|UKRYTE DRZWI|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



PODĄŻAJĄC ŚLADEM ORKÓW LEGOLAS I TAURIEL ZNALEŹLI SIE NIEOPODAL MOSTU PROWADZĄCEGO DO ESGAROTH. Czatowali już parę godzin, ale jak na razie był spokój. Orkowie jedyne co robili to ostrzyli swoje ostrza lub chodzili w jedna lub w drugą stronę.

Dla dwójki elfów ten spokój był podejrzany. Jednak zrozumieli, że nieprzyjaciel czekał na osłonę nocy, aby wtargnąć do miasta i dopaść krasnoludy i elfkę.

- Nie podoba mi się to.- odezwała się Tauriel- Jest za spokojnie.

- Masz rację, jest zbyt spokojnie, ale musimy czekać. Myślisz że ona tam jest?- zapytał książę z nadzieją.

- Orkowie podążają za krasnoludami, a ona podróżuje z nimi. Musi tam być.

- To co mówiłaś o Elanor- zaczął niepewnie patrząc na przyjaciółkę, która przeniosła wzrok na niego – to prawda? Ona na prawdę uciekła z powodu naszego ojca?

- To jedyny wytłumaczalny powód, sam dobrze o tym wiesz.

- Zależy Ci na tym krasnoludzie.- powiedział nagle zmieniając temat.

Tauriel spojrzała na Legolasa zdziwiona. Nie spodziewała się usłyszeć takich słów od niego. Fakt dużo rozmawiała Kilim podczas jego pobytu w lochach, jednak czy to znaczyło, że zaczęło jej na nim zależeć?

- Co? O czym ty mówisz?

- Widziałem jak zareagowałaś, gdy ten ork o nim mówił. Czujesz coś do niego.- stwierdził.

- Nie o to chodzi. Król pozwoliłby ich zabić przy pierwszej leprze okazji, mówiłam ci o tym.- odpowiedziała omijająco.

Rudowłosa nie umiała tego przyznać przed samą sobą, ale gdzieś w głębi serca zależało jej na bezpieczeństwie krasnoluda. Starała wytłumaczyć sobie to tym, że przez postępowanie króla postanowiła im pomóc, ale nie umiała oszukać serca. Jakiś głos w środku podpowiadał jej, że to coś innego niż zwykła troska.

Książę natomiast nie był na tyle głupi, aby nie zauważyć jej przerażeniem, gdy ork wspominał o czarnowłosy krasnoludzie. Nie powiedział jej o tym, ale widział ją wtedy w lochach jak rozmawiała z Kilim. Niezbyt mu się to podobało, ale nie mógł nic zrobić. Tauriel była dla niego przyjaciółką, drugą siostrą. Chciał jej szczęścia jednak wiedział, że elf i krasnolud to niemożliwe uczucie.

Te dwie rasy nienawidziły się od wieków i to od upadku Doriathu. Od tamtego momentu elfy żywiły wielką niechęć i nienawiść do krasnoludów i okazywały to przy każdej możliwej okazji. Leśne elfy były bardzo nieufne w stosunku do obcych, a w szczególności ich Król.

Thranduil nie przepadał za każdą inną rasą poza elfami. Choć można powiedzieć, że jeśli chodzi o ludzi z Esgaroth było inaczej, ale tylko z powodu handlu jaki istniał. Władca żył na tyle długo, aby wiedzieć, że nie można ufać krasnoludom. Sam kiedyś im zaufał i przeliczył się i to bardzo. Nie zamierzał pomagać żadnym kransoludą, a co jeszcze ułatwiać im życia. Dlatego też zamknął kompanie Thorina w lochach. W jakiś sposób cieszyło go niepowodzenie wyprawy. Dodatkowo, gdy zobaczył z nimi swoją córkę zastanawiał się, gdzie popełnił błąd przy jej wychowaniu.

Elanor była całkowicie inna od reszty elfów. Nie pałała nienawiścią do dzieci Aulëgo. Nie uważała się też za lepszą od nich. Starała się za to ich zrozumieć i pomóc. Pomimo wpajanych od dziecka zasad, że nie można ufać krasnoludom to białowłosa zaufała im i tym samym znalazła się na pustkowiu drodze do Ereboru.

Szli przez pustkowia i skały w ciszy. Nikt się nie odzywał. Elanor chciała jakoś zacząć rozmowę, ale nie wiedziała jak. Dodatkowo zdawała sobie sprawę, że trudno będzie jej przekonać kompanie, aby jej posłuchali. Zatrzymali się na jednym z urwisk robiąc krótka przerwę.

- Jak tu cicho.- zauważył Bilbo przerywając ciszę.

- Nie zawsze tak było.- zaczął Balin podchodząc do niziołka. Elfka również do nich podeszła stając obok niziołka- Kiedyś zbocza porastał las, wśród drzew śpiewały ptaki.- opowiadał.

Obok nich przeleciała Drozd, którego zauważyła Elanor. Ptak zatrzymał się I usiadł na skale niedaleko nich. Elfka uśmiechnęła się na jego widok. Był to znak, że panowanie Smauga jest już bliskie kresu. Hobbit również go zauważył jednak spoglądał na niego w zamyśleniu. Zastanawiał się co robi tu zwierzę skoro nie ma w pobliżu żadnych drzew.

- Spokojnie panie Baggins. Mamy jedzenie, ekwipunek i czas.- powiedział Thorin.

Jego wzrok przyciągnął widok, którego dawno nie widział. Pobiegł w tamtą stronę, a reszta ruszyła za nim i zatrzymali się na skale patrząc na ruiny dawnego miasta.

- Co to?- zadał kolejne pytanie pan Baggins.

- Dawne miasto Dale.- powiedziała księżniczka patrząc na miasto, które widziała we śnie.

- Teraz to ruiny. Pustkowie Smauga.- oznajmił Balin.

- Wkrótce południe. Musimy znaleźć wejście przed zachodem słońca.

- Zaraz jesteśmy na płaskowyżu?- dopytał Bilbo.

- Tu mieliśmy spotkać się z Gandalfem. Widzisz go tutaj? Nie mamy czasu na czekanie, jesteśmy sami.- podsumował Thorin i ruszył w stronę Góry.

Kompania ruszyła za nim, a elfka z hobbitem zostali.. Bilbo spojrzał na Dale, a potem na białowłosą.

- Nie możemy tu zostać. Musimy iść z nimi, chodź.- powiedziała ruszając.

- Mieliśmy czekać na Gandalfa.- zatrzymał ją hobbit.

- Wiem, ale musimy dotrzeć do Góry przed zachodem słońca, a to już niebawem. Posłuchaj mnie. Skoro nie ma tu Gandalfa to znaczy, że jest potrzebny gdzie indziej, ale wróci do nas i będziemy razem świętować odzyskanie Ereboru.- powiedziała spokojnie widząc niepewność hobbita.

Bilbo stał chwila zastanawiając się nad słowami elfki. Podróżował już tyle z nimi, że wiedział, że czarodziej często ich opuszcza, ale zjawia się, gdy potrzebują pomocy. Uratował ich przecież przed trollami i goblinami. Gdyby nie on dawno już byliby martwi. Skoro tak było wcześniej teraz również tak musiało być.

Westchnął kiwając potwierdzającą głową i ruszył pierwszy w kierunku, w którym udali się potomkowie Durina. Elanor stała jeszcze chwilę spoglądając na ruiny miasta Dale czasy czas myśląc co widziała w śnie. Bała się tego co nastąpi, martwiły ją słowa matki: To się już zaczęło i nie skończy szybko i nie bez ofiar. Zło się obudziło i to co stanie się przed Ereborem to dopiero początek wielkiej wojny.

– I co?! – krzyk Thorina oderwał ją od myśli. Szybko ruszyła w stronę z której nadszedł. Zobaczyła kompanie, która się rozdzieliła i szukała schodów prowadzących do wejścia Góry.

- Nic!- odkrzyknął Dwalin.

- Jeśli mapa nie kłamie wejście jest dokładnie nad nami.- powiedział i zaczął się rozglądać.

- Tutaj!- krzyknął Bilbo widząc wyrzeźbione w skalnym posągu schody.

- Masz świetny wzrok.- odparł z uśmiechem Thorin stając obok hobbita.

Ruszył pierwszy wspinając się po schodach. Za nim ruszyła reszta kompani, a elfka na końcu pilnujac, aby nikomu po drodze nic się nie stało. W końcu dotarli na górę stając przed skałą, gdzie znajdowały się ukryte drzwi.

Thorin podbiegł do skały stając na wprost niej.

- To tutaj, ukryte drzwi.- powiedział i odwrócił się reszty  - Niech wszyscy co wątpili, niech pożałują!- powiedział donośnie trzymając klucz.

Krasnoludy krzyczeć ze szczęścia. Elanor dostrzegła wielki i szczery uśmiech na twarzy Thorina i sama się uśmiechnęła widząc radość dzieci Aulëgo. Udało im się dotrzeć do Góry teraz pozostało jedynie otworzyć drzwi, znaleźć  arcyklejnot i zabić smoka. Nie przejmowali się tym co ich czeka. Ważne dla nich było to, że w końcu korzystając swój dom, swoje królestwo.

- Mamy klucz, czyli gdzieś jest dziurka.- stwierdził Dwalin i zaczął szukać otworu.

- Ostatnie światło dnia Durina wskażę ci dziurkę od klucza.- powiedział Thorin patrząc na słońce.

Odwrócił się do reszty obserwując poczynania kompana. Słońce pomału znikało za górami. Zostało mało czasu.

- Nori.- zwrócił się krasnoluda, który szybko podszedł do skały i zaczął stukać łyżeczką o skałę mając przy uchu szklankę.

– Słońce zachodzi.

– Nie słyszę kiedy tak walisz!- powiedział, gdy Dwalin zaczął uderzać o skałę.

– Nic! Nic tu nie ma!

– Rozbijcie skałę!- rozkazał Thorin.

Dwalin, Bifur i Gloin zaczęli uderzać toporami o skałę, ale nic to nie dało. Broń kruszyła się pod wpływem uderzenia, a skała nadal pozostawała nietknięta.

- Nic to nie da.- powiedziała elfka na tyle cicho, że nikt jej nie usłyszał.

- Musi ustąpić.

- Nie, drzwi są zapieczętowane. Nie otworzymy ich siłą. Strzeże ich magia.- powiedział Balin.

Słońce zaszło całkowicie za Góry. Jego blask już tu nie sięgał.

-Nie.

Thorin wyciągnął mapę i stanął pod ścianą i zaczął czytać.

- „Ostatnie światło dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza.” Tak jest napisane. Co przeoczyliśmy? Balinie?

- Słońce zaszło. Już nic nie zrobimy, mieliśmy tylko jedną szansę. Idziemy to koniec.- powiedział i zaczął kierować się do zejścia.

Reszta kompani poszła za jego przykładem i również zaczęli schodzić.

- Chwileczkę. Dokąd oni idą? Nie możecie się teraz poddać!

Bilbo starł się zatrzymać krasnoludy, ale bez skutku. Hobbit i elfka spojrzeli na Thorina, który był bardzo zawiedziony. W jego oczach białowłosa dostrzegła smutek. Miał wielką nadzieję na odzyskanie swojego domu. Odwrócił się i wypuścił klucz, który z brzdękiem upadł na ziemię.

- Thorinie nie możesz się poddać.

Dębowa Tarcza poddał hobbitowi mapę i odszedł. Wszyscy zaczęli schodzić na dół. Pozostała jedynie Elanor z Bilbem.

- Ty też odejdziesz?- zapytał.

- Nie, obiecałam krasnoludom, ze im pomogę. Coś mi tu nie pasuje. Jak to dokładnie miało być?- zapytała podchodząc do skały.

- „Stań przy szarej skale, kiedy Drozd zastuka o zachodzie słońca. Ostatnie światło dnia Durina skarżę ci dziurkę od klucza.”- przeczytał Bilbo.

- Ostatnie światło.- powtórzyła- Ostatnie światło nie znaczy, że musi to być światło słońca prawda?- zapytała odwracając się do hobbita, który pokiwał głową- A żaden Drozd nie stukał.- zauważyła.

- Masz rację. Też nie słyszałem stukania. Myślisz, że chodzi o światło...- urwał i oboje spojrzeli na niebo – księżyca.

Nagłe stukanie przykuło ich uwagę. Odwrócili się dostrzegając jak Drozd chciał rozłamać orzecha o skałę. Spojrzeli na siebie z uśmiechem, a następnie na skałę, na którą zaczął padać światło księżyca wskazując dziurkę od klucza.

- Ostanie światło.- powiedział zachwycony Bilbo.

- Ostatnia nadzieja.- powiedziała.

- Dziurka od klucza! Wracajcie!- krzyczał.

- Chodziło o światło księżyca, ostatnie światło jesieni!- również zaczęła krzyczeć.

- Gdzie jest klucz?- zapytał pan Baggins rozglądając się nerwowo.

Elfka również zaczęła go szukać. Była to ich jedyna szansa na otworzenie ukrytych drzwi. Bilbo przypadkiem popchnął go stopą. Klucz już miał spać w przepaść, kiedy Thorin nadepną butem na sznurek, na którym był klucz.

Thorin spojrzał na nich i podniósł klucz. Reszta krasnoludów również wróciła i stanęła obok swojego króla. Podszedł on do skały i włożył klucz do dziurki i przekręcił go. Popchnął skałę i otworzył drzwi.

- Erebor.- powiedział Thorin stając w wejściu.

– Thorinie.- zaczął Balin stając obok przyjaciela. Ten jedynie położył mu rękę na ramieniu, po czym wszedł do środka.

– Znam te ściany, korytar, skały.- mówił dotykając ściany- Pamiętasz komnaty wypełnione światłem.- zapytał stając na schodach prowadzących w dół.

– Tak.- przytaknął Bin z łzami w oczach wchodząc do wnętrza Góry.

Za nim ruszyła reszta stając dostrzegając grawer nad wejściem.

– „Oto jest siódme królestwo rodu Durina. Oby serce Góry zjednoczyło wszystkie krasnoludy w obronie tego domu.”- przeczytał Gloin.

- To koniec.- powiedziała elfka zwracajc na siebie uwagę całej kompani.

- Co? To dopiero początek.- powiedział  Thorin wychodząc i stając na przeciw niej, a tuż za nim ruszył Balin.

- Nie dla mnie.

- Jak to? Przecież obiecałaś, że pomożesz! Mówiłaś, że dotrzymujesz złożonych obietnic!- zaczął krzyczeć.

- Obiecałam, że pomogę wam dostać się do Góry na czas i obietnicy dotrzymałam! Jeśli myślisz, że wejdę do Ereboru to się myślisz! Wykonałam moje zadanie. Już czas na mnie.- dodała już spokojnie.

Thorin wrócił do środka zostawiając białowłosą i siwobrodego, do którego podeszła.

- Pilnuj Thorina, boję się, że i jego dosięgnie choroba.- wyszeptałam.

- Masz moje słowo.- wyszeptał.

Elanor uśmiechnęła się ruszając w drogę powrotną. Zatrzymała się przed schodami ostatni raz patrząc na kompanie i zaczęła schodzić na dół.

°•☆•°

Jest i nowy rozdział, jak i okładka. Tak jak obiecałam wracam do pisania i publikowania. Chociaż nie wiem jak to będzie, bo jak zobaczyłam swój plan na ten rok szkolny to jestem załamana, więc możliwe, że rozdzialy będę się pojawiać nieregularnie, bo jestem zmuszona łączyć naukę z spaniem, więc trzymajcie kciuki, że dam radę i przeżyje ten rok szkolny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro