ROZDZIAŁ 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adrian uzdrowił mojego chłopaka. To dlatego nie mogliśmy się obudzić. Na miejscu nie miałby kto go uzdrowić, tak żeby rodzina Dymitra się nie dowiedziała, a z bólu by nie zasnął. On jak tylko wstał rzucił się na mnie. Nasze usta złączyły się w pocałunku. O dziwo Adrian wyrozumiale czekał, aż się sobą nacieszymy. 

-Tak się bałam.- powiedziałam, gdy odsunęliśmy się od siebie. 

-Ja też. Co tak właściwie się stało?

No tak. Gdy my toczyliśmy wojnę na szaleństwo, Dymitr widział jak tylko się w siebie wpatrujemy.

- Później ci wyjaśnię. Po prostu okazało się, że Iwaszkow jest bardziej szalony od Roberta. A jak tam pierwszy pobyt w śnie wywołanym mocą Ducha?

- Nie zaczęło się zbyt dobrze, ale może teraz będzie lepiej. Hej, jesteśmy w ogrodzie Soni w Paryżu.

- To Rose go wybrała. W ogóle twoja dziewczyna ma gust i talent.- wtrącił się Adrian. 

- Poczekajcie chwilę. Zamknijcie oczy. - zrobili jak kazałam.

Skupiłam się i połączyłam dwa wspomnienia. Jedno to jak z Dymitrem pojechałam na zlot strażników. Na stacji benzynowej rozmawialiśmy o domku w górach. Drugie, to jak z pomocą Oksany, walczyłam w głowie Lissy z Avery. Ta suka, wytworzyła wtedy wizję mojego szczęśliwego życia. Byłam w domu, w którym mieszkałam niby z Dymitrem. Postanowiłam stworzyć obraz domu z obu wspomnień. Jak zawsze wyszło idealnie. 

- Możecie otworzyć oczy. 

- Gdzie jesteśmy?- zapytali rozglądając się

- To jest połączenie moich dwóch wspomnień. - powiedziałam podając im kubki z czekoladą.
Dymitr patrzył zdziwiony, to na mnie, to na napój. Nie pewnie upił łyk.

- Smakuje jak wtedy na werandzie?!- zdziwił się.
- To prawda.- Potwierdziłam.
- Co to za wspomnienia?-wyrwał go z zamyślenia Adrian.

- Jedno to wizja utworzona mocą ducha podczas walki z Avery, a...
- Kto to Avery?- przerwał mi mój ukochany. No tak, on nic nie wie. Znowu.

- Przyszła do szkoły, kiedy Rose cię szukała.- wytłumaczył Adrian.- Prawie zabiła Lissę, ale z Rose ją powstrzymaliśmy. A tak właściwie, to jak to zrobiłaś?

- Weszłam do głowy Liss, gdy w mojej była Oksana. Mówiłam ci o niej. W trzy walczyłyśmy z Avery w umyśle Lissy.- w tej chwili myślami rozpaliłam ogień w kominku.

Dymitr się wystraszył. Spojrzał na mnie z góry, a ja uśmiechnęłam się. Pogromca strzyg boi się mentalnego zapalenia ognia.

- Nie rób tak!
- Spokojnie Towarzyszu, też się tego nauczysz.
- No pewnie. Możliwe, że uda nam się jeszcze dzisiaj poćwiczyć. Jeśli masz taki talent jak Rose, to może za tydzień będziecie mogli się pojedynkować.

- Ale jak to tydzień?!

- Bezpieczniej będzie jeśli będziemy się tu spotykać co noc.- wytłumaczyłam.
- Robert nie uwięzi żadnego z was u siebie, a wy będziecie uczyć się panować nad snem.- dokończył Adrian.

- A jakby nas porwał będziemy umieli się obronić i wyrwać.

- Okey, to zaczynamy?- niecierpliwił się Dymitr.
Tak jak ja, nie nawiedził czekania. Musiał działać.

- Jasne Bielikow, ale ciekawi mnie, jakie jest to drugie wspomnienie.

Kiedy podeszłam do okna, w mojej ręce pojawiła się lornetka. Mogłabym się nie budzić z takimi zdolnościami. Podałam ją mojemu chłopakowi i wskazałam na pobliską stację benzynową z restauracją. Otworzył szeroko oczy z niedowierzaniem. Szybko sięgnął po lornetkę, ale i bez niej było widać dwa aniołki w śniegu.

- Kiedyś Dymitr zabrał mnie na zjazd strażników.- wytłumaczyłam, widząc pytający wzrok Iwaszkowa.- Po drodze zatrzymaliśmy się na tamtej stacji i zrobiliśmy w śniegu aniołki. Rozmawialiśmy wtedy o domku w górach.

- Takim jak ten.- zgadł Adrian.
- Tak.

Westchnęła równocześnie z Dymitrem na wspomnienie tamtych dni.Takich bezpiecznych i spokojnych. Bez mściwego Robert i jego znajomych. Nagle coś mi się przypomniało.

- Dymitr, wiesz może kto z tobą walczył w poprzednim śnie?

- Tak. To była Tasza.

- Co?! -krzyknęłam razem z Adrianem.

- A to.- uśmiechnął się smutno.- Próbowała mnie zabić moja była przyjaciółka.

- Nie wierzę.- powiedziałam.- Ona by nigdy tego nie chciała. Mnie to jeszcze rozumiem, ale ciebie. Przecież cię kocha.

- A jednak.- zapadła niezręczna cisza.

- To co, zaczynamy?- w końcu przerwałam milczenie.

- Tak, im szybciej tym lepiej- zgodził się Dymitr.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro