Przedstawienie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Atmosfera wyczekiwania i podniecenia zawisła w powietrzu otaczającym New York Institute, które było pełne szumu aktywności.  Ich głowa wracała do pracy po czterech tygodniach zwolnienia lekarskiego po porodzie, a on zabierał swojego syna na wizytę, po raz pierwszy od cudownego narodzin.

Było to również na kilka dni przed bezprecedensowym wydarzeniem, które miało miejsce w weekend w Instytucie, pierwszą tego typu uroczystością - całomiesięczną uroczystość uczczenia hybrydowego syna ich Głowy; dziecko, które wszyscy widzieli, jak nosi w swoim własnym ciele, teraz jest prawdziwym, żywym, oddychającym, uroczym chłopcem.

Punktualnie o dziewiątej rano, a na środku głównego holu Instytutu pojawił się portal. Isabelle, Jace i Clary ruszyli naprzód, by powitać nieśmiertelną rodzinę wyłaniającą się z portalu - Magnusa w okazałej ciemnofioletowej kamizelce z lawendowym krawatem, Aleca w bordowym płaszczu, który uwydatnił zieleń w jego orzechowych oczach i na jego ramionach. rozbudzony i czujny Daniel, ubrany w granatowy kombinezon z czerwonymi lamówkami i marynarską czapkę, w komplecie z rękawiczkami w niebieskie paski i skarpetkami do kostek.

-„Awww!”- Wszyscy trzej chrzestni gruchali jednym głosem, powodując, że cała piątka dorosłych wybuchnęła spontanicznym śmiechem, zwłaszcza gdy błyszczące, złote kocie oczy Daniela urosły z podziwu dla melodyjnego dźwięku.

-"Gotowy na wielką trasę koncertową, magiczny mały Malec?"- Ciotka Isabelle drażniła się, mrugając do bardzo rozbawionej Clary, gdy Jace rzucił jej bezczelny uśmieszek, po czym zerknął na swojego Parabatai - na pewno przewrócił oczami Aleca.

-„Naprawdę, Izzy? Mój syn ma imię i jest ono bardzo znaczące, a jego ojciec wybrał je za niego -” Alec dopiero zaczynał, z twarzą jego dyrektora Instytutu.

- ,,No już, kochanie, wszystko w porządku, pozwól cioci Izzy się bawić" - wtrącił łagodnie Magnus, ze słodkim uśmiechem dla swojej przyszłej szwagierki.

Przytulając z pewnym wysiłkiem dziwnie wijącego się Daniela blisko jego tułowia - teraz, gdy ich syn osiągnął wagę nawet dwunastu funtów - Alec pozwolił Magnusowi poprowadzić go do pokoju gotowości, z ramieniem owiniętym ochronnie wokół jego talii, z dumnym uśmiechem na ustach. usta Wielkiego Czarownika.

Zebrały się dziesiątki Nocnych Łowców, wszyscy pragnący ujrzeć małego Daniela Mikaela. Caleb i Avery, którzy pomagali Alecowi podczas jego pierwszej pracy, byli jednymi z pierwszych, którzy mieli zaszczyt spotkać się z nim twarzą w twarz; Avery był bliski omdlenia od spojrzenia w jego urzekające oczy, podczas gdy Caleb nie mógł przestać gładzić swojego miękkiego policzka palcem wskazującym, niemal zahipnotyzowanego spojrzenia w jego chabrowych oczach.

Obok Caleba, Angus londyński transfer obserwował go z delikatnym uśmiechem na jego rzeźbionych rysach. Caleb został wyznaczony jako jego mentor i na początku był nagły i nieco szorstki, czując się zirytowany, że musi pokazać mu liny, ponieważ Angus był o rok młodszy w wieku siedemnastu lat, ale był nieco cudownym dzieckiem Instytutu Londyńskiego. Po długich sześciu miesiącach, w których obaj znaleźli w sobie pokrewną duszę, zdali sobie sprawę - w ogniu walki podczas treningu stymulacyjnego - że znaleźli w sobie Parabatai. Ceremonia miała się odbyć za miesiąc. Alec i Jace mieli być świadkami; chwila dumy zarówno dla parabatai, jak i dla ich Instytutu, gdyż byłaby to ich trzecia taka para w ciągu zaledwie dziesięciu lat - rzeczywiście rzadki wyczyn.

Gdy Daniel Mikael krążył po swoim tatuskim Instytucie, zdobywając już serca i lojalność wszystkich Nocnych Łowców, którzy mieli przyjemność go spotkać i dotknąć, jasne wiosenne słońce przeświecało przez witraże, oświetlając cały Instytut z czystym światłem - podobnie jak olśniewająca nadzieja.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Błyszczące, niebieskie balony w każdym odcieniu z błyszczącymi srebrnymi sznurkami zwisały z różnych drzwi Instytutu, a sufity zdobiły rozbryzgi gwiazd w kolorze srebrnym i złotym, obok złotych, błyszczących półksiężyców, migoczących w oświetleniu w salach recepcyjnych Instytutu. Atmosfera pachniała słodkim groszkiem bzu i żółci na różnych etapach kwitnienia - był to rodzimy kwiat Daniela Mikaela, a tym samym nowy ulubieniec Papa Magnus.

Pośrodku podwyższenia, na którym odbywały się śluby i inne tak ważne uroczystości, na rzeźbionej w pluszowej czarnej skórzanej kanapie, dyrektor Instytutu siedział olśniewająco w bogatym brokatem haftowanym śliwkowo-szarym garniturze, który pięknie komponował się ze swoim narzeczonym, Wielkim Czarnoksiężnikiem z Brooklyn obok niego, ubrany w jedwabną koszulę z nadrukiem we wzór i purpurowy płaszcz i ich synek na kolanach tatusia, ubrany w jedwabistą karmazynową koszulę i aksamitne bordowe spodnie, ręce i stopy pokryte białymi rękawiczkami i skarpetkami.

Promienie księżyca przebijały się przez witraże, rzucając przypadkowe plamki światła na różne grupy wybranych gości, mieszając się w rozległej przestrzeni pod nimi. Szmer głosów i brzęk kieliszków szampana wypełnionych wyśmienitym Dom Perignon, wszystko ucichło, gdy Brat Zachariasz trzykrotnie uderzył swoją laską w podłogę peronu, w miejscu, które znajdowało się na wyciągnięcie ręki od nieśmiertelnej rodziny.

- ,,Niech wasza uwaga zostanie skierowana na gospodarzy ceremoni - szefa tego Instytutu, Alexandra Gideona Lightwooda i jego narzeczonego, Wielkiego Czarownika Magnusa Bane'a, kiedy zwróci się do zgromadzonych tutaj tej nocy". - oznajmił Brat Zachariasz, po czym cofnął się z wyciągniętą ręką w stronę Magnusa, który przybrał królewską pozę, stosownie do jego statusu książęcego potomstwa upadłego Anioła Asmodeusza, z wdzięcznym uśmiechem na jego przystojnych rysach.

- ,,Witamy wszystkich na tym niezwykle wyjątkowym wydarzeniu" - zaczął Magnus, otwierając szeroko ramiona na powitanie, a jego złote kocie oczy błyszczały dumnie dla wszystkich obecnych. -„Mój ukochany narzeczony Aleksander dał mi cudowny prezent, którego nigdy nie wyobrażałem sobie, że byłbym godny otrzymania. Urodził mi własnego biologicznego syna, małego księcia ze zdolnościami Czarnoksiężnika, podczas gdy jego własna krew Nephilim płynie w naszym również żyły syna. Czarnoksiężnik Nephilim, przyszły następca Nocnego Łowcy tego samego Instytutu - przedstawiam wam, naszego syna, Daniela Mikaela Lightwooda-Bane'a! "- oznajmił z wielką dumą, gromkimi brawami i chórem wiwatów.

Kiedy wypowiedział kilka ostatnich słów, Magnus spojrzał na swoją przyszłą teściową, która wyglądała na gotową do wybuchu dumy, z wysoko uniesioną głową, radosnym uśmiechem na jej cudownej, wymalowanej twarzy, a oni stali uśmiechnięci z zadowoleniem. przez kilka uderzeń, zanim Magnus spojrzał na Aleca. Jego narzeczony pięknie się rumienił, nawet gdy promieniał nieproszoną radością i dumą, spoglądając na wszystkich członków swojej dalszej rodziny, a Daniel wijący się uroczo w jego ramionach.

Obok nich zgromadzili się Raphael i Simon, z uśmiechem przekrzywiając do niego kieliszki z O-ujemną krwią; Maia i Luke podnoszą kieliszki do szampana, a Luke ukradkiem mruga do Maryse, która natychmiast zarumieniła się ze słodkim, nieśmiałym uśmiechem skierowanym do niego. Raphael wydawał się szczęśliwy, trzymając się za ręce Isabelle, podczas gdy Maia objęła ją opiekuńczo ramieniem Simona. Jace i Clary stali bezpośrednio twarzą do Aleca. Wielobarwne oczy Jace'a błyszczały ze szczęścia, gdy spojrzał na niego swoim Parabatai, podczas gdy jego ramię było ciasno owinięte wokół smukłej talii Clary.

Obok Clary stała Inkwizytorka Imogen Herondale, którą osobiście zaprosił jej wnuk, podczas specjalnej wizyty na dwa tygodnie przed wydarzeniem. Uśmiechnęła się z podziwem do nieśmiertelnej rodziny przed nią, niosąc ze sobą prezent, który zleciła specjalnie dla małego chłopca Czarnoksiężnika Nephilim, przyszłego zbawcy świata, w którym się rozwijali. Jace poinformował ją wcześniej o zgodzie i zgodzie Magnusa.

Kilka kroków dalej była Catarina Loss, wymieniająca mrugnięcia i uśmiechy z samym Magnusem; blisko niej byli Meliorn i Gillie, reprezentujący frakcję Seelie. Gillie złapał wzrok Aleca i nieśmiało odwzajemnił jego życzliwy uśmiech, a jej oczy błyszczały, gdy patrzyła na jego magicznego syna ze zdumieniem.

-„Celem tego błogosławionego zgromadzenia dwóch światów tej nocy, poza poprawą stosunków międzyświatowych dla dobra mojego Mikaela w przyszłości” - ta uwaga wywołała rozbawione chichotanie wśród tłumu - „jest upamiętnienie faktu, że skończył miesiąc i jak jest w zwyczaju, może teraz otrzymać zaklęcie ochronne Nephilim, jak również inkantacje Czarnoksiężnika, które chronią go przed krzywdą i zapobiegają nieuzasadnionej uwadze demonów i tym podobnych. Bracie Zachariaszu, proszę zaczynać. "

Magnus machnął ręką w stronę Cichego Brata, kłaniając się lekko z szacunkiem, uzyskując w zamian jeszcze niższy ukłon, ku zdziwieniu Aleca. Nie zdawał sobie sprawy, jak wielką przewagę miał Magnus ze swoim urodzonym statusem; miał wrażenie, że poślubia swego rodzaju rodzinę królewską; podobało mu się, że Magnus był szanowany, na co zasłużył.

Brat Zachariasz podszedł bliżej Aleca i Daniela, nie naruszając ich osobistej przestrzeni, pod czujnym okiem Magnusa jako głowy małej rodziny. Położył dłoń na małej główce Daniela, gdy dziecko spojrzało na niego szerokim złotym spojrzeniem, a jego ruchy ustały.

Wszyscy obserwujący wstrzymali oddech, gdy oczy Daniela zdawały się jaśnieć coraz jaśniej, z każdym wymówieniem zaklęcia ochronnego Nephilim. Na sam koniec mrugnął powoli, a jego oczy powróciły do ​​swojego zwykłego cienia, a on wznowił swoje sporadyczne gruchanie, podczas gdy jego rodzice wymieniali zachwycone spojrzenia, wzdychając z ulgą.

Magnus podziękował Cichemu Bratu i podszedł do swojej małej rodziny, uśmiechając się czule do swojego narzeczonego i delikatnie głaszcząc policzek syna - oni byli dla niego wszystkim.

- ,,Teraz moja kolej" - powiedział Magnus miękkim, ale potężnym tonem, jego kocie oczy błyszczały jasno, gdy zbierał swoją magię z głębi jego istoty, srebrzyste iskry zapalały się ze wszystkich jego palców i kciuków, machając rękami zaledwie kilka cali od jego Mikael, który  zachichotał z pokazu mocy swojego taty, wywołując reakcję łańcuchową ze zdumienia i zachwytu zgromadzonych gości. Łacińskie słowa Magnusa, wypowiedziane wyraźnym i wibrującym tonem, rozbrzmiewały w rozległych przestrzeniach recepcji, zamykając się w zakamarkach. Lśniące srebrne fale magii spadające na niego ani trochę nie zszokowały małego chłopca; jego oczy świeciły tak samo jasno jak jego ojca, obaj Czarnoksiężnicy wpatrywali się w siebie przez kilka uderzeń serca, gdy Alec patrzył na nich pobłażliwie, przyglądając im się uważnie.

Ze śmiechem absolutnej radości, Magnus przerwał swoje zaklęcie eleganckim pstryknięciem palców, wywołując kolejny uroczy chichot swojego syna, tym razem Alec dołączył do niego z rozbawionym chichotem, potrząsając głową w radosnym zdumieniu.

- ,,Wygląda na to, że po ponad czterystu latach w końcu spotkałem swojego przeciwnika w swoim własnym synu" - oświadczył radośnie Magnus, wywołując głośny śmiech z obserwującego tłumu.- „W porządku, wszystkie formalności zostały zakończone, na szczęście Mikael nie jest mądrzejszy -” - słychać było parsknięcie radości Jace'a i Simona - „a teraz mój drugi ulubiony segment - prezenty! - oznajmił Magnus, kłaniając się lekko z obiema rękami uniesionymi w otwarte litery V, przez co Maryse ze śmiechu odchyliła głowę do tyłu.

Inkwizytor Imogen skierowała się do przodu, kłaniając się lekko Magnusowi, przez co Maryse i Luke prawie zakrztusili się szampanem, podczas gdy szeroko otwarte oczy Aleca urosły do ​​niemal komicznych rozmiarów, nawet gdy Magnus łaskawie zwrócił jej jednego. Najpierw pokazała pięknie wykonane serafickie ostrze Alecowi, który skinął głową, uśmiechnął się i wylewnie podziękował jej za przemyślany i symboliczny prezent. Został specjalnie stworzony dla Daniela, aby mógł go używać, bez obaw o wpływ na jego hybrydową krew i ciało. Potem podniosła go do Magnusa, jej oczy były miłe i wyrozumiałe, prosząc, by przyjął go od niej; zrobił to bez żadnych problemów, udowadniając, że jest to bezpieczne dla przyszłego użytku syna.

Następna była Catarina, jako ukochana najlepsza przyjaciółka Magnusa, ukłoniła się Alecowi z szacunkiem, a jego rumieniąc się odwzajemnił; podarowała jej wspaniały, oprawiony w skórę dziennik, wypełniony zaklęciami ochronnymi i przepisami na mikstury, które wyleczyłyby hybrydę, którą skrupulatnie szukała i zestawiała dla swojego ukochanego chrześniaka. Oboje rodzice dziękowali jej obficie, wdzięczni za uśmiechy na ich rysach.

Meliorn i Gillie wystąpili jako następni, obaj głęboko kłaniając się najpierw Magnusowi, a potem Alecowi, otrzymując w zamian łaskawe skinienia głową; Gillie podniósł pięknie rzeźbiony łuk i kołczan z pasujących strzał, zaprojektowanych do użycia przez jedną z krwią Czarnoksiężnika, ale bezpiecznych dla Nocnych Łowców, i wręczył je Magnusowi, kiwając głową z szacunkiem. Pochwycił jej spojrzenie i uśmiechnął się wielkodusznie, sprawiając, że uśmiechnęła się do niego słodko, ku rozbawieniu Meliorna. Alec był zajęty podziwianiem rzeźb na prezentie syna, ale ukradkiem mrugnął do Gillie, na co zaśmiała się wesoło.

Ostatni, ale z pewnością nigdy najmniejszy, Luke i Raphael ruszyli razem, zatrzymując się tuż pod miejscem, gdzie Alec trzymał Daniela. Gdy wzrok Daniela powędrował do nich, a jego rodzice patrzyli na nich, obaj przywódcy Podziemnych upadli na ugiętych kolanach, wywołując zszokowane westchnienia ze wszystkich stron, z wyjątkiem Maii i Simona, którzy pospieszyli naprzód i dołączyli do swoich przywódców na jednym kolanie. . Zarówno Magnus, jak i Alec zamarli z czystego zdziwienia, a tylko ich synek gruchał na miejscu przed nim.

-„New York Werewolf Pack przysięga wierność i wierność szefowi New York Institute, High Warlock Magnus Bane - i ich synowi, Warlockowi Nephilim Danielowi Mikaelowi Lightwood-Bane, teraz i tak długo, jak będzie żył” - oświadczył Luke jego głębokim głosem, pełnym autorytetu i rezonansu, jego głęboko osadzone oczy utkwione w świecących oczach Daniela.

-„Podobnie jak klan wampirów z Nowego Jorku; przyrzekamy lojalność i wierność Wielkiemu Czarnoksiężnikowi Magnusowi Bane'owi i jego przyszłemu mężowi, szefowi tego Instytutu Alecowi Lightwoodowi, a także ich synowi, przyszłemu Nocnemu Łowcy-Czarnoksiężnikowi Danielowi Mikaelowi Lightwood-Bane'owi, Raphael zaintonował z powagą, jego hipnotyczne spojrzenie zdawało się być ściśle powiązane ze spojrzeniem małego chłopca, a na jego bladej twarzy malował się zachwycony uśmieszek.

Kiedy wszyscy czterej klęczący Podziemni wstali, Magnus wymienił z zadowoleniem spojrzenie ze swoim narzeczonym, który składał pocałunek na skroni ich syna. Nigdy nie spodziewał się takiego przypływu wsparcia - i zbiorowej miłości.

-„Dziękuję każdemu z osobna. Dziękuję wszystkim bardzo”.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro