4.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Piotr już wyjechał, a ty długo zamierzasz mnie niańczyć? - zapytał Darek, kiedy Sebastian znów zaprosił go na spacer.
Było to powiedziane trochę kąśliwie a trochę z humorem. Chłopak doceniał troskę przyjaciół i czas, jaki mu poświęcili w ostatnich dniach, ale głupio mu było, że obchodzą się z nim jak z jajkiem.

- Niedługo - roześmiał się Sebastian. - Za parę dni wracamy do Poznania. Justyna ma sesję na uczelni a na mnie czeka robota. Zresztą myślę, że bez trudu znajdziesz sobie ciekawsze towarzystwo. Ta trenerka, Mariola, pytała o ciebie, jak skończyliśmy rozmowę w studiu. - popatrzył znacząco na młodszego kolegę i mrugnął.

Darek zarumienił się. Zrobiło mu się wstyd. Wtedy, przed dwoma miesiącami, bardzo polubił Mariolę. Po jej wyjeździe jeszcze kilkukrotnie rozmawiali przez telefon. A teraz, kiedy przyjechała, nie odebrał ani jednego połączenia od niej. A dzwoniła.
- Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać - wymamrotał.

- Rozumiem - Sebastian kiwnął głową. - Ale pozwól sobie na odrobinę niezobowiązującej rozrywki. Nie siedź sam w czterech ścianach. Zadzwoń do niej.

To była ich ostatnia rozmowa przed wyjazdem Sebastiana. Darek pozazdrościł starszemu koledze: czekało na niego inne życie, inni ludzie i problemy. I duże miasto, gdzie można chodzić w różne miejsca i zajmować się wieloma sprawami. A on utkwił tu, gdzie na każdym kroku natykał się na Zośkę, miejsca gdzie razem bywali albo na jej przyjaciół.
Przestał bywać w dyskotece z obawy, że chcąc spotkać się ze znajomymi, natknie się na Zośkę i jej starego - nowego faceta.

***
Unikał znajomych, ale oni sami go znaleźli. Kiedy robił zakupy, ktoś go zawołał. Obejrzał się. Kiwała na niego Renata, jedna z "dyskotekowego kręgu przyjaciół", jak ich nazywał. To byli przyjaciele Zośki, do kręgu których wciągnęła go ochoczo i od tamtej pory zostali również jego znajomymi.

- Hej, czemu ostatnio nie bywasz? - doszła do niego, pchając wózek z zakupami. - Od dawna cię nie widać....

- Popsuło się pomiędzy mną a Zośką, wy jesteście w zasadzie jej przyjaciółmi, więc.... - zaczął tłumaczyć. - Chyba wiesz....

- Wiem - odparła. - Ale Zośka, od kiedy prowadza się z tym Olgierdem, też nie wpada na dyskotekę. Sama nie przyjdzie, Olgierd nie lubi. Więc jeśli chcesz, spokojnie możesz przychodzić. Potańczymy, popijemy, pogadamy.... - zachęciła go.

- Myślałem, że Zośka z Olgierdem przychodzą. - zdziwił się. - Ona bardzo lubi te spotkania.

- Ale on nie - odparła poważnie Renata.

Zaintrygowało go to. Rozmawiając dokończyli zakupy, zapłacili i wyszli ze sklepu. Darek przejął od dziewczyny ciężką torbę:
- Zaniosę ci. Daleko?

- Kilometr. Bardzo ci dziękuję. Fajny jesteś. Zośka zrobiła błąd, zastępując cię Olgierdem. To taki dupek. - skomentowała pogardliwie.

- Dlaczego tak uważasz? Przecież on też jest z waszego kręgu, wyjechał ale wrócił. - zainteresował się Darek.

- Kiedyś był z naszego kręgu. - Renata parsknęła:
- Dopóki nie zaczął cwaniakować. Zanim wyjechał, orżnął kilka osób na kasę, pod pozorem robienia wspólnych interesów, unieszczęśliwił Zośkę a od rodziców wyciągnął wszystkie oszczędności.

- Mówisz, że unieszczęśliwił Zośkę. - podchwycił Darek. - Nie chciała z nim wyjechać?

- Nie dostała takiej propozycji - Renata znów parsknęła pogardliwie. - Zerwał z nią, zostawił ją i więcej się nią nie interesował. Mocno to odchorowała.

- Nie wiesz, czemu? - dopytywał. Przerzucił torbę z jednej ręki do drugiej.

Renata popatrzyła na niego uważnie:
- Wiem, ale ci nie powiem. Wiem chyba jako jedyna, Zośka zwierzyła mi się i prosiła o radę.

- Ok - zawstydził się. - Nie chciałem namawiać cię do zdrady tajemnicy, wybacz.

Przez chwilę szli w milczeniu, następnie Renata odezwała się:
- Z perspektywy tego, co wiem, to Zośka robi głupstwo, zostawiając cię dla Olgierda. Tamten to dupek, ty jesteś fajnym, normalnym facetem. Ale ona jest w amoku. Zawsze tak było, była wpatrzona w Olgierda jak w obrazek. A on jej nie uszanował, skrzywdził i wyjechał. Teraz wrócił, kiwnął palcem a ona znów poleciała do niego jak ćma do ognia. I znowu się sparzy.

- Może teraz będzie inaczej? - zasugerował wbrew sobie - Może teraz będzie szczęśliwa?

Renata zastanowiła się:
- Może...... Ale wątpię. Zresztą wiesz, już samo to, co teraz powiedziałeś, pokazuje, jak fajnym facetem jesteś. I jaki Zośka popełnia błąd, zostawiając cię.....

- Bardzo to miłe, co powiedziałaś. - przyznał. - Nie chcę się wypowiadać w tej kwestii, nie potrafię i nie mogę. Ale bardzo chciałbym, żeby było, jak dawniej....

***
Kolejne spotkanie w radio przebiegło równie interesująco. Rozmawiali tym razem o konkretnych aspektach programu. Mariola tłumaczyła ze swadą:
- Cała popkultura ostatnich lat jest ukierunkowana na utwierdzanie dziewcząt i kobiet w poczuciu, że w związku mają pełnić rolę pasywną. A aktywną tylko w sytuacji, gdy im pan i władca pozwoli.

- Czy to nie nazbyt daleko idący wniosek? - wtrącił Sebastian.
- Nie. Młodzież ma nieograniczony dostęp do zasobów internetu, co samo w sobie jest dobre. Ale co nam się rzuca w oczy na pierwszy ogień? Pornografia ze służebną i uległą rolą kobiety. Te wszystkie "głośne" książki i filmy: trzy odsłony "Greya", tyle samo "365 dni" Blanki Lipińskiej, harlekiny czy miłosne powieści historyczne z wydawnictwa Amber. A to tylko wycinek. Spójrz, proszę, na resztę jakże popularnych dziś książek z wydawnictw kobiecych: miłość i seks, albo odwrotnie, seks i miłość, z dominującą rolą mężczyzny i uległą kobietą. To są wzorce, z którymi spotykają się dorastające dziewczęta i młode kobiety. Nie będę tu wymieniała autorek takich książek, choć uwierz mi, że w ciągu minuty wymieniłabym kilkadziesiąt, żeby nie robić im promocji. Młode dziewczęta i początkujące autorki piszą na wattpadzie. Poczytaj, co im w duszy gra: podległość dominującemu mężczyźnie, od razu bądź kapitulacja z opóźnieniem, kazirodztwo, praktyki seksualne, do których dziewczyna jest nakłaniana pomimo oporu, gwałt i przemoc fizyczna. A wszystko w narracji, że to wszystko ma się spodobać kobiecie. Że nawet jeśli walczy i jest przeciwna, to w końcu kapituluje, poddaje się mężczyźnie i jeszcze jej się to podoba.

- Tak to przedstawiłaś, że naprawdę trudno polemizować z tymi faktami - przyznał Sebastian. A Mariola kontynuowała:
- Jeśli młoda dziewczyna jest bohaterką książek czy filmów, to z reguły ma dużo starszego partnera. Nie o dwa, trzy lata tylko o dziesięć, dwanaście. Większość produktów popkultury opiera się na tym kontraście: młoda, ledwo pełnoletnia bohaterka i on, około trzydziestoletni, doświadczony, znający życie, który nią steruje tak, jak uważa.

Sebastian zatkało przez chwilę:
- Czy naprawdę uważasz, że takie związki nie mają szans powodzenia? - zapytał zwodniczo spokojnym tonem.
- Tego nie powiedziałam - uśmiechnęła się:
- Ale niech nie będzie to jeden z ważniejszych motywów w produkcji popkultury. Bo wtedy mamy takie pokolenie dziewcząt, jakie mamy: gotowe poddać się facetowi, zrezygnować z siebie, swoich upodobań, zainteresowań, sposobów spędzania czasu, przyjaciół i rodziny, oddać mu decyzyjność i dla jego zadowolenia pozwolić na przekraczanie swoich granic. A później mamy te drastyczne przypadki przemocy domowej, zabójstwa kobiet, zabójczynie dzieci, potrzebę robienia kampanii "bo zupa była za słona". Czy wiesz, że średnio w ciągu roku w Polsce umiera około czterystu kobiet? Głównie z ręki rodziny i partnera? Bo albo pozwolą na takie przekroczenie granic, że przypłacając to śmiercią, albo po latach oddawania mu decyzyjności chcą się od niego uwolnić i wtedy taki przemocowiec zabija. Albo, co równie drastyczne, dla spokoju ducha partnera kobieta dokonuje aborcji lub zabija ledwo narodzone dzieci.

- Bardzo drastycznie to przedstawiłaś - stwierdził.
- To się dzieje. Nie wymyśliłam tego - zaznaczyła:
- Dlatego celem moich warsztatów jest pokazywanie tego dorastającym dziewczynom, wzmacnianie ich wewnętrznej sterowności i decyzyjności oraz przeciwstawianie się powszechnie panującym stereotypom. Bo jeśli pozwolimy, jako społeczeństwo, na dalsze szerzenie się takiej narracji, to takie przypadki nie znikną i nadal będą się zdarzać. Powiedziałam "przypadki", ale zgodzisz się chyba ze mną, że czterysta przypadków w skali roku to już nie są jednostkowe sytuacje, tylko trend?

- Nasi słuchacze tego nie widzą, ale mój gość, Mariola Bujnowska, autorka i realizatorka projektu "O dziewczętach dla dziewcząt. I chłopców też" popatrzyła na mnie z bardzo bojową miną. To, jak wygląda i z jaką siłą jest gotowa bronić swoich argumentów, przekonało mnie, że ma rację. Jako mężczyzna dotąd nie zdawałem sobie sprawy z takiej skali indoktrynacji dziewcząt i kobiet. - powiedział Sebastian, kiedy Mariola przerwała na chwilę, żeby nabrać oddechu:
- Teraz zastanowię się kilka razy, zanim poproszę moją narzeczoną, żeby wzięła pod uwagę zmianę swoich wcześniejszych planów, tak żeby wynegocjować wspólny sposób spędzenia czasu. - zażartował.

Niepotrzebnie, bo Mariola popatrzyła na niego z nowym ogniem w oczach:
- A właśnie, skoro już o tym zacząłeś. Wiem, że twoja narzeczona też jest młodsza od ciebie o kilkanaście lat. Z tego, co słyszałam, to związaliście się niedługo po tym, jak kończyła szkołę średnią?
- To prawda - przyznał ostrożnie. - Czyżbyś chciała zasugerować, że wykorzystuję w moim związku przewagę wieku i doświadczenia?

- Nie ośmieliłabym się - powiedziała łagodnie:
- Zakładam, że wasz związek przeczy większości. Aczkolwiek zarówno statystyki jak i teorie psychologiczne podważają tezę o równouprawnieniu i takim prawdziwym partnerstwie w związkach z tak dużą różnicą wieku i pozycji. Mam nadzieję, że jeśli byłaby tu twoja narzeczona i zapytałabym ją o to, potwierdziłaby, że ma taką samą pozycję w waszym związku jak ty. Że ma, mówiąc kolokwialnie, tyle samo do gadania, możliwość podejmowania równorzędnych decyzji i prawo do korzystania z waszych zasobów materialnych, jak ty ...

Sebastian skrzywił się, zirytowany. Kaznodziejski ton Marioli przestał mu się podobać. To, co insynuowała, również. Ale jego głos, wyćwiczony przez lata, brzmiał pogodnie i życzliwie:
- Dziękuję za uwagę. Naszym gościem była dziś Mariola Bujnowska, trenerka i autorka programu "O dziewczętach dla dziewcząt. I chłopców też".

Kiedy wyłączył mikrofon, popatrzył na siedzącą przed nim dziewczynę. Obserwowała go spokojnie:
- Nie jesteś wyjątkiem. Twoja narzeczona ma w waszym związku do powiedzenia tylko tyle, na ile jej pozwalasz. Wyobraź sobie, co się dzieje w mniej cywilizowanych i nowoczesnych rodzinach. I sam odpowiedz na pierwsze pytanie, które mi zadałeś na początku rozmowy, dlaczego zajęłam się tym tematem.

***
W małym mieszkaniu w Nielinowie nikt nie słuchał rozważań o równości w związku. Kleo, w samej bieliźnie, pończochach i szpilkach, ćwiczyła postawę, chodząc po pokoju z książką na głowie, wykonując przysiady i przenosząc wyznaczone rzeczy z miejsca na miejsce. Mężczyzna w tym czasie pracował na laptopie, czytając materiały i pisząc notatki do obserwacji.
- Czy mogę już skończyć? - zapytała Kleo. - Nogi mnie bolą w tych szpilkach. - poskarżyła się.
- Jeszcze chwilę. Teraz, w ramach ćwiczenia, idź do kuchni i zrób nam kawę. I podaj te swoje słodkie bułeczki - polecił.

Dziewczyna wyszła. Mężczyzna przeczytał notatkę po raz ostatni, dokonał korekty literówek i pomyłek stylistycznych, zapisał i zamknął dokument. Odsunał się od biurka i popatrzył z aprobatą na kręcącą się po kuchni dziewczynę.

Kleo w samej bieliźnie i szpilkach, wyglądała interesująco. Miała opory, zanim założyła ten zestaw, który jej dziś przygotował. To już nie była niewinna w kroju i kolorze bawełna ozdobiona koronką, tylko czerwony jedwab, który w zasadzie więcej odsłaniał niż zakrywał. Pończoszki i szpilki sprawiały, że jej nogi wyglądały na cudownie seksowne.

Ale wystarczyło jedno ostrzegawcze spojrzenie, żeby go posłuchała. Właśnie od pół godziny przyzwyczajała się do tego wdzianka i butów.
Wniosła tacę i postawiła na stoliku przed telewizorem. Stanęła obok.
- Możesz zdjąć książkę - polecił. Skwapliwie skorzystała:
- A buty?
- Jeszcze nie. Wyglądasz w nich interesująco.
- Ale zaczęły mnie uciskać. - tłumaczyła. - Nie lubię szpilek, są niewygodne.

- Za mało ćwiczyłaś chodzenie w nich - odparł chłodno:
- Nie przejęłaś się zbytnio moimi nakazami. Skończyłem na razie pracę, mam czas dla ciebie. Czy wzięłaś zaświadczenie od lekarza?
Popatrzyła na niego niepewnie i zagryzła wargi:
- Nie... Jeszcze nie byłam....
- A zapisałaś się na wizytę w ogóle? - patrzył na nią badawczo.
- Jeszcze nie - spuściła wzrok. - Bo... nie wiem, jak poprosić o to mamę.

- Nie słuchasz mnie. Nie jesteś posłuszna. Pomimo moich poleceń. Powiedziałem ci, że chcę, aby w twojej dokumentacji znalazła się opinią, że jeszcze jesteś dziewicą. Dobrze, żeby lekarz wydał zaświadczenie z takim wpisem. Zależy mi na tym, bo to jest zarówno w moim jak i twoim interesie... Przebierz się i możesz iść. Zastanowię się, kiedy pozwolę ci wrócić... - nie podnosił tonu, a mimo to dziewczyna zadrżała.
Nie ruszyła się. Czekał w milczeniu. Znał ją. Wiedział, że najgorszą karą jest dla niej pozbawienie kontaktu z nim.

- Ariel... - odezwała się cicho. - Czy mógłbyś rozważyć zmianę kary?
- Na jaką? - próbował złowić jej wzrok, ale nadal patrzyła w podłogę.
- Bicie..... - wydusiła z siebie.
- Prosisz o to? - upewnił się.
- Tak - podniosła głowę i poparzyła na niego. Była przestraszona, ale zdecydowana.
Uśmiechnął się w duchu. Była taka przewidywalna. Sama o to poprosiła, a jemu dała możliwość przeżycia kolejnej przyjemności. Uwielbiał, jak kładła się na biurku, obnażając pośladki. Lubił świst pasa, coraz bardziej czerwone ślady na jej białych pośladkach i ból, jaki wybrzmiewał w jej głosie.

- Dobrze, przynieś pas. Ten szeroki, brązowy. - polecił:
- Wisi w szafie, w przedpokoju.
Pierwszy raz polecił jej zajrzeć do tej części szafy, która z reguły bywała zamknięta. Uśmiechnął się, kiedy wyobraził sobie konsternację dziewczyny na widok umieszczonych tam rzeczy.
Przyszła, trzymając w ręku pas. Patrzyła na niego niepewnie:
- Ariel.... tam są różne przedmioty.... Czy one są dla mnie?
- Nie przejmuj się. Dla ciebie, ale jeszcze nie teraz. Musisz dorosnąć. - odparł. Wziął od niej pasek i polecił:
- Połóż się. Na biurku.

- Czy mam się rozebrać? Zdjąć bieliznę? - zapytała pokornie.
- Nie. Butów też nie - zdecydował.
Wiedział, że w szpilkach jej nogi nie będą tak stabilne, jak zwykle. I że utrzymanie równowagi będzie dla niej trudniejsze:
- Standardowo, dziesięć uderzeń. Liczysz głośno a później dziękujesz. Zrozumiałaś?

Kiwnęła głową i przyjęła nakazaną pozycję. Przez chwilę patrzył na nią, położoną na biurku, z wypiętą pupą, obleczoną w seksowną bieliznę.
"Jaka szkoda, że jest jeszcze zbyt młoda" - pomyślał z żalem. Nie trzeba było dużo wyobraźni, aby ujrzeć w myślach, jak wsuwa się pomiędzy jej wypięte pośladki, trzymając włosy w garści i pilnując, aby przez cały czas była tak uległa. Odetchnął głęboko. Samo wyobrażenie tej sceny spowodowało silną erekcję. Podszedł do niej i pogładził dłonią wypięte pośladki. Drgnęła pod jego dotykiem:
- Cii, księżniczko. Uspokój się. - szepnął. - Na pewno chcesz takiej kary? Jeszcze możesz wstać i wyjść - kusił.

- Bij, proszę - spięła się, oczekując na razy. Ale nie spieszył się. Przesuwał ręką po jasnej skórze osłoniętej gdzieniegdzie jedwabiem, sprawiając jej przyjemność a następnie wsunął palce pomiędzy rozstawione nogi dziewczyny. Po chwili z jej ust wypłynął jęk zadowolenia.

- Widzisz, maleńka? Potrafię nie tylko karać.... - szepnął i w tym momencie uderzył. Szarpnęła się. Wiedział, że głównie z powodu szoku a nie faktycznego bólu. Nie była przygotowana na uderzenie. Wcześniej spięła się w oczekiwaniu, ale jego pieszczoty rozproszyły ją. Dlatego uderzenie, choć spodziewane, było tak nieoczekiwane.

- Raz - powiedziała głośno, jak tylko zapanowała nad odczuciami.
Kolejne razy przyjmowała spokojniej, choć przy piątym głos jej zadrżał a od siódmego drżała przez cały czas, nie tylko przy uderzeniach. Ale pamiętała, co jej powiedział i każde uderzenie wyliczała. Po ósmym jej pewny głos przemienił się w szloch. Ale dzielnie doliczyła do dziesiątego.
Przestała się spinać i jeszcze przez chwilę pozostała w tej pozycji, zaciskając dłonie na krawędziach biurka i stabilniej stając na szpilkach.

Ariel podszedł do niej i delikatnie położył dłonie na jej obolałych pośladkach. Drgnęła. Podniósł ją i przytulił a Kleo dopiero teraz rozpaczliwie się rozszlochała. Pozwolił jej się wypłakać, tuląc ją delikatnie acz stanowczo.
Dopiero po dłuższej chwili jej szloch zaczął cichnąć. Mężczyzna nadal ją tulił:
- Mogłaś wyjść. Wiesz o tym? - odezwał się spokojnie.
- Wiem.... - w jej głosie jeszcze słychać było łkanie.

- To czemu zostałaś?
- Bo wychodząc, straciłabym z tobą kontakt. A tego nie chcę, boję się. Jesteś mi potrzebny, Ariel. Jesteś jedynym człowiekiem, oczywiście oprócz Darii i Marty, któremu na mnie zależy...
- Dlatego wybrałaś bicie? - drążył.
- Tak. Skoro zawiniłam, logiczne jest, że mnie ukarałeś. Zawsze dajesz mi wybór kary. - tłumaczyła. - Wolę bicie od obojętności lub braku kontaktu. Tak otrzymam karę od razu i wiem, że nadal mnie lubisz. A kilka dni bez kontaktu z tobą jest straszne.

- Czy rozumiesz, dlaczego zostałaś ukarana?
- Tak. Nie wykonałam twojego polecenia. Powinnam była to zrobić. I zrobię. - obiecała.
- A jeśli nie zrobisz?
- To wtedy znów mnie zbijesz. - wzruszyła ramionami. - Albo ukarzesz mnie w inny sposób.

Była spokojna. Jeszcze trochę rozdygotana po niedawnym biciu, ale starała się mówić bez emocji i żalu.
Pocałował ją w czubek głowy. Kiedy podniosła oczy, jeszcze wilgotne, ucałował również jej czoło, powieki, policzki:
- Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym, maleńka - szepnął prosto w jej usta. - Kimś cholernie ważnym. Chciałbym, żebyś to wiedziała.

Uśmiechnęła się. Pocałował ją delikatnie. Pozwoliła mu na to, a następnie oddała pocałunek. Niewprawny, widać było jej brak doświadczenia.
Przesunął dłonią po jej pośladkach. Lekko, żeby nie urazić tkliwego miejsca. Skrzywiła się.
- Bardzo boli? - zapytał troskliwie.
- Przeżyję. To przecież nie pierwsze bicie - odparła spokojnie.
- Czy uważasz, że miałem rację, karząc cię? I czy odpowiednio dobrałem sposób ukarania?

Zastanawiała się przez chwilę. Nigdy wcześniej nie zadał jej takiego pytania. Ariel czekał na odpowiedź z ciekawością.
- Myślę, że tak. Wydałeś polecenie, nie wykonałam go. Dbasz o mnie, chcesz żebym była bezpieczna. Nie wszystko muszę rozumieć, ale muszę ci ufać. Bo ty rozumiesz. A jeśli nie jestem posłuszna, masz prawo mnie ukarać. I przecież dałeś mi wybór. To ja wybrałam bicie. - mówiła powoli, z namysłem.

Odetchnął z ulgą. Pierwszy raz zdeklarowała się w ten sposób, bez żalu czy buntu. Pożałował, że nie nagrywał tej deklaracji. Była idealna. Idealne zrozumienie potrzeby posłuszeństwa. Wiedział, że od tej pory Kleo jest jego.
Ta świadomość podnieciła go. Poczuł, jak rozpiera go zarówno duma jak i energia wewnętrzna. Ponownie położył dłonie na jej pośladkach, ale w sposób nie budzący wątpliwości co do jego intencji:
- Pragnę dać ci przyjemność. Rozkoszą wynagrodzić uprzedni ból. Zasłużyłaś. Co ty na to?
Uśmiechnęła się. Uwielbiała jego pieszczoty, doprowadzanie jej na skraj przyjemności a następnie sprawianie, że doznawała rozkoszy:
- Pragnę tego, Ariel. - szepnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro