× three ×

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Cześć kochani! - powiedziałam do kamery następnego dnia.
Jeszcze leżałam w łóżku, a pogoda na zewnątrz nie zachęcała do wstawania z niego. - Chciałam gdzieś wyjść ale na dworze leje także to odpada. Jestem piekielnie zmęczona. Jaspar* stwierdzili, że to będzie fajne jak poustawiają w moim pokoju budziki i obudzą mnie o 3 w nocy.
Usłyszałam śmiech zza ściany.
- Właściwie to było całkiem zabawne! - zawołał Joe, a ja parsknęłam.
- Jeśli jesteście ciekawi jakimi pięknymi epitetami ich uraczyłam, to jeszcze dzisiaj na kanale Joe pojawi się filmik.
- Jedziesz z nami do kina? - Luke uśmiechając się lekko, wszedł do mojego pokoju i oparł się o framugę.
Wygodniej oparłam się o poduszki patrząc na niego i odwracając kamerę w jego stronę.
- Na co? - zapytałam z ciekawością.
- Obecność. - powiedział szybko. - Ale dopiero jak się ściemni bo to horror.
- Horror? - upewniłam się, a on kiwnął głową.
- Podobno całkiem dobry.
Westchnęłam lekko.
- Jeśli nie będzie przeszkadzała ci moja obecność w twoim łożku po filmie to mogę jechać.
Zaśmiał się i wycofał z pokoju.
- Dobrze wiesz, że mi to nie przeszkadza! - krzyknął ze schodów.
Zaśmiałam się lekko, podnosząc się z łóżka.
Cieszyłam się, że czwórka starych przyjaciół miała z nami mieszkać najbliższy czas.
Strasznie za nimi wszystkimi tęskniłam, a posiadanie ich na wyłącznosć przez 24 godziny było świetne.

- Jedziemy właśnie do kina. - powiedziałam do kamery i wywróciłam oczami gdy trójka chłopaków zaczęła wiwatować.
- Jesteś podekscytowany? - zapytałam Calum'a siedzącego na tylnym siedzeniu obok mnie.
Zaśmiał się głośno.
- Trochę. - przyznał. - Lubię horrory, a ten podobno jest najlepszy.
- Obecność. - powiedziałam robiąc głupią minę. - Sama nazwa sprawia, że mam ochotę schować się pod łóżkiem.
- Podgłośnij to! - krzyknęłam słysząc piosenkę Justin'a Bieber'a w radiu.
- Nie. - powiedział Oli. - Nie lubię tego.
- Och no dawaj. - poprosiłam. - Oboje wiemy, że w sekrecie jesteś Boy Belieber'em.
- Czym?! - równo zapytali wszyscy chłopcu w aucie.
Westchnęłam.
- Jest Justin Bieber, tak? - zapytałam, a oni kiwnęli głowami. - Jego fani nazywają się Beliebers, więc fan płci męskiej to Boy Belieber. Kumacie?
- W sumie mnie to nie obchodzi. - stwierdził Caspar i oparł się wygodniej o zagłówek.
Spojrzałam na niego z irytacją.
- To po co ci to tłumacze?
Wzruszył ramionami i zaczął patrzeć za okno.
Przewróciłam oczami do kamery.
- Czasami zachowujesz się jak diva, Cas.

- Czy film był straszny? Nie. - odpowiedziałam gdy szliśmy po scieżce do domu. Mike zarzucił swoje ramię na moje ramiona i uśmiechnął się do kamery. - Może trochę ale nie aż tak.
- Może trochę?! - zawołał Oli odwracając się. - Żałuje, że siedziałem obok ciebie! Ślady po twoich cholernych paznokciach chyba nigdy nie zejdą z mojej ręki!
Zaśmiałam się i wzruszyłam ramionami odkluczając drzwi.
- Whoopsie.
Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku.
- Jutro możecie się spodziewać małego tutorial'a na letni makijaż. Ostatnio na ulicy zobaczyłam strasznie śliczną dziewczynę, która miała taki genialny i wpadłam na pomysł aby podkraść jej pomysł. Jeśli to oglądasz to przepraszam.
Caspar, Calum, Ash, Mike, Luke i Oli od razu po wejściu do domu rzucili się do telewizora włączając jedną ze swoich głupich gier.
Westchnęłam i ruszyłam w swoją stronę.
- Jestem głodna. - powiedziałam do kamery idąc w stronę kuchni. - Nic dzisiaj nie jadłam.
Gdy zamierzałam skręcić do kuchni nagle zza zakrętu wyskoczył mi Joe.
Krzyknęłam głośno i podskoczyłam wystraszona.
- Ty dupku! - warknęłam odpychając jego śmiejące się ciało. Chwyciłam się za serce. - Kiedyś dostanę przez was zawału.
Nawet gdy weszłam do kuchni dalej się śmiał.

Nie myliłam się.
Film oddziałał na moją psychikę wystarczajaco mocno abym około pierwszej w nocy wstała z łóżka i zmierzała do pokoju Luke'a.
Zapukałam po czym weszłam do środka.
Chłopak jeszcze nie spał, a na mój widok w swoim pokoju głośno się zaśmiał.
- Film nie był straszny. - przedrzeźniał mnie. - W ogóle.
- Och zamknij się. - mruknęłam cicho zamykając drzwi.
Ze śmiechem uchylił pościel wpuszczając mnie pod nią.
- Daj rękę. - poprosiłam, a on wsunął mi swoje ramię pod głowę.
- Czemu nie śpisz? - zapytałam wtulając się w jego ramię i patrząc na jego twarz skąpaną w świetle telefonu.
- Nie mogłem spać więc odpisuję. - odpowiedział szybko. - A ty? Boisz się, że mama przyjdzie do twojego pokoju?
Szturchnęłam go, a on się zaśmiał.
- To nie jest zabawne. - mruknęłam przymykając oczy. - Z nimi nie da się oglądać horrorów. Zawsze mnie po nich straszą.
- Ale później mam co oglądać. - powiedział na swoją obronę. - Jedyny plus.
- Stalkujesz mnie? - zapytałam udając powagę.
- Stoi mu za każdym razem gdy widzi twoją twarz na ekranie laptopa! - zawołał Calum zza drzwi, a ja wybuchnęłam śmiechem i oparłam się wygodniej.
- Wal się Calum! - warknął Hemmings z irytacją.
Usłyszałam śmiech.
- Chciałbyś Brutusie. - odpowiedział mu złośliwie, a Luke parsknął lekko.
Następnie usłyszeliśmy uderzenie drzwiami, co oznaczało, że zamknął się w swoim aktualnym pokoju.
- Nie słuchaj go. - mruknął mi do ucha. - To dupek.
- Myślisz, że o tym nie wiem? - zapytałam przykrywając się kołdrą. - Lecisz na mnie?
- Nie. - odparł niemal natychmiast. - Jesteś moją przyjaciółką.
- To dobrze.

Wtuliłam się mocniej w ramię blondyna gdy poczułam jak ktoś dotyka mojej nogi.
Machnęłam nią parę razy aby odgonić tego osobnika ale nie dał za wygraną.
Ktoś zaczął robić typowe odgłosy duchów, a ja zaczęłam się zastanawiać czy oni naprawdę sądzili, że się nabiorę?
Ktoś pociągnął mnie lekko za nogę, a ja szybko otworzyłam oczy.
Widziałam jasną blond czuprynę, a tylko jedna osoba oprócz Caspar'a i Luke'a miała taki kolor włosów.
- Idź spać Joe. - warknęłam wtulając się w ramię Hemmings'a.
Moja tymczasowa poduszka się zaśmiała.
Oczywiście, że planowali to razem.
- Jesteście głupi. - skomentowałam. - Mieszkam z tobą za długo aby dać się nabrać.
- Szkoda. - mruknął Joe. - Więc moi drodzy widzowie, to jest dzień w którym Joe Sugg poległ.
Parsknęłam śmiechem i na nowo zamknęłam oczy.
- Spróbuj na Oli'm. - podsunęłam. - Wszyscy wiemy, że z nim napewno ci się uda.
Zaśmiał się gdy wychodził z pokoju Luke'a.
- Naprawdę się nie wystraszyłaś? - szepnął mi Australijczyk do ucha.
Pokręciłam głową.
- Jego żarty z dnia na dzień robią się coraz słabsze.
Nagle poczułam oddech na twarzy i westchnęłam.
- Nie dmuchaj mi w twarz. - skarciłam go szybko. - To denerwujące.
- Leżę za tobą. - stwierdził. - To teoretycznie niemożliwe.
- Wakey Wakey. - usłyszałam i otworzyłam szybko oczy, widząc przed sobą maskę Lucyfera.
Krzyknęłam głośno odsuwając się na drugi koniec łóżka przez co prawie zrzuciłam blondyna na ziemię.
Zapalił światło, a wtedy do pokoju wszedł śmiejący się Joe.
- A jednak. - powiedział do kamery. - Nie jestem taki do kitu.
Domniemany Lucyfer zdjął maskę ukazując śmiejącego się Oli'ego.
Westchnęłam wpychając twarz w poduszkę Luke'a, a on ze śmiechem poklepał mnie po ramieniu.
- Nienawidzę was. - jęknęłam. - Ale zrewanżuje się. Obiecuje.

* ship name Caspar'a Lee i Joe Sugg'a.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro