ROZDZIAŁ 62

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Siedzieliśmy, wtuleni w siebie mocno, co jakiś czas wybuchając śmiechem, a niekiedy Dymitr łaskotał mnie jak opętany, napawając się moim dotykiem. A pod koniec filmu pocałował mnie tak, że mogła zaatakować nas zgraja strzyg, albo nastąpić koniec świata. Nic mnie to nie obchodziło. Nie liczyło się nic, po za nami. To był inny świat. Od jakiegoś czasu siedziałam mu na kolanach, więc nie trudno było mnie pocałować. Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Uświadomił mi to dźwięk zamykanych drzwi.

Dymitr chyba przypomniał sobie moje słowa. Ledwo stanęłam na podłodze, rzucił się na mnie i mocno wbił w moje usta. Całował jakbyśmy byli rozdzieleni przez całą wieczność. Bardzo szybko pozbył się mojej sukienki i odsunął się, żeby na mnie popatrzeć. W tym samym czasie, ja zajęłam mu koszulkę, więc też miałam miły widok. Ukochany wpatrywał się we mnie wzrokiem pełnym pożądania. Jednak nie ruszał się. Jego spojrzenie lekko mnie onieśmielało, ale nie dałam tego po sobie poznać. Uśmiechnęłam się uwodzicielsko.

- Czekasz na coś, Towarzyszu.

- Po co się spieszyć, skoro mam przyjemność oglądać moją własną boginię w samej bieliźnie. I to jakiej. Ale tak, czekam. A ty doskonale wiesz na co.

Chwilę zajęło mi zrozumienie, o co chodzi mojemu mężowi. No tak! Ważna i nieodłączna część naszego związku.

- Widzisz coś, co ci się podoba?- mój uśmiech stał się teraz kuszący i prowokujący.

- Roza, to co widzę wywołuje u mnie różne emocje.

Na nowo złączyliśmy się w gorącym pocałunku. Powoli szliśmy w stronę łóżka, całując się jak opętani. Przez pewien czas męczyłam się z jego spodniami, ale na pościel padliśmy już w samej bieliźnie. Dymitr jeździł dłońmi po moich plecach, jednocześnie ściągając mój stanik. Moje myśli błądziły za jego dotykiem, że nawet nie pomyślałam o jego bokserkach. Dłońmi zszedł na moje biodra, pochylając się bardziej nade mną. W pocałunki przelewał wszystkie swoje uczucia. Moje palce delektowały się jedwabiście miękkimi kosmykami jego włosów. Jęknęłam cicho kiedy ustami zszedł na moją szyję. Chyba zauważył, że brakuje mi przytomności umysłu na to, żeby go rozebrać, więc zrobił to sam. Ale nie spieszył mu się do moich majtek. Jeździł palcem po moim brzuchu, zbliżając się bardziej lub mniej do krawędzi bielizny. Droga dłoń przesuwała się w górę i dój po moim udzie od tyłu podnosząc mnie lekko. Schodził ustami co raz niżej, aż dołączyły do palca, krążącego teraz przy moim pępku. Ja leżałam na łóżku, a on klęczał na podłodze, między moimi nogami

- Dymitr!- jęknęłam podniecona, wyginając grzbiet lekko w łuk. Na co on czeka. Dłużej nie wytrzymam.

- Spokojnie Roza.- uśmiechnął się na moją reakcję.- Gdzie twoja samokontrola z samolotu.

- A gdzie wtedy była twoja?- oddychałam ciężko.- Po za tym, nagle zachciało ci się uczyć mnie wytrwałości. Nigdy nie byłam w tym dobra. - następny jęk.

- Kochanie chciałbym się jeszcze pobawić, zanim przejdziemy do atrakcji głównej tego wieczoru.- uśmiechnął się cwanie i kusząco. Tak cudownie, że poczułam motylki w brzuchu. Jego obie ręce znalazły się na moim podbrzuszu i złapały brzeg jedynego materiału, jaki na sobie miałam. Powoli zjeżdżał nimi na dół, ciągnąć moje majtki. Patrzył na moją nagość z iskierkami w oczach, a jego dłonie masowały teraz wewnętrzną stronę moich ud. Gdyby nie to, pewnie podniosła bym się na łokciach i nadawała się jego wyglądem. Jednak teraz wszystkie mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa, oprócz ud. Więc leżałam tak z zamkniętymi oczami ,bardziej instynktownie niż świadomie, rozszerzając uda i poddając się narastającej przyjemności. Zauważyłam, nie mam pojęcia jak, zważając na mój stan trzeźwości umysłu, że jego palce krążą niebezpiecznie blisko mojego wejścia. Nagle poczułam...Krzyknęłam lekko przestraszona. Nie spodziewałam się, że posunięcie się do takich rzeczy. Ale moje zaskoczenie znikło szybciej niż się pojawiło i ustąpiło miejsca euforii i podnieceniu.

- Spokojnie Roza. Nic się nie dzieje.- szeptał.

Łatwo mu mówić. Ale nie narzekałam. Podobało mi się.

- O Boże!- jęknęłam po raz kolejny, wyginając się w łuk.

- Mów mi Dymitr.- wiedziałam, że świetnie się bawi.

- Bóg lepiej brzmi, Towarzyszu.

Myślałam, że bardziej być podniecona nie mogę. Myliłam się. Uświadomiłam to sobie, gdy wyciągnął palca i złapał mnie za biodra. W tym samym czasie jego usta znalazły się na moim brzuchu i zaczęły piąć się w górę. Na dłuższą chwilę zatrzymały się na moich piersiach, ale w końcu przeszły na szyję, a potem do moich warg. Całował mnie namiętnie. Ale wciąż się nie spieszył. Dzięki niemu zrozumiałam, że nie sex jest najbardziej podniecający, ale oczekiwania na niego podczas gry wstępnej. Po kilku minutach, które dla mnie trwały wieczność, ułożył się wygodnie na mnie, a nasze ciała złączyły się w miłosnym tańcu, wypełnionym pożądaniem i podnieceniem jak jeszcze nigdy.

Zmęczona całą naszą zabawą, usnęłam w jego silnych i bezpiecznych ramionach. Idealne zakończenie idealnego dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro