Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Boże, czemu mnie tak bardzo boli głowa. Spróbowałam otworzyć oczy i od razu tego po żałowałam. Cholerne białe światło, świeciło mi prosto w twarz. Gdzie ja jestem? Dobra jeszcze raz. Unioslam powieki i zamrugałam kilka razy, żeby przyzwyczaić się do światła. Jestem w sali dla rannych w willi. Ale.... Czemu? Zaczęłam sobie przypominać co się wydarzyło w ostatnim czasie. Aaa.... dlatego. Zaskoczył mnie, luj pasiaty.
Muszę jechać poćwiczyć z trenerem bo tracę refleks.
Poruszyłam ręką i poczułam coś miękkiego, podniosłam lekko głowę i zobaczyłam Kevina. Heh, jak on słodko śpi. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi. Ma lekko rozchylone wargi a jego dłuższe włosy, opadają na czoło i zamknięte oczy. Poprawiłam jeden niesforny kosmyk z jego czoła a on się zaczął budzić.
- Hej słonko, jak się czujesz? - zapytał od razu, kiedy ogarnął, że nie śpię.
- Świetnie - krzywo się uśmiechnęłam - Jak zawsze świetnie zaraz pójdę pobiegać.
- Widzę wredna ty się odezwała... może ja lepiej pójdę po Francis'a, żeby cię zbadał... - czy on jest smutny? Cooo?! Nie, coś mi się musiało przewidzieć.
Zostałam w sali sama, jednak nie na długo, po jakiś dwóch minutach pojawił się nasz prywatny lekarz.
Kiedy on robił badania kontrolne, zaczęłam się rozglądać. Byłam tu tylko raz i to ze dwa lata temu.
Białe ściany, odbijały światło lamp przez co dawało to trochę po oczach, ale dzięki temu można było spokojnie przeprowadzić operację. "Pikające" komputery i cała ta aparatura była do o koła mojego łóżka. Rurki z kroplówką, podłączone do mojego ciała ograniczały mi ruchy i denerwowały. Typowa zielona posciel, poduszką i prześcieradło na łóżku. Obok mnie znajduje się jeszcze z 15 innych miejsc na rannych ludzi.
Każda baza naszego gangu ma taką salę medyczną, na właśnie takie wypadki jak mój. Na wprost mnie, znajduje się mały kącik aby przeprowadzić szybką i ważną operację.
- Boli cię w tym miejscu? - zapytał lekarz przerywając mi zachwycanie się tym jakże wspaniałym miejscem.
*od Scarlett *( wyczujcie ten sarkazm, kurwa serio, wyścig starych ślimaków jest bardziej ciekawy niż to miejsce.)
- Trochę ale da się wytrzymać - odpowiedziałam
- Będziesz odczuwac ból w tym miejscu przez jeszcze dwa tygodnie.
Nie przemęczaj się, najlepiej jak będziesz leżeć i jak najmniej chodzić.
Ale niestety teraz musisz wstać- spojrzałam jak na idiotę. - Scarlett, leżałaś tu tydzień i cały czas spałaś, musisz rozruszać ciało.
- Co?!! Tydzień?!! Kurwa, leżałam tydzień bez wyzywania, że jestem leń i nawet tego nie pamiętam?!???!!! Pierdolę to, jak nie urok to sraczka....
Kiedy już przestałam się denerwować i jednocześnie zachwycać tym, że spałam tydzień (wiem, jestem pojebana) zwlekałam się z łóżka i powoli ruszyłam za Francis 'em.
Ubrana w szlafrok z kokiem na głowie, powolnym krokiem szłam po schodach do góry. Trzymając się poręczy odczułam, że to spanie mnie wymęczyło a raczej osłabiło.
Kiedy pokonałam schody zatrzymałam się przed lustrem w korytarzu. Wyglądam strasznie, blada wręcz białą jak kreda twarz, sińce pod oczami są bardzo widoczne. Podniosłam lekko bluzkę do góry, żeby zobaczyć brzuch, jest cały zabandażowany.
- Scarlett idziesz? - ponaglił mnie lekarz.
Posłusznie za nim ruszyłam swoim wolnym tempem. W salonie czekali na mnie mój brat, siostra, Megan, Thomas oraz Kevin i kilku ludzi.
Siostrzyczka Juliet, podbiegła do mnie i mocno się przytuliła, przez co syknęłam z bólu......
CDN.

No i mamy następny rozdział, z góry przepraszam jeśli będą jakieś błędy, pisze to o 3:00 w nocy więc mogłam coś przeoczyć lub źle napisać. XD Życzę miłej lektury :D
📖💪😊😄🔜⭐🌟⭐🌟⭐🌟⭐🌟⭐🌟

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro