ROZDZIAŁ 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Oczywiście Roza.

Chwilę nad czymś się zastanawiał. Wyglądał na zdenerwowanego. Po chwili przerwał ciszę.

- Chciałbym Ci coś wyznać. Od kiedy cię zobaczyłem, zakochałem się w tobie bez powrotnie. Z każdym dniem stawałaś się moim życiem. Próbowałem zgasić to uczucie, lecz to jeszcze bardziej zbliżało mnie do ciebie. Wtedy zrozumiałem, że ono przetrwa, że jesteśmy sobie przeznaczeni. A potem był atak na akademię. Kiedy zostałem przemieniony,- zasmucił się, a w jego głosie był ból.- ty, mimo rozpaczy, miałaś siłę odnaleźć mnie. Zawsze najbardziej podziwiałem, nie twoją urodę, choć jesteś najpiękniejszą i najbardziej pociągającą kobietą jaką znam. To właśnie ta siła, twój charakter, zawziętość, były tym, co mnie urzekło w tobie. Nie spotkałem nigdy wcześniej kogoś takiego jak ty. I wiem, że nie ma go. Jesteś jedyna i nie powtarzalna. Nie odpuszczasz, póki nie dostaniesz tego co chcesz. To ty mnie uratowałaś. Wiele robiłaś i narażałaś, żeby mnie ocalić. Zaprzeczałem temu, bo myślałem, że tak będzie łatwiej przestać cię kochać. Ale nie udało się, ponieważ nigdy nie zapomnę o tobie i zawsze będziesz w moim sercu. Przebywając w twoim towarzystwie zacząłem żyć. Wiedziałaś co mi powiedzieć, jak poradzić. Kiedyś to ja zawsze byłem przy tobie, wspierałem cię. Wiem, że nie lubisz moich lekcji typu Zen, ale i tak brałaś je sobie do serca i stosowałaś w życiu. W tamtym, trudnym dla nas okresie, odwdzięczyłaś mi się. Teraz wiem, że nie mogę bez ciebie żyć. Jesteś moim oparciem, a ja zawsze będę twoim, jeśli tylko mi pozwolisz.- z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko, klęknął przede mną i je otworzył, a mi objęło mowę.- Rosemarie Hathaway. Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz ze mną na zawsze? Wyjdziesz za mnie?

Zaniemówiłam. We wspomnienia przeleciałam wszystkie nasze chwile. Ja też nie widzę swojego życia bez niego. Kocham go i nie chcę znowu go stracić. Wiedziałam, że się stara, ale żadne słowa nigdy nie opiszą naszej miłości, tego jak się rozumiemy. Ja darowałam sobie przemowę i pocałowałam go. Ten pocałunek był wszystkim. Naszymi chwilami sam na sam, treningami, smutkami, śmiechem, ukradkowymi spojrzeniami, wsparciem na jakie możemy liczyć ze swoich stron. Przelałam w niego wszystkie moje uczucia.

- To znaczy, że się zgadzasz?- spytał mój ukochany z nadzieją, kiedy się odsunęłam.

- Innej odpowiedzi nawet nie biorę pod uwagę.

Włożył mi pierścionek na palec serdeczny. W tym momencie, Luna dotknęła naszych dłoni, które ciągle się stykały. Poczułam lekkie ciepło w brzuchu i okolicach serca, a na przed ramieniu pojawiło się znamię w kształcie półksiężyca. Dymitr też takie miał, ale w kształcie słońca. Patrzyliśmy na to zdziwieni, próbując zrozumieć, co się stało. Po chwili jednak darowaliśmy sobie. Nie rozumiemy mocy ducha morojów, a chcemy pojąć magię zwierząt. Nagle Luna przewróciła mojego narzeczonego, rżąc radośnie. Ten zawtórował jej. Ale zanim zdążył się podnieść, sarna popchnęła mnie i wylądowałam w jego objęciach. Kiedy się obejrzałam, przyjaciółki Dymitra nie było.

- Masz rację. Ona jest inteligentna. Z całą pewnością coś sugeruje.

- Pewnie to, że do siebie pasujemy i nie powinniśmy o tym zapominać.- mówił coraz ciszej, dotykając mojej nogi pod sukienką. Poczułam jak po całym moim ciele rozlewa się fala ciepła.- Kocham Cię Roza.- szepnął.

Potem jego usta miały lepsze zajęcie. Nasze ręce też się nie nudziły. Po chwili nasze ciała muskała wysoka trawa, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Przenieśliśmy się do innego miejsca, gdzie jesteśmy tylko my i nasza miłość.

____________________________________

I jak podobał się? Mi bardzo. Możecie próbować zgadnąć o co chodzi z tymi znakami. Jestem bardzo ciekaw waszych propozycji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro