dzień po 300716

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Za szpitalnym oknem malował się mglisty poranek, można było zobaczyć dzieci biegające po placu zabaw obok.

Chłopak spojrzał na swoją dłoń, podłączoną do kroplówki.

Westchnął cicho.

Był sam w tej sali, pomimo tego, że było parę wolnych miejsc. Odpowiadało mu to, nie chciał, aby ktoś mu przeszkadzał. Lekarz chwilę wcześniej oznajmił mu, że w szpitalu zostanie dwa dni dłużej, gdyż nie jest pewne, czy w domu znów nie zemdleje.

Lekarz także mu powiedział, że miał dużo szczęścia, że Lisa go znalazła. Blondyn był jej dozgonnie wdzięczny, wiedział, że musi jej się jakoś odwdzięczyć.

Usłyszał ciche otwieranie drzwi.

Uniósł wzrok, a w drzwiach ujrzał granatowookiego chłopaka, którego bardzo dobrze zna.

- H-hej Alois.. - szepnął, podchodząc do przyjaciela. - J-jak się czujesz?

Blondyn widział łzy w jego oczach, co go trochę zaniepokoiło.

- Dlaczego płakałeś? - spytał, spoglądając na towarzysza.

- M-mogłeś umrzeć, po prostu się przestraszyłem, gdy dowiedziałem się, ż-że jesteś w szpitalu.. - powiedział, próbując powstrzymać łzy.

- Hej, to nic takiego! Jest wszystko dobrze, widzisz?

Jego bladą twarz zdobił szeroki i najprawdziwszy uśmiech, na co granatowooki się zarumienił.

Uwielbiał patrzeć, jak jego najlepszy przyjaciel się uśmiechał.

- W-widzę.. - przęłknął ślinę, delikatnie się uśmiechając. - M-mogę się do ciebie przytulić? T-tęskniłem..

Po pół godzinach granatowooki musiał iść, więc blondyn został sam.

W sumie, znowu.

Przez resztę dnia pisali smsy, a Alois był w dobrym humorze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro