ROZDZIAŁ 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszystkie nasze uczucia przelały się przez ten drobny gest. Całowaliśmy się coraz namiętnej. Nie przerywając, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie zostałam delikatnie przez niego położona na łóżku. Jednym ruchem zdjął ze mnie sukienkę, gdy na chwilę się odkleiliśmy od siebie. Po następnej przerwie już dotykałam jego nagiego torsu. On zszedł pocałunkami na moją szyję, muskając delikatnie gołą skórę na niej. Robiło mi się coraz bardziej gorąco. To było takie przyjemne, aż poczułam ciepło rozlewające się po calym moim ciele. Skóra płonęła mi pod jego palcami. Po chwili nasze ubrania znalazły się na podłodze, a my złączyliśmy się w wspólnym tańcu ciał. Pojęcie jedności dusz nabrało innego znaczenia. Oboje czuliśmy ulgę po tej rozmowie. Ja jestem pewna, że komuś na mnie zależy, a Dymitr wie, że zawsze będzie miał moje wsparcie. Nie musimy tego sobie mówić. Każde z nas to czuje. Po wszystkim wtuliłam się w ukochanego. Słuchanie bicia jego serca uspakajało mnie. Cała złość uleciała. Dłonie strażnika błądziły po moim ciele. Ono nigdy mu się nie nudziło, pragnął poznać i zapamiętać je na zawsze, ale wiem, że wciąż go zaskakiwało i za każdym razem poznawał mnie od początku, na nowo. Leżeliśmy tak w błogiej ciszy napawając się naszą miłością.To on ją przerwał.

- Tak bardzo Cię kocham, Roza. Za to, że zawsze jesteś przy mnie, wiesz co mi powiedzieć, wierzysz w to, że podejmę dobrą decyzję, a jeśli się mylę na prowadzasz mnie na tą właściwą. Za twoją energię i dobroć. Czasami zastanawiam się, czy zasługuje na tak cudowną kobietę. Co takiego zrobiłem, że mam takie szczęście obok siebie.- pocałował mnie w czoło.- Dziękuję Roza.

- Czy ty zasługujesz?! Jesteś najlepszym strażnikiem na świecie, przez wielu nazywanym bogiem, każda kobieta się za tobą ogląda, przystojny, seksowny, cierpliwy, mądry i najbardziej szanowany przez innych strażników, morojów... no ogólnie wszystkich. Nawet strzygi się ciebie boją. A ja? Agresywna, nonszalancka, szalona, działam bez zastanowienia, impulsywna, niezdyscyplinowana, chamska, nie mam szacunku do innych i niepoprawna. A ty i tak mnie kochasz. Powiedz mi kochanie i kto tu ma szczęście?

Dymitr się zaśmiał.

- Tylko tyle? Przyznam, że jak wróciłyście do akademii byłaś taka, ale i tak cię kochałem, bo to wszystko blakło w momencie, kiedy broniłaś Lissy. Byłaś gotowa oddać za nią życie. I nadal jesteś, co udowodniłaś 2 tygodnie temu. Nawet nie wiesz jak strasznie się bałem, kiedy rzuciłaś się przed Lissę. Ale te przymiotniki już Cię nie opisują. Jesteś starsza, więcej przeżyłaś, widziałaś.- wyczułam smutek i strach o mnie w jego glosie.

Przytuliłam się do niego mocniej, kiedy mój wzrok spoczął na zegarku. Zerwałam się jak oparzona. Ale ten czas leci. Mój ukochany spojrzał na mnie zaniepokojony.

- A jeśli zaraz nie wstaniesz, to ja będę się bała. Za 20 minut masz się spotkać z Abem.- wzrok
Dymitra powędrował za moim.

Kiedy zobaczył, że mam rację, niechętnie wstał i zaczął się szykować. Przed wyjściem podszedł do mnie, a ja zostawiłam na jego ustach słodkiego całusa.

-A to co, na ostatnie pożegnanie?- zażartował.

-Nawet tak nie mów. Ja mam jeszcze szczyptę wiary, że nie pokiereszują cię za bardzo. Uważaj na siebie.- powiedziałam z troską.

-A ty się o mnie nie martw i idź spać. Jak będziesz się zamartwiać, ani mi to nie pomoże, ani ty się nie wypisz.

-Spróbuję. Ale idź już, bo jak się spóźnisz, to nic ci nie pomoże. Pa.

Ostatni pocałunek i Dymitra nie ma. No to czas spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro