#42

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cztery dni życia. Czuję się słabiej niż na początku. Nie mogę już chodzić ani mówić. Na szczęście mogę jeszcze pisać, czytać, myśleć i rozumieć, więc jeszcze nie jest aż tak źle. Nie wiem co mogę zrobić w te cztery dni, ale cieszę się, że mogę spędzić je wśród rodziny. Może i nowej, ale rodziny. Z zmęczenia, które odczuwam mimo, że tylko leżę na łóżku zamknęłam oczy i zasnęłam.

Otworzyłam oczy. Zobaczyłam śpiącego tatę na fotelu. Podeszłam bliżej, usiadłam na jego kolanach i przytuliłam go. Tata się ocknął i odwzajemnił przytulas. Trwaliśmy tak, aż przyszła mama. Ona też się do nas przytuliła.
Nagle rodzice znikli, a pokój ogarnęły ciemności. Później przyszedł jakiś pan, który wziął mnie gdzieś. Byłam na pogrzebie. Potem w sierocińcu. Szkoła. Pierwszy dzień. Było wspaniale. Drugi dzień już zaczęło się sypać. Pierwsze plotki, obelgi, wytykania... Nagle zobaczyłam twarz Kajtka, która była zapłakana... Zaraz potem ta sama twarz śmiała się ze mnie, a następnie całowała kogoś innego... Łzy poleciały potokami. Chwilę później znów widziałam ciemność. A potem biel i czerwień... szpital i krew...

Obudziłam się. Byłam w jakimś pokoju. Zaraz potem przypomniałam sobie, że jestem w swoim nowym pokoju. Dawno mi się to nie śniło. Ten sen opowiadał o początku i o moim upadku. Po zdradzie Kajtka wpadłam pod samochód, a to wina depresji, którą potem miałam... Cieszę się, że mnie uratowali, bo inaczej nie poznałabym Zuzii, a to osoba, która otworzyła mi oczy dwa razy... Mimo tego wszystkiego, co doświadczyłam w moim życiu uważam, że było warto żyć. To była wspaniała przygoda, której już nie zapomnę, bo już niedługo umrę... No cóż. Żałuję tylko tego, że chciałam odebrać sobie życie kilka razy... Cieszę się, że to przezwyciężyłam.

Pa..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro