Dzień 5 - Nightmare i Ghost

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Nowy dzień, stary ja. Pracowałem do późna, ale skończyłem. Mimo że zasnąłem dopiero około trzeciej nie jestem bardzo zmęczony. Wstałem i szybko się rozciagnąłem.

"Witaj Victorze."

"Witam Dzierżawco, jak ci minęła noc?"

"Niezbyt ciekawie. Przeanalizowałem ponownie akta tych obiektów, z którymi ma dziś rozmawiać Doktor, i coś mi się tu nie zgadza."

"Czyli to nie było tylko głupie przeczucie."

"Słucham?"

"Od początku wiedziałem, że coś jest nie tak. W tym raporcie czegoś brakuje."

"Chodźmy już do Doktora, może czegoś się dowiemy."

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Dziś wyjątkowo ruszyłem prosto do przechowalni. Przekazałem wszystkie pomysły Doktorowi, i skierowaliśmy się do SCP-3012. Ochrona miała że sobą te metalowe obręcze na kijach, ale uznaliśmy, że nie będą potrzebne.  Jeden szedł przed, a drugi za nami. Ja szedłem ramię w ramię z Doktorem i rozmawialiśmy, o obiektach, do których teraz szliśmy. Gdy stanęliśmy wreszcie przed drzwiami wpuściłem Doktora do śluzy, i dalej poszedłem do pokoju kontrolnego.

- Witam doktorze Verse. Nazywam się Jhon, zajmuje się tymi obiektami. Szefostwo kazało oddać panu dziś głos. Ponoć wie Pan co robić.

- Witam, dziękuję za zaufanie.

Podszedłem do monitorów. W pomieszczeniu siedziały dwie postaci. Mężczyzna o lekko ciemnej karnacji i czarnych płomieniach w miejscu oczu, to zapewne SCP-3012-1, ten spokojniejszy. Drugi, oblepiony ciemną substancją, o białych płomieniach w oczach, bardziej agresywny. Uruchomiłem głośniki. Dobiegła mnie z nich kwestia wypowiedziana, przez SCP-3012-1 do Doktora.

- Wypad!

- Niestety, nie mogę.

Włączyłem mikrofon.

- Witam. Nazywam się dr Verse. Macie dziś wspólne badanie z SCP-049. Ostrzegam, jego dotyk jest śmiertelny!

Wyłączyłem mikrofon, i wyjąłem notatnik.

- Czyli nie można cię dotknąć?

- Zgadza się.

- Jak się nazywasz?

- Mówią na mnie Doktor Plagi. A was jak zwą?

- Mnie SCP-3012-1, a tego tu, SCP-3012-2.

- Czyli nie macie innych przydomków?

- Jak chcesz, mów mi Nightmare.

- Więc mi mów Ghost.

- Ty też jesteś obiektem? Prawda?

- Tak. Przebywam tu od kilkudziesięciu lat.

- Ilu?

- Czyli, że zostaniemy tu na zawsze?

- Zapewne. Czy mogę was spytać jak wygląda sytuacja na świecie? Czy macie jakieś pojęcie o Pladze?

- Nie, nie wiem, o czym mówisz.

Rozmowa trwała prawie godzinę. Pytania mogły wydawać się bezznaczenia, ale dostarczyły mi wielu informacji. Wypuściłem Doktora, zamknąłem przechowalnie, i wyłączyłem systemy.

- Jest Pan pewien, że nic więcej Pan z nich nie wyciągnie.

- Wiem wystarczająco dużo. Muszę jeszcze skonsultować się z Doktorem, wyśle panu kopię raportu.

- Z Doktorem? Ma Pan na myśli 049? Nie wiem, jak się Pan z nim dogada, ale dobrze, poczekam. Do widzenia.

- Do widzenia.

Wyszedłem z pokoju. Otworzyłem kartą drzwi śluzy, za którymi czekał Doktor. W asyście ochrony ruszyliśmy z powrotem do przechowalni.

- I jak Victorze?

- Zauważyłeś, jak się zachowują?

- Pełny kontrast, są swoimi przeciwieństwami.

- Pseudonimy są jedynie tego dowodem.

- Tak, Nightmare i Ghost.

- Nightmare powstał w wyniku kontaktu jednego ze strażników, z przestraszonym Ghostem. Ciemna postać, wywołująca strach we wszystkich wokół. Groźny potwór, koszmar. I Ghost, przestraszony chłopak, który wolałby nie zostać przez nikogo zauważony. Duch. Obaj chcą się stąd wydostać, są zdezorientowani, boją się.

- I nie chcą być jedynymi, czującymi strach. Dlatego powstał Nightmare. Ale jedna rzecz nie daje mi spokoju. Skąd się wziął Ghost.

"Kto wie skąd się bierzemy"

Z uwagi na idących za nami strażników przekazałem wypowiedź Dzierżawcy jako swoją.

- Nie, nie jako SCP. Ani jak znalazł się tu. Chłopak o płonących oczach raczej wyróżnia się w tłumie.

- Tak, a czego ludzie nie rozumieją, tego się boją, i tego nienawidzą.

"Więc Nightmare powstałby już dawno temu!"

- Otóż to! Doktorze, to jest brakujący element układanki. Skąd wziął się Ghost? Jeżeli się tego dowiemy będziemy w stanie ich zrozumieć!

- Zadziwia mnie zapał z jakim pochodzisz do pracy.

- To głównie ciekawość. O jesteśmy. Wybacz, chętnie bym z tobą porozmawiał, ale muszę jeszcze napisać raport.

- Oczywiście. Do następnego spotkania.

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Po zamknięciu przechowalni wróciłem do biura.

"Słyszałeś już najnowsze plotki?"

"Jeszcze nie, zaskocz mnie"

"Doktor Verse szedł sobie z 049 i gawędzili. On ma z tym obiektem lepszy kontakt, niż z większością naukowców."

"Czyli standardowo."

"Jesteś prawdziwą gwiazdą."

"Ty tak to nazywasz, tak jak mówiłem, czego ludzie nie rozumieją, tego się boją."

"A ty rozumiesz Doktora?"

"Nie, ale chciałbym. Chciałbym zrozumieć was wszystkich."

"Czemu?"

"Nie wiem. Chyba poprostu nie lubię się bać."

"No to wybrałeś sobie idealną pracę. Słyszysz ten sarkazm?"

"Weźmy się lepiej za ten raport. Nie chcę znowu siedzieć całą noc nad papierami."

"Dobrze, pomoc ci?"

"Nie trzeba. Tylko nie przeszkadzaj"

"Dobra. To ja Zajmę się tym durnym profesorkiem."

Zająłem się przekształceniem notatek w raport. Te obiekty wzbudziły moje zainteresowanie, tak samo zresztą jak wszystkie inne dotychczas poznane. Jestem ciekaw, czy moja teoria ma prawo bytu.

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

A wy co myślicie?

Victor jak dotąd dogadywał się z każdym, czy tak samo będzie z 3012?

Dowiecie się już niedługo, a póki co...

Dr. Verse kończy raport

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro