Pytanie 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przychodzisz do domu z zakupów. W salonie zastajesz leżącego na podłodze Sama. Rzucasz torby i podbiegasz do niego. Sprawdzasz puls, nie czujesz. Sprawdzasz oddech, nie oddycha. Wykonujesz pierwszą pomoc najlepiej jak potrafisz. Nic się nie dzieje. Jesteś na skraju rozpaczy. Deana gdzieś wywiało, z Casem nie macie kontaktu od dłuższego czasu. Pierzasty sukinsyn, zawsze go nie ma gdy potrzebny.

Dzwonisz do Deana. Nie odbiera. W przypływie rozgoryczenia dzwonisz drugi raz. "Son of a bitch!" - krzyczysz.
Zrozpaczona czujesz, jak pierwsze dwie łzy spływają po twoich policzkach. "Nie, nie płacz." - myślisz.
Rozglądasz się. Zauważasz na stole niedojedzoną kanapkę. Intensywnie rozmyślasz, co mogło się stać.

Ostatnio mieliście niezłe porachunki z wiedźmami. "Cholera jasna! Woreczek złego uroku!" - mówisz i zaczynasz szukać. Wszędzie. Wkońcu znajdujesz go przyklejonego pod stołem.
"Ku*wa, ku*wa, ku*wa! Co teraz? Sam? Sam!".

Podchodzisz do niego i kładziesz sobie jego głowę na swoich kolanach.
"Sam, proszę obudź się. Sammy, kochanie, nie możesz mnie zostawić. Ani Deana, nie swojego brata"
Przytulasz go do swojej piersi. Łzy lecą z twoich oczu, nawet już nie próbujesz ich powstrzymać.
"Otwórz oczy, błagam, zrób to dla mnie." - szepczesz. Całujesz go w czoło. Przytulasz go mocniej do siebie.
"Nie, Sammy, nie...Nie!!" - krzyczysz. Z twojego gardła wyrywa się szloch.

Siedzisz tak pół godziny. Bujasz się delikatnie z ciałem ukochanego na boki. Masz zamknięte oczy, a w głowie  tylko to, że już więcej nie zobaczysz go żywego. Nie zobaczysz jego cudownego uśmiechu, tego jak poprawia przydługie włosy. Ba, nigdy ich już nie zapuści.

Z kim będziesz się śmiać? Z kim kłócić? Kto będzie twoim wielkoludem?

Składasz drobny pocałunek na jego skroni.
"Musisz żyć. Nie zasługujesz na śmierć. Nie na taką. Cholerne wiedźmy, nie mam pojęcia jak i kiedy to zrobiły... Nie mogę bez ciebie żyć. Ja nie chcę bez ciebie żyć!" - mówisz.
Wstajesz, delikatnie kładąc głowę ukochanego na podłodze. Czujesz się jak w transie. Sięgasz po kluczyki do samochodu. Wsiadasz do auta, nie zostawiając żadnego śladu po sobie. Nawet jeśli Dean by wrócił, miałby gdzieś twoją wiadomość.

Jedziesz przed siebie, mocno zaciskając dłonie na kierownicy. Masz jeden cel podróży, a głosik w twojej głowie mówi ci: "Musisz go uratować."

Dojeżdżasz na miejsce. Rozdroże. Wyjmujesz z bagażnika potrzebne materiały. Choć nigdy nie myślałaś, że zawrzesz pakt z demonem, to jednak zawsze woziłaś wszystko co do tego potrzebne. Na wszelki wypadek.

Zakopałaś pudełko. Czekasz. Boisz się. Ale uważasz, że robisz słusznie.
Nagle słyszysz chrząknięcie. Odwracasz się.
-Crowley? To ty?
-To ja powinienem się dziwić złotko. Co ty tu robisz? - patrzy na ciebie, mrużąc oczy.
Oddychasz głęboko.
-Sam nie żyje...
-Oh. I ty chcesz aby to się zmieniło. Powiem wprost, daje ci jeden dzień życia. Na pożegnanie.- już masz się wtrącić, lecz demon kontynuuje -Nie licz na więcej.  I tak dla ciebie jestem łaskawy.

Decyzja należy do ciebie.

Kochasz Sama. Chcesz aby żył.

Czy jesteś w stanie się poświęcić?

Jeden dzień, a potem piekło?

Pamiętaj, że musisz pocałować Crowley'a, czy Ci się to podoba, czy nie. Taki układ.

A może poczekasz, aż Dean zareaguje?

Co zrobisz?

Zawrzesz pakt?

Czy nie?

.
.
.
.
****
Jaki jest Twój wybór?
Mam nadzieję, że pomimo późnej godziny rozdział mi się udał XD
Rano każdy będzie miał niespodziankę, my hunters 😇😈
Do następnego! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro