Żarty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Wyjęłaś piwo, upiłaś łyk i postawiłaś je na stole. Poszłaś na chwilę do łazienki. Gdy wróciłaś twój trunek był wypity*
*Ty* Dean, gdzie moje piwo?
*Dean, podchodząc do lodówki* Przecież je dopiero otworzyłaś.
*Ty* No i go nie ma!
*Dean, zamykając lodówkę* Hej! Gdzie mój placek? Zostawiłem tu jeden kawałek.
*Ty* Ja go nie zjadłam.
*Przychodzi do was zdenerwowany Sam*
*Sam* Jeśli to wy zabraliście mój laptop...
*Ty* Nic ci nie zabraliśmy. Coś tu jest nie tak. Ja dopiero otworzyłam piwo, wyszłam na chwilę, a gdy wróciłam to już go nie było.
*Dean* Dokładnie. Mojego placka też nie ma.
*Przychodzi Castiel*
*Castiel* Widział ktoś moje anielskie ostrze?
*Popatrzyliśmy na siebie nawzajem. Powiedzieliśmy Cass'owi co nam zginęło. Pomilczał chwilę, nagle zmarszczył brwi, uzmysławiając coś sobie.*
*Castiel* Gabrielu! To nie jest zabawne.
*Pojawia się Gabriel*
*Gabriel* Cass, zepsułeś całą zabawę.
*Ty* Gabe, poważnie?
*Gabriel z uśmiechem* Świetnie było patrzeć jak zdenerwowani nie wiedzieliście co się dzieje. Myślałem, że zaraz skoczycie sobie do gardeł ale Cassie wszystko zepsuł.
*Sam* Jesteś...
*Gabriel* Wspaniałomyślny, zabawny, cudowny, seksowny? Taaak, wiem. *Porusza brwiami*
*Sam* Nie. Jesteś dziecinny.
*Dean naburmuszony* Zabrałeś mi placek! Powinienem cię zamordować.
*Gabriel się śmieje*
*Gabriel* Dobry był. Tak samo piwo.
*Mierzysz go morderczym wzrokiem*
*Gabriel* Chyba nie jestem tu mile widziany, więc już spadam.
*Pstryknął palcami i zniknął. Zaczęliście się sprzeciwiać, lecz na próżno*
*Dean* Pierzasty sukinsyn!
*Sam* Cholera, a mój laptop?

****
Ah ten Gabe, zawsze musi pożartować 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro