Informacja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego ranka Magnus nucił cicho, zajęty wyczarowywaniem obfitego francuskiego śniadania kontynentalnego dla swojego Aleksandra. Ostatnia noc była pod każdym względem wielkim sukcesem. W szczególności emocjonalne przeprosiny Maryse.

Nic nie mogło przygotować Magnusa na falę ogromnej ulgi, która go uderzyła, gdy w milczeniu obserwował, jak matka i syn przytulają się do siebie w ciasnych uściskach, a każdy z nich wzdycha łzami, szeptem wzajemnych przeprosin.

Pełen wrażeń dzień, przez który przeszli Alec i Magnus, zakończył się najbardziej idealnym scenariuszem; namiętnym seksem przy  świetle księżyca który widać było przez otarte okno balkonu.

- ,,Tutaj jesteś" - mruknął Alec, uśmiechając się nieśmiało do Magnusa, gdy obszedł stół jadalny, by całować go w usta. - ,,Dzień dobry."

- ,,Dzień dobry, moi drodzy" - odparł Magnus, delikatnie poklepując brzuch Aleca. - ,,Smacznego" - powiedział z rozmachem, machając obiema rękami w stronę kuszącego śniadania.

- ,,Mmm, bułeczki i rogaliki, moje ulubione" - tryskał Alec, a jego przystojna twarz wyrażała niecierpliwość. - ,,Dziękuję, Magnusie. Wiesz, rozpieszczasz nas, prawda?"

- ,,Nie ma za co, mój kochany Aleksandrze"- odpowiedział Magnus, chwytając nóż do masła i podając go Alecowi, gdy jego chłopak usiadł wygodnie na krześle - ,,Wszystko dla ciebie i naszego syna, najdroższy"- wyłuskał, składając czuły pocałunek na skroni Aleca, jedną ręką potrząsając miękkie, grube włosy na karku.

- ,,Chodź, usiądź i zjedz ze mną" - poprosił Alec, delikatnie ciągnąc jego ramię, by zachęcić go do zajęcia miejsca. Magnus zastosował się z czułym uśmiechem, przyjmując posmarowany masłem kawałek kromki, który podał mu Alec.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nocni Łowcy byli wysoce zdyscyplinowaną grupą istot, a ich krew Nephilim czyniła ich idealnymi żołnierzami uwielbionego reżimu. Lata ścisłego szkolenia wymagały jedynie stałej doskonałości.

Śniadania były wczesne, obiady krótkie, a obiady często opuszczano, ponieważ misje były z natury nieprzewidywalne i często biegały do ​późnych godzin nocnych.

Poranki w Instytucie były często lawiną różnych zajęć, z których każdy był metodyczny i często skrupulatny w dążeniu do jak największej doskonałości.

Nie inaczej wyglądał ten poranek, kiedy dyrektor Instytutu Nowojorskiego stał na podwyższeniu, pośrodku trójdzielnego podestu klatki schodowej, spoglądając na swoich kolegów i podwładnych krótkim przenikliwym spojrzeniem, czekając na ich pełną uwagę.

Był elegancko ubrany w ciemnoniebieską koszulę z długimi rękawami, z zauważalną falą wokół jego talii, zwężającą się do jego długich smukłych nóg ubranych w dopasowane czarne spodnie, a wygląd uzupełniał ciemnoszary wełniany płaszcz. Zwołał zaimprowizowane spotkanie, stwierdzając potrzebę przekazania ważnych wiadomości wszystkim Nocnym Łowcom.

Jednym z godnych uwagi wariantów była dziś obecność Wysokiego Czarownika z Brooklynu, stojącego na wyciągnięcie ręki od niego, jego imponująca aura i ostre rysy podkreślone przez głęboki kasztanowy aksamitny blezer, który nosił, wydobywając bursztyn w jego wyrazistych oczach, obecnie obserwując tłum pod nimi inteligentnym spojrzeniem.

Minęły prawie trzy tygodnie od egzekucji byłego przywódcy Kręgu Valentine'a Morgensterna, przez jego własną córkę Clary Fairchild, która postanowiła uhonorować nazwisko swojej upadłej matki, zachowując je również jako swoje. Nie chciała mieć dalszych powiązań z imieniem Morgenstern, z którym miała nieszczęście się urodzić.

Od tamtej pory w Świecie Cieni panowało względne poczucie cennego spokoju. Ponieważ Valentine i jego demoniczny syn Jonathan zostali należycie wygnani, obowiązki związane z obserwacją i konserwacją ponownie stały się zwykłymi funkcjami Nocnych Łowców w Nowym Jorku.

Wydawało się, że sytuacja wokół New York Institute miała się znowu zmienić.

Unosząc podbródek i mocno chrząkając, Alec wziął głęboki, wzmacniający oddech, łapiąc zachęcające spojrzenie Magnusa rzucone w jego stronę. Ręce miał założone za plecami w znajomej pozie żołnierza na baczność, tylko że teraz jego brzuch wydawał się wypukły w okrągły guz, napinając materiał i ostatnie dwa guziki koszuli.

Postawa, którą przyjął, przyciągnęła zaciekawione, otwarte spojrzenia kilku bardziej wnikliwych Nocnych Łowców obserwujących jego i Magnusa. Czy niedawny brak udziału w ćwiczeniach treningowych, a także długie dni spędzone w biurze, wynikały z jego wyraźnie zmienionego wyglądu?

- ,,Koledzy Nocni Łowcy, czy mogę prosić o pełną uwagę?" - zaczął Alec, zatrzymując się, by wszystkie oczy na nim nie spoczęły, po czym kontynuował przemowę.- „Te ostatnie trzy tygodnie były wzorcowymi przykładami absolutnego wszystkiego, co możemy osiągnąć, jeśli mielibyśmy kontynuować nasze nieustające wysiłki na rzecz pomocy i ochrony naszych sojuszników, Downwolders of New York. Wielki Czarownik z Brooklynu” - wskazał na Magnusa machnięciem ręki. -„Pan Bane tutaj i ja wspólnie prowadziliśmy cotygodniowe spotkania z innymi przywódcami Podziemnych, jak wszyscy wiecie, i cieszę się, że mogę donieść , wszystko jest naprawdę dobrze na naszym wspólnym terenie - przynajmniej na razie ”.

Ostatnie kilka słów zostało wypowiedzianych sucho i swobodnie, wywołując w zgromadzeniu Nocnych Łowców kilka pełnych uznania chichotów. Magnus pozwolił, by na jego ustach zatańczył figlarny uśmieszek, kiedy uniósł brew, potwierdzając znaczące słowa Aleca.

- ,,A teraz interesująca część" - Alec przerwał, a lekki rumieniec wkradł się do jego szyi i pojawił się na policzkach. Wyglądał na dziwnie zdenerwowanego, a nawet trochę zaniepokojonego, przez co pierwszy rząd Nocnych Łowców wymienił między sobą zdezorientowane spojrzenia.

- ,,Czy któraś z was pamięta legendy o bohaterskim Nocnym Łowcy ze specjalnymi mocami równoważnymi Czarnoksiężnikowi, który został zamordowany przez jego własnych krewnych Nefilim poprzez picie zatrutego wina?"- zapytał, zarówno on, jak i Magnus rozglądali się po dużej grupie poniżej w pozornie niedbały sposób, zwracając uwagę na kilka potakiwania wśród nich. Magnus zbliżył się o kilka kroków do Aleca, który teraz stał tuż obok niego, dotykając się ramionami.

Ze środka tłumu Nocnych Łowców Maryse, Isabelle, Clary i Jace wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Oboje wstrzymali oddech ze strachu, słysząc to, co miał powiedzieć dalej. Jak inni zareagowaliby na tę szokującą wiadomość?

- ,,Był cudowną istotą, zrodzoną z ojca Wysokiego Czarnoksiężnika i noszącego mężczyznę Nefilim, boski dar od aniołów"- kontynuował Alec z szacunkiem, nawet gdy jego ręce przesunęły się po bokach i obie ręce znalazły drogę do spoczywaj na brzuchu, mając pełny, niezakłócony widok wszystkich zebranych kolegów i własnej, promieniującej teraz rodziny. Jego matka mężnie powstrzymywała łzy, patrząc z dumą na niego i Magnusa, z podniesioną głową.

Cisza zapadła w całym Instytucie, podobnie jak jego słowa wywołały falę zrozumienia wśród jego podwładnych. Niektórzy wydawali się zamrożeni w szoku, ich usta były szeroko otwarte. Inni mieli zachwycone uśmiechy na twarzach, a ich oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Kilka młodych dam przycisnęło dłonie do ust, prawdopodobnie po to, by powstrzymać się od krzyku z zaskoczenia.

Magnus spojrzał z miłością na swoją ukochaną, której orzechowe oczy błyszczały teraz z radości, a cała jego istota wydawała się nabrać eterycznego blasku. Delikatnie przycisnął dłoń do pleców Aleca, kiwając głową, by kontynuować przemówienie.

-„Cóż, zrób już swoje ogłoszenie, panie Lightwood,"-nalegał, żartobliwie. -„Obawiam się, że niektórzy z nich mogli całkowicie przestać oddychać,"- wywnioskował, wywołując rozbawione chichoty Jace'a i kilku innych, a dziewczęcy chichot Clary i niektórzy stojących wokół niej młodszych Nocnych Łowców.

Alec przytaknął nieśmiało, błyskając radosnym uśmiechem do Magnusa, jednocześnie rzucając na niego czułe spojrzenie spod długich rzęs. To spowodowało, że niektóre z Nocnych Łowców, które dostrzegły nieśmiałe spojrzenie, dość wibrowały, starając się nie omdleć na widok pięknej, niczym nieskrępowanej miny ich przywódcy.

Alec ponownie podniósł głowę, by spojrzeć na tłum, pozwalając, by na jego ustach pojawił się czuły uśmiech. Magnus owinął ramię wokół jego dolnej części pleców, a drugą dłoń zacisnął na dłoni Aleca, która teraz była zgrabnie złożona na jego pępku. Podświadomy gest wywołał delikatne uśmiechy niektórych Nocnych Łowców, którzy obserwowali ich z zapartym tchem.

- ,,Jak niektórzy z was mogli się domyślić" - zaczął Alec błyszczącymi oczami -,, po wiekach, które minęły od tamtej pory, to boskie wydarzenie ponownie nas zaszczyciło. Magnus i ja z przyjemnością ogłaszamy, że spodziewam się naszego syna, potężny Lightwood-Bane Nocny Łowca-Czarnoksiężnik. Jego wstępne testy w różnych formach, przeprowadzone przez jego ciotkę Isabelle, a także specjalistkę w dziedzinie opieki zdrowotnej, pielęgniarkę Warlock Catarina Loss, ujawniły, że ma krew Nefilim wraz ze zdolnościami Czarnoksiężnika. Niech będzie symbolem. Nadziei, Pokoju i Jedności, zarówno dla przyszłych Nocnych Łowców, jak i Podziemnych, po jego przybyciu szacuje się na trzy miesiące. "

Na podłodze pod nimi fala rosnącego podniecenia i zaskoczenia radości przetoczyła się przez tłum, a szmer głosów narastał do miękkiego crescendo, po czym ponownie zapadł w wyczekującą ciszę, kiedy Jace przeszedł na przód i na środek, dochodząc do stań ​​bezpośrednio pod miejscem, gdzie stali razem jego Parabatai i Magnus.

Spoglądając najpierw na swojego Parabatai, potem na Magnusa, Jace spojrzał w ich oczy, nawet gdy powoli opadł na jedno kolano, zginając drugie z umieszczonymi na nim obiema rękami, po czym pochylił głowę w ich kierunku z szacunkiem i czcią.

-„Chwała Aniołom! Wszyscy witajcie Syna Aleksandra Lightwooda i Magnusa Bane'a, naszego przyszłego Wojownika i Przywódcy. Niech żyje długo i szczęśliwie w swoim chwalebnym życiu, z łaską Aniołów” - oświadczył Jace, zmieniając swoją mowę w szczera modlitwa.- „Przysięgam, że będę go prowadził, chronił przez resztę mojego życia,”- przyrzekł, unosząc głowę, by uważnie spojrzeć w zapłakane spojrzenie jego Parabatai.

Jak jedna zjednoczona istota, wszyscy Nocni Łowcy stojący za nim upadli na ugięte kolana, a ich głosy wzniosły się w radosnej deklaracji, dzwoniąc w ścianach i rozlewając się na otaczające tereny Instytutu.

-„Chwała aniołom! Wszyscy witajcie Syna Aleksandra Lightwooda i Magnusa Bane'a!”

Alec i Magnus stali z wyrazem szoku i zachwytu na ich świecących twarzach. Wyglądało na to, że ich nieoczekiwane cudowne dziecko było rzeczywiście ciepło przyjmowaną obecnością, bardzo potrzebną po czasach burzliwego terroru, którym władali Valentine i członkowie jego Kręgu.

Kiedy Nocni Łowcy podnosili się jeden po drugim, Alec walczył ze łzami ogromnej ulgi, patrząc na swoją wspierającą rodzinę i podwładnych z uśmiechem wdzięczności. Stojący obok niego Magnus wydawał się przytłoczony, z ramionami owiniętymi wokół swojej małej rodziny, gdy zamrugał, by powstrzymać łzy. Nigdy w całym swoim życiu nie wyobrażał sobie, by Nocni Łowcy okazywali  mu  jakikolwiek szacunek, a tym bardziej nie byli świadkami, jak klękają i kłaniają się w jego obecności.

Magnus doszedł do wniosku, że po ponad czterystu latach swojego istnienia wciąż musi się wiele nauczyć o zagadkach tych istot Nefilim. Zwłaszcza teraz, gdy w żyłach jego własnego biologicznego syna płynęła anielska krew.

Oddychając oczyszczającym wdechem i oblizując suche usta, Alec promieniał błogim uśmiechem do innych Nocnych Łowców, z których wielu krzyczało zachwycone gratulacje dla niego i Magnusa.

-„Dziękuję” - szepnął - „dziękuję wszystkim”.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Później tego samego popołudnia Alec usiadł wygodnie na kanapie w swoim biurze. Magnus siedział obok niego z ręką przewieszoną przez oparcie kanapy.

Mały ogień w kominku wydzielał przyjemne, kojące ciepło rozchodzące się po pomieszczeniu. W pobliżu znajdował się mały okrągły stół nakryty wszystkimi niezbędnymi elementami przygotowania angielskiego podwieczorku. Liczne  ciasteczka i rozmaite babeczki zostały rozłożone na wielowarstwowym porcelanowym gablocie, a rzeźbiona taca zawierała kilka filiżanek wraz z dużym imbrykiem, w komplecie z przytulną herbatą, rozgrzewającą najlepszą herbatę Earl Grey, jaką Magnus znalazł.

Alec zaczął od czasu do czasu odczuwać bóle pleców wraz ze wzrostem wagi ich syna, a Magnus podarował mu ergonomiczną poduszkę po przejrzeniu artykułów związanych z ciążą wymienionych na stronie Amazon.

W ciągu ostatnich tygodni ich mały chłopiec urósł zarówno pod względem wielkości, jak i mocy, potrzebując Magnusa do dzielenia się swoją magiczną energią z Alecem, aby zapobiec wyczerpaniu i nadmiernemu obciążeniu zmieniającego się ciała jego ukochanej.

Teraz zebrali się w biurze Aleca, razem z Isabelle, Jace'em i Clary, dyskutując na temat koncepcji pokoju dziecięcego małego chłopca. Został przebudowany z dawnego pokoju gościnnego jego taty.

Magnus pokrył już cały pokój i jego zawartość składaną kołyskę, pluszową kanapę, na której rodzice mogą odpoczywać, a także rozszerzalne szafy, z warstwami zabezpieczeń zapobiegającymi wszelkim możliwym inwazjom demonów. Isabelle i Clary odpowiadały za jego projekt i wystrój, podczas gdy Jace wziął na siebie obszerne przeczytanie o wszystkim, co jest dostępne w bibliotece Instytutu, o różnych praktycznych metodach zabezpieczania dziecka sypialni dziecka hybrydowego Nocnego Łowcy i Czarownika.

Na obciążonym stoliku kawowym obecnie porozrzucane były próbki farb w wielu kombinacjach kolorystycznych, z katalogami wielu stymulujących i edukacyjnych zabawek oraz książkami z bajkami dla dzieci w każdym wieku, walczących o przestrzeń z kilkoma czasopismami Nocnych Łowców i księgami zaklęć Czarnoksiężnika o różnych rozmiarach i grubościach. obejmujący całą rozpiętość prostokątnego stołu. Aż dziw, że jego stare drewniane nogi jeszcze się nie ugięły pod tym ciężarem.

Alec i Magnus wpatrywali się w oszałamiający pokaz przed nimi, bliźniacze spojrzenia z szeroko otwartymi oczami zdziwienia tańczyły na ich rozbawionych rysach. Trzy pary różnobarwnych oczu spoglądały na nich wyczekująco. Po kilku minutach, gdy w cichym pokoju słychać było tylko trzaskający ogień, Isabelle przejęła stery i rozpoczęła tak bardzo potrzebną dyskusję.

-„Czy wolicie bladoniebieskie ściany z puszystymi białymi chmurami?” Zaczęła, wyrywając odpowiednie próbki farby i układając je przed przyszłymi rodzicami? -,,A może wolicie być neutralni pod względem płci i wybrać kremowe beżowe złoto z blado szmaragdowozielone akcenty? Och, gdyby dziecko miało cudowne oczy Aleca, a nawet niesamowite kocie oczy Magnusa,  ta  kombinacja kolorów wyglądałaby tak niesamowicie! " - skończyła z nagłym piskiem, po czym dołączył do niej jeszcze wyższy głos Clary.

Alec i Magnus wymienili spanikowane spojrzenia, a Magnus otworzył usta, by coś powiedzieć, tylko po to, by przerwać im zaniepokojony Jace, który rzucił mu dwie ciężkie książki.

-"Tutaj, musisz przeczytać rozdziały, które mają na temat rozwijających się mocy dziecka-czarownika, człowieku, już je zaznaczyłem i podkreśliłem, a ty jesteś Wysokim Czarnoksiężnikiem w dodatku, twoje dziecko będzie miało zadziwiające magiczne moce, stary , a na dodatek, do tego klasyczna niezdarność jego taty, to nie jest do końca świetne połączenie, bracia"- bełkotał Jace imponująco, nie zatrzymując się na jeden oddech.

Magnus wpatrywał się, mrugając szybko na niego, z wyrazem ponurego przerażenia na jego przystojnych rysach, obiema dużymi dłońmi ściskającymi oferowane książki na kolanach, nawet gdy Alec próbował uderzyć Jace'a swoim charakterystycznym śmiertelnym spojrzeniem wąskich oczu. Jego Parabatai uśmiechnął się dumnie do nich obu w odpowiedzi.

- ,,Nie ma za co" - tryskał bezczelnie, czemu towarzyszył dzwoniący chichot obu dziewczyn, które w zamian zasłużyły sobie na to samo śmiertelne spojrzenie Aleca.

- ,,Aww, Alec" - westchnęła rozmarzona Clary, jej małe dłonie trzymały jedną z jego dużych w jej. -,, Robimy to wszystko tylko dlatego, że już tak bardzo kochamy twojego synka, mimo że są jeszcze trzy miesiące, zanim on tu będzie" - zadumała się, wciąż trzymając Aleca za rękę, nie zauważając, jak wymknął się oszołomiony, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami.

-"Na Anioła!" Clary pisnęła nagle.- „Izzy, mamy tylko trzy miesiące! Nadal nie zdecydowaliśmy się nawet na odpowiedni temat, nie mówiąc już o idealnej kolorystyce, a także potrzebujemy tego specjalnego nietoksycznego rodzaju farby, która nie wydzielają trujące opary, więc Alec może nam pomóc pomalować również sufit pokoju dziecięcego! ”- oznajmiła podekscytowana, w końcu uwalniając rękę Aleca ze swoich uścisków, tylko po to, by klaskać w swoją z dziewczęcej radości, gdy obok niej Isabelle skinęła gwałtownie głową, szybko zapisując w swoim wyszczególnionym notatniku.

Alec i Magnus odwrócili się, by spojrzeć na siebie, obaj z brwiami uniesionymi wysoko na czołach. Odwracając się do pozostałych trzech, Alec odchrząknął, przygotowując się do zabrania głosu, ale przerwało mu pukanie do uchylonych drzwi.

Cała piątka spojrzała na wejście do biura i zobaczyła stojącą tam Maryse, z wymownym uśmiechem na twarzy.

-"Czy mogę wejść?" - zapytała uprzejmie, patrząc na Aleca i Magnusa.

- ,,Oczywiście, mamo, dołącz do walki" - zaproponował Alec, machając ręką, z szerokim kuszącym uśmiechem na ustach, gdy rzucił figlarne spojrzenie na Clary. Przewróciła oczami na niego z delikatną kpiną z jego gry słów na jej poprzednim nazwisku, nawet gdy on i Jace wymienili piątkę Parabatai na jego cześć.

Maryse podeszła do nich i usiadła obok Magnusa.

- ,,Mój miesięczny okres obserwacji i raportowania dobiega końca za kilka dni - oznajmiła, przerywając, by napić się z uznaniem filiżanki herbaty. - ,,Zastanawiałam się, czy chcesz, żebym ujawnił Clave wiadomości i towarzyszące im szczegóły ciąży Aleca"- zamyśliła się głośno, po czym ugryzła delikatny kęs  pachnącej muffinki, dając jej i Magnusowi zachwycone spojrzenie.

Cisza ogarnęła wcześniej wypełnioną dźwiękiem przestrzeń. Z kominka ogień nadal trzaskał prawie wesoło. Maryse spojrzała z zakłopotaniem na swojego ciężarnego syna i jego chłopaka, kiedy szczęśliwie kończyła herbatę i muffinkę.

Patrzyli sobie głęboko w oczy, nie wypowiadając ani jednego słowa. Ze swoich miejsc naprzeciwko Jace, Clary i Isabelle wymienili czułe i rozbawione spojrzenia, którym towarzyszyło rozmarzone westchnienie dziewcząt i żałosne chichotanie Jace'a. Ich zabawne przekomarzanie się sprawiło, że para odwróciła się, by spojrzeć na swoje wybryki.

- ,,Jestem za otwartą przejrzystością, obejmującą wszelkie informacje i informacje pochodzące z tego Instytutu" - oznajmił spokojnie Alec, jego dłonie zacisnęły się lekko na lekko drżącym brzuszku, uspokajając czkawkę w środku.

-„Nasz syn jest potężnym i wyjątkowym dzieckiem hybrydowym; na pewno będzie potrzebował wskazówek i pomocy Clave w najbliższej przyszłości,”- rozmyślał Magnus mądrym tonem, podając Alecowi filiżankę świeżej herbaty do picia, w nadziei, że powstrzyma czkawkę dziecka.  Alec uśmiechnął się w podzięce, po czym posłusznie popił.

Jace, Clary i Isabelle wymienili nerwowe spojrzenia. Czy Clave i Inkwizytor Herondale byliby otwarci na wieści o ciąży Aleca, zwłaszcza mając świadomość, że Magnus jest ojcem?

Maryse uważnie przyjrzała się każdemu z osobna, zgromadzonej przed nią, i zdecydowanie skinęła głową z zdecydowanym błyskiem w oku.

-„Teraz, gdy Alec nosi dziecko Magnusa - pierworodnego wnuka rodziny Lightwood  tym bardziej konieczne jest podjęcie działań w celu ochrony ich rodziny, a także całej naszej. Zaczynając od pozyskania współpracy Clave za wszelką cenę. "

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro