7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Dobrze. Pomogę ci. Pierwsze co musisz zrobić to...-W tym momencie skończył swoją wypowiedź, ponieważ do kuchni wszedł Peter. Clint popatrzył się na niego i uśmiechnął się widząc zawstydzonego chłopaka. Odwrócił od niego wzrok jakby nie wiedział o co chodzi. Peter stanął w drzwiach i przez chwile patrzył wprost w ciemne oczy Starka, by po tym szybko odwrócić się i wyjść.

-Widzisz? On mnie nienawidzi.-Westchnął cicho starszy mężczyzna.

-Nie dziwię się.-Odpowiedział Clint z uśmiechem, jednak po chwili tego pożałował, ponieważ dostał mocnego kuksańca w bok.

Po chwili dołączyła do nich Nat i w trójkę zjedli wesoło śniadanie. Znaczy...Wesoło zjadł Clint i Natasha, bo Stark był jakby nieobecny przez ciągłe myślenie o Peterze.

-Wiem...-Nagle odezwał się Clint z wielkim uśmiechem na twarzy, skierowanym ku Starkowi.

-Hm?-Wyrwał się z zamyślenia.

-Wiem jak możesz złagodzić sprawę z Peterem.-Odpowiedział, jednak dla Starka coś nie pasowało. Clint o mało co nie wybuchł śmiechem, więc na pewno to jakaś podpucha.

-Niby jak?-Westchnął zażenowany.-Ja już znam te twoje pomysły...

-Prześpij się z nim.-W tym momencie Stark prawie zakrztusił się kawą, a Nat i Clint uśmiechnęli się jeszcze szerzej, przybijając żółwika w myślach.

-Bardzo śmieszne...

-Ale ja mówię serio! Chociaż raz się mnie posłuchaj!-Wykrzyczał Łucznik nadal się uśmiechając.

-Mhm...Przemyślę to.-Zapewnił zażenowany i ręką przejechał po swojej twarzy nie dowierzając, że Clint jest tak bardzo głupi.

Stark nie wiedział jednak, że mężczyzna ma pewien plan...

***

Około 20 minut wcześniej

Pov.Peter

Tak bardzo bym chciał, aby to wszystko okazało się snem. Aby Tony mnie pokochał... A może? Nie. Nie zrobię tego... Ale chyba nie mam wyjścia... Eh... Dobra. Jak nie wyjdzie to rzucam to wszystko i wyjeżdżam w Bieszczady.

-JARVIS? Możesz mi powiedzieć gdzie jest Clint?-To chyba największa głupota jaką zrobię w swoim życiu... Raz się żyje. Chociaż nie wiem czy przypadkiem najgłupszą rzeczą jaką zrobiłem to było to, że tak łatwo dałem się nabrać...

-Pan Clint jest w swojej sypialni wraz z Natashą.-Odpowiedziała sztuczna inteligencja. Chwila... Wraz z Natashą?! Dobra... Nieważne.

Już po minucie Peter znalazł się przed drzwiami mężczyzny. Zapukał i powoli wszedł. Zastał tam Nat wtuloną w Clinta, który był już obudzony.

-O! Peter?! Co ty tu? Dobra nieważne. Co cie do mnie sprowadza?

-No bo... Mógłbyś mi pomóc? Wiesz... ze Starkiem.-Zapytał nieśmiało oraz był lekko zmieszany widokiem jaki przed sobą miał.

-No pewnie, że ci pomogę!-Wydarł się przy tym budząc kobietę.-Oj...Przepraszam kochanie.-Powiedział w stronę Nat.-Dobrze wiesz, że w spikaniu jestem najlepszy. Mam już nawet pewien pomysł.-Dodał teraz o ton niżej.

-Jaki?-Peter nie był pewien czy zrobił dobrze idąc do Clinta.

-Prześpij się z nim.-W tym momencie zrozumiał, że nie był to dobry pomysł.

-Dobra. Nie było tematu...-Powiedział zrezygnowany Peter.

-Ale ja mówię na serio!-Powiedział szybko.

-Niby jak miało by to zadziałać?

-Zobaczysz.-Odpowiedział starszy uśmiechając się szeroko.-Wszystko zaplanuję.-Dodał.

-Już się boje...-Powiedział cicho chłopak i wyszedł z pokoju mężczyzny. Chyba muszę zacząć się pakować na wyjazd w te Bieszczady-pomyślał.

***

473 słówa

Dzisiaj taki krótszy rozdzialik

Mam nadzieję, że się spodobał❤️

Dziękuję za 600 wyświetleń i ponad 60 gwiazdek! Naprawdę, dużo to dla mnie znaczy.❤️✨🥰

Jesteście super!❤️✨

Cieszę się, że dla niektórych się podoba!❤️✨

Trzymajcie się ciepło, PAA!❤️✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro