Nie robił tego celowo dodatkowego zamachu na swoje teraz obfite biodra, a Magnus absolutnie nie ślinił się, patrząc, jak jego ciężarny chłopak odpływa przed jego głodnymi oczami.

Pospieszył, aby podążać śladami Aleksandra, desperacko chcąc opróżnić swoją nagłą erekcję, zmuszając się do myślenia o wydobywaniu kłów zmarłych wilkołaków, makabrycznym i niechlujnym zadaniu.

W drodze do szpitala obaj mężczyźni zostali serdecznie i z szacunkiem powitani przez każdego Nocnego Łowcę, którego mijali. To było coś, do czego Magnus potrzebował trochę czasu, zanim się przyzwyczaił.

-„Dzień dobry, panie Lightwood, dzień dobry, panie Bane”- młody mężczyzna późno kilkunastoletni, pochodzący z Afryki i Europy, z promiennym uśmiechem, nowy transfer z Instytutu Londyńskiego, część ich programu wymiany.

-„O, cześć Alec, cześć Magnusie”, stosunkowo bardziej doświadczona młoda kobieta po dwudziestce, z szokującymi jasnoblond obciętymi włosami i modnymi kwadratowymi okularami osadzonymi na nosie, grzecznie kiwająca głową. jej ramiona, aby mogła edytować i sprawdzać. 

-„Miłego dnia, Alec, panu też, panie Bane”- od uśmiechniętego Chińczyka z kolczykiem w kształcie gwiazdy w jednym uchu i podwójnymi katanami przypiętymi do pleców; jego indyjski odpowiednik z pasującym do nich kolczykiem w kształcie półksiężyca, machający do nich radośnie, drugą ręką ściskającą swój wierny łuk i kołczan; ich runy Parabatai błyszczały na ich przedramionach, gdy kierowali się w stronę głównego wejścia do Instytutu, kierując się na obserwację i raport misji.

Magnus był zdumiony różnymi zmianami, które przyniosło samo istnienie ich syna. Przy wystarczającej opiece i przewodnictwie, pod bardziej niż zdolnym przywództwem jego ukochanego Aleksandra, przyszłość rysowała się naprawdę jasno.

Przybyli do ambulatorium z pięcioma minutami przed czasem. Zgodnie z oczekiwaniami, lekarze już przygotowali aparat USG i czekali, aż Alec poda im swoją próbkę moczu, którą pobrał rano po przebudzeniu, a także pobrał trochę krwi, aby sprawdzić poziom żelaza i cukru, a także sprawdzić na jego żywotność do prowadzenia dokumentacji.

Isabelle przybyła dokładnie o jedenastej rano, w trakcie pracy medyków, i mrugnęła konspiracyjnie do Aleca i Magnusa. Oboje pochylili się bliżej, by uważnie wysłuchać tego, co ma do powiedzenia.

-„Właśnie skończyłam Skype z mamą” - ujawniła -,, i mówi, że Inkwizytor Herondale chciałby odwiedzić, gdy dziecko się urodzi. Chciała nawet, żeby mama poprosiła Magnusa o pozwolenie, aby móc przynieść synowi prezent od Clave. Bała się, że Magnus nie będzie na to zbyt podatny."

Alec i Magnus wymienili zdumione i nieco rozbawione spojrzenia. Inkwizytor Clave szukał pozwolenia od Wysokiego Czarownika z Brooklynu?

Obaj młodzi lekarze wydali z siebie coś, co brzmiało podejrzanie jak rozbawione chichoty. Uniesiona brwi i śmiertelnie poważny wygląd Aleca natychmiast wyostrzyły swoje rysy, aby odzwierciedlić najwyższy profesjonalizm. Żaden z nich nie przegapił uśmiechu Głowy i czule przewracał oczami na ich wybryki.

- ,,Dobra chłopaki, wezmę to stąd" - odezwała się Isabelle w sposób biznesowy. - ,,Przeprowadźcie te testy i zanotujcie wszystkie swoje ustalenia w aktach Aleca i małego Maleca, a potem możecie mieć przerwę na lunch."- Obaj młodzi mężczyźni z uprzejmym uśmiechem skinęli głowami oczekujących rodziców, po czym opuścili izbę chorych i udali się do sąsiedniego laboratorium, gdzie wykonywano wszystkie badania płynów ustrojowych.

Magnus i Alec ponownie wymienili spojrzenia, tym razem zmieszani.

-"Baby Malec?" - zapytał pytająco Alec. Magnus po prostu uniósł zaciekawioną brew w stronę Isabelle.

-„Dziecko od Magnusa i Aleca," wyjaśniła Isabelle, podgrzewając żel w swoich dłoniach, nieco radośnie go zwijając, „więc - mały Malec!" -zachichotała.

Alec rzucił swojej siostrze swoje charakterystyczne śmiertelne spojrzenie z miejsca, w którym leżał na wózku pacjenta, z odsłoniętym guzkiem i gotowym, podczas gdy Magnus starał się nie piszczeć z zachwytu z powodu uroczego przezwiska.

- ,,Niech zgadnę "- odważył się Alec - ,,wszyscy w całym Instytucie nazywali naszego syna tym pseudonimem."

Isabelle rozpoczęła badanie ultrasonograficzne i mrugnęła do Magnusa, po czym uśmiechnęła się promiennie do swojego brata z dumnym uśmiechem.

- ,,Oczywiście! Wymyśliła to jego ciocia Izzy!" - oznajmiła z dumą, powodując, że Magnus parsknął, przez co uderzył go w ramię wściekłego Aleca.

-"Kochanie, musisz przyznać, to słodkie!" -Magnus wydął wargi.

-,, Alec, przestań się kręcić!"- Isabelle dość wrzasnęła. -,, Próbuję zrobić tutaj kilka dobrych zdjęć! Mama chce jedno, a Jace i Clary i ja oczywiście, a potem jest Instytut wzrostu dziecka i jego aplikacja do śledzenia przybycia, strona internetowa magazynu Instytutu"

- ,,Ehem "- Alec odchrząknął dość delikatnie, biorąc pod uwagę jego zarumienioną twarz, a oczy dość wyskoczyły z rozdrażnienia. - ,,Udostępniłeś zdjęcia naszego nienarodzonego syna  całemu Instytutowi?"- Tym razem to Alec prawie pisnął.

-,, Teraz kochanie, nie podnośmy zbyt wysokiego ciśnienia krwi"-  powiedział mu uspokajająco Magnus.- „Wszyscy chcą wiedzieć więcej o naszym synu. Bez szkody, bez faulu”.

Isabelle wyglądała na raczej skruszoną, drukując kilka kopii ostatniego skanu swojego siostrzeńca i ścierając żel z brzuszku Aleca. Magnus posłał jej współczujące spojrzenie.

- ,,Przepraszam, Ale"c - przeprosiła, ściągając jego koszulę i ściskając jego dłoń.

- ,,Jesteś  podekscytowaną ciocią, a nasz syn jest tylko raz na pięćset lat wielkim wydarzeniem."

Isabelle znacznie się rozjaśniła, gdy Magnus ostrożnie pomógł Alecowi usiąść. Rzucił Alecowi znaczące spojrzenie, na które Alec przytaknął z uśmiechem.

- ,,Hej ciociu Izzy, jak byś chciała być matką chrzestną Małego Maleca? Jedną z nielicznych, ale jedyną biologiczną ciocią "- oświadczył Alec kpiąco, nawet gdy gula urosła mu w gardle na emocjonalny wyraz jego siostry.

Duże oczy Isabelle zalśniły łzami, gdy wpatrywała się w oczekującą parę przed nią, z szerokim, zachwyconym uśmiechem na ustach. Jej brat wydawał się sam walczyć ze szczęśliwymi łzami, Magnus siedział obok niego z miłością pocierając dolną część pleców kojącymi okrężnymi ruchami, a błogi uśmiech otaczał jego przystojną twarz.

- ,,Jesteś - Alec, jesteś pewien? A Magnus?"- zapytała niespokojnie Isabelle, załamując ręce na piersi.- "Chcesz, żebym była matką chrzestną twojego syna?"

-„Jestem byłą uzależnioną od yinfen” - przypomniała im ze wstydem, a jej twarz była skrzywiona.

- ,,Więc będziesz wiedzieć, jak go nauczyć, czego nie robić'' - powiedział jej mądrze Magnus, kiedy Alec gwałtownie skinął głową. - I nauczysz go odporności i odwagi oraz…miłości" - zakończył uprzejmie.

Isabelle uśmiechnęła się do nich ze łzami w oczach, a jej oczy rozjaśniły się radością i wdzięcznością. - Tak! Tak, oczywiście, że tak.

______________________________________
Jak wam dzisiaj minął dzień?☺️☺️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro