0.3 Shit!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

...

Ostrzeżenia: (Na ten rozdział)
-Negatywne myśli
-Cringe i okropne pisanie

-Niedokładność w depresji

-Przeklinanie

-Samookaleczanie

-Obelgi

Jeśli cię odstraszają wyjdź.

Oto trzeci rozdział!!

W razie gdybyście nie wiedzieli co się dzieje, wracamy do pierwszego dnia roku szkolnego, ty razem to perspektywa Hazzy.

Another masterful attempt ends with disasterPour another cup of coffee
And watch it all crash and burn

It's a puzzle, it's a maze
I tried to steer through it a million ways
But each day's another wrong turn

Does anybody have a map?
Happen to know how the hell to do this?
I don't know if you can tell But this is me just pretending to know
So where's the map?
I need a clue
'Cause the scary truth isI'm flying blind
I'm flying blind
I'm flying blind
I'm flying blind
And I'm making this up as I go
As I go

-Anybody Have A Map? (Dear Evan Hansen)

"To twój ostatni rok Harry, nie przegapisz pierwszego dnia!"

Harry kłóci się ze swoją mamą od 5 minut. Po prostu lekko upił się ostatniej nocy i jest zbyt zmęczony by poradzić sobie ze szkolnym gównem. Więc próbował przekonać ją żeby pozwoliła mu nie iść.

"Przecież powiedziałem, że pójdę jutro." 

"Nie słuchaj go, pójrz na niego, jest prawdopodobnie na haju" ojciec Harry'ego wtrąca się w rozmowę w rezultacie czego Harry spojrzał na niego. 

"Zdecydowanie jest na haju" i cóż, teraz jego siostra również dołączyła.

"Pieprz się!!!" krzyknął na nią.

"Pieprz się!"

"Dobrze, dobrze uspokój się..." mówi jego mama. "A poza tym" kontynuuje patrząc na jego siostrę "nie jest na haju. Prawda Harry?" pyta.

Harry po prostu się do niej uśmiechnął.

"Nie chcę żebyś szedł do szkoły na haju Harry!"

"Idealnie, w takim razie nie pójdę, dziękuję mamo!" mówi Harry wchodząc po schodach, po drodze zabierając karton mleka i wypijając całą zawartość.

Kiedy tylko znalazł się w swoim pokoju zaczął się przygotowywać do szkoły. Nie chce zawieść swojej mamy, ostatnio jako jedyna zdaje się przejmować. Nawet jeśli przesadza czasem wciąż tak bardzo ją kocha. I tak, właśnie tak spędzają swoje poranki, krzycząc na siebie i przeklinając. 

Ale nie zawsze tak było, kiedyś byli szczęśliwą rodziną a on i jego siostra byli naprawdę blisko. Wszystko zaczęło się sypać kiedy rodzice zaczęli się kłócić, a wtedy ojciec młodego Harry'ego wyładowywał na nim całą swoją złość co szybko spowodowało depresję. Kiedy powiedział o tym rodzicom jego matka zaproponowała terapię podczas kiedy ojciec po prostu go wyśmiał.

*flashback*

"To było zabawne Harry, naprawdę myślałeś, że ci uwierzę! Boże! Co z tobą nie tak? Dlaczego tak bardzo ubiegasz się o atencję? Nie mogę uwierzyć, że mój syn jest taką porażką. Ja-"

"Starczy" mama spojrzała na niego "zobaczmy co możemy zrobić kochanie dlaczego nie pójdziesz do pokoju?"

Harry pokiwał głową i wrócił do swojego pokoju a następnie zaczął płakać.

Nie mógł oddychać, jego ciało niekontrolowanie się trzęsło podczas gdy łzy spływały po jego twarzy.

Mógł usłyszeć jak jego rodzice znowu się kłócą.

Ręce zaczęły go swędzieć.

Pragnął czegoś ostrego-

Nie.

Potrzebował czegoś ostrego.

Rzucił się do łazienki połączonej z jego pokojem i zaczął szukać, w końcu znalazł brzytwę...

Wpatrywał się w nią przez chwilę.

Ma rację.

Tnie.

Jesteś porażką.

Tnie.

Nic nie potrafisz zrobić dobrze.

Tnie.

Masz pieprzoną depresję! Niby dlaczego?

Tnie.

Jesteś taki żałosny.

Harry wzdycha, ulga przeszywa jego ciało.

Potem zdaje sobie sprawę z tego co zrobił.

Załamuje się płacząc jeszcze bardziej.

Smutek został zastąpiony czymś innym... Gniewem.

To wtedy pękł.

"Więc jestem porażką, huh?" mówi do siebie chichocząc. "Pieprzonym atencjuszem?" kontynuuje

"To jest to co dostaję? Za bycie miłym i uprzejmym dla każdego? Jestem spychany i wyzywany tymi wszystkimi wyzwiskami?" podnosi głos.

"Cóż..." przerywa patrząc na srebrną brzytwę, która teraz była krwawo czerwona bardziej niż jego rany. "Pokarzę ci jeszcze gorszą wersję tego, co nazywasz 'pieprzoną porażką'" splunął. 

*koniec flashbacku*

Po tym zupełnie się zmienił, zapuścił włosy, zaczął ubierać się na czarno, przestał przejmować się szkołą. Zaczął też ćpać i wszystkich odpychać. Wesołe dziecko, miły chłopiec całkowicie odszedł. Przestał pokładać nadzieję w idei bratnich dusz odkąd nie każdy potrafił znaleźć swoją, co sprawiało, że był wyjątkowy? Harry nikomu nie powie, ale wierzy, że "Louis" zasługuje na kogoś o wiele lepszego. Dlatego chce się zabić od momentu w którym nikt by się tym nie przejmował a jego bratnia dusza byłaby z kimś lepszym. Tylko czeka na jeszcze jedną rzecz, która go popchnie do samobójstwa.

Kiedy Harry skończył pakować swoje rzeczy rozejrzał się za swoją ulubioną bluzą.

"Cholera, Harry wypił całe mleko!" usłyszał jak jego siostra krzyczy i zaśmiał się do siebie.

Kiedy znalazł to czego szukał zeszedł na dół.

"Jeśli nie jest gotowy wychodzę bez niego!" krzyknęła znowu.

"Kurwa" mruknął od siebie wiedząc, że nie żartuje.

Wyszedł na zewnątrz i usiadł w aucie z siostrą.

Zakładam, że to początek nowego roku, mam nadzieję, że nie będzie ssał tak bardzo

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapomnij, ten rok ssie bardziej

Pomyślał

Minął miesiąc odkąd szkoła się zaczęła. Z każdym dniem coraz więcej obelg rzucanych na Harry'ego. Z zewnątrz zdają się nie dotykać go ale głęboko w środku bolą, tak cholernie mocno bolą.

"Przegryw!"

"Pedał"

"Głupek!"

"Dziwak"

Po prostu patrzył w dół i ignorował te bolesne komentarze.

Czy nie mają nic lepszego do roboty niż rujnowanie czyjegoś życia? Co jest nie tak z tymi ludźmi? Wiem kim jestem, nie muszą mi tego powtarzać cały czas.

Harry zaczął się irytować tymi wszystkimi komentarzami, jego gniew wzrastał więc zaczął iść szybciej. Lekcja i tak miała się niedługo zacząć. Nie podnosząc wzroku Przypadkowo wpadł na kogoś.

"Oops" wymamrotał sarkastycznie przewracając oczami.

"Hi" owa osoba odpowiedziała słabym głosem, patrzył w dół.

Harry obserwował go.

Niższy niż on, miał pierzaste, brązowe włosy i był ładnie opalony.

Ale nagle nieznajomy podniósł wzrok.

Niebieski spotyka zielony.

Oczy nieznajomego były takie piękne, takie niebieskie i pełne emocji (przeważnie paniki i zmartwienia).

Harry był zahipnotyzowany.

Wtedy stało się to...

Harry poczuł mrowienie w nadgarstku i kiedy na niego spojrzał zobaczył jak imię jego bratniej duszy zmienia kolor na ten sam odcień niebieskiego co oczy nieznajomego. To mogło znaczyć tylko jedno...

Ten nieznajomy to Louis i jest przeznaczony Harry'emu

Kurwa!

~~~

Przepraszam, że publikuję dopiero teraz, ale jestem w trakcie załatwiania indywidualnego nauczania i nie mam głowy do publikowania...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro