Rozdział 35. Jego pierwszy list.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień dobry💚🖤!

Pierwszy raz to zrobię, ale chciałam zaznaczyć, że to co napisał w swoim liście Draco jest tym, co chciałby powiedzieć Hermionie. Po prostu.

Pewnie się z tym nie zgodzicie i powiecie, że to za wcześnie, rozumiem.

ALE JUŻ PRZEPADŁO.

Słowa zostały napisane, atrament wsiąkł w pergamin, a sowa poleciała🦉!

Ciężko zniosę krytykę tego rozdziału, ale jestem dobrze przygotowana, dlatego zaparzyłam sobie dużo melisy.

A jeżeli Wam się spodoba, to czekam na Wasze dobre słowo!

Wasza J.🍓💚🖤!



Hermiono,

nie wiem, jak ubrać w słowa to, co chcę Ci przekazać.

Gapię się w okno i nie wiem, od czego powinienem zacząć. Spociłem się i zdenerwowałem, ciągle czytając napisane przez Ciebie słowa.

Mam mętlik w głowie, ale nie mam czasu tego uporządkować. Pewnie pomyślisz, że miałem go wystarczająco dużo, aby wszystko przemyśleć i będziesz miała rację.

To prawda, dużo myślałem, ale nic nie wymyśliłem.

Bo tutaj nie ma nad czym myśleć.

Mój list pewnie będzie chaotyczny, musisz mi to wybaczyć.

Bo nie chcę Cię rozczarować tym, co napiszę.

Nie chcę Cię rozczarować też moim milczeniem.

Nie chcę też napisać za dużo, bo nie wiem, w jaki sposób odbierzesz moje słowa.

Przyjechała do mnie Astoria z Oliverem i powiedzieli, że zniknęłaś. A ja wtedy poczułem, jakby ktoś mnie kopnął w brzuch.

Bo Twoje zniknięcie jest dla mnie końcem świata.

Teraz już wiem, że wrócisz, ale ich słowa sprawiły, że zaczęło kręcić mi się w głowie i od razu wytrzeźwiałem. Tak, bo znowu byłem pijany.

Nigdy nie byłem dobry w pisaniu listów i przelewaniu moich myśli na papier.

Nigdy nie byłem też dobry w mówieniu o uczuciach.

Ale teraz jestem zły. Jestem cholernie zły, bo wiem, że częściowo zniknęłaś przeze mnie i moje zachowanie, którym Cię rozczarowałem.

Wiem też, że nie byłbym w stanie pojechać z Tobą, dlatego dobrze, że podjęłaś tę decyzję i wyjeżdżasz. To będzie dla Ciebie dobre, a ja chcę, żebyś była szczęśliwa.

Jestem zły na siebie, że tak długo nie mogłem się pozbierać.

Jestem zły na siebie za to, że nie pozwoliłem Ci zostać.

Mogłem Ci zaufać, ale tego nie zrobiłem. Teraz już wiem, że popełniłem błąd i powinienem poprosić, żebyś ze mną została. Za bardzo się jednak wstydziłem, bo okoliczności, w jakich mnie zastałaś, niczego dobrego o mnie nie mówiły.

A ja chciałem i wciąż chcę, żeby widziała najlepszą wersję mnie.

Uczono mnie, że powinienem sam rozwiązywać swoje problemy. Poza sprawami, które mógł załatwić mi mój ojciec, ale oczywiście wtedy chodziło o coś zupełnie innego. Wtedy głównym celem było zaszkodzenie Dumbledorowi albo Hagridowi, a nie o rzeczywistą pomoc, której mogłem oczekiwać od rodzica.

Przepraszam.

Gdy odeszłaś, to została mi tylko ognista. A reszty się domyślasz. Zacząłem się w niej topić, bez opamiętania.

Ale to mi wcale nie pomogło, bo wiesz, to nigdy nie pomaga. Poprosiłem Astorię, żeby pozbyła się wszystkich butelek. Mam nadzieję, że znajdzie nawet te głęboko przeze mnie ukryte w zakamarkach domu.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie zapomnieć o tym, co przeżyłem w Azkabanie. Potrzebuję pomocy, zgłoszę się do magomedyka. Mam nadzieję, że pomoże mi pozbyć się tego koszmaru, w którym wciąż tkwię. Liczę na to, że dostanę jakiś eliksir, bo na pewno nie będę z nikim o tym rozmawiał. Jeszcze nie jestem na to gotowy, bo chciałbym, żeby wszystko ucichło. Nie interesuje mnie, kto jest odpowiedzialny za te zbrodnie, najważniejsze jest to, że mnie to już nie dotyczy. Nie chcę Ci opowiadać o tym, jak wiele zniszczeń we mnie powstało. Nie chcę Cię tym obarczać, ale chyba nie poradzę sobie z tym sam. 

Na pewno chcesz, żebym dowiedział się, co dzieje z Teodorem i Blaisem i zrobię to, jestem im to winien, bo są moimi przyjaciółmi. Mogę się włączyć do tej sprawy tylko w takim zakresie, w jakim będzie potrzebna im pomoc. Bo wiem rzeczy, o których Rodriguez może nie mieć pojęcia. Nie martw się, bo nie są związane bezpośrednio z zabójstwami. Nie miałem o tym zielonego pojęcia.  Jestem niewinny.

Blaise, Teo i ja mamy swoją przeszłość i musieliśmy do niej na chwilę powrócić po naszej wspólnej wizycie na Nokturnie. Wyślę sowę do Pottera i umówię się z nim na spotkanie. Powinni się dowiedzieć o wszystkim. Hithrope też o tym wie, bo sporządzaliśmy jej raport po spotkaniu w górach, ale wszyscy razem uznaliśmy, że  to, o czym pozyskaliśmy informacje, nie będzie zagrażało Kongresowi. Patrzyliśmy na to krótkowzrocznie, ograniczając nasze nasze myślenie i wyobraźnię. Nie wiem, czy to pomoże aurorom w znalezieniu zabójców, ale na pewno poszerzy perspektywę ich postrzegania zagrożenia.

Wracając do Azkabanu, powiem Ci jedynie, że za każdym razem, gdy przybywali dementorzy, miałem wizje. Wizje, w których cierpiałaś, a powodem Twoich cierpień byłam ja. Nie mogłem tak szybko do Ciebie wrócić, bo bałem się, że będę Cię krzywdził.

Odpychając Cię od siebie, chciałem Cię chronić.

Bałem się, że to znowu się powtórzy. Nie chciałem Cię znowu na to narażać. Byłem i jestem śmierciożercą i zawsze mogą mnie podejrzewać o coś, czego nie zrobiłem. Nigdy nie pozbędę się mojej przeszłości, nie jestem w stanie jej zmienić, ani o niej zapomnieć. Świat też o tym nie zapomni, a ja nie chcę, żebyś była narażona na tego najgorsze skutki.

Boję się tego nadal. Boję się o Ciebie. 

Ale skoro piszesz w liście, że w nas wierzysz, to ja też postanowiłem to zrobić. Bez względu na to, co przygotował nam jeszcze los. 

Za każdym razem, gdy byłem na skraju wytrzymałości i myślałem, że umrę, myślałem o Tobie. Powracały do mnie wspomnienia, których mogłem się kurczowo uczepić i zająć czymś dobrym mój stłamszony złem umysł.

Za każdym razem, to byłaś Ty, Hermiono. Dzięki Tobie przetrwałem.

Gdy zobaczyłem Cię na korytarzu w Biurze Aurorów, myślałem, że jesteś jedynie moim kolejnym wyobrażeniem. Nie wierzyłem w wypowiadane przez Ciebie słowa. Ale musiałem się upewnić, sprawdzić, zawalczyć o ten jeden dla nas moment.

Odwróciłem się i patrzyłem się na Ciebie tak, jakby to wszystko się nie wydarzyło. Jakbyśmy byli tam zupełnie sami. Ale mnie zabrali, a chwila ta przeminęła. Wróciłem do piekła. 

Od tamtej pory wspomnienia mi już nie pomagały.

Przegrywałem z każdą kolejną wizytą dementorów. Wizjami, w których Cię niszczyłem i krzywdziłem. To były dla mnie najgorsze chwile, bo samotność, głód i swój ból byłbym w stanie jakoś znieść, ale nie to co przeżywałem w nieskończoność przez te wszystkie tygodnie.

I wtedy zacząłem myśleć nie o przeszłości, a o przyszłości.

Przyszłości, w której byliśmy razem. Widziałem nas, wyobrażałem sobie nasze wspólne życie i to dodawało mi otuchy.

Zrozumiałem, że tego bardzo chcę. Po prostu. Chcę takiej zwyczajnej normalności, w której będziesz ze mną codziennie.

I to kolejny raz pozwoliło mi przetrwać.

Postanowiłem, że wytrzymam, choćbym miał tam utknąć na długi czas.

Ale dni mijały, a ja byłem coraz słabszy i znowu przegrywałem.

A gdy wyszedłem, przestraszyłem się konfrontacji z Tobą i światem, dlatego poprosiłem o pomoc Astorię.

Bo każdy o tym wie, że jestem tchórzem i uciekam od problemów, zasłaniając się przed nimi tym, co mam pod ręką. Tym razem znowu to była ognista. Popełniałem znowu ten sam błąd, tak jak po poprzednim pobycie w Azkabanie.

Zawiodłem nas.

Przepraszam.

Jesteś na drugim końcu świata i nie możemy porozmawiać normalnie.

Dlatego muszę napisać to, czego pewnie i tak jeszcze nie byłbym w stanie wyartykułować, patrząc Ci prosto w oczy.

Siedzę i patrzę na nasze zdjęcie, które Potter (pewnie chciałabyś, żebym nazywał go po imieniu, ale nie umiem jeszcze tego zrobić) przyniósł mi do celi.

Patrzę w Twoje roześmiane oczy i uśmiechając się do Ciebie, piszę to, co powinienem Ci już powiedzieć dawno temu, ale nie mieliśmy na to szansy, ani możliwości.

Bo gdybyś się jeszcze nie zdążyła zorientować, szaleję za Tobą. Po prostu.

Kłamałbym, gdybym powiedział, że jestem w stanie przeżyć to życie bez Ciebie.

Miałem już wrócić do Dover i mogliśmy się jeszcze zobaczyć, ale nie dałem rady tego zrobić. Rano dostałem Proroka i stwierdziłem, że nie mogę pokazać się ludziom. Zachowałem się egoistycznie, zostając w domu, ale nie byłem w stanie stawić czoła tym wszystkim nieprzychylnym nam twarzom. Zostawiłem Cię z tym samą.

Przepraszam.

Przez chwilę sam uwierzyłem, że ten romans był toksyczny. A ja jestem toksyną, która rujnuje Ci życie.

Ale potem sobie przypomniałem, jak bardzo o mnie walczyłaś.

I jakim jestem głupcem, wątpiąc w Ciebie.

Wszystko, co wydarzyło się między nami, było szybkie, masz rację. Ale ja niczego nie żałuję.

Nie wiem, dlaczego na mojej drodze pojawiłaś się akurat Ty, ze wszystkich ludzi na świecie, to musiałaś być Ty.

Na początku byłem wściekły i nie wiedziałem, w jaki sposób mam z Tobą rozmawiać. Na pewno pomogło to, że jesteś śliczna i nosiłaś krótkie spódnice. Lubiłem patrzeć na Twoje nogi, a w szczególności na kostki.

Jadłaś truskawki i przepadłem. Teraz już nie potrafię myśleć o tych owocach normalnie.

Wiedziałem, że chcę Ciebie, ale musiałem wszystko sobie poukładać. Nie chciałem Cię zranić. Nie chciałem, żebyś się we mnie zakochała, a ja nie czułbym tego samego. Zrobiłem w życiu wiele złych rzeczy, wyplułem z siebie zbyt wiele złych słów, również w stosunku do Ciebie.

Nie zamierzałem złamać Ci serca.

I nie zamierzam tego zrobić już nigdy.

Nie umiem stwierdzić wprost, czy jestem w Tobie zakochany. Powinnaś wiedzieć, że mężczyźni nie rozkładają wszystkiego na czynniki pierwsze, tak jak to robią kobiety. I nie rozmawiają o uczuciach, a Ty mnie do tego zmuszasz.

Mogę Ci powiedzieć, że Twój uśmiech sprawia, że sam mam ochotę się uśmiechnąć.

Twoja obecność obok mnie poprawia mi nastrój i czuję wtedy, że dam sobie radę nawet z największymi problemami.

Gdy masz na sobie ubranie odkrywające zbyt duży fragment Twojego ciała, mam ochotę zarzucić na Ciebie moją szatę, aby nikt poza mną, nie mógł na Ciebie patrzeć.

Wiem, że Cię pragnę, cały czas tak samo mocno.

Wiem, że chcę, żebyś była już ze mną zawsze.

To wszystko brzmi tak dramatycznie, że sam nie wierzę w to, że to napisałem.

Ale mam już dość tego zastanawiania się i uciekania od problemów. Chcę, żeby było między nami łatwiej.

Chcę zacząć normalne życie i mam nadzieję, że zaczniesz je razem ze mną.

Może przejdę do konkretów, żebyś mnie lepiej zrozumiała. Lubię konkrety.

Napiszę to, chociaż trzęsie mi się ręka i widzę, że moje pismo jest mniej staranne, mam nadzieję, że nie będziesz miała problemów z przeczytaniem tekstu, bo to ważne.

Chcę spać z Tobą w jednym łóżku, nawet jeżeli będziesz chrapać, najwyżej znajdę na to jakieś zaklęcie.

Chcę robić Ci codziennie kawę i przygotowywać śniadanie.

Na Salazara, napiszę to, ale chcę mieć z Tobą dzieci.

Naprawdę to napisałem.

Patrzę na te słowa wsiąknięte w pergamin i ich nie żałuję.

Bo wiem, czego chcę.

Dzieci.

Moich i Twoich.

Naszych dzieci.

Jestem gotowy na to, żeby włożyć Ci pierścionek na palec. Jestem gotowy na to, żeby powiedzieć całemu światu, że jesteś tylko moja i to już na zawsze. Chyba właśnie Ci się korespondencyjnie oświadczyłem. Zrobię to porządnie po Twoim powrocie.

Wróć do mnie. Błagam Cię.

Już nigdy więcej Cię nie zawiodę.

Dałaś mi siłę, której potrzebowałem.

Czekam tutaj na Ciebie.

Wrócę do Dover razem z Oliverem i Astorią, skoro po mnie przyjechali. Nie wiem, dlaczego są tutaj we dwójkę, przecież wcześniej się nie znali. Astoria dziwnie się na niego patrzy. Czy oni mają ze sobą jakiś problem?

Mam wrażenie, jakbym wrócił z dalekiej podróży. Znowu mogę oddychać.

Nie martw się o mnie, baw się dobrze. Ubieraj się skromnie, nie pokazuj dekoltu i pleców. Najlepiej, jeżeli będziesz nosić golfy z długim rękawem i długie, obszerne spódnice do kostek.

Będę czekał na Twoje listy.

Zatrzymam się w Twoim namiocie w Dover. Pewnie będę musiał tam posprzątać, ale przyda mi się dodatkowa porcja obowiązków, więc nie będę narzekał. Nie chcę wracać do mojego domu. To już nie jest moje miejsce.

Zaopiekuję się naszym Frankiem.

No i napiszę na koniec to, na co czekasz, a co wcale nie przychodzi mi łatwo.

Nie lubię mówić o uczuciach, ale one wciąż są takie same. A może mocniejsze. Nic się nie zmieniło.

A ja wciąż Cię kocham.

Draco

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro