Z pamiętnika masochosty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

27 wrzesień

Jeszcze nigdy nie próbowałam ciąć się tak głęboko, aż do białych kości, kiedy krew leje się strumieniami, a ty czujesz ten wspaniały ból. Z każdą chwilą boli coraz bardziej i bardziej, a ty czujesz się coraz lepiej. Teraz już krwawię tylko trochę. Od czasu, kiedy się pocięłam minęło może z kilka godzin. Czekam na przyjazd mamy, bo miałyśmy jechać po moje nowe buty. Spóźnia się. Mam nadzieję, że zaraz wróci z pracy, bo naprawdę zależy mi na tych adidasach.

2 październik

Co za dzień! Nie dość, że mój chłopak zostawił mnie dla mojej najlepszej przyjaciółki, to na dodatek mama prawie zobaczyła moje rany po cięciu. Przemywałam wtedy rany po tym ostatnim. Ona nie może tego zobaczyć! Pewnie zabrała by mnie do psychologa, dla mojego dobra oczywiście, ale ja jej nie wierzę. Mam nawet moją ulubioną żyletkę, nazywa się Sharpie i jest najostrzejsza z wszystkich, jakie mam. Teraz mama pojechała na zakupy i mówiła coś o kuzynce Cherry, więc powinnam mieć dużo czasu. Za chwilę razem z Sharpie idziemy do łazienki.

8 października

Mama chyba zaczyna coś podejrzewać. Przez przypadek nie zmyłam do końca kranu kilka dni temu i zostało tam parę zaschniętych kropel krwi. Pocięłam się chyba tak, jak jeszcze nigdy. Powiedziałam jej, że leciała mi krew z nosa, ale pewnie i tak mi nie wierzy. O mojej kumpeli i byłym chłopaku nawet nie myślę i w domu mi to nieźle wychodzi. Ale w szkole nie ma jak. Oni cały czas się przytulają, całują... Uch! Wredne świnie. Pewnie robią mi na złość, jak każdy. Czemu moje życie jest takie beznadziejne? Mam ochotę się pociąć, ale wiem, że nie mogę, bo mama jest i tak nazbyt podejrzliwa. Idę spać.

12 październik

Kolejny dzień do dupy. Zimno i od rana wieje, a ja musiałam iść do szkoły, a do tego miałam sprawdzian z chemii, na który oczywiście nic nie umiałam. Mama coraz częściej przebywa w domu, szybciej wraca z pracy i zakupów. Chcę mnie złapać na gorącym uczynku. Ale ja się nie dam, nie pozna mojej tajemnicy, jeśli nie zobaczy moich okaleczonych rąk. Jest tam już strasznie dużo blizn i świeżych cięć, więc niedługo nie będzie tam już miejsca na kolejne. Jutro chyba nie pójdę do szkoły, nie chcę mi się, powiem mamie, że jestem chora. Ostatnio nic mi się nie chcę i chyba zaczynam wpadać w depresję. O ile już w nią nie wpadłam, sama nie wiem, nie jestem lekarzem.

15 październik

Nie zauważyłam tego wcześniej, ale schudłam 8 kilogramów. Teraz mam idealną figurę i mogłabym chodzić w tych super ubraniach, w jakie kilka miesięcy temu nie potrafiłam wejść, ale już mi na tym nie zależy i noszę te same workowate szmaty, gdy miałam 63 kilo. Może gdybym ładnie się ubrała, to Damien by do mnie wrócił. Ale ja go już nie chcę, zostawił mnie i niech spierdala. Wymyśliłam idealną zemstę. Rozwalę związek Damiena i Tay w bardzo okrutny sposób. Z tego co wiem, Taylor ma z powodu odebrania mi chłopaka duże wyrzuty sumienia. Więc je trochę powiększę. Robię zdjęcie mojej okaleczonej od wielu żyletek dłoni i wysyłam je Tay. Pod zdjęciem piszę: to przez ciebie. Zabrałaś mi chłopaka i zniszczyłaś tą przyjaźń, która nas kiedyś połączyła. Przez ciebie się tnę, jesteś zadowolona? Jeśli komuś o tym powiesz, to się zabiję. A teraz idę odrabiać lekcje.

18 październik

Hahaha, suka ma za swoje. Dzisiaj w szkole po raz kolejny mnie przepraszała, a ja ją zlewałam. Kiedyś płakałam, bo Damien mnie dla niej zostawił, a teraz ona płacze. Ma za swoje. Mam nadzieję, że zdechnie z tego żalu. Teraz zostaje tylko zemścić się na Damienie i chyba już wiem jak. To będzie dla niego idealna nauczka. Idę do Taylor i mówię jej, że jednak może coś dla mnie zrobić, a ona chętnie się na to zgadza. Pozwalam się jej nawet przytulić, chociaż z obrzydzenia mam ochotę jej przyłożyć. Mówię jej, że przestanę się ciąć, jeśli rzuci Damiena w wyjątkowo okrutny sposób. Gdy zaczyna protestować, wyjmuję z bluzy żyletkę i przeciągam ją po rękawach, udając, że niby się tnę. Ona wtedy robi przestraszone oczy i ze łzami w oczach idzie na dziedziniec, do Damiena. Jestem ciekawa, co on na to powie, jak Taylor go rzuci.

23 października

Taylor i Damien nie chodzą ze sobą już kilka dobrych dni. Tay przestała się do mnie odzywać, tylko czasami patrzy się na mnie ze złością lub smutkiem. Damien bardzo rozpacza, a ja z radością dolewam mu oliwy do ognia. Czasami mu coś powiem, wyśmieję go. Widziałam, jak płacze. I pomimo tego, że już się na nich zemściłam, to nadal nie mam dosyć. Chyba zamieniam się w potwora, szatan by się mnie nie powstydził. Niedługo wywiadówka, a moje oceny są o wiele gorsze, niż rok temu. I tak niczego nie poprawię, nie mam na to siły. Od kilku dni zadaję sobie to pytanie, dlaczego moje życie jest takie beznadziejne? Chyba musi tak być, skoro nie jest inaczej. Mam wielką ochotę sprawić sobie ból, już dawno tego nie robiłam. Dawno nie widziałam krwi, spływającej po moich rękach. W takim razie idę, do dzieła.

15 listopad

Trafiłam do szpitala, znaleziono mnie w łazience, nieprzytomną i zakrwawioną. Dopiero teraz odzyskałam pamiętnik, chociaż mamę trudno było przekonać, żeby mi go przyniosła. Stwierdzono u mnie depresję 3 stopnia i zaburzenia psychiczne. Na moich dłoniach nadal są blizny, dużo jasnoróżowych blizn i jestem przypięta do kroplówki. Od lekarzy dowiedziałam się, że chcieli do mnie przyjść Damien i Tay, ale ja zabroniłam ich tu wpuszczać. Nie chcę ich tutaj widzieć. Mama codziennie przywozi mi płatki musli z jogurtem, bo szpitalne jedzenie jest nie do przełknięcia. Najgorsze są obiady, gdy podawają owsiankę. Jest chyba najgorsza ze wszystkiego. Była u mnie Alice, moja druga najlepsza przyjaciółka, ma pomóc mi się pozbierać. Jestem jej za to wdzięczna. Za kilka dni mnie wypiszą i wracam do szkoły. Będę musiała poprawić oceny, jeśli chcę zostać pediatrą.

19 listopad

Dzisiaj zostałam wypisana ze szpitala i w końcu zjadłam normalny obiad. Mama zrobiła panierowanego kurczaka z podpieczonymi ziemniakami i sosem mięsnym, jej popisowe danie. Potem normalnie rozmawiałyśmy i wieczorem razem obejrzałyśmy film z Nicolas'em Cage'em. Mama cieszy się, że powoli wracam do normy i ja chyba też. Nadal nie mam ochoty pogodzić się z Tay i Damienem, ale to chyba nic dziwnego. Skrzywdzili mnie, chociaż ja też dałam im trochę popalić, ale to była ich wina. Sami to na siebie sprowadzili, a ja zawsze mogę wytłumaczyć moje wcześniejsze zachowanie depresją. Ubiorę się w te super ubrania i chyba znajdę nowego chłopaka. Trzeba zacząć żyć! To najwyższa pora.

21 listopad

Cały dzień nauki! Jutro mam pisać kilka kartkówek i chyba wolałabym już leżeć w szpitalnym łóżku, czy jeść te okropne szpitalne obiadki. W szkole wszyscy przywitali mnie miło i pochwalili mój nowy image. Powoli wychodzę na prostą i chyba się zakochałam. Nazywa się Roderick i jest po prostu idealny! Ideał to za mało powiedziane. Z Tay i Damienem nie rozmawiam. Doszłam do wniosku, że im nie wybaczyłam i nigdy nie wybaczę. Z mamą dogaduję się wspaniale. Nadal zostaje ze mną w domu, bo boi się, że znowu może mi coś odbić. Lekarze mówili, że depresja 3 stopnia zawsze może wrócić, ale ja w to nie wierzę, przecież jest już dobrze. Jedno wiem na pewno, wszystko będzie dobrze.

24 listopad

Dzisiaj rozmawiałam z Roderickiem! Okazało się, że chodzimy razem na kółko z hiszpańskiego i robimy razem projekt. Tak bardzo się cieszę. Alice obiecała, że pomoże mi i mnie z nim zeswata. Uważam, że to jest bardzo dobry pomysł. W środę mamy u niego robić projekt. A ja nadal poprawiam oceny i jest dość trudno, ale w tej kwestii może liczyć na pomoc mamy. Załatwiła mi dobre korki. Wszystko się chyba dobrze ułożyło.

27 listopad

O nie, tylko nie to! Lekarze mieli racje. Depresja wraca, akurat teraz! Roderick wyznał mi miłość, miałam idealne relacje z mamą i doskonale radziłam sobie w szkole, a tu coś takiego. Nie ma mamy, jest w pracy, musi do mnie przyjechać, bo mogę sobie coś zrobić. Dzwoniłam do niej, ale nie odbiera. Czemu nie odbiera? Nie kocha mnie! Och, już zaczyna mnie brać. Na szczęście mama pozbyła się wszystkich żyletek w domu, bo już by poszły w ruch. Patrzę na korytarz, leży tam smycz Picassa, naszego psa. Chociaż ja nigdy nie nazywałam to smyczą, tylko sznurem. Sznurem... Tak! Czemu wcześniej na to nie wpadłam, to najlepsze możliwe wyjście! Brak powracającej depresji. Zaraz wracam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro