VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po niecałych ośmiu godzinach drogi, dotarli do Szczyrku, gdzie mieli spędzić najbliższy tydzień. Zmęczeni podróżą, bardzo szybko podzielili między sobą pokoje, nie mając sił nawet dziwić się temu, że Cene od razu wybrał Anže jako swojego współlokatora. Jemu też nie chciało się sprawiać pozorów przypadkowości, po prostu wziął klucz i ruszył w stronę odpowiedniego pokoju, ciągnąc Laniška za sobą.

Gdy znaleźli się w środku, Cene rozejrzał się dookoła i westchnął głęboko. Oprócz standardowego wyposażenia hotelowego pokoju, czyli dwóch łóżek, telewizora i łazienki, znajdował się tam również niewielki stół z czterema krzesłami i aneks kuchenny.

- Świetnie, czyli gotować musimy sami. - mruknął z niezadowoleniem.

- Lubię z tobą gotować. - stwierdził Anže, uśmiechając się.

Chciał objąć Prevca od tyłu i przytulić go, ale gdy tylko się do niego zbliżył, ten szybko się odsunął. Zdjął z siebie kurtkę i podszedł do swojej torby, by wypakować swoje rzeczy. Anže, widząc jego zachowanie, pokręcił z rozbawieniem głową i zaczął robić to samo. Zajęło mu to nieco mniej czasu, gdyż w przeciwieństwie do Cene, który starał się raczej zachować porządek, on po prostu podzielił część swoich rzeczy pomiędzy trzy półki w szafie, a reszty nawet nie wypakował. Jedynie pluszowa żaba, którą wyjął z plecaka, była ostrożnie położona na poduszce jednego z łóżek.

- Rozumiem, że śpisz tutaj? - spytał Prevc, z uśmiechem patrząc na maskotkę.

- Obaj tutaj śpimy. - odparł Lanišek, podejmując drugą próbę przytulenia swojego chłopaka.

Tym razem Cene nie był w stanie się odsunąć. Anže chwycił go zdecydowanie mocniej i nie pozwolił mu się wyrwać. Prevc westchnął głęboko, czując dotyk ust Laniška na swojej szyi. Chociaż nie mógł powstrzymać drżenia nóg i przyspieszonego tętna, wywołanego dotykiem i bliskością drugiego chłopaka, musiał walczyć z tym, by nie pozwolić na zbyt wiele. Zarówno jemu, jak i samemu sobie.

- Nie rób mi malinek... - wyszeptał.

Anže westchnął z niezadowoleniem i oderwał swoje usta od Cene, który od razu pomyślał, że ten się obraził. On jednak odwrócił Prevca przodem do siebie i przyparł go do najbliższej ściany, od razu wpijając się w jego usta. Po chwili błądzenia dłonią po ciele Cene, włożył ją pod jego koszulkę, którą od razu podciągnął w górę, przenosząc pocałunki na jego klatkę piersiową. Wtedy stały się one zdecydowanie bardziej zachłanne, zupełnie jakby zapomniał o prośbie swojego chłopaka, sprzed chwili. Gdy pozostawił po sobie kilka niewielkich, sinych śladów na torsie Cene, powrócił do całowania jego ust, podczas gdy dłonią coraz mocniej i odważniej chwytał za dolne partie jego ciała.

Prevc wiedział, że to się nie skończy na pocałunkach. Dlatego wyczekał cierpliwie do ostatniej chwili, w której jeszcze był w stanie się kontrolować, po czym chwycił chłopaka za rękę, odsuwając się od niego.

- Anže, nie. - stwierdził cicho, patrząc głęboko w pełne pożądania, ale też zaskoczenia, oczy Laniška - To nie jest dobry moment. Założę się, że zaraz ktoś tu przyjdzie.

Chciał odejść, będąc przekonanym, że Anže mu na to pozwoli. Gdy go mijał, ten chwycił go za nadgarstek, mocno zaciskając na nim swoją dłoń.

- Nie obchodzi mnie to. - warknął ze złością, przyciągając Prevca z powrotem.

- Przestań. - stwierdził stanowczo Cene.

Lanišek jednak nie zareagował na to w żaden sposób i znów chciał go pocałować. Gdy ten odwrócił głowę w bok, unikając pocałunku, Anže chwycił go za podbródek, zmuszając go, by ponownie na niego spojrzał.

- Anže, przestań. - rzucił Cene, nieco bardziej agresywnie, odpychając od siebie dłoń drugiego chłopaka. - I puść mnie, to boli.

Chociaż nie odwracał od niego wzroku i starał się udawać, że panuje nad tą sytuacją, w rzeczywistości nie wiedział co robić. To był pierwszy raz, kiedy Anže próbował coś wymusić na nim siłą, w taki sposób, jakby zupełnie stracił nad sobą kontrolę. I dopiero ten strach, który Lanišek dostrzegł w jego oczach sprawił, że ten momentalnie odpuścił. Puścił jego rękę i odsunął się nieco, samemu będąc zaskoczonym tym, co się właśnie stało.

- Nigdy więcej tak nie rób. - stwierdził chłodno Cene i ominął go, podchodząc do okna.

Oparł się dłońmi o parapet i odetchnął z ulgą, czekając na to, co zrobi Anže. Był pewien, że ten zaraz do niego podejdzie, przytuli go delikatnie i zacznie przepraszać. Dlatego zaskoczył go odgłos oddalających się kroków, a później trzaśnięcie drzwi od pokoju. Odwrócił się szybko, upewniając się, że Anže rzeczywiście wyszedł, a gdy się o tym przekonał, poczuł jak opuszcza go cały stres, którym jeszcze przed chwilą był ogarnięty.

Po kilku minutach wpatrywania sie w widok za oknem, położył się na łóżku i spojrzał na pluszową żabę, leżącą obok. Nagle zrobiło mu się cholernie przykro na myśl o tym, co przed chwilą miało miejsce. Nie tylko ze względu na zachowanie Anže, ale też na świadomość, że mógł tego uniknąć, i że wina leży również po jego stronie. Chciał, żeby jego chłopak już wrócił do pokoju, żeby mógł z nim o tym na spokojnie porozmawiać, a każda kolejna minuta jego nieobecności, sprawiała, że Prevc czuł się coraz gorzej. Żałował, że nie powstrzymał go przed wyjściem z pokoju. Teraz mógł jedynie cierpliwie czekać, mając nadzieję, że Anže nie postanowi zrobić czegoś głupiego.

Po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Niechętnie podniósł się z łóżka i zaczął iść w ich kierunku, modląc się, żeby to nie był Peter, z którym zdecydowanie nie miał ochoty rozmawiać. Z ulgą spojrzał na Timiego, który nieco niepewnie rozglądał się dookoła, jakby czekając na pozwolenie, by mógł coś powiedzieć.

- Co tam? - spytał z uśmiechem.

Dobrze pamiętał, jak stresujące jest bycie nowym w kadrze, chociaż zdawał sobie sprawę, że Timi jest w nieco gorszej sytuacji, niż on był kilka lat temu. Nie tylko ze względu na swój wiek, ale również fakt, że nie miał obok siebie starszego brata. W przypadku zarówno Cene jak i Domena, obecność Petera skutecznie zniechęcała pozostałych do drwin i nie raz bardzo kreatywnych zadań, jakie były stawiane przed każdym nowym zawodnikiem.

- Chcesz coś ze sklepu?

- Robert cię wysłał po zapasy dla wszystkich?

- Tak. - odparł młodszy chłopak, zwieszając głowę i wzdychając. 

Cene zaczął się śmiać i poszedł w kierunku łóżka. 

- Dziadkowi nie chce się ruszyć nawet po jedzenie? - spytał, sięgając do swojego plecaka, a z niego wyciągając portfel.

- Obmyślają z Peterem plan, jak uniknąć gotowania. - odparł Timi, opierając się  o futrynę. 

- Nawet nie chcę myśleć, na jaki pomysł wpadną. - stwierdził Prevc, podchodząc z powrotem do młodszego kolegi i dając mu kilka euro - Weź mi jakiś jogurt. Może być owocowy. 

- Jasne. A co z Anže? Nie ma go? 

- Nie i nie wiem gdzie poszedł. - westchnął Cene - Wątpię, że wpadnie na pomysł, żeby iść do sklepu, także kup mu mleko i płatki. Dzięki.

Timi zapisał listę zakupów w telefonie i uśmiechnął się lekko, po czym poszedł do kolejnego pokoju, po następne zamówienia. Cene, jak tylko zamknął za nim drzwi, wrócił do łóżka. W dalszym ciągu liczył na to, że Anže zaraz przyjdzie, ale wraz z upływem kolejnych minut, coraz bardziej gubił się we własnych myślach i coraz mniej chciał z nim rozmawiać. Ostatecznie w ogóle nie chciał powracać do tematu. Chciał tylko mieć Laniška przy sobie. W końcu wziął w ręce swój telefon i zaczął przeglądać wszelkie media społecznościowe i strony internetowe. 

W ten sposób spędził kolejne pół godziny, dopóki nie usłyszał głosu Anže dochodzącego zza drzwi. Śmiał się i rozmawiał z kimś. Cene rozpoznał, że drugi głos należy do Zajca, a z kontekstu rozmowy wywnioskował, że w sklepie byli razem. Po chwili drzwi od pokoju otworzyły się i Lanišek wszedł do środka. Wtedy też Prevc szybko zablokował telefon i zamknął oczy, udając, że śpi. Pomimo włączonego światła w pokoju, miał nadzieję, że Anže się na to nabierze.

Wyraźnie słyszał, jak ten zdejmuje kurtkę i buty, później chowa zakupy do lodówki, a następnie podchodzi do ich wspólnego łóżka i wchodzi na nie. Ale nie położył się obok, ani nie przytulił, wbrew temu czego Cene się spodziewał. Przez kolejne kilka sekund całkowitej ciszy, Prevc walczył ze swoją ciekawością, z którą ostatecznie przegrał. Otworzył oczy i odwrócił się powoli w stronę swojego chłopaka, z zaskoczeniem zauważając, że ten klęczy na łóżku. W ręce trzymał pudełko czekoladek w kształcie serca, którym zasłaniał sobie połowę twarzy. Jedynie jego smutne, błękitne oczy patrzyły na Cene spojrzeniem pełnym miłości, ale też skruchy. Ten przez długą chwilę się w nie wpatrywał, nie mogąc oderwać wzroku od niebieskich tęczówek Laniška, skrywanych pod niezwykle długimi rzęsami. Świadomość, że spośród wszystkich ludzi na świecie, on jest jedynym, na którego te oczy patrzą w taki sposób, sprawiła, iż miał wrażenie, jakby właśnie zakochał się w Anže na nowo. W końcu podniósł się do pozycji siedzącej, wtedy też Lanišek opuścił rękę, w której trzymał czekoladki i spuścił wzrok. 

- Wiedziałem, że nie śpisz. Widziałem, jak gasisz telefon - stwierdził smutno, po czym spojrzał na Prevca - Skarbie, przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy. 

Cene poczuł ogromną ulgę, zupełnie jakby wielki głaz właśnie spadł z jego serca. Uśmiechnął się łagodnie i mocno przytulił do siebie drugiego chłopaka. 

- Ja po prostu... - tłumaczył dalej Lanišek - Tak strasznie za tobą tęskniłem. Nie potrafię patrzeć na ciebie z boku, nie mogąc cię dotknąć, albo pocałować.  Nie chcę przez cały tydzień udawać twojego kolegi. Nie dam rady. 

Prevc westchnął głęboko i odsunął się od Anže, chwytając go oburącz za twarz.

- Oni nie mogą się dowiedzieć. - stwierdził - Jeszcze nie teraz. Nie wiem, co się stanie jeżeli im powiemy i nie wiem, czy jestem gotowy, żeby się o tym przekonać. Tutaj, kiedy jesteśmy sami, nie musimy niczego udawać. Ale przy nich... Proszę, daj mi jeszcze trochę czasu.

Anže przez krótką chwilę patrzył w milczeniu w oczy Cene, zupełnie jakby bił się z własnymi myślami. W końcu uśmiechnął się lekko i czule pocałował go w czoło, przeczesując dłonią jego włosy. 

- Dobrze, dam ci tyle czasu, ile będziesz potrzebował. Dam ci wszystko, czego tylko będziesz chciał. Ale nie odsuwaj się, kiedy chcę cię przytulić.

Cene uśmiechnął się szeroko, objął Anže i położył się, ciągnąc go za sobą. Jak tylko Lanišek się w niego wtulił, Prevc zaczął gładzić go dłonią po głowie, sprawiając, że ten przymknął oczy, trzymając na twarzy delikatny uśmiech.

- Dobrze ci? - spytał.

- Mhm... - mruknął Anže z zadowoleniem - Najlepiej...

Cene zaśmiał się cicho i spojrzał przez okno na zachmurzone niebo, i coraz mocniej padający deszcz. Chociaż wyjątkowo nie lubił takiej pogody, teraz nie była dla niego zmartwieniem. Dopóki Anže był obok niego, równie beztroski, nic nie było zmartwieniem. Po chwili przeniósł wzrok z okna na kartonowe serce, leżące obok nich.

- Rozumiem, że tymi czekoladkami chciałeś się po prostu pochwalić? - spytał zadziornie.

- Nie, one są dla ciebie! - stwierdził żywo Anže, tak jakby właśnie sobie o nich przypomniał.

Podniósł się, siadając Prevcowi na biodrach i wziął pudełko, otwierając je.

- Widziałem, że rano nie miałeś humoru, a czekolada podobno powoduje wydzielanie endorfin.

- Mhm, tak samo jak całowanie.

- To co się stanie, jeśli to połączymy? - spytał z ekscytacją w głosie.

- Sprawdźmy. - odparł z uśmiechem Cene, podnosząc się.

Anže wziął jedną czekoladkę i chwycił ją zębami w połowie. Prevc ochoczo złączył ich usta, odgryzając swoją część i łącząc to z pocałunkiem. Po krótkiej chwili odsunął się od niego i obaj spojrzeli na siebie z rozbawieniem.

- Nic. - stwierdzili równocześnie i zaczęli się śmiać.

- Może trzeba zjeść więcej? - spytał Cene, sięgając po kolejną czekoladkę.

- Nie, to jutro sprawdzimy. - stwierdził Anže, ubiegając Prevca i zabierając mu pudełko.

Odstawił je na stolik i popchnął drugiego chłopaka na poduszkę, od razu kładąc się na nim i znów się w niego wtulając.

- Teraz mnie miziaj.

Cene zaczął się śmiać i posłusznie powrócił do przeczesywania dłonią jego włosów. Miał nadzieję, że w ten sposób będą mogli spędzić cały wieczór, i że już nic nie będzie im przeszkadzać. Ta nadzieja umarła chwilę później, gdy usłyszeli pukanie do drzwi, a później donośny głos Roberta. 

- Otwierać, policja!

Anže jęknął z niezadowoleniem i powoli zszedł z łóżka, kierując się w stronę drzwi. Cene szybko schował pudełko z czekoladkami pod łóżko i udawał, że przegląda coś w telefonie. Jak tylko Lanišek otworzył drzwi, Robert uważnie mu się przyjrzał, a później zaczął się rozglądać po ich pokoju. 

- Gdzie Cene? - spytał podejrzliwie.

Słysząc swoje imię, Prevc niechętnie wstał, dołączając do kolegów. Nic nie mówiąc, spojrzał pytająco na Kranjca.

- Jest tu twój głupi brat? - spytał Robert ze śmiertelną powagą. 

- Dlaczego miałby tu być? - odparł Cene, doskonale wiedząc, że chodzi o Petera.

Starszy Słoweniec zwiesił głowę i westchnął głęboko. 

- No to gdzie ten jełop polazł..? - mruknął sam do siebie, po czym spojrzał w lewo, na drzwi znajdujące się kilka metrów dalej - Domen!

Zaczął iść w kierunku pokoju zajmowanego przez Bartola i najmłodszego z Prevców. Gdy stanął przed drzwiami, te otworzyły się i w progu stanął Domen, patrząc z zaskoczeniem na starszego kolegę. Cene i Anže, uważnie przyglądali się tej scence, podobnie jak stojący kawałek dalej Jernej. Znali Kranjca na tyle dobrze, by wiedzieć, że cokolwiek wymyślił, warto będzie to zobaczyć. 

- Jest tu Pero? - spytał Robert, takim samym tonem, jakim przed chwilą zwracał się do Cene.

- Nie, a co? - odparł Domen, krzyżując ręce na piersi. 

Ten gest nie umknął Kranjcowi, który lekko się uśmiechnął i wszedł do pokoju, prawie taranując młodszego kolegę. Po chwili ze środka dało się słyszeć odgłosy świadczące o jakiejś małej przepychance, a później śmiech Petera. W końcu Robert wyszedł z powrotem na korytarz, wraz z najstarszym z Prevców. Prowadził go przed sobą, trzymając go za nadgarstek ręki, którą wykręcił mu na plecy. Szedł z dumnie uniesioną głową, podczas gdy Peter nieudolnie próbował opanować śmiech. 

- A wy przez cały tydzień będziecie nosić narty pozostałym! I sprzątać halę po każdym treningu! - krzyknął Robert, odwracając się do lekko zdezorientowanych Domena i Tilena. 

- Za co? - spytał z oburzeniem młodszy z nich.

- Za ukrywanie zbiega w szafie! Ty też pożałujesz! - warknął do wciąż śmiejącego się Petera - Jernej, przynieś mi te gumki. 

W tym momencie role się odwróciły i to Robert zaczął się śmiać, podczas gdy Peter spoważniał i zaczął głośno protestować, próbując się wyrwać. Nie udało mu się to, więc obaj zniknęli za drzwiami ich wspólnego pokoju, a Jernej po chwili do nich dołączył. Cene tylko wymienił z młodszym bratem rozbawione spojrzenia i wraz z Anže wrócili do swojego pokoju. 

- Już zapomniałem, że Robert robi wokół siebie tyle zamieszania.  - stwierdził z uśmiechem Lanišek, nalewając sobie wody do szklanki.

- Mhm... - mruknął Cene, chowając pudełko z czekoladkami do szafki.

Później rozejrzał się dokładnie po pokoju, szukając czegoś, co mogłoby nasunąć pozostałym myśl, że między nim, a Anže jest coś więcej. Pluszowa żaba, leżąca na łóżku, też nie do końca mu pasowała, ale wiedział, jak bardzo jego chłopak jest do niej przywiązany, dlatego postanowił zostawić ją w spokoju. Anže obserwował go z rozbawieniem, a gdy dopił wodę, podszedł do drugiego Słoweńca i czule go pocałował.

- Jesteś uroczy, kiedy tak panikujesz. - stwierdził, mocno tuląc do siebie chłopaka.

- Nie panikuję, po prostu jestem ostrożny.

- Panikujesz. - mruknął i znów musnął usta Cene.

Ten chętnie pogłębił pocałunek i chociaż z tyłu głowy wciąż miał wcześniejszą sytuację, wierzył, że jego chłopak nie kłamał i to był jedyny raz kiedy próbował użyć wobec niego siły. Ufał mu całkowicie.

Z każdą chwilą ich pocałunki były coraz bardziej namiętne, a oni sami zapominali, że oprócz nich, jest tu cała kadra ich kolegów, i w każdej chwili ktoś mógłby wejść do pokoju. Tym razem wydawało się jednak, że nic im nie przeszkodzi, dopóki nie usłyszeli ponownego pukania do drzwi. Wtedy Prevc oparł głowę o tors Laniška i westchnął głęboko, po czym zaczął iść w kierunku drzwi. Otworzył je niechętnie i chociaż spodziewał się wielu rzeczy, widok jaki zastał, całkowicie go zaskoczył.

- Boże...

- Zamknij pysk i nie komentuj. - warknął Peter.

Stał oparty o futrynę, zasłaniając dłonią oczy z zażenowania. Ubrany był w różowy, nieco zbyt obcisły sweterek, z zieloną bluzą, przewiązaną w pasie tak, by wyglądała jak fartuch. Jedynie spodnie miał swoje. Chociaż wyglądał wyjątkowo komicznie, jego młodszego brata, bardziej niż jego ubiór, zaskoczyły włosy, których dwa kosmyki były starannie zebrane w kucyki i spięte. Jedna gumka do włosów była jaskrawo różowa, a druga jaskrawo zielona.

- Prawda, że jest śliczny? - spytał Robert, który stał za Peterem, wciąż mając w oczach łzy ze śmiechu. - Sweterek od żony, gumki od córki Jerneja i w ten oto sposób mamy takie dzieło.

- Będę miał koszmary... - Jęknął Cene.

- A ja chcę umrzeć... - stwierdził Peter, zwieszając głowę.

Anže, którego zaciekawiła reakcja jego chłopaka, podszedł do drzwi. Gdy tylko zobaczył Petera, momentalnie parsknął śmiechem i odwrócił wzrok, żeby się opanować.

- Naprawdę musiałeś mi to pokazywać? - spytał Cene, patrząc z wyrzutem na Roberta.

- Nie, mamy sprawę. Chociaż słyszałem, że podczas mojej nieobecności w zeszłym sezonie, Peter był strasznym dupkiem i nikt go nie lubił, więc jako przykładny kapitan tej drużyny, chce trochę ocieplić jego wizerunek. No mów, księżniczko.

Peter głęboko westchnął i wyciągnął w stronę Cene i Anže kask, w którym znajdowały się małe, złożone na pół karteczki.

- Losujemy kto w jakiej kolejności gotuje i zmywa, więc...

- Ale wczuj się, tak jak ci pokazywałem! - stwierdził Kranjec, podnosząc głos.

Wtedy najstarszy z Prevców wziął głęboki oddech, podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko.

- Chciałem zaprosić was, drodzy przyjaciele, do wzięcia udziału w losowaniu, mającym na celu ustalenie hierarchii w przygotowywaniu posiłków i sprzątaniu po nich, przez cały okres trwania tego zgrupowania - powiedział wymuszonym, radosnym tonem - Proszę więc, by jeden z was wziął jedną karteczkę, dzięki której poznacie dzień, w którym to wy będziecie gotować, a drugi wylosował dzień zmywania...

- Iii? - Robert lekko szturchnął Petera w ramię.

- Podziękowania za ten fenomenalny pomysł należą się oczywiście wspaniałemu i niezastąpionemu Robertowi Kranjcowi.

- Pięknie. - stwierdził najstarszy ze skoczków, poklepując swojego współlokatora po głowie.

Cene z lekkim zażenowaniem wyjął z kasku karteczkę i przeczytał znajdujący się na niej napis. Anže zrobił to samo.

- W czwartek gotujemy. - stwierdził Prevc.

- A zmywamy jutro. - dodał Lanišek.

- Dziękuję za udział, wszystkie wyniki losowania będą wywieszone na drzwiach pokoju dwieście trzy za jakieś piętnaście minut. - mruknął Peter i wraz z Robertem poszli do kolejnego pokoju.

Cene i Anže wyszli na korytarz i, podobnie jak Jernej i Jurij, obserwowali reakcje kolejnych kolegów na Petera.

- Zastanawiam się ile tracę, nie będąc z nimi w pokoju. - stwierdził Cene.

- Mam wrażenie, że nie ważne o której godzinie nie wszedłbyś do nich z kamerą, i tak miałbyś materiał na jakąś komedię. - stwierdził, stojący kawałek dalej Tepeš.

Cene kiwnął twierdząco głową i zaczął się śmiać, widząc reakcję swojego młodszego brata, na widok starszego.

- Losuj ten pierdolony dzień i pozwól mi mieć to za sobą. - stwierdził chłodno Peter, próbując uspokoić Domena, który na jego widok dostał ataku śmiechu.

- Mogę ci zrobić zdjęcie? - spytał najmłodszy z braci.

- Nie!

- Ma już całą sesję, później wam wyślę. - stwierdził Robert, wyraźnie dumny z tego, co zrobił.

Cene wrócił do pokoju, kręcąc głową z rozbawieniem. Anže przyszedł tuż za nim i gdy tylko zamknął za sobą drzwi, obaj zaczęli się śmiać. Być może nie mogli liczyć na zbyt wiele prywatności, ale atmosfera, jaka panowała na tym zgrupowaniu od samego początku, nieco im to rekompensowała. Mimo wszystko, gdy już było wiadomo kto kiedy gotuje i kiedy zmywa, a wszyscy się uspokoili, Cene dotrzymał słowa i wynagrodził swojemu chłopakowi obojętność, którą okazywał mu przez większość dnia.

-------------------------
Wiecie... Czasem naprawdę cieszę się,  że napisanie rozdziału zajmuje mi tyle czasu, bo okazuje sie, że ostatecznie wychodzi lepiej niż było to zamierzone.

Chociaż ten napisałam w dwa dni, ale bardzo długo nad nim myślałam.

Mam nadzieję, że nieco poprawił Wasze humory, ja muszę szczerze przyznać, że to był pierwszy raz, gdy pisząc coś, musiałam sobie robić przerwy, bo po prostu zaczynałam się śmiać z tego, co wymyśliłam xD

Mam nadzieję, że się podoba, kolejny niedługo ^^

Miłego czytania 💖

~ Kurolilly

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro