12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło kilka tygodni, od ataku Morgany, byli świadomi że wiedźma może zaatakować i to nawet bardzo szybko. Tego dnia mieli misję, byli w Brooklynie, a dokładniej w starych magazynach, z tego co przekazał im Fury,  ktoś planował otworzyć portal miedzyczasowy i narobić  chaosu.

   Jednak dziewczyna podczas tego całego zamieszenia i walki, stanęła zbyt blisko maszyny, która jak na zawołanie ją wessała do środka. Maszyna chwilę później wybuchła.

- Rose ! - Krzyknął Tony, nie mogąc uwierzyć co się właśnie stało. Po dziewczynie został tylko płomień który bardzo szybko gasnął, jakby nie strażnik nie istniał.

******
* Brooklyn Rok 1943*
- Który to już raz ? - spytał Bucky pomagając wstać Rogers'owi z ziemi. Sprawdzając papiery przyjęcia do wojska.  - Żeby tak zdradzić Brooklyn - zaśmiał się lekko, oddając mu papiery.

- Dostałeś przydział ? - zapytał Steve łapiąc oddech.

- Do 106 , sierżant James Bucky Barnes wyjeżdża jutro do Londynu. No cóż będziesz jedynym mężczyzną w mieście. Wszystkie laski będą na ciebie lecieć.

- Zamiast mnie.  - powiedział pod nosem. Jednak w pewnym momencie zauważył młodą kobietę, którą uparła nie fortunnie na ziemię. Odrazu do niej podbiegł i zaoferował pomoc.

Rose upadła na ziemię, jej oczy przez chwilę zabłyszczały i już miała się podnieść o własnych siłach, lecz ktoś wyciągnął w jej kierunku pomocną dłoń. Przyjęła ją i podniosła się. Jednak mężczyzna który jej pomógł to był jej ukochany, jeszcze przed otrzymaniem serum super żołnierza.

- Wszystko w porządku panno ?...- uniósł brew, a Rose je zmarszyła, bo właśnie zrozumiała że Rogers jest od niej niższy. Zapomniała, że będąc strażnikiem niebieskiego płomienia, otrzymała jeszcze +5 cm wzrostu. I z wzrostu 1,75cm stał się 180 cm.

- Tak wszystko w porządku - odparła szybko i puściła jego dłoń - Po prostu się przewróciłam dziękuję, za pomoc - powiedziała to i jak najszybciej odeszła od Rogersa.

- Czekaj, nie znam twojego imienia !  - krzyknął, lecz Rose nie była na tyle daleko, aby tego nie usłyszeć. Odwróciła się do niego, a jej oczy zabłyszczały a po chwili zaprzestały. - Jestem Rose St...Holiday. Rose Holiday - poprawiła się i ruszyła dalej przed siebie.  Nie miała planu co dalej robić, więc po prostu chodziła po Brooklynie.
  Steve jeszcze przez chwilę patrzył, jak dziewczyna się oddala od nich. Pierwszy raz chyba spotkał dziewczynę, która nie spojrzała na niego i nie przekręciła oczami i miała by go gdzieś.

- Czyżbyś się zakochał? Patrzysz na tą brunetkę jakbyś świata nie widział. - zauważył jego przyjaciel.

- Daj spokój, jest inna i dosyć nie typowa, jak na dziewczyny, które spotkałem na mieście. Wydaje się wręcz idealna...

- Daj spokój, nie ma idealnych osób, a jeśli jest nawet idealna to musi być aniołem, a teraz choćmy na tę tańce - rzekł wyższy i pociągnął go dobrze znanym mu kierunku. Dotarli na miejsce spotkania, gdzie czekały  na nich dwie kobiety.

- Bucky - pisneła jedna z nich i odrazu rzuciła się mu w ramiona.

- Gloria - przywitał ją. A jej koleżanka prychnęła tylko, co oznaczało, że nie jest nim zainteresowana, a później poszli oglądać prezentacje Howarda Starka i jego samochód który ma latać, ale było zwarcie.

Steve jakoś nie miał ochoty na tańce więc poszedł gdzieś indziej. Widział pary, które świetnie spędzały czas, wiedział dobrze, że i tak żadna z nich nie będzie chciała z nim  zatańczyć. Już się do tego przyzwyczaił.
    Po małej sprzeczce z Bucky'm, Steve poraz setny postanowił spróbować swoich sił w komisji wojskowej. Siedział na kozetce, gdy do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Miał okulary na nosie.

- Abraham Erskin - przedstawił się mu. - A więc chcesz iść na wojne. Ja ? ( Tak ) - Steve był zdziwiony. - Chcesz bić Niemców.

- Nie lubię po prostu łobuzów - odparł młodszy. Lekarz odwrócił się do niego tyłem i sprawdzał jego papiery.

- Na tą wojnę pojechało, tyłu mięśniaków. Więc, dlaczego by nie wysłać chuderlaka - uśmiechał się do niego i wstawił pieczątkę z numerem 1A, czyli zdatny do służby wojskowej.
----
Pisząc ten rozdział kompletnie nie wiem co miałam w głowie, więc za to was przepraszam.
Spokojnie Morgana Pendragon wróci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro