ROZDZIAŁ 53

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jechaliśmy jakieś pół godziny. W końcu się zatrzymaliśmy. Dymitr wyszedł pierwszy i pomógł mi wyjść. Nawet upity, umie być dżentelmenem. Kiedy w końcu rozejrzałam się, gdzie jesteśmy oniemiałam.

Staliśmy przed drewnianym domkiem na tle gór. Prowadziła do niego kamienna dróżka. Na trawniku, po obu stronach drzwi, posadzone były różne kwiaty i krzaki. To było zachwycające.

Rzuciłam się ukochanemu na szyję, a że nie był do końca trzeźwy, zachwiał się i polecieliśmy na ziemię.

- Dziękuję. Jest wspaniały. Taki jak sobie wyobrażałam. Kocham Cię.- pocałowałam go namiętnie.

- Poczekaj, aż wejdziemy do środka.- powiedział z cwanym uśmiechem.

Zaciekawiona, wstałam i pomogłam podnieść się strażnikowi. Gdy tylko stanął stabilnie na ziemi, wziął mnie w ramiona i przeniósł przez próg. Jednak nie był tak pijany, jak mi się wydawało, albo szybko mu przechodzi. Nie zastanawiałam się nad tym, podziwiając wnętrze domu. Było identyczne, jak w naszych spotkaniach w snach. Prosto umeblowane, w dość staromodnym stylu. Ukochany wniósł mnie po schodach i postawił przed rozsuwanymi drzwiami. Następnie otworzył je. Pierwsze co mnie uderzyło, to zapach czekolady. Wszędzie były płatki róż. Na środku stało łóżko z zieloną narzutką. Nie widziałam koloru ścian ponieważ okna były zasłonięte, a jedyne światło dawały płonące świece.

Klimat był taki romantyczny, idealnie na noc poślubną. Odwróciłam się do mojego ukochanego. W jego oczach widziałam miłość.

- Masz jakieś propozycje, jak można spędzić tą piękną noc, Towarzyszu?- spytałam, kładąc ręce na jego klatce piersiowej.

- Mogę mieć taką jedną.- mruknął z pożądaniem w oczach.

Przysunął się bliżej mnie i nachylił. Mimo ciemności nasze usta odnalazły się. On złapał mnie w tali, a ja zaczęłam ściągać z niego garnitur. Po chwili Dymitr też zajął się moim ubraniem, jednak zdjęcie sukienki jest łatwiejsze. Kiedy obydwoje byliśmy w samej bieliźnie, strażnik chwycił mnie w ramiona i nie przestając całować, zaniósł do łóżka. Nie wiem czemu przypomniała mi się noc, kiedy przebiegłam do strażnika, pod wpływem zaklęcia Daszkowa. Teraz też w jego oczach jest pożądanie, ale takie naturalne, na fundamencie wspólnych doświadczeń. Napawałam się dotykiem jego toru, kiedy usłyszałam śmiech, wibrujący pod moimi palcami.

- Co cię tak śmieszy, Towarzyszu?

- To jak na mnie patrzysz. Mimo, że tyle razy widziałaś moją pierś, zawsze w oczach masz podziw i zachwyt.

- Najwidoczniej mam się czym zachwycać.- uśmiechnęłam się kusząco.

Rosjanin wrócił do pieszczot i w końcu nasze wszystkie ubrania znalazły się po za łóżkiem. Wbiłam się mocno w jego usta. Płonęliśmy od żaru, między nami. Pocałunki były długie i namiętne. Nasze ciała, jak zawsze, współgrały ze sobą idealnie. Przepełniała nas miłość, napędzana wspomnieniami dzisiejszego dnia. Ja i mój mąż. To takie zwyczajne, a jakie niezwykłe. Zostałam żoną mężczyzny, z którym zawsze chciałam spędzić swoje życie. Kocham go. Dlatego wybraliśmy taki napis na obrączki:"Zawsze będę cię kochać, choćbym nie wiem co się stało". Niby oczywiste, a jednak obydwoje mieliśmy momenty, w których o tym zapomnieliśmy. Dymitr po odmienieniu ze strzygi, był pewny, że go nie Kocham, przez to, co było na Syberii. Ja myślałam, że to on przestał mnie kochać. A jednak oboje byliśmy w błędzie. Nasza miłość jest wieczna.

Leżeliśmy, wtuleni w siebie.

- Kocham Cię Roza.

- Ja ciebie też.

- I jak się czujesz, jako moja żona?

- Dziwnie. Daj mi czas. To wszystko musi do mnie dotrzeć. Jestem bardzo szczęśliwa. Musisz przyznać, że Lissa się postarała.

- To prawda.

- Ładnie ci w garniturze.

- A ty, wyglądałaś dzisiaj zniewalająco. Jesteś bardzo piękna, kiedy się uśmiechasz.

- Efekt sukienki.- zażartowałam, przywołują wspomnienia z domu rodziców Jill, chwili z przed wejściem strażników.- Dymitr. Myślisz, że jakby nikt nam ciągle nie przeszkadzał, nasza miłość była by łatwiejsza? Np: gdy kłóciliśmy się na parkingu przed hotelem, zanim odbiliśmy Jill Wiktorowi i Robertowi, albo wtedy u Mastranów?

- Nie wiem Roza. Nie ważne co by było. Liczy się to co jest. A ze mną jest moja żona.- pocałował mnie w czoło.- A teraz idź spać. Rano wyjeżdżamy, a musimy się jeszcze spakować.

- Są tu nasze wszystkie rzeczy?

- Tak i jeszcze więcej.

- Od jak dawna to planowałeś?

- Odkąd byłem pewny, że nic nam nie stanie na przeszkodzie. Czyli od kiedy sobie wybaczyłem.

- Ale nie widziałam, żeby z mieszkania znikały nasze rzeczy.

- Te przywiozłem dzisiaj z pomocą innych strażników. Myślisz, że dlaczego tak szybko wygoniłem cię z domu?

- Chyba coś ci się pomyliło. Sama uciekam, bo nie chciałeś wypuścić mnie z łóż...- przerwałam.

Wszystko do mnie dotarło. Szlag! Dałam się nabrać. Wiedział, że inaczej nie wyjdę szybko z domu. A tak pozbył się mnie i mógł w spokoju przygotować niespodziankę.

- To było podstępne, Towarzyszu.

- Uczę się od najlepszych.- uśmiechnął się.

- Coś sugerujesz?

- Tak, w spiskach jesteś najlepsza i masz to po ojcu. Nic dziwnego, że chce tobie przepisać interes.

- Po pierwsze, jakich spiskach? Ja nie używam postępów, tak jak ty, skarbie. Po drugie, a komu innemu mógłby przekazać interes Abe?

- Po pierwsze, przez dwa lata uciekałaś przed strażnikami, z ostatnią dziedziczką najbardziej szanownego i jednego z królewskich rodów. A nie ukończyłaś w tedy szkolenia. Zimą udało ci się uciec z ośrodka, a następnie strzygą. Wtedy użyłaś podstępu. A po drugie, chyba nie myślisz, że twój ojciec przez osiemnaście lat dotrzymywał wierności twojej matce. Tacy moroje to rzadkość, jeśli chodzi o dampirzyce. Możliwe, że masz tam gdzieś rodzeństwo, które wie o ojcu tylko tyle, że pochodzi z Turcji i ma niesamowite włosy.

- Kto wie, może mają też pod opieką swoich przyjaciół i zakochali się w swoich mentorach?

- Nie sądzę. Tylko ty jesteś taka wyjątkowa.- pocałował mnie, muskając dłonią mój brzuch.

Jeszcze trochę, a jego ręką przyklei się do niego. Ale nie przeszkadza mi to. Nawet przyjemne uczucie. I świadomość, że dam mu to o czym zawsze marzył.

- Teraz idź spać, Roza. Jutro czeka nas długa podróż.

- Dobranoc Dymitr

- Dobranoc Kochanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro