V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Anže obudził się jako pierwszy. Otworzył powoli oczy i westchnął głęboko, czując efekty picia wina poprzedniego wieczora. Przez kilka chwil wpatrywał się w sufit, a gdy już przypomniał sobie wszystko, co działo się poprzedniego dnia, spojrzał na śpiącego obok niego Cene, który obejmował go ręką. Uśmiechnął się lekko i dotknął zewnętrzną stroną dłoni jego odkrytych pleców. Ten jedynie mruknął coś przez sen i poruszył się niespokojnie. Anže obserwował go przez kolejne minuty i z każdą chwilą miał coraz większą ochotę, by przytulić go do siebie, całować lub po prostu dotykać bez żadnych ograniczeń. Nie chciał jednak budzić drugiego chłopaka, więc ostrożnie odsunął jego rękę, która do tej pory spoczywała na jego torsie i przykrył go szczelnie kołdrą. Następnie usiadł na łóżku i wziął kolejny głęboki oddech, czekając, aż zawroty głowy nieco się uspokoją. Przy okazji zlokalizował swoje bokserki, które leżały na ziemi pośród pozostałych ubrań należących i do niego i do Prevca. Wstał, założył je i wyszedł z sypialni, cicho zamykając za sobą drzwi.

Od razu udał się do kuchni, by zrobić sobie herbatę. Liczył na to, że ciepły, gorzki napój nieco uspokoi jego żołądek, ale nawet po wypiciu całego kubka, wciąż czuł posmak alkoholu w ustach. Poszedł więc do łazienki i umył zęby, a następnie przemył twarz zimną wodą i spojrzał na swoje odbicie w lustrze, wiszącym nad umywalką.

Już jakiś czas temu zauważył zmiany w swoim wyglądzie. Jego oczy nie były już tak podkrążone, a cera tak blada. Wyglądał lepiej. Zdrowiej. Jego spojrzenie również było inne. Szczęśliwsze i spokojniejsze. Odzwierciedlające jego uczucia. A jednak wciąż miał w sobie dużo nienawiści i agresji, którą przez brak pewności siebie, kierował do wszystkich, znajdujących się w otoczeniu Cene. I chociaż z każdym miesiącem było jej coraz mniej, a on sam coraz bardziej nad sobą panował, w dalszym ciągu musiał staczać niezwykle trudne batalie z własnymi emocjami. Wiedział, że warto. Że chłopak, śpiący właśnie w jego łóżku, jest tego wart. Skoro wybrał właśnie jego, beznadziejny przypadek, z którym nikt nigdy nie wiązał żadnych nadziei, zasługuje na jego najlepsze oblicze. Bo to właśnie dzięki Cene te zmiany mogły wejść w życie.

Uśmiechnął się sam do siebie i wyszedł z łazienki, wracając do kuchni. Tam zaparzył kawę, dokładnie taką, jaką zawsze pił Cene i poszedł z kubkiem w ręce, z powrotem do sypialni. Prevc wciąż spał, chociaż zmienił pozycję. Teraz leżał na połowie Anže, skulony i przytulny do jego poduszki, zupełnie jakby w ten sposób, podświadomie chciał poczuć chociaż trochę jego obecności. Lanišek odstawił kawę na stolik i usiadł na skraju łóżka, sięgając po swój telefon. Widniała na nim jedna nieodczytana wiadomość.

Nastja: I jak tam? Wszystko dobrze? Nie potruliście się tym Twoim makaronem?

Chłopak zaśmiał się cicho i od razu odpisał siostrze na smsa.

Anže: Póki co żyjemy. Ale w sumie mogę umierać, bo lepiej być nie mogło.

Wysłał wiadomość i znów zaczął myśleć o wczorajszym wieczorze. To prawda, było idealnie. Dla niego. A co z Cene? Czy on też tak uważał?

Momentalnie spoważniał, uświadamiając sobie kilka faktów i poczuł jak z chwili na chwilę ogarnia go coraz większa złość na samego siebie. Natłok wyrzutów sumienia został powstrzymany dopiero, gdy poczuł, że Prevc już siedzi za nim i obejmuje go, składając kilka delikatnych pocałunków na jego plecach. Po chwili oparł głowę na jego ramieniu.

- Dzień dobry. - wyszeptał z uśmiechem, całując go w policzek - I przepraszam, że cię tak podrapałem.

- Nie przejmuj się. - odparł łagodnie Anže - Zrobiłem ci kawę.

Cene od razu się ożywił i spojrzał na kubek stojący na stoliku. Uśmiechnął się szeroko i odsunął od Laniška, by się napić. Ten uważnie obserwował swojego chłopaka i poczuł ucisk w żołądku, widząc jak mocne i wyraźne malinki pokrywały jego szyję i barki.

- Ups...

Prevc początkowo jedynie spojrzał na niego z zaskoczeniem. Szybko jednak domyślił się o co chodzi i westchnął głęboko, przykładając dłoń do swojej szyi.

- A mówiłem, żebyś ich nie robił. - stwierdził, uśmiechając się ciepło - Trochę nas wczoraj poniosło.

Anže kiwnął twierdząco głową i odwrócił pełen poczucia winy wzrok. To nie umknęło uwadze Cene, który odstawił kubek z kawą z powrotem na stolik, wstał, ubrał się i usiadł Laniškowi na kolanach, obejmując rękami jego szyję.

- Co się dzieje? - spytał łagodnie.

Ten spojrzał na niego smutno.

- Nie powinienem wczoraj... - zaczął i westchnął głęboko - Byłeś naprawdę zmęczony. I pijany.

- Obaj byliśmy pijani, i co? To przestępstwo?

- Nie, ale nie lubisz mieć malinek. Szliśmy za rękę i całowaliśmy się na środku chodnika, ktoś mógł nas zauważyć. Poza tym, na ostatnim zgrupowaniu, mimo, że się do ciebie dobierałem, ty nie zrobiłeś nic, bo byłem pijany. Ja wczoraj nie miałem żadnych oporów.

- Uważasz, że mnie wykorzystałeś?

Lanišek w milczeniu kiwnął twierdząco głową, na co Cene momentalnie zaśmiał się z niedowierzaniem.

- Boże, Anže... - zaczął, wtulając się w chłopaka i próbując powstrzymać śmiech. Po chwili pocałował go w czoło i spojrzał na niego z rozbawieniem - Ani te malinki, ani to, że jestem trochę obolały i niewyspany, nie zmieniają faktu, że to był dla mnie idealny wieczór. I to nie tylko dlatego, że przygotowałeś kolację z winem, a później zadbałeś, żebym wspominał tę noc jako najlepszą w swoim życiu. - przyłożył dłonie do jego twarzy, patrząc mu głęboko w oczy. - Dlatego, że mogłem to przeżyć właśnie z tobą. To było warte każdego ryzyka.

Anže uśmiechnął się, czując lekką ulgę, i objął Cene, który delikatnie musnął jego usta swoimi.

- Jeżeli według ciebie to było wykorzystanie, to wykorzystuj mnie częściej. - stwierdził cicho.

Widząc, że udało mu się uspokoić Laniška, sięgnął po kubek i dopił kawę, a później wstał i ruszył w stronę drzwi. Zanim jednak wyszedł z sypialni, obejrzał się na drugiego chłopaka z uśmiechem.

- Idę pod prysznic, idziesz ze mną?

Anže momentalnie wstał i z zadowoleniem podszedł do Cene, uśmiechając się szeroko.

- Nie musisz pytać dwa razy.

- Przemyśl to jeszcze. Możliwe, że wciąż mam alkohol we krwi. - zaśmiał się Prevc, rzucając mu wredne spojrzenie.

Lanišek szybkim ruchem przyparł go do drzwi, przytrzymując za ręce i spojrzał na niego z udawanym poirytowaniem.

- Lubisz mnie prowokować, co? - spytał, przybliżając swoją twarz do twarzy Prevca.

- Uwielbiam. - odparł Cene, całując go krótko.

Gdy już się wykąpali, Anže uparł się, że to on przygotuje śniadanie, więc Cene po prostu siedział przy stole w kuchni i obserwował go z delikatnym uśmiechem. Dla niego od samego początku żaden problem nie istniał. Anže był innego zdania. Choć po słowach Prevca poczuł się lepiej, w jego głowie wciąż tkwiła myśl, że postąpił źle. Nie dawała mu spokoju, do tego stopnia, że chciał poruszyć ten temat jeszcze raz i upierać się przy swoim, dopóki Cene nie przyzna mu racji. Wiedział jednak, że tak się nie stanie. Dlatego postanowił zatrzymać wszystkie wątpliwości dla siebie i poradzić sobie z nimi samodzielnie.

Położył talerz ze śniadaniem przed Cene, całując go w głowę, po czym wziął swój i usiadł na przeciwko chłopaka. Przez kilka minut obaj jedli w milczeniu, w końcu jednak Anže postanowił przerwać ciszę.

- Co z tym projektem? Dużo wam jeszcze zostało?

- Skończyliśmy wczoraj.

- Czyli już nie musicie się spotykać? - Lanišek momentalnie się ożywił.

Widząc reakcję chłopaka, Cene się zaśmiał i posłał mu łagodne spojrzenie.

- I tak się będziemy spotykać na uczelni. Ale już nie musimy nad niczym razem pracować. - stwierdził, po czym lekko spoważniał - Teraz tylko trzeba to oddać i omówić z tym facetem. Z Niko. Moglibyśmy to zrobić po zgrupowaniu, ale powiedziałem Špeli, żeby poszła sama.

- Czemu? Nie chcesz się z nim widzieć?

- Nie mam zamiaru. - mruknął Prevc.

Anže westchnął głęboko i całkiem spoważniał, patrząc na drugiego Słoweńca z lekkim zmartwieniem.

- Cene, czy on... Coś ci zrobił? - spytał nieco niepewnie.

- Nie. - zaśmiał się chłopak, jednak ten śmiech był nieco nerwowy, co nie umknęło uwadze Laniška.

- Ale próbował?

Po tym pytaniu Prevc ponownie spoważniał i odwrócił wzrok, przez chwilę milcząc.

- Chciał zrobić coś, na co wtedy nie byłem gotowy. - stwierdził, znów patrząc na Anže - Coś, na co nie pozwala się byle komu. Przynajmniej według mnie.

- Czyli ja nie jestem byle kim. - Anže uśmiechnął się z zadowoleniem.

Cene odwzajemnił gest i chwycił chłopaka za dłoń.

- Nie, nie jesteś. I powinieneś od dawna o tym wiedzieć. Więcej pewności siebie, skarbie.

- Postaram się. - odparł Lanišek i ponownie skupił się na jedzeniu. Po chwili jednak jego spojrzenie stało się wyjątkowo ponure - Zabiję go, jeżeli się do ciebie zbliży.

- Przestań.

- Widziałem, jak na ciebie patrzył. - stwierdził, przenosząc wzrok na Prevca - Jeżeli będzie próbował coś zrobić, to...

- Nie będzie. - przerwał mu Cene - Proszę, nie myśl o tym.

Nie chciał słuchać o tym, co jego chłopak jest zdolny zrobić w jego obronie. Podejrzewał, że w słowach Anže nie było szczególnej przesady.

- Okej. - westchnął Lanišek i uśmiechnął się lekko, nie powracając juz do tematu.

Gdy zjedli, Anže postanowił odwieźć Cene do domu. Przez całą drogę powrotną rozmawiali, bez przerwy się śmiejąc, a po wątpliwościach Laniška, i jego agresywnym nastawieniu do ich wykładowcy, nie było już śladu. To znacznie uspokoiło Cene. Nie wiedział jednak, że zakończenie danego tematu, nie oznaczało pozbycia się problemu.

--------------------
Hej 😁

Przepraszam, że tak długo, ale męczyłam się bardzo z tym rozdziałem... Co chwilę coś zmieniałam, coś poprawiałam i w sumie dalej nie jestem z niego jakoś super zadowolona xD

Generalnie to przed chwilą miał jeszcze 3100 słów, ale podzieliłam go na dwa, także kolejny będzie niedługo, bo już jest praktycznie napisany 😂

Uznajmy, że jest to pełen przemyśleń i innych pierdół, rozdział przejściowy. Kolejny będzie już bardziej... hm.. rodzinny ^_^

Miłego czytania! 💖

~ Kurolilly

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro