Rozdział 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłej nocy!

***

Rozmowa z Nicolaiem sprawiła mi niewyobrażalną ulgę. Oddanie mu telefonu i fakt, że przyznałam się, co działo się ze mną w dzieciństwie, wywołał u mnie spokój, którego tak bardzo potrzebowałam.

Pod pokojem czekał na mnie Egor. Miał nietęgą minę, a po jego oczach widziałam, że było mu mnie po prostu żal.

Niepotrzebnie.

Przeszłość rzadko rozpamiętywałam. Dzięki temu moja psychika nie była w opłakanym stanie i było mi daleko do zachorowania na jedną z chorób psychicznych. Długo zajęło mi zrozumienie tego, co mnie spotkało, ale godziny przemyśleń w miarę ułatwiły mi dalsze egzystowanie. Nie było idealnie, chyba nikt, kto przeszedł to, co ja nie miał łatwego i miłego życia, ale trzeba było sobie jakoś radzić. Wszystko zależy od ludzkiej psychiki, jedni potrzebują terapeutów, inni samotności, jeszcze inni nie potrafią poradzić sobie z trudami losu. Człowiek jest zagadką i każdego cechuje indywidualizm.

– Jak się czujesz? – zapytał z troską. – Jeśli czegoś potrzebujesz, wiedz, że możesz na mnie polegać. Jesteśmy przyjaciółmi... gdybym wiedział wcześniej o tym, co ci się przytrafiło...

Wyglądał na zrezygnowanego oraz lekko zranionego. W tym, co powiedział, kryła się złość na samego siebie. Borisow musiał sobie wyrzucać to, że musiałam radzić sobie sama.

Uśmiechnęłam się.

– Czasu nie da się cofnąć. Nie mógłbyś mi pomóc w żaden sposób, ponieważ to jest moja własna walka. Codziennie walczę o lepsze myśli i dzień.

– Wiem, że chcesz zapomnieć o tym, co się stało... – Położył mi dłoń na policzku i delikatnie go pogładził. Nie szczędził mi czułości, co odwzorowały jego zachowanie i wzrok. – Jestem z tobą Riley i zawsze będę. Niezależnie jaką drogę obierzesz, ja zawsze będę po twojej stronie.

Czułam wilgoć w oczach, ale na szczęście żadna kropla ich nie opuściła. Gardło zostało ściśnięte i żadne słowa nie potrafiły się z niego wydostać.

Byłam tak pochłonięta całą tą sytuacją i okazanym wsparciem, że za późno zauważyłam zmianę we wzroku Egora. Przyjaciel cały się spiął i zanim pojęłam, o co chodziło, zostałam od niego oddzielona. Jego ręka już nie dawała mi ciepła, lecz zwisała wzdłuż jego tułowia.

Szybko odwróciłam się w kierunku sprawcy całego zamieszania i zaniemówiłam na widok kipiącego ze złości Ravila. Młody Aristow trzymał mnie za nadgarstek i pociągnął tak, że teraz znajdowałam się za jego plecami.

Przeważnie ułożony i trzymający nerwy na wodzy Ravil przypominał wściekłe zwierzę. Oczywiście wielokrotnie zdarzały mu się wybuchy, ale nigdy w takim stopniu.

– Robisz jej krzywdę – odezwał się wypranym z emocji głosem Borisow. Nie pokazywał zdenerwowania, ale wiedziałam, że był gotowy w każdej chwili doskoczyć do trzymającego mnie chłopaka i rozpocząć bójkę.

– Co ty tu robisz? – Szarpnęłam Aristowa, przez co na chwilę stracił równowagę. Mało brakowało, a poleciałby na mnie, lecz w ostatnim momencie wolną rękę podtrzymał się ściany.

– Przyszedłem po ojca – odpowiedział, ale nie ważył odwrócić wzroku od mojego ochroniarza. – Mówiłem, żebyś przyszła na obiad. – Dodał szybko i pociągnął mnie ku sobie. Objął moją talię zupełnie, jakby chciał chronić mnie przed Borisowem, którego coraz bardziej irytowała ta sytuacja.

– Pomyśl Ravil. – Zaczął spokojnie mężczyzna naprzeciw nas. – Na tym obiedzie jest cała twoja rodzina plus Anika i jej ojciec. Wątpię, że twoja dziewczyna potrafiłaby usiedzieć spokojnie przy stole z kobietą, do której wyraźnie się ciągnie – zironizował.

Gwałtownie wciągnęłam powietrze. Nie odważyłam się spojrzeć na Ravila, którego dłoń wbijała mi się w biodro.

– Nie wiesz, jaka byłaby jej reakcja. Nie znasz jej, ale ciągle oskarżasz – warknął Aristow.

Moje ciało pokrył pot, szczególnie plecy. Dekolt poczerwieniał i czułam, jak pojawiają się na nim mocne czerwone ślady. Taka była moja reakcja na to, co powiedział syn Nicolaia.

Nie zaprzeczył, że go pociągam, ale czy miałam prawo uważać, że zaczęłam znaczyć dla niego coś więcej? Potrzebowałam gwarancji, a takiej nie mógł mi dać. Chciałabym, żeby rzeczy, których dopuścił się w stosunku do mnie, nie były prawdą, a jak już, aby nigdy więcej się nie powtórzyły. Bałam się w ogóle poruszać ten temat. Serce chciało przebaczyć, rozum się sprzeciwiał. Tak naprawdę zdanie narządu, który był odpowiednikiem miłości, rzadko brałam pod uwagę. To smutne, że już jako dziecko bardziej polegałam na intuicji.

– Wydaje mi się, że jest zupełnie odwrotnie. To raczej ty nie do końca znasz swoją dziewczynę. Jest takie powiedzenie, może je znasz... „wilk w owczej skórze", tym właśnie jest twoja Anika. Możesz nadal mieć klapki na oczach, ale prędzej czy później jej idealny obraz runie i przejrzysz na oczy. Tylko czy nie będzie za późno?

Kłótnia wisiała w powietrzu. Egor prowokował Ravila i testował jego granice, a te, jeśli chodziło o tę dziewczynę, praktycznie nie istniały. W każdej chwili mógł wybuchnąć. Widziałam to nieraz.

Wielokrotnie rozmawiając razem z Aristowem, jak tylko wtrącała się Anika, potrafił zmieniać się o sto osiemdziesiąt stopni. Całkowicie odcinał się od świata zewnętrznego i widział tylko ją – kobietę, która manipulowała nim i robiła, co chciała. Egor, Nicolai i ja wiedzieliśmy, że jej intencje nie były czyste. To nie mógł być przypadek, że jej ojciec był dobrym znajomym Raymonda, który z kolei nienawidził rodziny Aristowów.

– Nie pieprz! Doskonale wiem, dlaczego tak jej nienawidzisz! – podniósł głos Ravil. – Chciałeś ją zgwałcić! Wszystko mi powiedziała! Gdy cię odrzuciła, ty w odwecie chciałeś wyrządzić jej krzywdę!

Aristow wykrzykiwał wszystko i zrobił to niemal na jednym wdechu. Zagadka niechęci pomiędzy Ravilem a Egorem została rozwiązana i nigdy nie domyśliłabym się, że o to właśnie chodziło. Miałam podejrzenia, ale jak wiadomo, potrafią one być zgubne. Lepiej samemu upewnić się co do słuszności swoich myśli. W ten sposób można uniknąć wielu nieporozumień.

– Mówiłem ci kiedyś, że to nieprawda. Mógłbym ci nawet dokładnie wytłumaczyć, co się wtedy stało, ale wiem, że do ciebie to nie dotrze. Otrząśnij się, bo będzie za późno. Wszyscy naokoło widzą, jaka jest ta rodzina, ale nie ty.

To zmierzało w złym kierunku. Nie chciałam być w środku tego tornada.

– Co ty insynuujesz? – zmrużył niebezpiecznie oczy.

– Spróbuj spojrzeć na to wszystko szerzej, a może dostrzeżesz tę toksyczność.

Ravil zacisnął usta w cienką linię i nerwowo napiął mięśnie szczęki.

– Więc może mi powiedz, zamiast robić z tego wielką tajemnicę – odszczekał trzymający mnie mężczyzna. – Już i tak uważasz moją dziewczynę za samo zło. Na pewno nic co powiesz, nie przedstawi ją w dobrym świetle.

Wcześniej myślałam, że Ravil jest bliższy wybuchu, ale tym razem to Egor miał ochotę skoczyć mu do gardła. Bałam się, a raczej byłam przerażona tym, co mógłby wykrzyczeć pod wpływem emocji.

– Gdybyś był takim facetem, na jakiego się kreujesz, to Riley... – Nie dokończył. Zauważył mój wzrok i momentalnie zamilkł, uświadamiając sobie, czego przez przypadek by się dopuścił.

– Riley, wytłumaczysz mi, o czym on mówi? – Uścisk został poluzowany, ale tylko po to, aby trzymający mnie Aristow mógł spojrzeć mi uważnie w oczy.

Egor mnie wkopał.

Było dużo rzeczy, które mogłabym powiedzieć, lecz jak na złość do głowy nie przychodziło mi nic sensownego. W myślach krążyły głupoty – jedne gorsze od drugich.

– Ravil! – Przerwał nam kobiecy krzyk.

Znałam ten głos.

Natychmiast spojrzeliśmy w kierunku schodów, od których dochodził dźwięk kroków.

Popatrzyliśmy na siebie spanikowani, zupełnie jakbyśmy robili coś niedozwolonego.

Szybko odsunęłam się od Aristowa i doskoczyłam do zszokowanego Borisowa. Chwyciłam go za rękę i wciągnęłam do mojego pokoju. Po cichu zamknęłam drzwi i docisnęłam palec wskazujący do ust, tym samym pokazując towarzyszowi, aby się nie odzywał.

Czułam się jak szpieg albo intruz. Wszystko jedno. Wiedziałam jednak, że gdyby Anika zobaczyła mnie w uścisku z Ravilem wszczęłaby larum, a to niepotrzebnie zaalarmowałoby Gaela. Dziś nie miałam siły na kolejne potyczki, wyjaśnienia i kłótnie. Byłam wyzuta z resztek energii i jedyne, o czym marzyłam to łóżko i sen.

Patrzyliśmy na siebie z Egorem. Moje spojrzenie było odrobinę spanikowane, natomiast jego pytające. Zapewne chciał wiedzieć, dlaczego uciekłam przed córką Gaela.

Moja twarz mówiła sama za siebie, dlatego w mig pojął moje postępowanie. Gdy tylko rozległy się głosy na korytarzu, nadstawiliśmy uszu i w skupieniu przysłuchiwaliśmy się niezbyt przyjemnej wymianie zdań.

– Tak długo cię nie było, że musiałam przyjść cię szukać. Twój ojciec już od dawna jest z nami – warknęła na przywitanie Anika. – Zostawiłeś nas samych ze swoją rodzinką, a oni, gdyby mogli, zadźgaliby nas nożami – prychnęła.

Jej głos był dużo wyraźniejszy, więc pewnie znajdowała się koło swojego chłopaka.

– Nie przesadzaj – odpowiedział chłodno Aristow. Zdziwił mnie jego ton, który nie miał śladów emocji i był prawie bezbarwny. – Nie musiałaś za mną iść, nie ma mnie kilka minut, a ty zdążyłaś zrobić aferę – dodał.

Wytrzeszczyłam oczy. To samo zrobił Egor, który dodatkowo uniósł brwi. Oboje byliśmy zdezorientowani postawą Ravila, który dotychczas nigdy nie stawiał się swojej ukochanej, a na wszelkie ataki w jej stronę odpowiadał ogromną agresją.

– Jak ty do mnie mówisz? – zapytała teatralnym szeptem. Jej głos zadrżał i postawiłabym wszystkie pieniądze na to, że miała łzy w oczach. – To wszystko przez nią, prawda? To ona tobą manipuluje i nastawia przeciwko mnie. Widziałam ją zaledwie kilka razy, ale wiem, że ona chce mi ciebie odebrać – zaszlochała. – Zależy ci na niej bardziej niż na mnie. – Całkiem się rozpłakała.

– Aniko, jesteś dla mnie ważna, ale zaczynam się martwić o twój stosunek do mojej rodziny i jej przyjaciół – powiedział łagodnie, lecz jego ton mnie nie zmylił. Nadal nosił resztki zimna i napięcia. – Nie mówię, że musisz ich wszystkich lubić, ale spróbuj chociaż tolerować. Jesteś wrogo nastawiona, a to przysłania ci zdrowy rozsądek.

– Łatwo ci mówić. To nie ty codziennie łapiesz swojego chłopaka na rozmyślaniach, to nie ty zastanawiasz się, czy cię jeszcze kocha i wreszcie... – wydyszała. – To nie ty słyszałeś, jak wypowiedział imię innej podczas snu! – Ostatnie zdanie wykrzyczała.

Nie miałam pewności, ale jakiś głosik z tyłu głowy podpowiadał mi, że to moje imię zostało wypowiedziane. Może było to odrobinę absurdalne, takie bezpodstawne łechtanie sobie ego, lecz czułam, że miałam słuszność w swoich kalkulacjach.

– Byłem wtedy zmęczony, przecież wiesz, że o tobie myślę – odpowiedział zrezygnowany głosem. – Lepiej wróćmy do jadalni. To niegrzeczne na tyle zostawiać wszystkich.

– Pamiętaj, że to ty zacząłeś. Próbujesz zmienić temat, ale nie odpuszczę Ravil. Odkąd pojawiła się ta dziewczyna, już cię nie poznaję. Jesteś jak obcy...

Głosy cichły i zagłuszyły je kroki.

Westchnęłam głośno i z niemocy upadłam na kolana. Po raz kolejny od kilku miesięcy miałam wewnętrzny konflikt. Bałam się, że stanie się on tradycją i już nigdy nie zaznam spokoju ducha i normalności.

Do moich uszu dotarł śmiech pełen niedowierzania. Zerknęłam w stronę, z której dobiegał dźwięk i zobaczyłam Egora zakrywającego oczy jedną dłonią i kiwającego głową na boki.

– Właśnie byliśmy świadkami czegoś nieprawdopodobnego – zaśmiał się. – Ravil zignorował słowa swojej dziewczyny i w dodatku nie przejął się nimi.

Rozumiałam, co mówił.

– I tak wszystko powróci do normalności. Anika nie pozwoli, aby zaczął myśleć samodzielnie – prychnęłam i wstałam z podłogi.

– Mylisz się. Znam go od dawna i wiem, że w tej chwili przeżywa wewnętrzny konflikt. Jesteś dla niego ważna Riley, widzę to wyraźnie. Najwyraźniej on sam jeszcze nie wie, co czuje, dlatego zachowuje się tak, a nie inaczej, ale to minie. Wierzę, że w końcu zda sobie sprawę, kim dla niego jesteś...

Posłałam mu pełne politowania spojrzenie. Próbowałam nim zakryć moje zakłopotanie i nadzieję, która wpełzła na mą twarz.

– On kocha Anikę, nie mnie.

– Ja widzę to inaczej – skwitował i wyszedł z pokoju.

Zostałam sama z mętlikiem w głowie. Wewnątrz siebie chciałam, by usłyszane rewelacje były prawdą, lecz patrząc trzeźwo na tę sprawę, wiedziałam, że miałam marne szanse. Większość nieracjonalnych działań Aristowa spowodowana była wynikiem związku z Aniką i jej manipulacjami, ale on sam też nie był święty. Wielokrotnie zachowywał się niczym gentleman, jednak często też krzywdził innych, w tym mnie. Na ten moment miałam masę innych problemów, więc te uczuciowe znajdowały się na szarym końcu mych zmartwień. Kiedyś przyjedzie na nie czas, ale nie teraz, priorytetem był mój ojciec i bagno, w jakie mnie wpakował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro