ROZDZIAŁ 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Polowanie?!

Teraz wyraźnie wychwyciłam jego przerażenie. Ale po chwili Dymitr się opanował.

- A i owszem. Myślę, że Rose się nie obrazi, jeśli porwę Cię dzisiaj.- mam nadzieję, że nie dosłownie.- Spotkamy się o 8 rano czasu ludzkiego przed bramą północną. Co ty na to?

To pytanie zwrócił do mnie jakbym to ja decydowała, a dla Dymitra był to już fakt dokonany.

- Cóż... dzisiaj Dymitr chyba jest wolny.- powiedziałam nie pewnie. Lepiej żeby miał to już za sobą. Dla nas obojga.

- No to świetnie. Widzimy się o 8.

Mój ojciec odwrócił się do drzwi, a ja wychwyciłam spojrzenie swojego chłopaka, ale nie wiem co wyrażało. Złość, smutek, strach czy żal?

- A! Zapomniałbym.- Abe zatrzymał się na progu.- Lissa prosiła, żebyście przyszli do niej za godzinę.

- Okey. Dzięki.- powiedziałam do zamykających się drzwi.

Zostaliśmy sami, ale było czuć napięcie w powietrzu. Dymitr opadł na sofę.

- Czyli czeka mnie rozmowa z twoimi rodzicami.- powiedział zrezygnowany, pocierając dłońmi twarz i zaczesał włosy do tyłu.

- Mówiłam Ci żebyś uciekał na Syberię.- droczyłam się z nim.
Trochę poprawiło mu to nastrój, bo podszedł do mnie z cwanym uśmiechem.

- Chyba miałaś rację. To ja idę się spakować.

- I co? Zostawisz mnie?- spytałam, udając oburzenie.

- Poradzisz sobie. 2 miesiące wytrzymałaś.- już miał się odwrócić, ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie.

Nagle jego uśmiech zniknął. Chyba dotarło do niego znaczenie tych słów. Jeszcze było za wcześnie na takie żarty.

- To były najgorsze 2 miesiące mojego życia.- powiedziałam poważnie, patrząc mu głęboko w cudowne oczy, w których zobaczyłam ból po niedawnych ranach.

- Dla mnie też, Roza. Tęskniłem.- przyznał i pocałował mnie namiętnie, ale w tym geście były tęsknota i ból całego świata.- Już nigdy więcej Cię nie opuszczę i nie odrzucę, Roza. Będę zawsze przy tobie.- szepnął mi gdy się wreszcie od siebie odkleiliśmy.

-A ja nie pozwolę, żeby cokolwiek Ci się stało. Nigdy.

Przytuliłam się do strażnika, czując pieczenie pod powiekami, a on jak zawsze bezbłędnie odczytawszy moją potrzebę, objął mnie i przycisną mocniej do siebie. Poczułam bijące od niego ciepło i wsłuchałam się w spokojny rytm jego serca. Serca, które bije dla mnie. Zaczęłam się uspakajać. Miałam wrażenie, że tylko w jego objęciach jestem bezpieczna. Po kilku minutach wziął mnie na ręce, zaniósł do łazienki.

- Odśwież się, a ja przyniosę ci coś do ubrania i zrobię śniadanie.- powiedział, cmoknął mnie w czoło i wyszedł.

Umyłam się zimną wodą, co trochęimi pomogło i otrzeźwiło umysł. Właśnie wychodziłam z kabiny prysznicowej, kiedy wrócił Dymitr. Był już przebrany i uczesany. Położył na pralce jakieś ciuchy.

- Pomyślałem, że skoro idziemy do królowej, ale nie jako strażnicy, będziesz chciała założyć coś swobodniejszego.

- Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego.

Podszedł do mnie, po czym pogłaskał mnie po policzku i nachylił się do moich ust. Na chwile zwarliśmy się w kolejnym już tego poranka pocałunku, wyrażającym wszystkie nasze uczucia.

- Pospiesz się jeśli chcesz coś jeszcze zjeść, a uwierz mi będziesz chciała.- powiedział mój ukochany tajemniczym głosem, wychodząc.

__________________________________________________
I jak może być? Mam do was pytanie. Kto jest lepszy Eddy czy Mason? Ja wolę Masona. Może to z powodu śmierci. Zginął tak młodo i to jeszcze w obronie Rose. Piszcie odpowiedzi w komentarzach z uzasadnieniem. :-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro