Kageyama Tobio x Reader [Haikyuu]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była pogodna pogoda. Na niebie nie było ani jednej chmurki a słońce świeciło radośnie. Wszyscy uczniowie liceum Karasuno w wesołych nastrojach (nawet ci ponuraki) kierowali się do swoich klas.
Na dodatek dzisiaj drużyna siatkarska gra dzisiaj ważny mecz, który pozwoli im przejść do finałów!
Oczywiście prawie cała szkoła przyjdzie im kibicować. Nic nie zapowiadało by ten dzień nie należał do nie udanych.

Wszystko byłoby dziś idealne gdyby nie [kolor] włosa osóbka która rostaczała wokół siebie niebezpieczną aure. Była zła. Ba! Była wściekła!
W jej oczach biły żywe płomienie a sama ona wyglądała jakby miała zaraz komuś przyłożyć.

Na pozór [Imie] jest raczej miłą i spokojną uczennicą i żadko kto potrafi wyprowadzić z równowagi, lecz teraz był to wulkan który lada moment wybuchnie.

Gdy dziewczyna stawiała ciężkie kroki na korytarzu, uczniowie widząc jej koszmarny humor od razu odsuwali się na boki bojąc się o swoje życie.

A przecież wiadomo

Zła [Imie] to niebezpieczna [Imie]

Nie bacząc na innych swoim donośnym krokiem powędrowała do jednego miejsca.

Do sali gimnastycznej

Drzwi do sali otworzyły się z hukiem a w pomieszczeniu rozległa się błoga cisza. Nikt nie miał odwagi pisnąć ani słowa przy zdenerwowanej dziewczynie.

Jej wściekłw oczy niebezpiecznie błądziły po całym pomieszczeniu gdy nagle zatrzymały się na jednym z zawodników.

-Tyy - wysyczała i natychmiast znalazła się przy winowajcy.

Dziewczyna popatrzyła na niego z mordem w oczach i złapała go za szyje.

- Hy hy - rudowłosy zaśmiał się słabo widząc w twoich oczach jego los. Marny los.

-[Imie] uspokój się lepiej i powiedz nam co się stało - kapitan drużyny zaczął spokojnie do ciebie przemówić lecz zaprzestał swojej czynności gdy napotkał twoje miarzdzące spojrzenie. Na jego plecach przelazły ciarki. Z resztą. Na wszystkich.

Rozbawiony tym widokiem Kageyama parsknął śmiechem zwracając na siebie całą uwagę.

Na jego twarzy widniało rozbawienie.

-N-nie moge! - czarnowłosy zwijał się ze śmiechu. - Hinata daje się pobić małej dziewczynce! Hahaha!

-Gejama? A w morde chcesz?!- teraz całą uwage poświęciłaś Kageyamie, zapominając całkowicie o Hinacie. Przestraszony chłopak usunął się na podłoge mówiąc po cichu, że nie chce jeszcze raz tego przeżywać.

Teraz już nikt nie mógł opanować śmiechu. Wszyscy zwijali się z rozbawienia ignorójąc krzyki i oburzenie czarnowłosego siatkarza.

-O co poszło z Shooyo? - spytał Tanaka. Wspomniany chłopak wzdrygnął się na dźwięk swojego imienia.

-Ten idiota gdy wczoraj do mnie przyszedł rozlał swoje picie na mój laptop na którym miałam bardzo ważny projekt do [Imie Nauczeciela] - sensei! - krzyknełaś oburzona.- Ten projekt miał zapewnić ci ocene celującą na koniec roku. Teraz już wszystko stracone, przez tego niedorozwoja!

-W-wybacz [Imie], naprawdę nie chciałem - chłopakowi chyba naprawdę było przykro ponieważ zawiesił głowe na dół.

-Na nic mi twoje przeprosiny - powiedziałaś na ochodne i wyszłaś z sali zostawiając osłupiałych siatkarzy samych.

~♡~

Koniec lekcji zbliżał się nieubłagalnie a ty nadal nie wiedziałaś co masz zrobić. Nad tym projektem siedziałaś całe 2 miesiące. Tyle zarwanych nocy na darmo. Nagle zadzwonił dzwonek. Nateszcie. Szybko spakowałaś swoje żeczy do [kolor] plecaka i wybiegłaś w klasy kierując się w strone wyjścia.

-[Imie]! - odwróciłam się i ujżałam biegnącego do mnie Kageyame.
Zatrzymałam się i czekałam na niego.
Gdy chłopak znalazł się przy mnie oparł ręce o kolana i zaczął szybko oddychać.

-Nie wiesz jak trudno było mi cię dogonić - wysapał czarnowłosy i przetarł ręką czoło.

-Coś się stało Gejama? - zapytałaś

-Chciałbym cię zapytać czy przyszłabyś na nasz mecz. Wiesz... to są eliminacje do finałów i fajnie by było gdybyś d nas wpadła zobaczyć jak gram...znaczy jak gramy! Mamy mecz z liceum Oikawy - na jego poliki wkradł się delikatny rumieniec.

Uśmiechnęłaś się ciepło i odpowiedziałaś

-Oczywiście że przyjde. Przecież Aoba potrzebuje mojego dopingu! - uśmiechnęłaś się chytrze. Uwielbiałaś się z nim droczyć.

-... - nic nie odpowiedział i spóścił głowe w dół. Czyżbym go zraniła?

-Wszystko okej? - martwiłaś się o niego

Nagle chłopak przyciągnął cię do siebie i złączył wasze usta w gorącym pocałunku. Byłaś zszokowana i nie potrafiłaś się ruszyć. Lecz po chwili oprzytomniałaś i pogłębiłaś pocałunek wplatając swoje dłonie w jego włosy. Tobio od razu przejął inicjatywe i zaczeła się walka o dominacje. Oczywiście on ją wygrał.

Gdy zabrakło wam tchu odsuneliście się do siebie, a na twoją twarz oblał szkarłatny rumieniec.

Chłopak nic nie powiedział tylko od razu pobiegł w strone swojego domu machając ci na porzegnanie i krzycząc

-Do zobaczenia [Imie]-Chan!

Lecz ty nadal tam stałaś osłupiała wpatrując się w oddalającą  się sylwetke chłopaka. Uśmiechęłaś się pod nosem i uświadomiłaś sobie że coś czujesz do tego bezuczuciowego dupka.

[728 słów]

~Rysiu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#anime