Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powietrze jest ciężkie i upalne. W całej Arizonie ostatnio występuje fala upałów. Prowadzenie własnego biznesu jest tym bardziej uciążliwe. Nikomu nie chce się wyjść z domu w czasie takiego gorąca. Miejscowi narzekają, nie mówiąc już o turystach. Praktycznie codziennie w wiadomościach słychać o pożarach. W Phoenix nie uświadczysz zielonego kawałka ziemi, chyba że cię na to stać. Jeśli masz miliony na koncie i nie szkoda ci wody, to zielony trawnik nie jest problemem.

Wzdycham i ścieram pot z czoła. Klimatyzacja ledwo daje radę. Już trzy razy w tym miesiącu musiałam ją dawać do naprawy. Jeśli dalej nie będzie klientów, to mogę pomarzyć o zakupie nowej. Prowadzenie sklepu z płytami nie jest najbardziej dochodowym biznesem. Wiem o tym z własnego doświadczenia. Jeśli chodzi o czynsz, to nie muszę się o niego martwić, gdyż cały budynek, w którym znajduje się sklep jest własnością mojej rodziny. Od wielu pokoleń prowadzono tu biznes. Faktem jest, że zmieniano profesję począwszy od małego butiku, po cukiernię i obecnie sklep z płytami, włączając sprzęt muzyczny. Nie jest to najbardziej dochodowa działalność ale sobie radzę. Nie mogę narzekać, bo mieszkam praktycznie za darmo i nikt nie pobiera ode mnie opłat, nie licząc tych za prąd, gaz i wodę. Moje mieszkanie mieści się zaraz nad sklepem. Nie jest najwyższych lotów lecz dla mnie jest idealne. Kuchnia połączona z sypialnią i mała łazienka są dla mnie azylem, kawałkiem czegoś swojego.

Z rozmyślań wyrywa mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Zerkam kto dzwoni i się krzywię. Od razu odrzucam połączenie. Jestem świadoma, że jeśli będę dalej tak robić, to zaczną mnie nachodzić. Moja rodzina prowadzi rozległe interesy, które nie do końca są legalne. Tylko dzięki temu było ich stać na zakup tego budynku. Nie kosztował on mało, szczególnie na tamte czasy.

Od dziecka wpajano mi wartości rodziny. W pewnym momencie zobaczyłam, że zasady którymi kierowała się moja familia nie do końca były dobre. Robili rzeczy, których normalni ludzie nie robią. Zdałam sobie z tego sprawę dosyć późno, ale przynajmniej w idealnym momencie. Spakowałam cały swój dobytek i opuściłam dom rodzinny. Ojciec dostał szału, ale przyrzekł mi, że gdy wrócę to będę mogła podejmować własne decyzje z zastrzeżeniem, że zamieszkam w tej kamienicy. Przystanie na ten układ było jedną z najlepiej podjętych decyzji w moim życiu. Tutaj przynajmniej nikt nie mówi mi co mam robić, ani nie kontroluje. Oczywiście rodzina ma mnie na oku, ale nie mogę tego porównywać do mojej wcześniejszej sytuacji.

Cieszy mnie, że się wyrwałam. Miałam więcej szczęścia, niż moje kuzynki, które zmuszono do zamążpójścia. Nigdy nie zgodzę się na aranżowane małżeństwo. Wiem, że w świecie, w którym żyłam takie rzeczy były na porządku dziennym. W tej sprawie wydzwania do mnie moja rodzina. Chcą mnie spiknąć z jakimś facetem, który jest wysoko w hierarchii z organizacją, do której należą. Nie jest mi to na rękę. W końcu stracą cierpliwość i ojciec odwiedzi mnie osobiście, ale ja się nie ugnę.

Po moim trupie!

Jestem świadoma interesów mojej rodziny. Sprowadzają towar z Meksyku i rozprowadzają na lokalnym rynku. Nie stoją najwyżej w hierarchii tutejszej potęgi, ale nie są na szarym końcu. Ojciec dobrze zna szefa. To on musiał wydać pozwolenie na mój pobyt w tej kamienicy. Gdyby nie jego pozytywna decyzja, nie byłoby tak kolorowo.

W pomieszczeniu rozbrzmiewa brzęk dzwoneczka przy drzwiach, obwieszczającego przybycie klienta. Prostuję się jak struna i czekam, aż starszy mężczyzna wejdzie do środka. Jeśli dobrze pójdzie, będzie to mój pierwszy klient w dniu dzisiejszym, a za godzinę pora zamknięcia.

Mężczyzna rozgląda się po sklepie i z zaciekawieniem ogląda płyty. Ze szczególnym zainteresowaniem wertuje winyle. Daję mu chwilę dla siebie, po czym podchodzę i uprzejmie pytam w czym pomóc. Facet jest zdziwiony, ale odpowiada, że jest tylko przejazdem i wpadł tylko się rozglądnąć. Jego słowa sprawiają, że rzednie mi mina. Nie na to liczyłam. Wygląda na to, że z mojego dzisiejszego zarobku nici, ale kto powiedział, że życie jest łatwe?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro