Rozdział 37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wysiadłam w auta i wpadł na mnie jakiś młody chłopak z kartonami w rękach. Przeprosił i poszedł dalej. Ostrożnie skierowałam się w stronę domu a za mną Filip. Nie chciałam jechać z kimś innym, jakoś nie czułabym się bezpiecznie. Poszliśmy do mojego pokoju na piętrze. Filip przytargał kilka kartonów. Otworzyłam szafę i jednym ruchem ręki wpakowałam wszystko do kartonu. Powtórzyłam to kilka razy i szafa była pusta. Chłopak zabrał jeden katon i wystawił za drzwi ja podniosłam drugi i zrobiłam to samo. Kilka drobiazgów i zdjęć też spakowałam. Po godzinie najpotrzebniejsze rzeczy trafiły do kartonu. Trochę mi smutno, że musimy się stąd wyprowadzić. Niestety takie życie, nic nie poradzę. Może w Phoenix będzie chwila spokoju. Przydał by mi się "urlop" od tego życia. Zadzwonił mój telefon, odebrałam połączenie od Richarda.

- Cześć, szybkie pytanie chcesz chodzić do tej samej szkoły co Julia ?- zapytał.

 -Seriooo? - powiedziałam niezadowolona - nie mogę iść na zaoczne ?

- Nie, w weekendy jak nie impreza to coś innego więc zawalisz szkołę - stwierdził-To jak, chcesz ?

- No dobra - zgodziłam się niezadowolona- Ale Megan ma chodzić ze mną na lekcje.

-Okej. A i wracajcie szybko bo Nathan znalazł jakieś domy i chcę żebyś wybrała. i w ogóle pomogła mi mam tyle na głowie, że nie wiem w co ręce włożyć a wy zajmujecie się pierdołami.

- Zaraz będziemy wracać - odpowiedziałam i rozłączyłam się- W dupę sobie te ręce włóż - mruknęłam pod nosem.

Schowałam telefon i usiadłam na łóżku. Filip wrócił z dołu i usiadł obok mnie. Oparłam głowę o jego ramie. Siedzieliśmy tak przez chwile w ciszy.

- Szkoda trochę tego domu- powiedział- dużo wspomnień.

- Nooo A pamiętasz jak rzucaliśmy balonami z wodą z tego okna w Nathana, jak siedział na ogrodzie?

- Pamiętam - zaśmiał się - laptop poszedł się jebać wtedy a Nathan się tydzień nie odzywał.

- To były fajne chwile - zamyśliłam się na sekundę - dobra jedziemy bo Richard okres ma i drze się, że gównami jesteśmy zajęci.

Zabraliśmy się spod tego domu i po godzinie byliśmy w bazie. Od razu  ruszyłam do Nathana który siedział przy komputerze. Pokazał mi trzy domy. Wybrałam ten najdroższy ale największy, przestrzeń w domu nam się przyda. Myślę, że dla około 6 ludzi będzie okej. Dom był bardzo ładny z zewnątrz a na ogrodzie miał basen. Do biura wszedł Richard.

- Cześć siostra - pocałował mnie w czubek głowy- i jak wybrałaś?

- Tak, tylko ktoś musi tam jechać i załatwić wszystko. Chyba nie chcesz kupić kota w worku po zdjęciach to wiesz, nigdy nie wiadomo co jest w środku.

- To jedź tam, weź dziewczyny i Filipa. Załatw wszystko i zostańcie tam już, ja z reszta przyjadę. - wytłumaczył.

- No dobra a teren pod bazę też mam ogarnąć ? No i co z Edwardem, on tam jest szefem oddziału. Jak my się przeprowadzimy to on nie ma pracy...

- Masz wolną rękę, nie wiem zwolnij go, zdegraduj cokolwiek. Ty decydujesz, jak zrobisz tak będzie. - powiedział i wyszedł.

- A pocałuj mnie w dupę - powiedziałam kiedy zamknął drzwi. Nathan się zaśmiał.

- Dobra to ja dzwonie do tego gościa od domu i umawiam was na jutro okej?- zapytał chłopak.

- Tak, ja idę się ogarniać i wyjeżdżamy za godzinę.

Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do kuchni w między czasie napisałam sms do Megan, Julii i Filipa, że mają tam przyjść. Otworzyłam drzwi i usłyszałam jak ktoś krzyczy.

- Kto mi kurwa zajebał znowu paczkę fajek? - oburzył się jakiś chłopak na oko 20 lat. Miał blond włosy i niebieski oczy- Zabije kurwa gnoja, odstrzelę mu łeb.

- Ja - powiedziałam wchodząc. Domyśliłam się, że to jego paczkę rano zabrałam. Wszyscy w kuchni spojrzeli na mnie. Było ich czterech. Po moich słowach zaczęli oni buczeć.

- To masz przejebane Harry - powiedział jeden z nich.

- Masz - wyciągnęłam dwadzieścia dolarów z kieszeni i podałam chłopakowi- Kup nowe. Sorry, że zabrałam bez pytania.

Popatrzył na mnie jak na ducha , reszta to samo, aż zaniemówili.

- Nie no szefowo, nie chcę - powiedział oddając pieniądze. Nie przyjęłam ich.

- Bierz i kup a teraz won z kuchni i do roboty- zarządziłam i chłopaki zmyli się.

 Wzięłam kilka owoców i zaczęłam kroić na sałatkę owocową. Po chwili miałam miskę pełną bananów, jabłek, pomarańczy i kiwi. Usiadłam przy stole, kiedy do kuchni weszła Julia I Megan.

- O co masz dobrego - zapytała Julia.

- Zrób sobie jak chcesz a nie mi będziesz wyjadać- powiedziałam zabierając w ostatniej chwili miskę spod jej reki.

- No dobra dobra - podeszła do blatu i zaczęła obierać owoce.

-Wiesz może czemu Thom od rana mówi do Richarda tato?- zapytała Megan.

- Przegrał wyścig.

- 30 sekund?- zapytała Julia śmiejąc się.

- Nooo

- Dureń, przecież i tak nie wygra - stwierdziła Megan.

- Siema - powiedział Filip wchodząc do kuchni.

Odpowiedziałyśmy mu. Chłopak podszedł do mnie i zabrał mi widelec. Nabił na niego kilka owoców i zjadł. Spojrzałam na Julie i Megan, wzrokiem który mówił "Jebnę mu".

- A mi nie pozwoliłaś - oburzyła się Julia.

- Ja mogę więcej niż ty smarku - stwierdził Filip.

- O ty gnojku - rzuciła w niego kawałkiem jabłka.

Z kim ja muszę pracować. Niby niebezpieczni gangsterzy a zachowują się jak dzieci. Wyjaśniłam im co mamy do roboty i, że za godzinę wyjeżdżamy więc niech wezmą tylko kilka rzeczy na przebranie i zejdą do garażu. Filip miał też skoczyć po walizkę z pieniędzmi na kupno domu. Ja też poszłam się spakować. Z jedną torbą po 15 minutach zeszłam do garażu. Wszyscy już tam byli. Wsiedliśmy do jednego auta. Stwierdziłam, że będziemy prowadzić na zmianę. Padło na to, że będę pierwsza, więc usiadłam za kółkiem. Odpaliłam samochód i powoli  wyjechałam z garażu. Przy bramie stał Richard, pomachał dając znak, że mam się zatrzymać. Uchyliłam szybę.

- Uważajcie na siebie, nie chcę dostać dziwnych telefonów - wskazał na Filipa- Pilnuj ich.

- Spokojnie bracie, jadę kupić dom nie na wojnę.

-Dobra dobra. Macie być grzeczne. Do zobaczenia- powiedział i odsunął się od auta.

W oddali słyszałam jak Thom woła do niego tato a Richard wkurzony mówi, że zaraz skopie mu tyłek. Odjechałam z uśmiechem na ustach. Jechaliśmy już ze cztery godziny, jest godzina 17. Słońce powoli zaczyna schodzić z nieba. Zatrzymałam się na stacji benzynowej żeby rozprostować kości. Dziewczyny wysiadły szybko z auta i pobiegły do toalety.

-Ej może coś zjemy ?- zaproponował Filip.

- W sumie dobry pomysł .

Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do przydrożnej restauracji. Filip napisał sms dziewczyną, że mają do nas dołączyć. Usiadłam przy stoliku a chłopak złożył zamówienie. Poczekaliśmy chwilę aż kelner przyniósł nam 4 talerze z jajecznicą boczkiem i chlebem. Dziewczyny dołączyły do nas. Rozmowie i śmiechom nie było końca, Uwielbiam takie chwile. Jesteśmy wszyscy jak jedna wielka rodzina, przeżywamy wzloty i upadki. Chwile radosne i smutne ale razem. Po godzinnej przerwie ruszyliśmy dalej w trasę. Teraz prowadził Filip. Zapadła już noc. Julia i Megan zasnęły. Przynajmniej one będą wyspane. Jechaliśmy słuchając muzyki. Grała cicho tak żeby nie przeszkadzać śpiochom.

-Mam nadzieje, że wybrałaś ładny dom- powiedział Filip- Bo jak nie to nie pozwolę go kupić.

- Spodoba ci się. Jest duży i ma basen.

- O coś nowego- zaśmiał się- To co powiesz na kąpiel w basenie o północy?

- Ciekawa propozycja. Od kiedy ty masz takie dobre pomysły ?

- Od zawsze ale nie wygłaszam ich.

- To wszystko wyjaśnia- zaśmiałam się.

- Powiedz mi jak się czujesz po tym wszystkim ?- Zapytał.

- Ahh.... Chujowe uczucie wiedząc, że uniknęło się śmierci dwa razy  z rzędu. Ale jakoś się trzymam.

-Zauważyłem, że kiepsko sypiasz w nocy.

- Skąd wiesz ? Szpiegujesz mnie? - spojrzałam na chłopaka.

- Od razu, że szpieguje ... Martwię się i wstaje, żeby sprawdzić czy wszystko okej. Pamiętam przecież, twoje napady w nocy. Wiem, że nie spałaś od wczoraj....

- Od tego porwania często myślę o wszystkim. Myśli tłoczą się w mojej głowie i nie mogę przez to spać.

- Jakoś jak ja jestem obok to zasypiasz bardzo szybko- uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.

- Może dlatego, że jesteś najlepszą przytulanką - zaśmiałam się.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Filip załatwił pokoje w hotelu. Były tylko dwuosobowe więc wyszło na to, że dziewczyny śpię razem a ja z Filipem. Nie będę narzekać, może szybko zasnę przy nim. Chłopak położył nasze torby na ziemi. Wyciągnęłam ze swojej koszulkę i bieliznę na zmianę. Zniknęłam w łazience ogarniając się na szybko. Stwierdziłam, że spanie w samej koszulce i majtkach to dobry pomysł ze względu na upał jaki panował tej nocy. Kiedy wyszłam zastałam chłopaka leżącego na brzuchu w samych bokserkach. Uniosłam jedną brew i przygryzłam wargę. Nie ma to tamto Filip jest najseksowniejszym facetem jakiego znam. Usiadłam na łóżku rozczesując włosy. Chłopak coś mruknął w poduszkę.

-Co?- zapytałam obracając się do niego.

Wyciągnął rękę w moją stronę, podałam mu dłoń a ten pociągnął mnie do siebie przytulając.

- Już się tak nie strój i tak jesteś piękna - mruknął mi do ucha.

- Zdania są podzielone - odpowiedziałam kładąc jego rękę na moim brzuchu tak żeby mnie nie dusiła.

- A kto uważa inaczej, skopie mu tyłek- oburzył się.

- Ja ...- mruknęłam po cichu.

Chłopak podniósł się i oparł na rękach zwisając nade mną. Popatrzył mi w oczy i pokiwał głową na boki w geście dezaprobaty.

- Muszę ci jutro skopać tyłek.

Powiedział śmiertelnie poważnie a ja wybuchłam śmiechem. Pocałował mnie w czoło i położył się w poprzedniej pozycji. Gdybym po tym wszystkim wierzyła w miłość powiedziałabym, że się w nim zakochuje .... Ale tak nie powiem no to nie prawda. Szybko zasnęłam w jego objęciach.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro