#28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziś po raz kolejny odechciało mi się żyć. Wczoraj po rozmowie z Zuzią poszłam na wagary. Nie potrafiłam przestać myśleć o śmierci i płakać. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce i płakałam resztę dnia. Dlaczego? Bo wróciły wszystkie wspomnienia, te najbardziej bolesne. Wciąż mnie boli to wszystko, co się stało dawno temu. Nie umiem zapomnieć przeszłości. Nie umiem myśleć z nadzieją o przyszłości. A teraźniejszość?  Wciąż nie umiem przestać płakać. Nic mi już nie pomoże. Straciłam nadzieję. Zobojętniałam. Zuza miała rację nie chcę nikogo wyzywać bez potrzeby. Nie chcę już się odegrać, bo to bez sensu. Ja coś im zrobię, a potem oni mi, ale oni zrobią coś gorszego. Ja chcę tylko płakać. Nic innego już mi nie pozostało. Nikt się mną nie interesuje, więc mogę skończyć życie tu i teraz. Mam żyletkę. Ale nie mogę. Czemu w takich chwilach przypomina mi się, że muszę żyć mimo wszystko? Nie mogę się poddać, ale chcę. Później wróciłam na kazanie od pani Hanii. Dziś jestem w szkole w łazience. W dobrze znanej mi kabinie i już nigdy stąd nie wyjdę. Mam żyletkę. Wystarczy tylko przeciąć żyłę i już mnie tu nie będzie. Już nigdy nie będę płakać... Ale nie mogę tego zrobić. Chcę, ale nie mogę. A w sumie co mi tam. Rach ciach i już mnie nie ma. Ale czy ja tego naprawdę chcę? Tak. Chcę umrzeć. Moje walczenie z samą sobą przerwał dzwonek, oświadzczając, że pora na chemię. Pan Wender już wrócił i pewnie zauważy, że coś ze mną nie tak. Ale mam też tabletki na sen. Umrę jeszcze dziś przed wf-em albo w trakcie wf-u.

Pa już po raz ostatni...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro