#36

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znowu nie byłam w szkole i znowu kazali mi jechać do psychologa. Nie pomógł. Wróciliśmy wcześniej. Poszłam do parku. Usiadłam na ławce. Zaczęłam płakać.

- A ty znowu płaczesz?

Odwróciłam się w stronę głosu. Zobaczyłam Kajtka. Wszystko wróciło. Cała jego zdrada i udawany związek. Miałam go gdzieś i zaczęłam płakać. Nie umiałam powstrzymać łez. Na samo wspomnienie o tym wszystkim płaczę i nie mogę przestać.

- Coś powiedziałem nie tak? Czemu płaczesz?

Troszkę się ogarnęłam.

- A ty nie w szkole?- spytałam.

- Już po szkole, nie wiesz? Ej nie zmieniaj tematu Róża.

- Znasz moje imię?- to tu mnie zdziwił.

- Tak. Jak mógłbym nie pamiętać imienia tak rzadkiego jak twoje? Jak mógłbym nie pamiętać imienia mojej ukochanej osoby?

- Co?- spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

- To, co słyszysz. Różyczko moja kochana przepraszam cię za to jaki kiedyś byłem. No wiesz za to, że zdradziłem twoją miejscówę i tak podle oszukałem. Przejrzałem wreszcie na oczy ty jesteś moim skarbem i nie chcę cię stracić już nigdy więcej.

- Dobrze się czujesz?

- Tak, wspaniale. Może zaskakiwać cię moja zmiana, ale dla ciebie jestem gotów zrobić wszystko.

- Nie... Ty chcesz znowu mnie wykorzystać...

- Nie kochanie. Kocham cię.

Chłopak usiadł obok mnie i zaczął się przybliżać, chcąc pocałować. Nie mogłam mu pozwolić. On kłamał, co było widać. Ale nie wiem, co w tamtej chwili mi odbijało, że go nie odepchnęłam. Pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. Tak bardzo wtedy tego chciałam, ale to był drugi najgorszy błąd mojego życia. Wnet poczułam, jak ktoś mnie odciąga od Kajtka. Chwilę później leżałam na ziemi. Wstałam. Ujrzałam jak jakaś dziewczyna krzyczy na Kajtka, a on na nią. Nie umiałam skojarzyć faktów, aż dziewczyna go pocałowała, a on jej nie odepchnął. Znowu dałam się oszukać. Jak mogłam być taka głupia? Znowu pozwoliłam mu mnie skrzywdzić. Znów mnie wykorzystał. Nie mogłam tam być dłużej. Uciekłam, nie patrząc gdzie biegnę. Prawie niechcący wpadłam pod samochód, ale prawie. Pobiegłam sama nie wiem gdzie. Nie chciałam o tym pamiętać, więc wykręciłam numer do kolegi, no jakby kolegi i zaraz potem już płaciłam za towar, który zamówiłam od niego. Poszłam gdzieś się schować i wypiłam to, co mi przyniósł, a były to mocne piwa. Nic więcej nie pamiętam, ale jakoś chyba poszłam do sierocińca do pokoju i zasnęłam na łóżku, by później obudzić się na kazanie od pani Hanii. Trudno. Teraz wiem, że plotki mają rację i wiem już na pewno kiedy, gdzie i jak umrę, tak by nikt nie zdołał mnie ocalić...

Pa już po raz ostatni na zawsze...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro