I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedział na kanapie w klubie pełnym zarówno doskonale mu znanych twarzy zawodników, jak i ludzi, których wcześniej nie widział na oczy. Gęste, gorące powietrze przesiąknięte zapachem najróżniejszych alkoholi i dymu z papierosów nieco go drażniło, ale starał się to ignorować. Podobnie jak muzykę, której głośność mogłaby rozsadzić głowę, i głosy swoich rodaków, co jakiś czas przebijające się przez basy, powodujące drżenie podłogi i wszystkiego, co się na niej znajdowało.

Bawił się całkiem nieźle, choć często odwracał uwagę od świata wokół siebie, na rzecz telefonu leżącego na stoliku przed nim, wyczekując wiadomości od Anže. Jakiejkolwiek, nie ważne czy z pytaniem o to, jak się bawi, czy z prośbą, by jednak przyjechał do Lublany i spędził z nim resztę wieczoru. Po prostu wiadomości. Czuł lekkie wyrzuty sumienia, że siedzi w klubie na imprezie z okazji zakończenia sezonu, podczas gdy jego chłopak jest sam w swoim mieszkaniu, dlatego chciał przynajmniej być z nim w stałym kontakcie. I nawet udawało mu się zachować czujność, dopóki Robert wraz z Jurijem i Peterem nie zarządzili zorganizowania większej ilości alkoholu dla ich kadrowego stolika. Nie mógł ani odmówić, ani wykręcić się od picia w żaden inny sposób, bo jego koledzy, dobrze znając jego metody unikania nadwyżki promili we krwi, wyjątkowo go pilnowali.

Po pierwszych kieliszkach zaczął myśleć, że nieobecność Anže jest zbawieniem, bo nie musi kryć się z żadnymi gestami i uczuciami, które zapewne kusiłyby go, gdyby jego chłopak był obok.

Po kolejnych z niecierpliwością wpatrywał się w telefon, prosząc w myślach, by pojawił się na nim numer Laniška lub chociaż wiadomość od niego.

Niedługo później miał ochotę sam do niego napisać z prośbą, by przyjechał, ponieważ poczuł ogromną potrzebę bycia blisko niego.

Gdy obraz przed oczami już solidnie mu się zamazywał, zaczął z uwagą przyglądać się ludziom wokół niego. Nie kolegom z kadry, lecz innym, tym, którzy przechodzili w pobliżu ich loży. Tylko mężczyznom. Oceniał ich atrakcyjność i chociaż nie zamierzał wykraczać poza tę granicę, czasem pozwalał sobie na wyobrażenie tego co by było, gdyby jednak nie był w związku.

Wreszcie jego telefon podświetlił się samoistnie, informując o wiadomości, jednak jej treść była już poza zasięgiem świadomości Prevca.

Później słyszał już tylko muzykę i głosy przekrzykujących się ze sobą osób lub donośny śmiech. Widział jedynie cienie przemieszczające się gdzieś przed jego twarzą. A później zapadła całkowita ciemność i cisza.

A gdy następnego dnia, obudzony przez oślepiające promienie słońca, wpadające przez okno i nieznośny ból głowy, otworzył oczy i zorientował się, że znajduje się w obcym miejscu i obcym łóżku, pożałował wszystkich decyzji, które doprowadziły go do tej sytuacji. Zwłaszcza tych, których nie pamiętał.

Wstrzymał oddech, nerwowo rozglądając się po pokoju, którego nie poznawał i poczuł, jak jego serce zatrzymuje się z przerażenia, gdy skierował wzrok na drugą stronę łóżka i dostrzegł na niej kogoś jeszcze. Chłopaka, śpiącego tuż obok niego.

Spanikował. Nerwowo wypuścił powietrze z płuc i wziął głośny wdech, instynktownie odsuwając się od osoby, której tożsamości wciąż nie poznawał. Chciał jak najszybciej wstać i wyjść, znaleźć się jak najdalej od tego miejsca i tej sytuacji, ale w jego krwi wciąż znajdowało się wystarczająco dużo alkoholu, by nie pozwolić mu do końca kontrolować swoich ruchów. Dlatego przy pierwszej próbie podniesienia się z łóżka, stracił równowagę i runął na podłogę z głośnym hukiem, prawie natychmiast wydając z siebie równie głośne jęknięcie, komentujące jeszcze silniejszy ból głowy.

- Cene, wszystko w porządku? - usłyszał nad sobą znajomy głos, którego brzmienie jednak nie uspokoiło go nawet w najmniejszym stopniu.

Podniósł się powoli do pozycji siedzącej i pocierając dłonią obolałe od uderzenia miejsce, spojrzał na chłopaka, który już klęczał tuż przy nim ze zmartwioną miną.

- Žiga... Boże... - wyjąkał Prevc, czując jak z nerwów zaciska mu się żołądek.

- Co się stało?

- To ja się pytam co się stało! - krzyknął, rozglądając się po pomieszczeniu. - Gdzie ja jestem?!

- U mnie - odparł Jelar, wyraźnie zaskoczony.

- Dlaczego?! Coś ty sobie myślał?! - Warknął Cene, po czym ukrył twarz w dłoniach, biorąc głęboki, drżący oddech i opierając się plecami o ścianę. - Anže mi tego nie wybaczy...

- Czekaj Cene, stop - Žiga uniósł dłonie, starając się uspokoić Prevca. - Ustalmy kilka rzeczy... Pamiętasz coś z wczorajszego wieczoru?

- Mniej więcej wszystko do ósmego kieliszka - odparł z wyraźnym przygnębieniem w głosie.

- Czyli niewiele - westchnął Jelar. - Dobrze, to zacznijmy od tego, że nic się nie stało. W sensie... No wiesz... - zająknął się z lekkim zakłopotaniem. - Nie obraź się, naprawdę cię lubię, ale twoja płeć nie jest w moim typie. Poza tym, gdyby było inaczej, raczej mielibyśmy na sobie nieco mniej ubrania.

Dopiero po jego słowach, Prevc połączył te fakty, zauważając, że rzeczywiście, ubrany był w tę samą koszulę i spodnie, które założył wczoraj. Žiga natomiast miał na sobie zwykłą szarą koszulkę i krótkie, dresowe spodenki. Gdy to wszystko do niego dotarło, uspokoił się nieco i ochłonął po początkowym szoku i przerażeniu.

- Więc nie zrobiłem nic, co mogłoby przez kogokolwiek zostać odebrane jako... No nie wiem, dwuznaczne? - spytał, chcąc mieć pewność, że pomimo luk w pamięci, pozostał wierny swojemu chłopakowi.

- Nie, wszystko w porządku - odparł Žiga, posyłając drugiemu Słoweńcowi ciepły uśmiech.

- Nie mów tak, gdyby było w porządku, nie spałbym u ciebie - Cene spojrzał niepewnie na kolegę z reprezentacji. - Coś musiało się stać.

- No bo, to było tak, że... - Jelar, będący w wyraźnie lepszej formie niż Prevc, zaczął intensywnie gestykulować rękami, jednocześnie mówiąc tonem zdradzającym, że w rzeczywistości tylko czekał, aż będzie mógł opowiedzieć drugiemu Słoweńcowi o wydarzeniach z poprzedniego wieczora. - Strasznie się upiłeś, ale w sumie to byłeś bardzo spokojny i głównie siedziałeś na telefonie. No ale potem Domen i Peter postanowili, że wracają do domu i Domen spytał, czy wracasz z nimi, a ty zacząłeś się strasznie awanturować i postanowiłeś zostać. Więc twój brat poprosił, żebym cię pilnował, a ponieważ nie za bardzo miałem pomysł, co z tobą zrobić, bo kilkakrotnie bełkotałeś, że nie możesz wrócić w takim stanie do domu, stwierdziłem, że zabiorę cię do siebie.

Prevc wysłuchał historii do końca, po czym wziął głęboki oddech pełen ulgi.

- I nie mogłeś mnie położyć na kanapie, albo dać mi jakiś koc i kazać spać na podłodze? - mruknął pretensjonalnym tonem. - Oszczędziłbyś mi stanu przedzawałowego i kilku potłuczeń.

- Podłoga jest niewygodna, a kanapa wąska, bałem się, że spadniesz - Žiga uśmiechnął się niewinnie, jednak widząc ponure spojrzenie Prevca, odwrócił wzrok i sięgnął do stolika, na którym stała butelka wody. - Poza tym, ja nie widzę nic złego w spaniu w jednym łóżku z kolegą, jeśli nie ma innego wyjścia, to ty sobie do tego dorobiłeś ideologię. Masz, napij się.

Cene ochoczo chwycił butelkę wody i zaczął pić, delektując się każdym, pojedynczym łykiem, a gdy skończył, wreszcie podniósł się z podłogi i usiadł z powrotem na łóżku. Žiga w tym czasie wyjął z kieszeni swojej kurtki telefon Prevca i podał mu go.

- Trzymaj. Jak coś to łazienkę masz po prawej, czuj się jak u siebie. Może być jajecznica na śniadanie?

W odpowiedzi otrzymał jedynie nieznaczne kiwnięcie głową, więc wyszedł z pokoju, zostawiając Prevca, który już był pochłonięty swoim telefonem. Przede wszystkim, chciał sprawdzić wiadomości z Anže. Obawiał się, że pod wpływem alkoholu, mógł napisać do niego jakieś głupoty, ale ku własnemu zaskoczeniu odkrył, że nie. Wręcz przeciwnie, nie napisał nic. Odczytał jedynie wiadomość Laniška z prośbą, by dał mu znać, jak wróci do domu, czego oczywiście nie zrobił, ale poza tym, nie kontaktowali się ze sobą. Poza tym, nie pisał żadnych innych wiadomości, do nikogo. To zdecydowanie przyniosło mu ulgę, choć fakt, że zignorował prośbę Anže, przyprawiała go o wyrzuty sumienia. Miał ochotę od razu do niego zadzwonić i wyjaśnić wszystko, ale postanowił się z tym wstrzymać, przynajmniej do powrotu do domu. Chciał najpierw choć trochę dojść do siebie.

Odłożył telefon i poszedł do łazienki, gdzie wziął krótki, zimny prysznic, który momentalnie go otrzeźwił. Gdy skończył, stanął przed lustrem i uważnie się sobie przyjrzał, doszukując się jakichkolwiek dowodów na to, że jednak zdradził Anže w ten, czy inny sposób. Ale nie znalazł nic. Z poczuciem ogromnej ulgi, ubrał się i jeszcze raz spojrzał w swoje oczy, kręcąc głową z poirytowaniem.

Cholerny idiota...

Gdy wyszedł z łazienki, od razu poczuł zapach jajecznicy i świeżego szczypiorku i chociaż nie miał szczególnej ochoty na jedzenie, podążył do kuchni, gdzie Žiga stał przy kuchence i ze skupieniem mieszał jedzenie na patelni. Cene, wciąż czując lekkie zawroty głowy, usiadł na krześle przy małym, kuchennym stole i oparł głowę na dłoniach, wzdychając głęboko.

- Chcesz kawę? - spytał Jelar, gdy zauważył drugiego Słoweńca.

- Chętnie - mruknął Prevc i w milczeniu poczekał, aż jego kolega skończy przygotowanie śniadania.

Kiedy ten położył przed nim talerz z jajecznicą i kubek pełen kawy, a następnie usiadł na przeciwko, Cene spojrzał na niego z zaciekawieniem.

- Jak wróciliśmy? - spytał.

- No autem - odparł Žiga. - I tak nie piję alkoholu, więc przyjechałem swoim.

- Dobrze wiedzieć, że można było tak po prostu nie pić - Prevc przewrócił oczami na samo wspomnienie tego, jak Robert i Jurij namawiali go do kolejnych porcji wódki.

- Wiesz, ja nie piję w ogóle - zaśmiał się Jelar, jednak szybko spoważniał. - Poza tym, chyba wszyscy widzieli, że było ci to potrzebne.

- Tak, upicie się do nieprzytomności, noc spędzona w obcym łóżku i kac, właśnie tego było mi trzeba, dzięki - odparł ironicznie Cene. - Jeszcze wyrzuty sumienia, bo nawet nie byłem w stanie napisać Anže, że wracam do domu, już nie ważne czyjego.

- Przecież z nim rozmawiałeś - Žiga zmarszczył brwi.

- Co? Kiedy?

- Jak wyszliśmy z klubu. Zadzwoniłeś gdzieś i chwilę z kimś rozmawiałeś, no to chyba z Anže, nie?

- Tak, pewnie tak - odparł Cene z lekkim zmieszaniem.

Tak naprawdę nie miał tej pewności. I chociaż jego telefon leżał tuż obok, z jakiegoś powodu bał się sprawdzić, z kim rzeczywiście rozmawiał poprzedniego wieczora. Dlatego najpierw skupił się na teraźniejszości. Zjadł śniadanie, choć bez szczególnej chęci, wypił kawę, odbył dość długą, ale niespodziewanie oczyszczającą rozmowę z Žigą, który wydawał się być bardzo zainteresowany jego relacją z Anže i wyraźnie chciał pomóc i doradzić. A później zabrał swoje rzeczy, podziękował młodszemu koledze za zaopiekowanie się nim i wrócił do siebie.

I dopiero, gdy już wyjaśnił mamie, Domenowi oraz Nice gdzie był i co się z nim działo, i wreszcie dane mu było położyć się we własnym łóżku, odważył się sprawdzić historię połączeń. I, tak jak się obawiał, wcale nie rozmawiał z Anže. Ostatnie połączenie, które wykonał, było zaadresowane do Niko, którego numer sobie zachował z powodu, którego sam nie rozumiał. Poczuł, jak ogarnia go kolejna fala stresu, wywołana faktem, że nie pamiętał nic z tej rozmowy. Nie miał pojęcia, co go podkusiło, żeby skontaktować się z człowiekiem, z którym nie chciał mieć do czynienia, ani tym bardziej, o czym z nim rozmawiał. Miał ochotę zadzwonić do niego i to wyjaśnić, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu, uznając go za wyjątkowo głupi. Podobnie jak spytanie Žigi, czy może przypadkiem usłyszał na jaki temat była ta rozmowa.

Wziął kilka głębokich oddechów i w końcu postanowił zignorować tę sytuację. Uznał, że jeżeli Niko jest choć trochę inteligentny, będzie wiedział, że cokolwiek Cene do niego mówił pod wpływem alkoholu, nie mówił poważnie. Poza tym, od tamtej pory blondyn nie próbował skontaktować się z Prevcem, więc być może należało po prostu o tym zapomnieć.

Po kolejnej, dogłębnej analizie całej tej beznadziejnej sytuacji, w końcu zebrał się na odwagę i zadzwonił do Anže, mając nadzieję, że ta rozmowa nie przebiegnie aż tak źle, jak sobie to wyobrażał.

- Słucham - usłyszał po zaledwie dwóch sygnałach. Ponury i cichy ton głosu Laniška, momentalnie przyprawił go o dreszcze.

- Hej, Anže - odparł, po czym odchrząknął, by ukryć niepewność słyszalną w jego własnym głosie. - Przepraszam, że nie odpisałem, wiem, że się martwiłeś. Wszystko u mnie w porządku.

- Dobrze się bawiłeś? - spytał obojętnie Anže.

- Szczerze? Niewiele pamiętam. Robert z Jurijem strasznie mnie upili. Obudziłem się u Žigi i niedawno wróciłem do domu.

- U Žigi? Było tam dwóch twoich braci i żaden nie pomyślał, że może warto cię zabrać do domu?

- Chyba chcieli, ale duma nie pozwoliła mi wracać z Peterem - zaśmiał się Prevc, choć wiedział, że jego próba rozładowania napięcia na nic się nie zda.

- Gdybym wiedział, sam bym po ciebie przyjechał - mruknął Lanišek.

- Wiem... - westchnął Cene. - Przepraszam. Powinienem był zostać z tobą.

- Cene, zrobiłeś to, na co miałeś ochotę. Nie możesz się ograniczać ze względu na mnie. Tylko następnym razem, proszę, odpisuj mi chociaż.

- Następnym razem nigdzie bez ciebie nie pójdę - odparł ze skruchą w głosie. - Nie bądź zły.

- Nie jestem - stwierdził Anže, tonem pełnym obojętności, która wręcz bolała Prevca. - Jadłeś coś?

- Tak, Žiga zrobił śniadanie. A co u ciebie? Jak się czujesz?

- Dziwnie - westchnął Lanišek. - Nie spałem zbyt dobrze. W sumie to w ogóle nie spałem, ale to nie ważne. Cieszę się, że u ciebie wszystko w porządku.

- Przyjadę do ciebie jutro, dobrze? - spytał Cene, choć była to bardziej prośba o pozwolenie, niż faktyczna propozycja.

- Jasne, jeśli chcesz, to...

- Chcę - przerwał mu. - Wiesz, że chcę.

- Mhm... No dobrze. To do jutra.

- Do jutra, skarbie - odparł, choć jego słowa już nie dotarły do ich adresata, ponieważ Anže rozłączył się wcześniej.

Cene odłożył telefon i momentalnie poczuł dziwne ukłucie w sercu, które z każdą kolejną chwilą i każdą kolejną bolesną myślą, nasilało się coraz bardziej.

To się sypie... Rozpada... MY się rozpadamy.

Poczuł łzy w oczach, jednak zanim zdołał uwolnić pierwszą z nich, usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Nie mając pojęcia, czego się spodziewać, niepewnie wziął telefon w dłoń i zamarł, widząc jej treść oraz autora.

Niko: Wytrzeźwiałeś już? ;*

______________________________

Dobry wieczór!

Tęskniliście? 🤔

Śmieszne jest to, że ten rozdział miał wyglądać zupełnie inaczej, ale cóż, mi rzadko coś wychodzi dokładnie tak jak planowałam.

A wiecie, co jest jeszcze śmieszniejsze?!

Dowiecie się za jakiś czas 😘

Miłego wieczoru 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro