3/2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

On mnie widzi...

Ta wizja przeszyła moje ciało jak strzała przeszywa ciało ofiary na polowaniach, owa myśl zdzierała ze mnie skórę,której o ironio w tej formie nawet nie posiadałam. Cała moja niby "wolność" jaką sobie sama podarowałam tym dziwacznym darem została mi odebrana tym jednym na pozór niewinnym gestem, ten  ktoś po prostu mnie zobaczył i chyba to mnie najbardziej zabolało. 

Czy każdy musi zdzierać ze mnie to co dla mnie ważne? Niszczyć krok po kroku? Ja pierdole ludzie przestrzeń osobista!

Obrzuciłam spojrzeniem demona, jak zdążyłam go nieświadomie sklasyfikować. Muszę przyznać, że był całkiem całkiem... Jak na żyjącą jednostkę, zazwyczaj preferowałam innych w trumnach lub daleko ode mnie jeśli jakkolwiek zaleźli mi za skórę. Nie długie blond włosy zdawały się połyskiwać, jakby znajdowały się w lekkim snopie światła, a czerwone oczy mimo niedopasowania kolorystycznego względem włosów, zdawały się być idealnym dopełnieniem jego persony. Jako osoba zwykła nie stronić od dostrzegania szczegółów przyuważyłam nawet małą bliznę przy lewym łuku brwiowym. Siedział non szanlancko z rękoma ułożonymi tak, jak niegdyś arystokracja przy stole. Z dystansem do siebie, jednak należytymi zasadami, wątpię by ten czło... ta istota zwykła kłaść łokcie na stole nawet podczas posiłku. Ubranie również było widocznie jego własnego zamysłu, gdyż ów łach który miał być kitlem Fundacji zdawał się być zaledwie dodatkiem do jego ubrania. Gdybym się kurwa znała to był może nawet była zdolna je opisać, ale nie lubię w szmaty.

Jego persona wręcz onieśmielała swym widokiem, chłód jakim patrzył z oczu z tą wyższością... Widzę go niemal codziennie w lustrze gdy patrzę na siebie lub na innych, wiedziałam że nie kieruje go do mnie, jednak... Patrząc na wszystko w koło niego obecnie trzeba było kiwnąć głową z uznaniem. Trudno to opisać, musiałby ktoś widzieć kiedyś prawdziwy kosmos. Tę mieszankę wszystkich kolorów jakie się znajdzie, zarówno jasnych jak i ciemnych, tak właśnie można opisać demony i byty w koło niego. Z tą różnicą, że te miały twarze, owe byty nieznacznie się zmieniały, raz to była ciemna twarz dziecka, raz jasna starca... Pokusa, żądza, przemoc, smutek... Nieskończony wir abstrakcji. A wszystko to łączyło jedno.

Rzeknę  Oderint, dum metuant 

Strach. Strach przed jego wzrokiem wpatrzonym w nieprzeniknio....

Pojęłam dokładnie na co się patrzy obecnie jegomość i szybko skrzyżowałam ręce na piersi tak by ten przeklęty "dar" wielkości zasłonić. Mężczyźni to kurwa mężczyźni! Tylko o jednym. Ciekawe co by stwierdził gdybym mu wyjechała że te jabłka to tylko dobre jako podstawka na kubek lub talerzyk z żarłem. Szkoda, że tylko to jestem w stanie zakryć, na śmierć zapomniałam, że mimo tych bandaży jestem naga jak mnie matka spłodziła. Zaśmiał się rozbawiony moim zsyłającym gromy zeusowe wzrokiem, oparł się wygodniej na krześle obracając je lekko.

-No wiesz co, nie żeby ubliżać, ale jednak na co popatrzeć było.-Ty kurwiu piekielny! Tylko dlatego mnie widzisz bo świecę cyckami jak dyskobol przyrodzeniem!

Pokazałam mu oba środkowe palce pierdoląc zakrywanie ciała, w sumie taką mnie stworzono to pieprzcie się ludzie, dziękuję. Chciałam coś na to odpowiedzieć, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. To chyba przelało czarę, złość rosnąć we mnie niczym odziany w kolce kwiat zakwitła unosząc swój owoc ku górze, gdy rozkwitła przestałam nad nią panować. Ze zwykłego przyzwyczajenia wyciągnęłam ręce przed siebie, było to raczej zbyteczne mimo latających po pokoju szpargałów takich jak kartki czy przedmioty nieco cięższego kalibru. Kto mu kurwa każe trzymać broń obok trupa w szafie, swoją drogą zabawa fruwającymi zwłokami jest fajna polecam każdemu. On sam chyba nie mniej był zaskoczony moim wybuchem niż ja, jednak dość zwinnie unikał przedmiotów komentując tylko ich ciężar oraz wartość. Chyba go jednak mało obchodziła bo robił to z ironią i perfidnym uśmiechem. 

-No przynajmniej ty nie zrobisz mi cichych dni... Jesteś pewna, że nie masz korzeni mojej żony? Wróć. Nie, to by było dziwne bo bym był z nią spokrewniony... W sumie jakby nie patrzeć ojciec wszędzie się szlaja...-Nawet w "zastanowieniu" się uchylał przed wszystkim. Nim się ogarnęłam pokój był zdemolowany.

Jęknęłam na to w duchu, teraz rozumiem co ludzie chcą mi zrobić gdy taka jestem. Grunt to otrzepać się z wyimaginowanego kurzu i zwalić winę na innych, kto w końcu mu kurwa uwierzy że to duch jakiś odjebał? No w sumie, patrząc na to kto tu pracuje, to wykonalne. 

-Ekh...-Tyle o dziwo z siebie wydobyłam.

-A no tak, ty jeszcze nie nauczyłaś się w tej formie mówić, zapomniałem, że wychowałaś się... Inaczej. Wujek troszkę zjebał sprawę, ale do zdolności ojca mu daleko...-Raczej sam do siebie rozmyślał to mu nie przeszkadzałam, a nawet chciałam wyjść, niestety mnie zatrzymał zauważając me... Głębokie wyjebanie.

Cóż taka natura nie?

-W sumie musisz być zagubiona.-Odwróciłam się, nie no kurwa Sherlock Holmes!-Tak wiem, jestem geniuszem.-Podniosłam jedną brew w zamyśleniu, co on kurwa w główce czyta?-Nie ale twoja mimika twarzy jest przewidywalna.-Oszty zrobił mnie w czekoladę jak mawiała moja nauczycielka!

A fakt, że palę też wyczytasz z mego ryja? W sumie czy przy tapeciarach jest kłopot? Bo dodatkowe faudy przeszkadzają? Chyba polubię gościa, wydaje się być zjebany na równi mi, tylko bawi się mą niewiedzą, ale z drugiej strony... A czuję z nim jakieś powiązanie, a b... No kurwa jakbym sama tak nie robiła innym! Wreszcie jakaś ameba rozwinięta na mój poziom. Widząc, że chyba wreszcie się uspokoiłam i ogarnęłam tendencje poznawcze kopniakiem odsunął krzesełko znajdujące się naprzeciwko niego.

-Rozumiem, że wreszcie możemy porozmawiać, patrz ile ci to zajęło.-Niezła rozmowa... 

Kurwa konwersacja roku, w życiu tyle nie zgnoiłam ludzi i nie przegadałam. Pieprzyłam więcej niż galerianki czytające "Przedwiośnie" w trakcie koncertu AC DC na stadionie narodowym w Polsce. Lub chór szkolny czytający "Potop" na korytarzu szkolnym pełnym otaku, gdy z radia lecą ich ulubione Openingi. Poza tym jak mam na tym usiąść? Mimo wszystko spróbowałam i... Szok. Co to za jebana czarna magia?! Mam nowe ciało, tamto się teleportowało czy coś innego się odkurwiło? Spojrzałam na dół zaciekawiona, ale gdy krzesło magicznie nie zaczęło skakać i fruwać, jak te wykonane z Magicznego drzewa spojrzałam przed siebie. 

Oja... Kiedy co i jak się tu... KTO TU TAK Z DUPY MAGICZNIE POSPRZĄTAŁ. I mój piękny, legendarny rozpierdol poszedł się jebać. Foll, jak wywnioskowałam z tabliczki miał to głęboko gdzieś.

-Skoro już się rozsiadłaś... Weź głęboki wdech, zamknij oczy i wyobraź sobie, że do mnie mówisz, jak do mikrofonu w kaustycznym pomieszczeniu.-Robiłam to co kazał, efekt był.. Ciekawy.

-O kurwa...-Otwarłam oczy.-Ja umiem... mówić.

-Od początku umiałaś, w tej formie, tylko nie miałaś nikogo z tego odłamu rodziny by cię czegokolwiek nauczył. I tak sporo już nauczyłaś się sama, o dziwo... A teraz czas na poważną rozmowę... 

Kuzyneczko.


***

Dedykuję, sam wie komu znowu bo wielki demoniczny władca ma dziś urodziny! Dziś jest ten chwalebny dzień gdy zatrzęsła się ziemia a piekło cieszyło! Najlepszego Follen!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#scp