#37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny raz Zuzia zmieniła moje zdanie. Miałam wszystko przygotowane. Poszłam do szkoły tylko po to, żeby skończyć tam życie. Byłam już w łazience i przebierałam się na wf, pamiętając o planie. Potem wyjęłam z plecaka jakieś tabletki, które miałam zamiar przedawkować, co gwarantowało śmierć. Wzięłam garść i schowałam do kieszeni sportowej bluzy. Nagle weszła Zuzia.

- Tu jesteś...

- Ooo cześć. Nic nie robię - rzekłam, podnosząc ręce do góry.

- Nie wygłupiaj się. Wiem, co się z tobą dzieje i chcę ci pomóc tylko te dziewczyny jakoś tak jakby specjalnie trzymają mnie od ciebie z dala, ale teraz im uciekłam.

- Nie udawaj. Chciałaś mnie tylko wykorzystać. Nie pozwolę ci drugi raz...

- Nie wiem co one ci mówiły, ale nie słuchaj ich. Nie przejmuj się też Kajtkiem, bo to dupek, który nie zasługuje na nikogo. Wiem już prawie wszystko i nie waż mi się zabijać...

- Ty nic nie wiesz - wypaliłam.

- Wiem więcej niż myślisz. Chcę ci pomóc. Daj sobie pomóc. Proszę. Nie rób tego. Nie zabijaj się przez nich. Oni nie mają prawa robić to, co robią. A ty musisz wreszcie się im postawić. Musisz zwyciężyć. Dasz radę, ale nigdy więcej nie waż próbować mi się zabić. Rozumiesz? Nie daj zawładnąć im nad tobą, bo będzie źle. Daj sobie pomóc.

- Już przegrałam... - zaczęłam płakać z bezsilności wobec samej siebie.

- Nie przegrałaś. Jeszcze walka trwa, a ty wygrasz, bo jesteś kimś wyjątkowym. Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Nie wierz w te durne plotki. Nie przejmuj się, gdy oni zaczną cię obgadywać. Wybacz im albo idziemy z tym na policję. Nie mają prawa aż tak się na kimś znęcać. To za daleko zaszło.

- Na policji to mnie zgarną za...

- Nie chcę tego wiedzieć, ale na policji powinni cię zrozumieć. Musimy coś z tym wszystkim zrobić. Ty albo ja.

- Po co skoro niedługo umrę?

- Przestań. Nie umrzesz, bo ja ci nie pozwolę.

Zuzia podeszła do mnie i zaczęła przeszukiwać mój plecak. Znalazła tabletki i je wyrzuciła. Nie protestowałam. Żyletki też wyrzuciła. Później usiadła obok mnie.

- Nie pozwolę ci umrzeć rozumiesz? Zrób ten krok do przodu jeszcze dziś i pokaż im, że już nie zwracasz uwagi na plotki, a im się one prędzej znudzą.

- Zostaw mnie...

- Nie zostawię cię, bo potrzebujesz teraz kogoś bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Zadzwonił dzwonek. Wstałam.

- A kieszenie? Masz coś w nich?

- Nie, nic...

- Przestań. Widziałam, jak coś do nich wkładasz. Opróżnij je.

- Ale mamy teraz wf.

- Kit z tym. Opróżnij proszę kieszenie i wyrzuć ich zawartość.

Przewróciłam oczami i niechętnie wyrzuciłam zawartość kieszeni, w których miałam garść tabletek.

- Później musimy pogadać na spokojnie.

- Skoro chcesz to u ciebie w domu.

- Ok. A teraz chodź na wf. Nie martw się panem. Będę obok- uśmiechnęła się do mnie. Jej uśmiech był szczery. Dawno takiego nie widziałam.

Poszłyśmy na wf. Jej rozmowa ze mną była szczera. Może faktycznie chce mi pomóc? Ale ja nie umiem nikomu się zwierzać. Już nie umiem i nie będę umieć. No to chyba nie będę mogła się zabić. Nie wiem czy wytrzymam następny dzień...

Pa...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro