Rozdział 42

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Miłego wieczoru!

****

Obudziły mnie delikatne pocałunki w szyję. Zamruczałam pod wpływem niespodziewanej pieszczoty. Całusy wprowadziły moje ciało w drżenie, które aktualnie napinało się pod każdym dotykiem jego ust. Wargi Goriana potrafiłam rozpoznać bez otwierania oczu.
Rzadko zdarzało mi się kłaść do łóżka w środku dnia. Po lunchu zabrałam tyłek i wskoczyłam pod kołdrę. Ostatnio źle sypiałam. Mój partner o tym wiedział i martwił tą sprawą. Nie chciałam sprawiać mu problemów, ostatnio sporo miał na głowie i to zajmowało większość jego myśli.
- Jest środek dnia - wymamrotałam sennie.
- Krępuje cię to? Nie chcesz uprawiać ze mną seksu, gdy jest jasno? - wyszeptał mi do ucha pomiędzy pocałunkami.
- Nie o to chodzi - rozbudziłam się całkowicie. Przeczesałam jego półdługie włosy ręką, a drugą zaczęłam masować kark mężczyzny. - Nie muszę ci przypominać, na ile sposobów się z tobą kochałam - zaśmiałam się.
- Więc jaki jest twój problem? Za niedługo będę w pełni sił. Wtedy zobaczysz, co znaczy mieć rosyjskiego zabójcę między nogami - powiedział to tak poważnie i w taki sposób, że wybuchłam śmiechem. - O co ci chodzi? - zapytał urażony. - Nigdy nie narzekałaś.
Moja reakcja uraziła mojego mężczyznę. Wzięłam go z zaskoczenia. Obróciłam nasze ciała, teraz znajdowałam się na górze, siedząc na jego biodrach. Wzwód czułam wyraźnie, pomimo piżamy.
- Co jak co, ale akurat ty nie powinieneś czuć się urażony. Twój sprzęt robi cuda. - Nachyliłam się nad jego klatą i przejechałam językiem po całej jej długości. W odpowiedzi dostałam cichy pomruk aprobaty. - Nie chcę tego robić, gdy każdy może nas usłyszeć i wejść do naszego pokoju. Umarłabym ze wstydu, gdyby nakrył nas mój tata, lub Colin.
- Kruszyno, oni wiedzą, że uprawiamy seks. To nic nowego. Twoje krzyki słychać na całym piętrze - skwitował z uśmiechem.
Zmrużyłam oczy i delikatnie pomasowałam mu obszar wokół brodawek. Od razu stały się twarde, więc lekko je ścisnęłam.
- Skąd takie informacje? - zadarłam głowę do góry.
- Twój brat mówił kilka razy i zwracał mi uwagę, że zachowujemy się za głośno - wzruszył ramionami, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
- O nie - zajęczałam zawstydzona i schyliłam się, kryjąc głowę w jego torsie.
Klatka piersiowa Goriana poruszyła się, a w pokoju rozbrzmiał dźwięczny śmiech.
- Oni nas akceptują. Ryan też dał nam zielone światło i wiem, że cieszyłby się z tego, że jesteś szczęśliwa. Nie znałem go dobrze, ale polubilibyśmy się, mimo naszych trudnych charakterów.
Serce nabrzmiewało mi szczęściem, gdy słyszałam, jak wypowiadał się o moim starszym bracie. Rosjanin okazywał mi wiele zrozumienia i czułości. Nie spieszył się z niczym i starał, aby nasza relacja wskoczyła na właściwe tory.
- Dziękuję - wyszeptałam mu w pierś i uniosłam głowę. Jego oczy uważnie skanowały moją twarz w poszukiwaniu zrozumienia. - Dziękuję, że jesteś tu ze mną i mnie kochasz. Codziennie obdarzasz mnie dawką pozytywnych uczuć. Jesteś lekiem na wszystko.
- Kocham cię kruszyno. - Przytulił mnie mocno do siebie.
Przez moje ciało przebiegło stado motyli i dreszczy. Gęsia skórka pojawiła się tak szybko, jak zniknęła. Za każdym razem zadziwiał mnie fakt, jak bardzo ten mężczyzna działał na mnie. Potrafił lekkim dotykiem skłonić do poddania jego rozkazom. Chwilami mnie to przerażało. Nie musiał robić wiele, aby całkowicie zdobyć moją uwagę i ciało. Nadal go poznawałam tak jak on mnie. Jego pozycja była o niebo lepsza. Znał mnie wcześniej, studiował plan dnia i mieszkał przez jakiś czas.
- Opowiesz mi coś o sobie? - wymamrotałam. Pytanie poparłam delikatnym pocałunkiem w okolice jego serca. - Rzadko mówisz mi cokolwiek o swojej przeszłości.
Zawsze odpowiedzią na tę prośbę było chwilowe milczenie i głośne westchnięcie. Nie uległo to zmianie.
- Co chciałabyś wiedzieć? Nie mam kolorowego życiorysu.
Otworzył się. Jest progres.
- Najchętniej powiedziałabym, że wszystko, ale nie chcę cię przemęczać. - Potarłam dłonią miejsce, pomiędzy jego piersiami.
W odpowiedzi dostałam głośne westchnięcie i całusa we włosy. Było mi wygodnie w jego ramionach i to były nieliczne chwile, w których czułam się stuprocentowo bezpieczna.
- Ty nigdy mnie nie męczysz, ale nie ukrywam, że nie jest to dla mnie łatwy temat. Wychowałem się w Rosji - zaczął. Przez długi czas walczyłem w ulicznych walkach. Mój los się odmienił z chwilą spotkania osoby, którą już poznałaś. Chodzi mi o faceta z opaską na oku. Należy do organizacji zrzeszającej płatnych zabójców. Zauważyli we mnie potencjał i zaczęli mnie szkolić. Uliczne bójki to jedno, ale walczenie z ludźmi, którzy są zdolni do wszystkiego to zupełnie inny poziom - spiął się, a ja dalej słuchałam.
- To dlatego masz blizny. - Przejechałam opuszkami palców po kilku z nich. Jego ciało jeszcze bardziej się napięło, ale nie zniechęciło mnie to do dalszego badania faktury jego skóry. - Mówiłeś, że mężczyzna z przepaską jest twoim wujkiem, zwróciłeś się tak do niego.
- Tak, ale nie wiążą nas więzy krwi. Jest dla mnie rodziną...
Chciałam zapytać o wiele rzeczy, ale naciskanie spowoduje, że zamknie się przede mną. Doskonale o tym wiedziałam, lecz musiałam zadać nurtujące mnie pytanie. Na razie strzępek informacji, gdzie się szkolił, mi wystarczył, ale nie na długo. O sprawę kradzieży dokumentów w organizacji mojej matki wolałam nie pytać. Stąpałam po grząskim gruncie.
- A twoja prawdziwa rodzina? Co się z nimi stało? - zapytałam i zaraz pożałowałam swych słów.
- Temat mojej biologicznej rodziny jest ostatnim, jaki chcę poruszyć. Przynajmniej na razie. Jedyne, co musisz wiedzieć to moja droga kryminalna. Nie chcę cię wplątywać w jeszcze większe gówno. Już i tak zdradziłem ci za dużo. Zaufaj mi i zostaw ten temat, przynajmniej na razie.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że rozmowa o tym może być dla ciebie trudna - szczerze przyznałam się do błędu.
- Nie tyle trudna, ile niewygodna. - Poruszył się na łóżku. - No ale teraz mamy lepsze rzeczy do robienia niż rozmowa o mojej rodzinie.
Przewrócił mnie na plecy, więc leżałam pod nim. Natychmiast zaatakował moje usta i wepchnął język do środka. Zamruczałam, a moje ciało momentalnie rozbudziło się na tę niespodziewaną pieszczotę. W podbrzuszu zaczęło się tworzyć napięcie, a na dole zrobiłam się wilgotna. Jego dotyk działał cuda i najmniejszy kontakt niesamowicie na mnie działał. Nakręciłam się na niego i to, co robił. Chciałam go tak mocno.
- Nie mamy czasu na kilkugodzinny seks - wymruczał mi do ucha, a ja zaprotestowałam, chcąc jeszcze raz wziąć jego usta w posiadanie.
- Nie chcę szybkiego numerka - zezłościłam się.
- Niestety kruszyno, tylko taki dziś w menu - zassał się w mojej szyi.
- Jesteś okrutny.
- Nie, po prostu chcę, aby moja kobieta została zaspokojona, a to różnica.
Ręka Goriana powędrowała prosto do moich majtek. Jednym ruchem rozdarł delikatny materiał i tak oto znajdowałam się pod nim tylko w długiej podkoszulce. Nie przeszkadzało mu to w ściśnięciu mojego prawego sutka. Obie brodawki stały się jeszcze bardziej widoczne poprzez jego działania.
Nie mogąc doczekać się, aż we mnie wejdzie, zepchnęłam go z siebie, otworzyłam szufladę szafki nocnej i wyjęłam upragnioną foliową paczuszkę. Widząc błysk w jego oku, uśmiechnęłam się lubieżnie i przejechałam językiem po dolnej wardze. Na rezultaty nie musiałam czekać długo. Ponownie znalazłam się po nim, lecz z głową w poduszkach. Szelest opakowania i delikatny klaps w tyłek, sprawiły, że wypięłam się specjalnie dla jego wygody.
- Mówiłeś, że ma być szybko, a tymczasem się guzdrzesz - wyjęczałam w poduszkę.
- Podpuszczasz mnie! - krzyknął i naparł na mnie.
Zacisnęłam zęby na poduszce. Nawet nie usłyszałam, jak zakładał prezerwatywę. Sprowokowałam go, a teraz zbierałam żniwa. Brutalnie pchnął biodrami, dzięki czemu poczułam go w sobie jeszcze głębiej. Z każdym ruchem nabierał tempa i mocniej zaciskał palce na moich biodrach.
Zacisnęłam powieki, a z oczu poleciały łzy. Specjalnie Ukryłam twarz w poduszce, aby stłumić wydawane jęki.
- To nic nie da. Nadal jesteś głośna. - Nachylił się i jeszcze mocniej na mnie naparł. - Jeśli nie chcesz, aby wszyscy domownicy nas usłyszeli, postaraj się bardziej - powiedział, głośno sapiąc.
Starałam się. Bóg mi świadkiem, że się starałam. Jego tempo, uczucie bliskości, nagość naszych ciał, tylko mnie nakręcała.
- Gorian - wypowiedziałam jego imię pomiędzy zaciśniętymi wargami.
Uczucie spełnienia zbliżało się nieuchronnie. Chwyciłam w pięści pościel i jeszcze bardziej się w nią wtopiłam. Mój kochanek przybliżył się do mych pleców, więc obecnie byliśmy złączeni, jak jeszcze nigdy dotąd. Orgazm przyszedł niespodziewanie i spowodował spustoszenie w moim ciele. Wygięłam je w łuk, a moja szyja została pochwycona przez Aslanova. Kilka pchnięć później on także osiągnął spełnienie i wysyczał coś niezrozumiałego w moje włosy.
Opadliśmy na materac. Nadal tkwił we mnie. Chciałam, abyśmy zostali tak na zawsze - nierozerwalnie złączeni.
- To był mocny, szybki numerek - zaśmiałam się, nadal dysząc z wysiłku.
- Masz rację kruszyno.
Zostałam obdarzona pocałunkiem w skroń. Mężczyzna powoli zaczął się ze mnie wysuwać, jednak głośny łoskot sprawił, że ponownie przylgnął do mnie ciałem. Oboje odwróciliśmy głowę w kierunku drzwi. Spłonęłam rumieńcem i wydałam z siebie głośny pisk. Do pokoju, na luzie wszedł Ravil. Miał uśmiech na twarzy i przyglądał nam się z nieskrywaną fascynacją.
- Żołnierz Ravil melduje się - zasalutował.
- Wyjdź kurwa - rzucił do niego wściekły Gorian, tym samym próbując jak najbardziej zakryć mnie swoim ciałem.
- To ty powinieneś wyjść. - Intruz poruszył sugestywnie brwiami, lecz cofnął się na korytarz i zamknął za sobą drzwi.
- Już nigdy nie spojrzę mu w oczy - wymamrotałam zażenowana.
- Niestety kruszyno, ale będziesz musiała, on jest częścią planu...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro