6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Daria przebudziła się. Spłoszona rozejrzała się dookoła i westchnęła, uspokojona, że to był tylko sen.
Znowu męczył ją koszmar, mający korzenie w zeszłorocznych wydarzeniach. Znów śnił jej się Czarny Wilk, ale w jakiejś przerażającej, mrocznej postaci. Wyciągał do niej rękę a ona starała się uciec, ale nie umiała tego zrobić. Im bardziej chciała uciec, tym mocniej nogi jej nieruchomiały i nie mogła ich oderwać od podłoża. A Czarny Wilk, w swojej czarnej szacie z kapturem, z wyciągniętą ręką, przybliżał się do niej. Jeszcze moment i złapie ją. Skądś wiedziała, że jak ją pochwyci, to już nie puści. Przeżywała moment ostrego strachu i .... i wtedy się budziła.

Spojrzała na zegarek, było jeszcze wcześnie. Zbyt wcześnie, żeby już wstawać.
Nikt nie wiedział, że od tamtej historii z kręgiem, siostrami, Czarnym Wilkiem i zdjęciami porno miała kłopoty ze snem. Najpierw bała się spać, żeby nie męczyły ją koszmary, a później przestała umieć zasypiać. Godzinami przewracała się na łóżku, skrollowała serwisy społecznościowe, oglądała filmy i słuchała muzyki. Nic z tego. Zmęczona, zasypiała dopiero gdzieś koło drugiej w nocy, snem ciężkim, męczącym, nasyconym koszmarami. Budziła się po trzech - czterech godzinach, zmęczona i przestraszona. Tak, jak teraz.

Nie mówiła o tym nikomu: ani matce, ani przyjaciółkom, ani nawet Arielowi. Jego klinika zaoferowała tanią pomoc psychologiczną uczennicom, które były zamieszane w zeszłym roku w sprawę kręgu. Dwoje młodych, sympatycznych terapeutów pracowało z pozostałymi czterema dziewczynami, ale ją Ariel zarezerwował dla siebie.

Nie było w tym nic dziwnego. Po tamtym epizodzie samookaleczenia, będącym tak naprawdę rozciągniętą próbą samobójczą, trafiła w wielkiej tajemnicy do jego kliniki i pracował z nią przez prawie trzy tygodnie. Uratował jej życie i zdrowy rozum. Pomógł jej się uporać z oceną tego, co zrobiła i z wyrzutami sumienia.
Nie udało mu się jedno, uchronić ją od koszmarów sennych. Ale też nie mówiła mu o tym, bo i tak uważała, że zbyt dużo już dla niej zrobił.

Ariel.... - uśmiechnęła się, kiedy przywołała w wyobraźni postać i twarz tego faceta w wieku jej potencjalnego ojca.
Ich znajomość zaczęła się dzięki Kleo, jej późniejszej przyjaciółce. To Kleo pierwsza znała Ariela i to ona zapoznała z nim Darię i Martę, "trzecią muszkieterkę".

"Zapoznała" to dość mocne słowo jak na poznanie kogoś, o kim nie wiedziały praktycznie nic. Widywały go jedynie na ekranach smartfonów, w zabezpieczonym komunikatorze, o określonych porach. Nie wiedziały, kim jest.
Ale to, co mówił, miało głęboki sens. Ariel był silny i konsekwentny. Zapanował nad obiema zagubionymi, zbuntowanymi dziewczynami z poniekąd patologicznych domów i wyprowadził na prostą. Wymagało to od niego sporo czasu i wysiłku, bo dziewczyny, szczególnie Daria, buntowały się przeciwko jego dominacji. Nie obyło się bez karnego samookaleczania, które Ariel nakazywał jako konsekwencję niestosowania się do jego poleceń.

Ale nie to było główną częścią kontaktów z nim. "Kreski" kazał jej robić w ostateczności, gdy zbyt mocno mu się przeciwstawiała.
Daria potarła przedramię. Zaczęła się ciąć jeszcze w podstawówce, zanim przyjechała z matką tu, do Czarnego Boru. W rodzinnym Piotrkowie od połowy podstawówki zaczęła zadawać się z towarzystwem starszego brata. Nauczyła się palić papierosy, pić alkohol, zadzierać z prawem. Zapracowana matka nie miała na nią wpływu a towarzystwo brata było takie interesujące...

Kiedy brat trafił do więzienia, zresztą z paroma jej znajomymi, matka podjęła decyzję o przeprowadzce i przyjechały tutaj. Z upływem czasu Daria przyznała, że było to dobre wyjście.
Ale wtedy, zdecydowana nie zgadzać się z nikim i niczym, była obrażona na cały świat. Demonstrowała to totalnym buntem, arogancją i autoagresją.

Ariela potraktowała początkowo jako ciekawostkę. Nigdy nie znała dorosłego, który stosowałby samookaleczenia jako metodę wychowawczą. Sama była weteranką robienia "kresek" czy "wzorków", jak się o tym mówiło wśród młodzieży. Żaden z jej znanych dorosłych nie zabierał głosu w temacie samookaleczeń. Albo udawali, że nie ma tematu, albo nie interesowało ich to. A Ariel odwrotnie. Okazało się, że karci Kleo w ten sposób. I to zainteresowało Darię na tyle, że wymogła na przyjaciółce zapoznanie z nim.

"O, Ariel był silny" - wspomniała z uśmiechem. Ona też była silna, buntem młodej, zdrowej nastolatki, której nikt nie zapytał zanim zburzył jej świat, każąc przeprowadzić się do tej dziury na Podlasiu.
Ale ten mężczyzna był silniejszy. Ile zrobiła sobie ran na jego polecenie, gdy walczyła z jego dominacją, wiedzieli tylko oni oboje. Ariel był mądry i doświadczony. Umiejętnie ją prowadził i gdyby już wtedy mu zaufała, obyłoby się bez wielu seansów wyciągania konsekwencji.

A tak, na przedramieniu przybyło "kresek", robionych w jego obecności i pod jego nadzorem. Ariel pilnował, by cięła się jedynie w trakcie połączeń na komunikatorze. Wiedział, jaką karę jej nakazać: ile ma być"kresek", gdzie i jak głębokich, żeby ukarać ją ale nie zrobić trwałej krzywdy.

W końcu przestała się buntować, poddała dominacji mężczyzny i obiecała mu posłuszeństwo. I zaczęła chłonąć wszystko, czego ją uczył. A uczył opanowywania emocji, przekierowywania ich i wyładowywania w bezpieczny sposób, ochrony siebie samej i różnych psychicznych mechanizmów, dzięki którym uspokoiła się, polubiła siebie samą i zaczęła o siebie dbać. I o przyjaciółki.
A później, gdy Ariel pomógł skatowanej Marcie uwolnić się od ojca tyrana, oddała mu serce i duszę. Odtąd Ariel miał w Darii bezdyskusyjną podopieczną.

Kolejny epizod tej znajomości zaczął się, gdy Daria, zaplątana w krąg pod rządami Przewodnika czyli Czarnego Wilka, do którego zaprowadziła ją ciekawość, nie potrafiła sobie poradzić z konsekwencjami tej decyzji.

Wtedy, w tajemnicy przed wszystkimi, znów zaczęła się ciąć: konsekwentnie, silnie, głęboko. Nie zdawała sobie sprawy, że nadal się tnąc i ukrywając rany, doprowadza do bardzo poważnego stanu zapalnego, grożącego powikłaniami.
Wtedy właśnie Ariel ją uratował. Obsesyjnie dbający w kontaktach z dziewczynami o zachowanie anonimowości, żeby jej pomóc, ujawnił swoją tożsamość. Okazało się, że jest profesorem psychologii, wykłada w jednej z większych szkół wyższych a jednocześnie współprowadzi luksusową i niesamowicie drogą klinikę psychologiczno - odwykową, której pacjentami są celebryci, dziennikarze, biznesmeni.

Wtedy właśnie Daria wylądowała w klinice Ariela, w tajemnicy przed wszystkimi za wyjątkiem najbliższych, na trzytygodniowym leczeniu, rehabilitacji i psychoterapii.
Ariel, jeden z właścicieli kliniki i szef terapeutów, osobiście pracował z nią, przywracając ją do normalnego funkcjonowania. Daria wiedziała, że mężczyzna tak naprawdę uratował jej zdrowie psychiczne i fizyczne. Jego chirurdzy i rehabilitanci wyleczyli jej rękę, ale psychikę - Ariel.

Zrobił zresztą dużo więcej, niż tylko opiekując się nią. Nie tylko doprowadził Czarnego Wilka za kratki, ale przede wszystkim zapobiegł skandalowi obyczajowemu w miasteczku.
Daria nie wiedziała, w jaki sposób to zrobił, w końcu Czarny Wilk miał zdjęcia i filmy z pogranicza pornografii, którymi szantażował dziewczyny z kręgu. Dlatego były mu posłuszne. Właśnie obawa przed ujawnieniem tajemnicy była głównym powodem, dla którego Daria nie była w stanie wyplątać się samodzielnie z tej sytuacji i, nie widząc wyjścia, zaczęła się tak poważnie kaleczyć.

Ale Ariel jakoś sobie poradził. I to tak, że Czarny Wilk wylądował w więzieniu a nikt z postronnych nie znał szczegółów afery ani personaliów osób, które były w nią zamieszane.
Ale przede wszystkim uratował ją. Dlatego była mu oddana bez granic. Czegokolwiek mężczyzna by nie zażądał, oddałaby mu z uśmiechem. I pytaniem, co jeszcze mogłaby dla niego zrobić.
Była gotowa oddać mu wszystko, co ma i co może zdobyć; kłamać, kraść i może nawet zabić, gdyby była taka potrzeba.
"No, zabić to może nie" - pomyślała uczciwie. - "Ale pobić z pewnością".

Wiedziała, że zaciągnęła u niego dług, którego nigdy nie będzie w stanie spłacić. Dlatego udawała, że już doszła do siebie i nie wspomniała o koszmarach sennych. Nie chciała dokładać mężczyźnie kolejnych swoich problemów, które pewnie chciałby z nią przepracować. A Daria uważała, że tak ważny profesor, uczący studentów, prowadzący klinikę dla celebrytów i jeszcze pomagający im trzem, naprawdę ma wystarczająco wiele pracy bez jej dodatkowych kłopotów.

Po odbytej u niego psychoterapii czuła się silna, gotowa do radzenia sobie z problemami. Wierzyła, że kiedyś poradzi sobie też z tymi koszmarami. Pewnie zajmie jej to sporo czasu i nadal będzie nieprzyjemne, ale może z upływem tygodni czy miesięcy jakoś da sobie z tym radę.

***
Od stycznia do ich klasy przyszedł nowy chłopak. Też chyba przyjezdny. Wysoki, szczupły, z dłuższymi ciemnymi włosami, które wiązał w kucyk. Miał na imię Tomek.
Nowy już pierwszego dnia wzbudził zainteresowanie klasy, szczególnie jej damskiej części. Okazało się, że przyjechał z Białegostoku, mieszka u ciotki i wujka i musiał zmienić szkołę. Dlaczego? Na to pytanie nie odpowiedział nikomu. I z nikim nie rozmawiał, jeśli nie musiał. Godzinami siedział wpatrzony w ekran smartfona lub chował nos w zeszycie, do którego nikomu nie pozwolił zajrzeć.

Przypominał Darii jej samą sprzed półtora roku: samotną, zbuntowaną przeciwko wszystkiemu i wszystkim.
Dlatego popatrywała ukradkiem na chłopaka, snując domysły, co jego z kolei skłoniło do przyjazdu do Czarnego Boru.
Nie potrafiła powiedzieć, co ją w nim bardziej zainteresowało: postawa kontra świat czy niebanalna uroda: wysokie czoło, delikatnie wykrojone rysy twarzy i zbuntowany wyraz oczu, które łagodniały tylko wtedy, gdy Tomek na dobre wsadzał nos w tajemniczy zeszyt i coś w nim pisał albo rysował. Wtedy nie widział nikogo. Jej też nie.

***
- Mamo, mogę zaprosić dziewczyny na noc w piątek?
Daria uchwyciła matkę, zanim ta wyszła do pracy. Kobieta zamyśliła się:
- Nie wiem, Darusiu. Sama wiesz, że rodzice Julki niechętnie patrzą na waszą znajomość. Inżynier już kilkakrotnie mówił mi, jak spotkał mnie w biurze, że nie podoba mu się wasza przyjaźń. A szczególnie nie podoba mu się, że Julka bywa u nas, tu w hotelu pracowniczym. Jest zarozumiały i uważa nas za coś gorszego.

- Oj, mamo.... - Daria cmoknęła ją w policzek:
- Przecież to, że pozwolisz mi gościć dziewczyny, to jedno. To, czy Kleo przyjdzie, to już zupełnie inna sprawa - uśmiechnęła się przymilnie. - Jej ojczym nie ma żadnych praw, żeby decydować, kogo mogę zapraszać.
- Dobrze, córuś - matka odpowiedziała uśmiechem. - Będziecie same, bo mam nocną zmianę.

- Wiem, mamo. I o to właśnie chodzi - roześmiała się Daria.
Kobieta wyszła z mieszkania z uśmiechem. Miały szczęście, że spotkały w tym miasteczku dobrych i życzliwych ludzi: te dwie nastolatki, Julkę i Martę oraz tego młodego nauczyciela i tak znanego profesora. Oni wszyscy zrobili tak dużo dobrego dla jej córeczki.

***
Wspomniany młody nauczyciel siedział w barze nad kuflem piwa. Był w ponurym nastroju. Nie spieszyło mu się do domu.
W mieszkaniu, gdziekolwiek się nie odwrócił, wszystko kojarzyło mu się z Zośką: przygotowywała obiad, siedzieli przy stole, oglądali telewizję na kanapie, kochali się w sypialni.... Wspólnie sprzątali, robili zakupy, oceniali sprawdziany czy planowali wyjazdy wakacyjne.

Tęsknił. I cierpiał. Nie powtórzył już co prawda seansu tygodniowego zalewania się alkoholem, ale nadal było mu źle i samotnie. I nadal nic nie rozumiał. Wydawało mu się, że łączy ich z Zośką coś poważnego, mocnego i trwałego.
Dopił piwo, zastanawiając się, czy wziąć następne, czy podnieść się i iść. Z podjęcia decyzji wybawiła go uśmiechnięta znajoma twarz z drugiej strony szklanej witryny. Na ulicy stała Mariola. Pokiwała do niego i weszła do baru.
- Brr, zimno! - otrząsnęła się. - Dużo zimniej niż w Warszawie.

- Zimno - zgodził się Darek. - Zamówić ci gorącą herbatę? I coś do niej? Jadłaś obiad?
- Za obiad dziękuję - dziewczyna zdjęła kurtkę i przysiadła na wolnym miejscu - Ale chętnie napiłabym się czegoś ciepłego: gorącej herbaty albo grzańca.
- No to grzańca - zdecydował Darek. Podszedł do baru i za chwilę wrócił z dwoma kuflami grzanego piwa.
- Uwielbiam ten zapach gorącego piwa i goździków - westchnęła Mariola.

Przez chwilę siedzieli w milczeniu, sącząc ciepły napój:
- Długo zostaniesz? - zainteresował się chłopak.
- Jeszcze kilka dni. Dobrze mi ta przerwa zrobiła, nie chce mi się wracać do domu - zwierzyła się Mariola.
- Cieszę się, że podoba ci się tutaj. Ale latem jest jeszcze przyjemniej - uśmiechnął się Darek.

- Wierzę na słowo - odpowiedziała uśmiechem:
- Ale musiałam zrobić sobie przerwę teraz, nie mogłam czekać do lata. Zbyt intensywnie ostatnio pracowałam i mimo że kocham tę pracę, to jednak pilnie potrzebowałam odpoczynku.

Siedzieli, zatopieni w rozmowie, dość długo. Zamawiali kufel za kuflem. Darek z przyjemnością patrzył w roześmiane oczy dziewczyny a jej ręka niby przypadkiem zaplątała się w jego dłoń. Chłopak przysunął się do niej i odgarnął kosmyk włosów, który opadł na jej czoło. Językiem zwilżyła wargi.
Poczuł, jak mocno bije mu serce:
- Chodźmy do mnie - poprosił. Skinęła głową.

***
Idąc w stronę skraju jego osiedla, Mariola coraz śmielej tuliła się do niego a on ją coraz mocniej obejmował. Nie rozmawiali.
Kiedy weszli do mieszkania, nie pamiętał, które pierwsze zrobiło krok do pocałunku. Żadne z nich później nie pamiętało. Rzucili się na siebie jak dwoje wygłodzonych ludzi, pragnących zaspokoić podstawowe potrzeby albo jakby jutro miał być koniec świata.

Kurtki i buty wymieszały się na podłodze w przedpokoju, szlak do sypialni znaczyły spodnie, koszula i bluzka. W sypialni wylądowała bielizna, jego i jej, bokserki bezwiednie wymieszały się z koronkowym biustonoszem a skarpetki z figami.
Kochali się mocno, gwałtownie, szybko. Pocałunek odpowiadał na pocałunek, oddech na oddech, jęk na westchnienie i odwrotnie. Nie kontrolowali siły, z jaką się obejmowali ani z jaką robili sobie ślady na piersi, plecach, pośladkach. Nie pytali się wzajemnie, czy nie sprawiają sobie bólu.

Raz on unosił się nad nią, w poczuciu dominacji, raz ona siadała na nim, pragnąc dać mu przyjemność i sama ją otrzymać. Raz on ją chwytał za włosy, za chwilę ona ściskała mu ręce. Oboje byli zachłanni i żądni przyjemności, na równi pragnąc brać i dawać. Wieczór zamienił się w noc, gdy wreszcie żądza przygasła, mięśnie odmówiły posłuszeństwa a nabrzmiałe wargi zaczęły odczuwać dyskomfort zamiast przyjemności.

Zmęczeni, zaspokojeni, zasnęli obejmując się mocno. Darek spał długo, spokojnie, bez koszmarów. Wtulona w niego Mariola przez całą noc dawała mu poczucie ciepła, spokoju i bezpieczeństwa.
Kiedy rano otworzył oczy, dziewczyna nadal tuliła się do jego boku, posapując cichutko. Powieki, zakończone długimi, czarnymi rzęsami leżały nieruchomo a na ustach widniał lekki uśmiech.

Patrzył na nią przez chwilę, ciesząc się spokojem, jaki go przepełniał od momentu przebudzenia. Delikatnie, żeby jej nie obudzić, wtulił twarz w rozsypane na poduszce włosy. Przez chwilę wdychał ich lekki, kwiatowy zapach a następnie ponownie zapadł w sen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro