8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Niby jak miało by to zadziałać?

-Zobaczysz.-Odpowiedział starszy uśmiechając się szeroko.-Wszystko zaplanuję.-Dodał.

-Już się boje...-Powiedział cicho chłopak i wyszedł z pokoju mężczyzny. Chyba muszę zacząć się pakować na wyjazd w te Bieszczady-pomyślał.

Od tamtej rozmowy minął równo miesiąc. Chłopak nie wyjechał w Bieszczady. Został w domu. W wieży. Peter jak i Stark zapomnieli już o planie mężczyzny. Nie wypamiętywali dnia pełnego "żartów". Oboje udawali, że wszystko jest w porządku, że ze strony Petera to było tylko głupie zauroczenie i, że już nic do niego nie czuje. Stark nigdy nie przyznał dla młodszego, że kiedykolwiek mu się podobał i nadal podoba. Ba! Nie przyznał w prost, że jest gejem. Chociaż chłopak i tak widział, że mężczyzna woli tą samą płeć. Żyli po prostu w wieży i oboje mieli przed sobą sekrety.

Peter sam chciał uwierzyć w swoje słowa wypowiedziane niecałe dwa tygodnie temu.

-Panie Stark?-Podszedł nieśmiało do mężczyzny siedzącego w swoim warsztacie i naprawiającego swoją zbroję.

-Jestem trochę zajęty, więc pozwól, że nadal będę robić co mam robić.-Powiedział na jednym wydechu nawet nie patrząc na młodszego.-Mów co cię do mnie sprowadza.-Dodał.

-Niech pan wie, że to było chwilowe.

-Ale co?-Tym razem mężczyzna spojrzał prosto w oczy Petera. Jego piękne czekoladowe oczy...

-No moje...jakby to ująć. Zauroczenie?-Powiedział młodszy drapiąc się po karku.

-Ah. Tak, jasne. Nie masz się czym przejmować. Czyli już po wszystkim? Teraz jesteśmy...przyjaciółmi?-Zakłopotany Stark chciał znaleźć choć jeden pozytywny aspekt. Słowa Petera zabolały. Jego zauroczenie minęło, a Stark nadal będzie musiał je w sobie tłumić. Nie chciał, ale musiał.

-Tak. Chyba tak.-Odpowiedział Peter powoli zdając sobie sprawę jak spartaczył sprawę. Są teraz przyjaciółmi. Może chociaż tego nie zepsuje.

Od tamtej pory byli przyjaciółmi. Często spędzali ze sobą wolny czas. Lubili to. Lubili swoje towarzystwo. Oboje chcieli czegoś więcej, ale żaden z nich nie chciał niszczyć ich nowo zbudowanej relacji.

Może i oni zapomnieli o pomyśle Łucznika, ale Clint nadal pamiętał. Wiedział, że musi zrobić coś, aby ich do siebie zbliżyć. Tak jak mówił dla Petera "Wszystko zaplanuję". Postanowił dotrzymać słowa, ale nie wiedział, że nie będzie musiał nic robić w tej sprawie, aby doszło do zbliżenia.

***

Para przyjaciół uwielbiała razem oglądać filmy. Tak było i teraz. Godzina 19.40. Za oknem burza, a w wieży tylko Peter i Stark. Był też Clint, ale siedział w swoim pokoju i chyba spał. Nikt nigdy nie wiedział co tak naprawdę tam robił. Kanapa była rozłożona od wczoraj, bo poprzedniego dnia również oglądali film. Koce i poduszki dodawały niezwykły klimat.

-Oglądniemy jakiś film?-Spytał starszy.

-Dobrze Pan wie, że zawsze jestem chętny na oglądanie filmów.

-Och. Przestań z tym PANEM. Wcale nie jestem taki stary.

-Jesteś.

-Nie.

-Tak.

W tym momencie Stark rzucił się na Petera i powalił na kanapę. Zaczęli się przepychać śmiejąc się przy tym.

-Albo powiesz, że nie jestem stary albo z ciebie nie zejdę!-Wykrzyczał to i w tym samym momencie usiadł w rozkroku na brzuchu Petera, przez co cały ciężar spoczywał na chłopaku.

-Nie dość, że stary to jeszcze strasznie ciężki.-Prychnął i zaczął się śmiać. Przynajmniej próbował, bo przez ciężar jaki miał na sobie było to trudne.

-Teraz przegiąłeś, chłopcze.-Mężczyzna pochylił się lekko do przodu by jego twarz była na równi z tą chłopaka. Patrzyli sobie prosto w oczy i bali zrobić jakikolwiek ruch. Ich twarze dzieliły dosłownie centymetry, a w pokoju zrobiło się strasznie gorąco. Czuli na sobie swoje oddechy i perfumy. Peter nie zauważalnie zaciągnął się wonią bijącą od mężczyzny. Nieświadomie zrobił to też Tony. Tą piękną chwilę przerwał im nie kto inny jak Clint. Może to i dobrze? Co by się potem stało? Ich przyjaźń skończyła by się przez głupi pocałunek. Może i oboje tego chcieli, ale nie teraz.

-Ej! Wiecie, że w kiblu mamy niebieską wodę? O BOŻE. JA-JA przepraszam...nie wiedziałem, że wy...-Zaczął Clint, a w między czasie Stark zszedł z chłopaka stając na podłodze w skarpetkach w Spider-mana.

-Nie uważacie, że trochę tu gorąco? Pójdę otworzyć okno.-Zakłopotany Stark popatrzył raz na Petera, a raz na Clinta i poszedł w stronę okna. Otworzył, ale po chwili zamknął je z powrotem, ponieważ za oknem nadal szalała burza. Peter leżał w tej samej pozycji przez dłuższy czas i nie wiedział co zrobić. To było coś...przyjemnego? Ale jednocześnie przerażającego. Oprócz tamtego pocałunku po pijaku nie był z mężczyzną aż tak blisko.

-No i mój plan poszedł się jebać!-Krzyknął rozbawiony, ale wściekły Clint. Stark i Peter w tym samym momencie spojrzeli na mężczyznę i zrobili pytający wyraz twarzy.-No ten, w którym mieliście się ze sobą przespać na zgodę.

-Aaaaaa.-Powiedzieli równocześnie. Spojrzeli się na siebie i zaczęli śmiać.-Ale wiesz, że my nie...no wiesz.-Powiedział szybko Stark.

-Właśnie widzę. Nie przeszkadzam. Pa Gołąbeczki!-Rzucił szybko Łucznik i szybkim krokiem wyszedł z salonu.

-Gołąbeczki? Czy my wyglądamy jak zwierzęta?-Zapytał roześmiany Stark, ale dla Petera nie było do śmiechu. Ile by dał aby Tony ponownie nad nim zawisł. Ile by dał za chociaż najmniejszy pocałunek z jego strony. Ile by dał za jeszcze więcej chwil z tym mężczyzną.
Starszy zauważył, że chłopak jest nie w sosie, więc bez wahania usiadł na przeciwko jego i złapał za podbródek dając tym znak, aby na niego spojrzał. Tak też się stało i po chwili oczy Petera patrzyły w te Starka.

-Co się stało?-Zapytał zaniepokojony.

-Nic.-Odpowiedział młodszy odsuwając się lekko od mężczyzny.

-Przecież widzę, że coś się stało. Możesz mi powiedzieć.-Drążył temat.

-Mówię, że nic mi nie jest. Możemy oglądnąć już ten film?-Poirytowany chłopak podniósł lekko głos, co zdziwiło mężczyznę, ale postanowił tego nie komentować. No tak...mieli oglądać film.

-Dzisiaj ty wybierasz.-Starszy zmienił temat.

-Hm... Może oglądniemy coś spokojnego?-Zaproponował.

-Co masz na myśli? Jedyne co tu mam spokojnego to jakieś romansidła.-Zaśmiał się.

-Może być i to. I tak pewnie zasnę w połowie.-Wizja śpiącego Petera z głową na ramieniu Starka rozweseliła ich oby.

Już po chwili na telewizorze leciało jakieś przeciętne romansidło. Nie działo się w nim nic nadzwyczajnego. Przyjaciółka zakochała się w przyjacielu, on ją odrzucił, a dalej oboje nie wiedzieli co się działo. Mimo, że siedzieli dosyć daleko od siebie, to i tak zasnęli wtuleni.

Minęła godzina. Mężczyzna przebudził się i widząc, że Peter śpi wtulony w niego uśmiechnął się mimowolnie.

-Chyba cię kocham, Petey.-Szepnął i ponownie oddał się w ramiona Morfeusza.

***

1013 słów

Hejka wszystkim!❤️✨

Nie jestem jakoś mega zadowolona z tego rozdziału, ale mam nadzieję, że się podoba!❤️🤷‍♀️

Dziękuję, że jesteście!❤️✨

Trzymajcie się ciepło, PAA!❤️✨
Mam nadzieję, że najedliście się dzisiaj faworkami i pączkami 🍩😆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro