Tola story

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Do pokoju przez szyby wdarły się pierwsze promienie słońca. Na biurku leżały porozwalane papiery, przedmioty do pisania i zakreślania oraz mapa Europy, na której pozaznaczane były czerwone kropki. Wiele z nich znajdowało się w obrębie Rosji, Rumunii i Bułgarii. Dziewczyna usiadła na łóżku i przetarła oczy dłonią. Pierwszy raz od trzech dni tak dobrze się wyspała, chociaż wczoraj poszła spać o dosyć późnej porze. Trzeba jednak było omówić trasę i miejsce nowej wycieczki. Był to też jeden z niewielu momentów, kiedy mogła pospędzać trochę czasu z przyjaciółmi bez niepotrzebnej obecności rodziców w domu. Wszystkim wyszło to na dobre. Ona miała święty spokój, a opiekunowie nie musieli skarżyć się, że w domu znowu nie ma sera. Ciekawe dlaczego, pomyślała ze znaczącym uśmieszkiem. Przebrała się z piżamy w jakieś luźne ciuchy i wyszła na zewnątrz, żeby sprawdzić pocztę. Oprócz rachunków nie znalazła w skrzynce nic ciekawego. Wróciła do domu, po drodze wpuszczając do środka Muchę. Jamnik pobiegł szybko w stronę salonu i tyle go było widać. Zdjęła buty i weszła do kuchni, gdzie Boris majstrował coś przy blacie. I nie byłoby w tym nic dziwnego (dziewczyna wiedziała, że lubi gotować.), gdyby nie miał na sobie tego fartuszka w uśmiechnięte słoiczki majonezu. Zakryła twarz dłońmi, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

- Widzę, że się ze mnie śmiejesz.- spojrzał na nią z urazą.

- J-ja przepraszam... Ale ten fartuch jest po prostu świetny!- zachichotała.

- Masz z tym jakiś problem?- zapytał jak typowy dres.

- Nie.- odparła szczerze i usiadła na odsuniętym stołku.- Co tam pichcisz?

- Robię szaszłyki.- mężczyzna odwrócił głowę w stronę wejścia do salonu.- Szkoda tylko, że nikt mi nie pomaga i zamiast tego ogląda jakieś czeskie gówno!

- Ja mogę ci pomóc.- zaproponowała przyjaciółka.

- Już nie trzeba.- uśmiechnął się lekko.- Teraz wystarczy już tylko podpiec je na grillu i będą gotowe. Chociaż... Mogłabyś przygotować składniki do babeczek.

- Których babeczek?- dopytała Tasza.

-Tych, które robiłem w ostatnim filmiku.- podrapał się po głowie.- Sam już nie pamiętam z czym one były.

- Wiem, o które ci chodzi.- odparła.

- To dobrze.

Wziął w obie dłonie tacę z szaszłykami i wyszedł z kuchni. Dziewczyna w tym czasie zaczęła wyjmować z półek i z lodówki potrzebne rzeczy. Zastanowiła ją tylko jedna rzecz. Mianowicie, gdzie podziała się cała kostka sera? Kupowała go wczoraj i nie mógł tak szybko zniknąć. Opuściła mieszkanie raz jeszcze i podeszła do Borisa, który chodził po podwórku i szukał węgla.

- Boris?- przechyliła głowę na bok.- Używałeś sera do szaszłyków? Albo do czegoś innego?

- Nie.- zatrzymał się na chwilę.

- Nie mów mi tylko, że...- westchnęła głośno.- Zaszlachtuję go, jeśli znowu wyjadł mi cały ser! Przeklęty skurczybyk.

- Czemu od razu zwalasz całą winę na niego?- udał oburzonego.- To nie musiała być jego wina.

- Tak, bo to krasnoludki przyszły w nocy i wyjadły mi całą kostkę sera.- prychnęła zirytowana.- Dlaczego go tak bronisz, co?

- To moja rodzina!- wykrzyknął Boris.- Poza tym wiem, że tak naprawdę się na niego nie gniewasz.

- Tak?- założyła ręce na krzyż.

- Dokładnie.- uśmiechnął się szeroko.- Zawsze dochodzisz do wniosku, że wygląda niesamowicie uroczo, gdy próbuje obiecać, że nigdy więcej nie tknie niczego z twojej lodówki.

- Dobra, masz mnie.- zaśmiała się.

Wróciła do kuchni i wyjęła resztę potrzebnych składników. Nalała sobie szklankę soku i skierowała się w stronę salonu. Anatoli siedział sobie spokojnie na kanapie, wpatrywał się w ekran telewizora i co chwila brał do buzi starty ser z miski. Tasza oparła się o framugę drzwi i odchrząknęła na tyle głośno, by zwrócić uwagę kumpla siedzącego niedaleko. Tola prawie zadławił się serem i zwrócił wzrok w kierunku dziewczyny, szczerząc się na całego.

- Cześć, Taszka!- zawołał dziwnie rozbawiony.- Jak się spało?

- Dobrze. Czemu pytasz? Coś się wczoraj zadziało?- poruszyła sugestywnie brwiami.- I nie zmieniaj tematu. Właśnie zastanawiałam się, gdzie jest ten ser, który wczoraj kupiłam.

- Nie wiem.- wzruszył ramionami.- Ktoś musiał go ukraść.

- Borisowi też tak podkradasz jedzenie z lodówki?- zaśmiała się.

- O czym ty mówisz?- zagwizdał cichutko.- Masz jakieś podstawy, żeby oskarżać mnie o coś takiego?

- Mam i to dużo.- usiadła obok przyjaciela.- Co oglądasz?

- Jakiś czeski film.- położył miskę pomiędzy sobą a dziewczyną.- Też chcesz?

- To przez to pożywienie bogów nie chciałeś pomóc Borisowi z szaszłykami, co?- na jej twarz wstąpił promienny uśmiech.

- Ser był ważniejszy.- podsunął miskę jeszcze bliżej mnie.- Na pewno nie chcesz? Za chwilę nic nie zostanie.

- Nie, mam dość sera na jakiś czas.- odmówiła grzecznie.

- Bluźnisz.- stwierdził i wrócił do oglądania filmu.

Tasza zrobiła to samo, jednak film znudził ją po chwili. Nie miała chyba dzisiaj ochoty na tego typu seanse, raczej na coś związanego z wojną albo stary francuski le film. Już miała iść do regału po jakąś książkę, ale jej uwagę przykuł niczego nieświadomy Anatoli. Siedział po turecku w czarnych dresach i tego samego koloru koszulce z żółtym nadrukiem. Na głowie jak zwykle nosił białą uszankę. Wyglądał tak zwyczajnie i jednocześnie niezwykle pociągająco. Dziewczyna zamyśliła się, wpatrując w Tolę z czymś na kształt uwielbienia. Nie zauważyła, gdy do pokoju wszedł Boris i jak szybko z niego wyszedł, widząc zaistniałą sytuacje. Już po chwili znowu znajdował się w pomieszczeniu i uśmiechnął się wrednie pod nosem, robiąc zdjęcie. Dopiero wtedy Tasza podniosła na niego niezrozumiałe spojrzenie.

- Co ty...- zmrużyła lekko oczy.

- Jakie piękne zdjęcie!- jedną ręka dotknął miejsca, gdzie znajdowało się serce.- Teraz nie możesz już zaprzeczać.

- Boris, ty ruska świnio!- wrzasnęła oburzona.- Nienawidzę cię!

- Co jest?!- Tola przestraszył się, słysząc wrzask blisko siebie.

- Zaraz ci wszystko wyjaśnię, kuzynie.- mężczyzna nie mógł przestać rechotać.- Zaraz wszystko się wyjaśni.

- Spróbuj mu pokazać to zdjęcie...- syknęła rozwścieczona.

- Właśnie chcę to zrobić.- odpowiedział.

- Masz to usunąć!- zażądała.

-Nie!- Boris zaczął wycofywać się z pokoju.- Do niczego nie możesz mnie zmusić.

Dziewczyna ruszyła na niego z mordem w oczach, a po chwili pobiegła za nim, zostawiając zaciekawionego chłopaka samego. Zaczął główkować nad tym, dlaczego Tasza tak bardzo nie chciała, żeby zobaczył to zdjęcie. Wyłączył telewizor i odłożył na stół miskę z serem. Po paru minutach rozmyślania wyszedł z pokoju z lekkim uśmieszkiem na ustach z zamiarem znalezienia Borisa. Wiedział, że przyjaciółka mu tego raczej nie wyjaśni.

§

- Boris, dlaczego siedzisz pod drzwiami mojego pokoju?- zapytała i zamknęła za sobą front.

- Czekam, aż Anatoli mi otworzy.- powiedział to takim tonem, jakby było to oczywiste.- Zamknął się i nie chcę wyjść.

- Aha?- spojrzała na niego krytycznie.- A niby czemu zamknął się w moim pokoju? Co mu zrobiłeś?

- Zabrałem mu jego ukochany ser.- zaczął wymieniać.- Postraszyłem majonezem...

- Tym nie z Polski?- uniosła brew.

-Tak jakoś wyszło.- wzruszył ramionami .

- To wszystko wyjaśnia.-dziewczyna pokiwała głową.- Ale załatw to w miarę szybko, ok? Będę potrzebować kilku zeszytów.

- Nie ma sprawy.- odrzekł.

§

Tasza była naprawdę poirytowana. Zdążyła zrobić dosyć skomplikowaną prezentację, przejrzeć pocztę internetową, wysprzątać kuchnię i wyrzucić śmieci, a Boris nadal siedział pod tymi przeklętymi drzwiami, kiedy ona potrzebowała tych wszystkich rzeczy z pokoju. Wyszła z kuchni i stanęła przed znajomym.

- Boris.- zaczęła spokojnie.- Mówiłeś mi parę godzin temu, że dasz radę wywabić go z mojego pokoju. I co teraz?

- Nie piekl się tak.- posłał jej wkurzone spojrzenie.- Myślisz, że mnie to nie denerwuje?

- Ty nie musisz dostać się do środka.- zauważyła Tasza.

- A co to za różnica?- poruszył rękami zniecierpliwiony.- Anatoli zachowuje się jak jakieś dziecko!

- Znasz go dłużej ode mnie, więc powinieneś to wiedzieć.- stwierdziła rzeczowo.- I nie musiałeś mu zabierać miski. I straszyć majonezem zresztą też.

- Musiałem.- uciął temat.

- Jesteście niemożliwi!- jęknęła przeciągle.- Obydwoje. Próbowałeś go przeprosić?

- Nie jeden raz.- przytaknął Boris.- Obraził się na mnie i nic do niego nie dociera.

- Czyli trzeba wymyślić cos innego.- dziewczyna zastanowiła się chwilę.- Ile jest jeszcze tego sera, który mu zabrałeś?

- Około połowy miski.- zwrócił na nią czujne spojrzenie.- Po co ci to?

- Zrobimy serowe racuchy i zabierzemy ze sobą te twoje super pyszne babeczki!- ucieszyła się.- Wtedy Anatoli na pewno nam otworzy.

- Jak ty na to wpadłaś?- oczy mu zaiskrzyły.

- Drobiazg.- wstała z podłogi i pociągnęła Borisa za rękę.- Rusz się, musimy działać, a ja zrobiłam sobie ochotę na jedzenie!

- A te twoje zeszyty to co?- zapytał cwanie.

- Pieprzyć to!- wykrzyknęła w euforii.- Jedzenie jest ważniejsze!

§

Tasza wyjęła z garnka ostatnie racuchy i wrzuciła je do umytej miski, w której wcześniej znajdował się ser. W kuchni znowu panował bałagan, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Po drugiej stronie Boris nakładł na tackę babeczki ,po czym przykrył je przezroczystą przykrywką. Przyjaciele wymienili ze sobą zrozumiałe spojrzenia i skierowali się w stronę pokoju dziewczyny.

- Zaczekaj chwilę.- odezwała się nagle.- Otworzysz okno? Gorąco się tutaj zrobiło.

- Jasne.- zgodził się Boris.

Gdy mężczyzna zrobił to, o co go proszono, wziął z powrotem tackę i wyszli z kuchni. Stanęli pod drzwiami.

- Toleńko, otwórz drzwi!- zawołał przesłodzonym głosem.

- Mamy serowe racuchy i babeczki!- dopowiedziała brunetka.

Drzwi niemal od razu otworzyły się, a obrażona księżniczka objęła ramionami obydwojga przyjaciół i przytuliła ich.

- Kocham was, wiecie?- z jego twarzy nie schodził szczery uśmiech.- I te pyszności! Ach, jestem w raju.

- Dasz nam wejść?- zapytał zniecierpliwiony Boris.

- Pewnie.- podszedł z powrotem do drzwi i otworzył je na oścież.

Znajomi weszli do środka i położyli jedzenie na stoliku. Mężczyźni zaczęli przyglądać się korkowej tablicy któryś raz z kolei, co nie umknęło uwadze Taszy. Pamiętała, jak kiedyś razem z przyjaciółką przypinały do niej zdjęcia. Na to wspomnienie uśmiechnęła się szeroko. Wzięła w usta jeden racuch, a w rękę babeczkę, po czym usiadła na czarnym fotelu.

- Eeee... Taszka?- odezwał się Tola.

- O co chodzi?- spytała.

- Czemu przy moim zdjęciu jest przyczepione serduszko?- odwrócił się w jej stronę.

- Właśnie, to ciekawe.- Boris uśmiechnął się wrednie.

- Co...?- zdziwiła się i poczuła, jak gorąco wpływa na jej policzki.- Jakie niby serduszko?

W szybkim tempie znalazła się przy tablicy i prawie zapadła pod ziemię. Mieli całkowitą rację, serduszko było przypięte obok zdjęcia Anatoliego. Obiecała sobie, że po ich wyjeździe zrobi wykład swojej najlepszej przyjaciółce. Wiedziała, że ją to tylko rozśmieszy, ale i tak czuła potrzebę ją opieprzyć.

- To nie moja sprawka.- wyjaśniła i przypięła papierek gdzieś indziej.

- Taa, bo ci uwierzę.- zakpił Boris.

- Cicho tam.- rzuciła w jego stronę.- Tak w ogóle to co tutaj robiłeś tyle godzin, co Tola?

- Przeglądałem plan naszej podróży.- odparł i wskazał na papiery schludnie ułożone na biurku.- Rosja pośrodku, Rumunia po prawej, a Bułgaria po lewej tak dla ścisłości.

- Nie wierzę, że tu posprzątałeś.- odrzekła dziewczyna z niedowierzaniem.- Dziękuję.

- Nie ma problemu.- odparł, uśmiechając się w ten rozbrajający sposób.

Tasza poczuła, że nie zrobił tego bez powodu. Może jednak Clare nie zrobiła źle, przyczepiając to serduszko?

- To kiedy dostanę zaproszenie?- zapytał się Boris.

- Zaproszenie na co?- dziewczyna była zbita z tropu.

- Jak to na co? Na wesele!- wykrzyknął z satysfakcją.- Byliście tak zajęci sobą, że nawet mnie nie słuchaliście, ale wybaczę wam tę chwilę słabości. Mam nadzieję, że jako wasza osobista swatka dostanę butelkę wódki za free?

- Boris, musiałeś?!- Anatoli się wkurzył.- Mówiłem ci, ty...

- Tak, mówiłeś, ale skoro obydwoje się lubicie...- posłał obydwojgu znaczne spojrzenia.- to nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby powiedzieć to na głos!

- Skończ już temat.- Tasza zmrużyła groźnie oczy.- To jak? Zabieramy się za jedzenie?

Odpowiedziały jej głośne okrzyki. Usiedli na łóżku i zaczęli chrupać racuchy. Wszystko było idealnie przyrządzone tak, jak obiecał Boris. Nawet Mucha dostała jedną babeczkę i położyła się w swojej psiej leżance, żeby spokojnie ją zjeść. Tasza cieszyła się, że w końcu mogła pospędzać trochę czasu z przyjaciółmi, którzy zazwyczaj zajęci byli robieniem filmików albo byli zajęci swoją pracą. Oczywiście, cieszyła ją też perspektywa spędzenia razem wspólnej wycieczki. Nie wiedzieli tylko jeszcze, gdzie mogliby wyjechać. Boris chciał wybrać jakieś miasto w Rosji, Anatoli w Rumunii, a Tasza w Bułgarii.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro